98
dzenia nakazującego wprowadzenie egzaminu z języka polskiego na maturze, bowiem takie rozporządzenie kolidowałoby z założeniami ustawy zasadniczej i mogłoby być zaskarżone w sądzie (...) w roku bieżącym o obowiązkowości egzaminu z języka polskiego będą decydowały rady szkolne, ale w przyszłości — sam uczeń. To jest demokratyczne założenie, dzisiaj bowiem, kiedy decyzję podejmuje rada szkoły, do ministerstwa docierają sygnały, że uczniowie nie są zapraszani na jej posiedzenia albo wymusza się na nich powzięcie decyzji o składaniu obowiązkowego egzaminu z języka polskiego, motywując to patriotyzmem” („Kurier Wileński” 14 marca 2002 r.).
Takie stanowisko wywołało ogromne oburzenie wśród miejscowych Polaków. Założenia oświaty mniejszości narodowych nie były konsultowane z przedstawicielami polskiej społeczności. Mniejszości narodowre zamieszkujące Litwę uznały te założenia za pogwałcenie praw człowieka i przejaw dyskryminacji. Po wielu bezskutecznych działaniach dyplomatycznych Akcja Wyborcza Polaków na Litw'ie postanowiła zorganizować protest — wiec pod budynkiem parlamentu Litwy. Na wiec przybyły 3 tysiące mieszkańców Wileńszczyzny. Ludzie przyszli, by bronić szkolnictwa polskiego, a ponadto zamanifestować swe oburzenie w związku z karygodnym opóźnianiem się zwrotu ziemi. „Przybyłem tutaj, bo w polskiej szkole uczy się mój syn. Chcę, żeby ukończył tę szkołę w języku polskim, a nie tak, jak planują zrobić ministrowie od szkolnictwa po litewsku” — mówił mieszkaniec Miednik (rejon wileński) — „Mój syn uczy się dobrze, dobrze zna język litewski i wcale nie ma potrzeby go w taki kłamliwy sposób "integrować* („Kurier WiIeński‘T6-18 marca 2002 r). Wśród protestujących byli nauczyciele i rodzice uczniów z wielu szkół wileńskich oraz rejonów.
Zebrani gorącymi oklaskami nagrodzili przemówienia Waldemara Tomaszewskiego, prezesa Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, który jeszcze raz podkreślił, że wszystkie środki zmierzające do zachowania status qiw szkolnictwa polskiego na Litwie zostały' wyczerpane, dlatego akcja protestacyjna stała się koniecznością. „Jeżeli nie przyniesie ona pozytywnych rezultatów, zaapelujemy do organizacji międzynarodowych” — powiedział prezes AWPL. Zebrani przyjęli rezolucje w sprawie oświaty i zwrotu ziemi, a także wystosowali list do prezydentów obu krajów oraz innych wysokich władz Litwy i Polski („Kurier Wileński” 16-18 marca 2002 r.).
Litewska prasa doszukała się w mityngu tła politycznego. Przewodniczący litewskiego parlamentu Arturas Paułauskas stwierdził, że w taki sposób niektórzy politycy usiłują uzyskać poparcie potrzebne w karierze politycznej. Paułauskas nie wfidzi żadnych problemów w związku z funkcjonowaniem szkolnictwa polskim na Litwie. Uważa, że każdy uczeń ma prawo decydować, czy' zdawać egzamin maturalny z języka ojczystego („Lietuvos Rytas” 16 marca 2002 r.).
Poseł na Sejm Jan Mincewicz nie krył oburzenia: „My nie potrzebujemy, żeby na siłę nas uszczęśliwiano. Ze szkół polskich procent wstępujących na wyższe uczelnie jest bardzo wysoki. Średnio z polskich szkół wstępuje na wyższe studia 50 procent z ułamkiem. Uważam, że konsekwentnie od 1988 roku jest realizowana strategia likwidowania polskiego szkolnictwa. Został pogwałcony Traktat polsko-litewski, który zapewnia Polakom nauczanie w języku ojczystym. W ten sposób narusza się konwencję międzynarodową. Uczniowie polskich szkół 11-12 klas są zmuszeni uczyć się prawie wszystkich przedmiotów z litewskich podręczników. Tu zostały pomylone pojęcia integracji i asymilacji, a zmuszanie i rekomendacja także nie są synonimami. Założenia muszą być zmienione!” (program telewizyjny „Co słychać” z 28 lutego 2002 r.). Pozostaje tylko mieć nadzieję, że w końcu ta długo przeciągająca się sprawa zakończy się pomyślnie dla obu stron.
Halina Stankieiuicz