rodzaje naturalne a przyczynowe teorie odniesienia


1
Leszek Wroński
RODZAJE NATURALNE
A PRZYCZYNOWE TEORIE ODNIESIENIA
W pracy tej postaram się opisać ujęcie pojęcia rodzaju naturalnego przez przyczynowe
teorie odniesienia. Skrótowo przedstawię historyczno  przyczynową teorię odniesienia
Kripkego i Putnama (w języku angielskim historical  causal theory of reference (czasami
opuszcza się słowo causal)). Rozpocznę od przedstawienia przyjętych we współczesnej
filozofii sposobów użycia terminu  rodzaj naturalny , będę chciał również wskazać
motywacje dla historyczno  przyczynowej teorii odniesienia. Postaram się pokazać, iż o ile
owa teoria jest odpowiednia w stosunku do nazw własnych, o tyle w przypadku rodzajów
naturalnych prowadzi do nieintuicyjnych rezultatów. Istnieją jednak bardziej rozbudowane
przyczynowe teorie odniesienia, jak np. stworzona przez Michaela Devitta; w dalszej części
referatu będę się starał zastanowić nad różnymi propozycjami tego autora.
Być może Putnam w póznych swoich publikacjach zmienił swoje stanowisko,
jednakże termin  teoria odniesienia Kripkego  Putnama jest już przyjęty w literaturze;
oznacza on zespół poglądów wywodzących się zarówno ze słynnej książki Saula Kripkego
Nazywanie a konieczność, jak i ze zbioru Putnama Mind, Language and Reality, z którego
pochodzi znany artykuł Znaczenie wyrazu  znaczenie . Ewentualne pózniejsze zmiany
poglądów przez Putnama nie mają raczej wpływu na znaczenie terminu  teoria odniesienia
Kripkego - Putnama , które zostało ustalone wcześniej. W tej pracy na określenie owej teorii
będę również używał terminu  podstawowa przyczynowa teoria odniesienia .
Pojęcie rodzaju naturalnego we współczesnym ujęciu
Termin  rodzaj naturalny spotyka się czasem w dyskusjach dotyczących
Arystotelesa. Nie ma tu jednak miejsca, by zastanawiać się nad tym, o co chodziło Filozofowi
 interesuje nas, co ów termin oznacza dzisiaj. Nie jest to, pomimo pozornej  naturalności
tego określenia, łatwe do ujęcia w przekonujący definicyjny sposób. Według opisu Chrisa
2
Daly z Routledge Encyclopedia of Philosophy1, rzeczy należące do rodzaju naturalnego
tworzą grupę obiektów o pewnych teoretycznie ważnych wspólnych cechach (lub cesze).
Podstawowa intuicja, którą chcemy uchwycić mówi nam, że np. zbiór rzeczy znajdujących się
w koszach na śmieci albo zbiór partytur symfonii Beethovena nie są rodzajami naturalnymi;
trzeba by więc jakoś uściślić użyte wyżej wyrażenie  teoretycznie ważne . (Mógłby nasunąć
się też pomysł, iż owo wyrażenie znaczy, iż w zależności od teorii mamy prawo uznawać za
rodzaje naturalne zupełnie różne twory; nie o to jednak chodzi). Czy da się to odpowiednio
zrobić? Nie wiem, czy komukolwiek się to udało; w większości przypadków spotykamy się z
opisem przez wyliczenie. I tak, do sztandarowych przykładów rodzajów naturalnych należą
gatunki biologiczne (dość rozpowszechniony jest pogląd, iż nie jednostki taksonomiczne
wyższych rzędów; tak więc wieloryb jest rodzajem naturalnym, ale ryba nie) i pierwiastki
chemiczne (np. złoto). We wspomnianym wyżej tekście Chris Daly do rodzajów naturalnych
zalicza jeszcze np. sól, ciepło i wełnę. Axel Mueller w artykule Natural Kinds and Projectible
Predicates2 stara się przedstawić chociaż cząstkową systematykę tego pojęcia: do rodzajów
naturalnych zalicza jeszcze podstawowe pojęcia teorii fizycznych (elektron, atom),
substancje, których określenia mamy w codziennym języku (woda), a także, co interesujące,
pewne operacyjnie zdefiniowane wielkości fizyczne (np. metr). Jednakże, jak sam pisze,
 Jeśli na tej (beznadziejnie niekompletnej) liście ma być jakiś porządek, to przynajmniej dla
mnie jest on daleki od oczywistości. Przykładem autora o zupełnie innych poglądach może
być John Collier. Rodzajami naturalnymi nazwałby on jedynie najmniej określone rodzaje,
które muszą być wymienione w jakimś podstawowym prawie [przyczynowym (causual law)].
Przeczy on, by rodzajami naturalnymi miały być orangutany czy szerszenie; daje do
zrozumienia, że na to miano mogą zasługiwać np. ciała masywne.
Wygląda więc na to, że będziemy musieli się zadowolić powyższymi wyliczeniami;
większość dyskutantów zgodzi się, iż słowa  złoto i  tygrys oznaczają rodzaje naturalne (w
języku angielskim można o nich wygodnie powiedzieć, iż są one natural kind terms; nie udało
mi się znalezć krótkiego polskiego odpowiednika3). Gdy chcemy sprawdzić, czy pewien
przedmiot należy do danego rodzaju naturalnego, musimy sprawdzić, jak ów przedmiot się
zachowuje  jakie cechy może, a jakich nie może przyjmować i w jakie zależności wchodzi z
innymi przedmiotami.
1
C. Daly, Natural Kinds, w: E. Craig (ed.), Routledge Encyclopedia of Philosophy, Routledge, 1998, vol. 6
2
A. Mueller, Natural Kinds and Projectible Predicates, w: Sorites, Issue #01, April 1995.
3
Wygodne byłoby określenie  terminy naturalne , ale nie do końca pasuje do tego, czego ma dotyczyć.
3
Podstawowa przyczynowa teoria odniesienia
Teoria odniesienia Kripkego i Putnama wywodzi się z dwóch krytyk: dokonanej przez
tego pierwszego krytyki pojęcia odniesienia wyznaczanego przez wiązkę własności oraz
przeprowadzonej przez Putnama krytyki mentalizmu (a właściwie jej części). Pokrótce
omówię teraz oba stanowiska.
Zgodnie z deskrypcyjną teorią odniesienia, odniesienie danego terminu jest
wyznaczane przez wiązkę własności. I tak np. odniesienie nazwy własnej  Jan Sebastian
Bach jest jednoznacznie wyznaczane przez wiązkę  autor Kunst der Fuge, bezpośredni
następca J. Kuhnau na stanowisku kantora Szkoły św. Tomasza w Lipsku itd. Na gruncie tej
teorii to, że Jan Sebastian Bach posiada dysjunkcję własności powszechnie mu
przypisywanych jest prawdą konieczną. Kripke sprzeciwia się temu twierdząc, że to, iż Bach
ma którąkolwiek z przypisywanych mu cech jest prawdą przygodną. Losy świata mogły były
potoczyć się przecież inaczej i kompozytor mógł zostać na przykład dekarzem. Ale dalej
byłby Janem Sebastianem Bachem (temu zaś wiązkowa teoria odniesienia musi zaprzeczyć)!
Odniesienie nazwy ustalamy bowiem w świecie faktycznym. Światy możliwe to nie jakieś
zupełnie niezależne i odrębne układy, lecz światy, które powstają po poddaniu świata
faktycznego lokalnym zmianom.  Powstają oczywiście w sensie: są pomyślane. Nazwy
własne są tak zwanymi  sztywnymi desygnatorami - denotują ten sam przedmiot w każdym
możliwym świecie.
Teoria Kripkego, w przeciwieństwie do teorii wiązkowej, stara się wytłumaczyć fakt,
iż możemy odnieść się do np. Bacha, mając o nim mylne lub bardzo niepełne przekonania
(czyli nie znając postulowanej wcześniej dysjunkcji własności). Odniesienie jest
przekazywane przez użytkowników języka; od każdego obecnego użycia danego terminu
można poprowadzić łańcuch, który doprowadzi nas do użycia pierwszego   chrztu
Odniesienie zostało ustalone właśnie przez ów chrzest.
Teoria owa ma duże zalety. Jeśli np. Kunst der Fuge napisał naprawdę Weiss, to
myśląc o Bachu nie odnosimy się do Weissa  a zgodnie z teorią wiązkową musielibyśmy to
czynić. Nie jest wolna od zarzutów  ale nie ma tu miejsca, by wdawać się w ich opisywanie;
chodziło mi tylko o wprowadzenie pojęć chrztu, sztywnych desygnatorów i łańcucha, po
którym jest przekazywane odniesienie.
Jak już wspomniałem, drugą podstawą teorii odniesienia Kripkego i Putnama była
dokonana przez tego drugiego krytyka mentalizmu. Pogląd ten można w skrócie ująć tak oto:
4
intensja wyznacza ekstensję. Użytkownicy języka mają znaczenia  w głowie . Putnam
odrzuca ten pogląd dwoma argumentami. Po pierwsze zwraca uwagę na to, że de facto ludzie,
w zależności od swej wiedzy, mają w głowie bardzo różne pojęcia, a nie można powiedzieć,
że nie rozumieją zdań, w których występują słowa owe pojęcia oznaczające. Laik nie wie nic
o Cyceronie poza tym, iż był on rzymskim mówcą; jeśli mentalizm ma być konsekwentny, to
intensja powinna wobec tego wyznaczyć jako ekstensję terminu  Cyceron zbiór wszystkich
rzymskich mówców. To kompromituję tę teorię; Putnam proponuje pojęcie  podziału pracy
językowej : znaczenie jest badane przez pewne uprzywilejowane podgrupy użytkowników
języka, a inni odnoszą się do ich wskazań; na przykład, jeśli chcemy sprawdzić, czy coś jest
złotem, winniśmy udać się do jubilera.
Ważniejszym jednak tutaj jest drugi argument Putnama, zwracający uwagę na wpływ
otoczenia (contribution of environment). To znany eksperyment myślowy z Ziemią
Blizniaczą. Załóżmy, że istnieje druga Ziemia, która różni się od naszej tylko pod tym
względem, iż składem chemicznym wody nie jest H2O, lecz jakiś związek XYZ. Załóżmy też,
że na obu Ziemiach mamy rok 1750, a więc przed początkiem daltonowskiej chemii  ani my,
ani nasi blizniacy nie znamy struktury chemicznej wody. W obu językach znajduje się słowo
 woda , użytkownicy kojarzą z nim pewną umysłową reprezentację, która zgodnie z
mentalizmem ma wyznaczać ekstensję. Otóż ekstensji tej nie może wyznaczać, bowiem
mentalne reprezentacje wody ziemianina i ziemianina-blizniaka są dokładnie takie same, a
 woda w ziemskim języku oznacza coś o składzie chemicznym H2O, a w języku Ziemi
Blizniaczej  coś o składzie XYZ. Gdy bowiem my, ziemianie odkryjemy, iż to, co
uznawaliśmy za wodę na Ziemi Blizniaczej faktycznie ma skład chemiczny XYZ, uznamy, iż
myliliśmy się  tak naprawdę nie była to woda. Tak więc intensja nie wyznacza ekstensji.
Już w 1750 roku odniesienie terminu  woda było inne w języku Ziemi, a inne w języku
Ziemi Blizniaczej  tylko jeszcze o tym nie wiedzieliśmy.
Tak więc, w historyczno  przyczynowej teorii odniesienia Kripkego i Putnama
odniesienie terminów oznaczających rodzaje naturalne, jak np.  złoto , zostało ustalone wieki
temu i od tego czasu się nie zmieniło. Jest tak dlatego, iż owe terminy są sztywnymi
desygnatorami.
Prześledzmy proces ustalania znaczenia pewnego terminu oznaczającego rodzaj
naturalny N. Wydaje się, iż ludzie rozpoczynają klasyfikować rzeczy jako należące do N, jeśli
postrzegają owe rzeczy jako posiadające cechy wspólne, a dodatkowym założeniem jest, że
owe rzeczy mają podobną strukturę wewnętrzną. Locke powiedziałby: uznajemy, że rzeczy
należą do N, gdy mają podobną esencję nominalną; o tym jednak, czy owe rzeczy naprawdę
5
należą do N, decyduje esencja realna. Na gruncie teorii Kripkego i Putnama można by to
zapewne ująć następująco: wskazujemy pewną próbkę i twierdzimy  Ową próbkę, jak i
wszystkie jednakowe elementy otoczenia nazywam N . Komponent  i wszystko jednakowe
(...) jest tak zwanym komponentem indeksowym (indexical component). Tym sposobem raz
na zawsze ustaliliśmy ekstensję terminu  N .  N jest sztywnym desygnatorem; dzięki temu
istnieją prawdy konieczne, do których można dojść jedynie empiryczne  wynikają one
właśnie z istoty N, czyli z właściwości wskazanej na początku próbki. Jeśli na przykład mowa
o złocie, to prawda, iż złoto ma liczbę atomową 79 jest prawdą konieczną4, którą ludzkość
poznała stosunkowo niedawno (o ile w ogóle jest prawdą).
Rozważmy następującą sytuację, która ma uwidocznić, iż przedstawiona wyżej
koncepcja odniesienia prowadzi do nieintuicyjnych wniosków. Nie bierze bowiem pod uwagę
zakresu wiedzy  chrzciciela .
Załóżmy iż mamy dwie substancje: A i B. Wyglądają tak samo; w danej chwili T
nauka nie jest w stanie odróżnić jednej od drugiej  a faktycznie B ma liczbę atomową 79, a A
jakąś inną. Dochodzi do chrztu: wskazuje się na próbkę A i mówi  tę próbkę i wszystkie
jednakowe elementy otoczenia nazywam złotem . Może się tak zdarzyć, iż w  zasięgu
chrztu (tym wycinku świata, do którego odnosi się chrzciciel) były wyłącznie próbki A.
Ludzie zaczynają się posługiwać pojęciem  złota w wypowiedziach mówiących również o
próbkach B  po prostu nie widzą różnicy. Załóżmy, że po wielu latach w zdecydowanej
większości przypadków, w których jest używane, pojęcie  złota dotyczy już próbek
substancji B. (A po prostu było na świecie mniej, a chrzciciel miał pecha i trafił właśnie na
nią.)Wtedy nauka dokonuje odkrycia: substancja B ma liczbę atomową 79! Powiemy wtedy:
 Złoto ma liczbę atomową 79 , zaś podstawowa teoria przyczynowa nam tego zabroni, gdyż
na jej gruncie używając słowa  złoto do odnoszenia się do próbek B za każdym razem
mylimy się.
Pózniej przeczytałem, iż podobny zarzut wysunął Arthur Fine. Po prostu, w
podstawowej przyczynowej teorii odniesienia zmiana odniesienia jest niemożliwa;  termin
musi odnosić się do tego obiektu, do którego został przyporządkowany podczas aktu
wprowadzenia , (być może Fine nie chciał użyć słowa  chrzest , gdy nie mówił o nazwach).
Każde użycie danego terminu jest poprzez łańcuch przyczynowy (nie ma mowy o żadnych
rozgałęzieniach) połączone z chrztem, co jednoznacznie określa odniesienie.
Postaram się ująć to może nieco klarowniej: Załóżmy, iż jesteśmy już po chrzcie.
Nagle pewien badacz odkrywa, że część próbek złota rozpuszcza się w pewnym związku, a
4
Kripke zapewne wolałby powiedzieć  Złoto ma z konieczności liczbę atomową 79 .
6
część nie. Rozpoczynają się badania na światową skalę; po pewnym czasie dochodzi się do
wniosku, iż połowa próbek złota w owym związku się rozpuszcza. Nadchodzi moment
decyzji: należy określić, który typ próbek jest złotem, a który nie. Zwolennicy teorii Kripkego
 Putnama powinni w tym miejscu wziąć głębszy oddech i zacisnąć kciuki, bo przecież grono
badaczy może podjąć błędną decyzję! Tylko jeden typ próbek może bowiem odpowiadać
temu, który został wskazany przez  chrzciciela . Jeśli więc badacze  nie trafią we właściwy
typ, ludzkość już po wsze czasy będzie zle używać terminu  złoto ! Moim zdaniem sytuacja
wygląda inaczej  decyzja badaczy jest arbitralna. Nie wydaje mi się poważne przypisywać
tak duże znaczenie chrztowi; chrzciciel nie miał pojęcia, czy dana próbka rozpuści się w
wyżej wspomnianym związku  gdyby miał, być może ochrzciłby coś innego. Badacze nie
mogą podjąć złej decyzji  to od nich zależy, co będzie oznaczał termin  złoto 5.
Przyczynowa teoria odniesienia Devitta
Potrzebujemy więc przyczynowej teorii odniesienia, która pozwoli nam opisać zmianę
odniesienia terminów oznaczających rodzaje naturalne. Taką teorią będzie, jak sądzę, teoria
Devitta; być może pomocne będzie dodanie do niej paru szczegółów, o czym pózniej.
Przedstawmy więc w skrócie ową teorię.
Pod każdym użyciem terminu kryje się już nie koniecznie pojedynczy łańcuch
wiodący do obiektu, ale cała sieć przyczynowa. Może być ona wielokrotnie zakotwiczona
(multiply grounded) w danym obiekcie, co z grubsza biorąc ma miejsce wtedy, kiedy
odniesienie uzyskujemy na więcej niż jeden sposób (mam tu na myśli sytuację, w której np.
ktoś mówi nam o panu Kowalskim, którego dobrze znamy. Nasze pojęcie  pan Jan Kowalski,
księgowy z ulicy Miodowej zostaje wtedy zakotwiczone w owym panu Kowalskim
dodatkowym łańcuchem, przechodzącym przez wypowiedzi naszego rozmówcy). Devitt
mówi też, iż same umiejętności desygnowania są zakotwiczone. Należy więc opisać, co owo
zakotwiczenie znaczy.
Akt zakotwiczenia ma miejsce na przykład wtedy, gdy ktoś, widząc pieska, myśli
sobie  ten piesek jest miły albo  ten przedmiot jest ze złota (zakotwiczane są tu terminy
 miły oraz  złoto ). Ciekawsze jednak są przypadki, gdy myśli sobie np.  Nazwijmy tego
pieska Burek . Ogólnie rzecz biorąc, podmiot może  zakotwiczyć wyrażenie w obiekcie
jeśli, na skutek percepcji owego obiektu, powstaną w jego głowie tzw.  myśli
5
Mam nadzieję, iż jasne jest, że w powyższych przykładach użyłem terminu  złoto tylko po to, by nie
posługiwać się suchym  rodzajem naturalnym N .
7
zakotwiczające ; w skład tych myśli musi wchodzić mentalna reprezentacja obiektu, a myśl
owa musi mieć kształt dający się wyrazić w sposób podobny do powyższych  za pomocą
wyrażenia wskazującego lub deskrypcji.
Jeżeli słyszymy6 wypowiedz zakotwiczającą pojęcie X w obiekcie A, uzyskujemy
zakotwiczoną w A umiejętność desygnowania A za pomocą  X -a. I tak np., gdy jestem
obecny przy tym, jak właściciel psa mówi  Nazwijmy tego psa Burek , będę umiał się
odnosić słowem  Burek do tego właśnie psa  połączy mnie z nim łańcuch przyczynowy. Na
razie jest podobnie, jak w podstawowej przyczynowej teorii odniesienia. Co ciekawe, tę
umiejętność uzyska każdy, kto usłyszy moje wypowiedzi (choćby tak mało mówiące o moim
psie, jak  Burek obgryzał wczoraj kość )! Jego akt percepcji mojej wypowiedzi (czyli wejście
z nią w pewną relację przyczynową) zakotwiczy bowiem jego użycia słowa  Burek w tym
właśnie psie, którego obserwowałem podczas aktu zakotwiczenia.
Kluczową jednak cechą teorii Devitta jest wprowadzenie możliwości wielokrotnego
zakotwiczenia. Tak więc, jeśli już umiem desygnować Burka jego imieniem, a słyszę
wypowiedz człowieka, który widział owego psa (i wypowiedz ta mówi o Burku), to z
Burkiem łączy mnie kolejny łańcuch przyczynowy. Z czasem, pomiędzy moimi użyciami
słowa  Burek a pieskiem będzie się znajdować ogromna przyczynowa sieć. To właśnie
pojęcie wielokrotnie zakotwiczonej umiejętności desygnowania pozwoli teorii Devitta
uniknąć problemu zmiany odniesienia w przypadku rodzajów naturalnych.
Devitt rozważa parę sytuacji, które powinna móc opisać teoria rodzajów naturalnych.
I
Rozważmy NKT7  grugrus . Nauka dokonuje odkrycia, iż sieć przyczynowa kryjąca
się pod tym terminem jest zakotwiczona w obiektach, co do których jest teraz jasne, iż są
różnych rodzajów. Decydujemy się więc powiedzieć o niektórych, że są  naprawdę
grugrusami , a o innych, że są  naprawdę mumusami .
Jest to prosty przypadek do opisu  po prostu odcinamy kawałek sieci przyczynowej.
To tak, jakbyśmy po prostu w przeszłości  odmówili przejęcia umiejętności desygnowania
od niektórych wypowiedzi pewnych osób, tyle że uczynione post factum. Zauważmy, jakie
problemy miała tu podstawowa teoria! Widzieliśmy już, co by się stało gdyby w zasięgu
chrztu były jedynie rzeczy, które dziś nazwalibyśmy mumusami. Jeżeli zaś przez przypadek
6
Nie jest łatwo podać opis odpowiednich warunków percepcyjnych, ale nie jest to tu najważniejsze.
7
Chciałbym w ten sposób, dla wygody, określać terminy oznaczające rodzaje naturalne
8
znajdowały się tam próbki obu rodzajów, to zwolennicy tej teorii powinni chyba przyznać, iż
chrzest nie był poprawny; to tak, jakby posługiwali się bezsensowną własnością, jak  bycie
kranem lub szczoteczką do zębów .
II
Jak teoria tłumaczy sytuację, w której odkrywamy, iż dawniej  grugru odnosiło się
do pewnych obiektów, a teraz do innych? (Podstawowa teoria nie może sobie z tym
poradzić.) Nie chodzi tu raczej o proste ciągłe zmiany zachodzące w danym rodzaju - np.
ewolucję. Z tym podstawowa teoria nie ma problemów  możemy imieniem odnosić się do
tego samego człowieka zarówno za młodu, jak i gdy się zestarzał, a przecież są różni. Otóż
teoria Devitta chce sobie poradzić z tym zjawiskiem bardzo prosto  twierdząc, iż należy je
opisać poprzez zmianę sposobów, na jakie dochodzi do zakotwiczania (a są to zmiany
podstawowe, gdyż zmienia się sam przedmiot, w którym termin jest zakotwiczany). Oto
przykład spoza dziedziny rodzajów naturalnych: możemy sobie wyobrazić, iż za paręset lat
zniknie pamięć o jakichkolwiek murowanych zamkach, jednakże zamek błyskawiczny
zostanie najszerzej stosowanym medium otwierania i zamykania w całym wszechświecie. W
roku 1200 wszystkie występujące w wypowiedziach słowa  zamek były zakotwiczone w
budowlach; w 30000  w suwakach; dzisiaj niektóre myśli  to jest zamek są zakotwiczone w
jednym, a inne w drugim typie obiektów.
Rozważmy jednak taką sytuację: naukowcy w jakimś zamkniętym ośrodku dokonują
pewnych odkryć. Wyciągają z nich wniosek, iż mumusy są tak naprawdę grugrusami.
Dochodzi do zakotwiczenia: patrzą na próbkę mumusa i myślą, iż  to jest grugrus .
Postanawiają przekazać tę informację światu, zaczynając od radia; celem jest to, by właśnie
zmienić odniesienie słowa  grugrus (w tym konkretnym przypadku chodzi o rozszerzenie).
Ich wypowiedzi zawierające słowa  grugrus będą już zakotwiczone także w
dotychczasowych mumusach. Tak więc dochodzi do transmisji radiowej, która brzmi w
skrócie tak:  Chcemy przekazać ciekawą informację dotyczącą grugrusów. W świetle nowych
odkryć, od tej pory grugrusami nazywać będziemy też wszystkie mumusy . Radia słucha
pewna grupa osób. Słuchacze uzyskają umiejętność desygnowania dotychczasowych
mumusów słowem  grugrus zakotwiczoną w tych obiektach, w których zakotwiczyli ją
naukowcy. Ale może zdarzyć się tak, że powyższy komunikat radiowy został przerwany po
pierwszym zdaniu! Teoria Devitta nie widzi, jeśli chodzi o umiejętności desygnowania
nabywane przez słuchaczy, różnicy między tymi sytuacjami! A przecież tylko jeśli
wypowiedz była pełna, słuchacze będą mogli sami zakotwiczać użycia słowa  grugrus w
9
dotychczasowych mumusach (tzn. spojrzą na jakiegos mumusa i pomyślą o nim  to jest
grugrus ; jeśli wypowiedz została urwana, prawie na pewno tego nie zrobią); Devitt zdaje się
sugerować, iż to właśnie jest konieczne, by móc stwierdzić, że odniesienie terminu się
zmieniło. Jednakże zgodnie z wcześniejszą częścią teorii, już po usłyszeniu pierwszego
zdania powyższej wypowiedzi słuchacze, używając słowa  grugrus , będą się choć w części
odnosić do dotychczasowych mumusów. Tak więc samo określenie  zmiana sposobów, na
jakie dochodzi do zakotwiczania nie wystarczy, by opisać zmianę odniesienia w przypadku
NKT: wystarczy jedno zakotwiczenie (oraz umiejętność desygnowania z niego się
wywodząca), dość nieszczęśliwie przekazane przez radio.
Popatrzmy na chrzest jako na akt, który spowodował uzyskanie ogromnej ilości
umiejętności desygnowania u wielu podmiotów. Zapewne zgodzimy się, iż powyższa pełna
wypowiedz naukowców jest czymś w rodzaju chrztu, tylko być może na mniejszą skalę.
Wypowiedz niepełna jest chrztem jeszcze w mniejszym stopniu  zmienia tylko umiejętności
desygnowania, nie umożliwiając dokonywania nowych (istotnie różnych od poprzednich)
zakotwiczeń. Jest tak dlatego, iż u każdego słuchacza sieć przyczynowa będąca podłożem
terminu  grugrus uzyska nowe zakotwiczenie; sam jednak słuchacz nie będzie świadom, iż
owo zakotwiczenie ma inny przedmiot niż poprzednie.
Spróbujmy wprowadzić pojęcie  potencjału chrztowego (lub  wymiennie - mocy
chrztowej) wypowiedzi. Nie będę tu próbował ściśle opisywać tego pojęcia, byłoby to trudne i
chyba w każdym przypadku mogłoby się stać przedmiotem wielu zarzutów; postaram się
przekazać tylko intuicje, jakie w mojej głowie stoją za tym pojęciem. PC wypowiedzi został
zrealizowany w tym większym stopniu (tym większa jest moc chrztowa wypowiedzi), im
więcej umiejętności desygnowania (zakotwiczonych w przedmiotach różnych od tych, w
których zakotwiczone były dotychczasowe umiejętności desygnowania związane z danym
słowem) powstało w jej wyniku oraz jak wiele zakotwiczeń było jej rezultatem (oczywiście
nie należy się czepiać i przywoływać przykład człowieka, który nic nie robi od rana do
wieczora tylko idzie do zoo i wskazuje na zwierzęta, mówiąc  to jest grugrus, to jest
grugrus... ).
Normalnie używamy NKTów tak, aby absolutnie nie dodawać im od siebie żadnej
nowej treści. Gdy używam słowa  złoto , chcę, by ktoś rozumiał to słowo tak, jak rozumieją
to eksperci od złota  ja nie chcę mieć tu nic do rzeczy. Zatem, o ile tylko jakaś niewidzialna
siła nie podmieniła całego złota na Ziemi na jakąś inną substancję, co okaże się pózniej, moje
wypowiedzi zawierające słowo  złoto mają moc chrztową równą zero. Można więc
stwierdzić, że odniesienie NKT zaczyna się zmieniać, gdy pojawiają się wypowiedzi o
10
niezerowej mocy chrztowej, odnoszące się do nowych przedmiotów, które dotąd nie
podpadały pod dany NKT. Powiemy, że odniesienie zmieniło się całkowicie (lub prawie
całkowicie), gdy najbardziej znacząca część sieci przyczynowej zdecydowanej większości
mających miejsce zakotwiczeń będzie wywodzić się właśnie z owych wypowiedzi. Tak więc
moc chrztowa wypowiedzi może się zwiększać lub zmniejszać po dokonaniu samej
wypowiedzi  jak sądzę, będzie to pomocne w opisie ostatniej sytuacji wspomnianej przez
Devitta.
III
W Australii istnieje wiele drzew oznaczanych wspólnym mianem  drzew
herbacianych . Dopiero niedawno odkryto, iż jeden z gatunków, którego ów termin dotyczy
należy do zupełnie innego rodzaju biologicznego; jednakże Australijczycy dalej używają tego
słowa dokładnie w tym samym znaczeniu. Jak teoretycznie wytłumaczyć tę okoliczność?
Wydaje mi się, że właśnie pojęcie MC dobrze się tu nadaje. Gdy doszło do odkrycia, biolodzy
zapewne twierdzili, iż należy zmienić użycie słowa  drzewo herbaciane . Jednakże po prostu
PC ich wypowiedzi nie został zrealizowany w stopniu znacząco różnym od zera (być może
we własnym gronie używają tego słowa tak, jak postulowali).
Być może inna przyczynowa teoria odniesienia zdołałaby opisać problem zmiany
odniesienia NKT w prostszy lub zgrabniejszy sposób. Chciałem tu po prostu pokazać, iż
teoria Devitta, jeśli opatrzyć ją pewnymi komentarzami, spełnia to zadanie. Być może
wprowadzone przez mnie pojęcie potencjału chrztowego okaże się przydatne w rozważaniu
innej problematyki. Konieczne będzie wtedy jednak dookreślenie jego treści, co nie mieści się
w ramach tej pracy.
11
Literatura:
C. Daly, Natural Kinds, w: E. Craig (ed.), Routledge Encyclopedia of Philosophy,
Routledge, 1998, vol. 6.
M. Devitt, Reference, w: E. Craig (ed.), Routledge Encyclopedia of Philosophy,
Routledge, 1998, vol. 8.
M. Devitt, Designation
S. Kripke, Nazywanie a konieczność, tłum. B. Chwedeńczuk, Instytut Wydawniczy
PAX, Warszawa 1998.
A. Mueller, Natural Kinds and Projectible Predicates, w: Sorites, Issue #01, April
1995.
H. Putnam, Znaczenie wyrazu  znaczenie , w: Wiele twarzy realizmu i inne eseje,
tłum. A. Grobler, Wydawnictwo Naukowe PWN, s. 93-184.
H. Putnam, Representation and Reality, MIT Press, 1991.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Smith Badania nad natura i przyczynami bogactwa narodow
Analiza porównawcza rodzajów, przyczyn i okoliczności zgonów na podstawie badań sekcyjnych (2)
Przestępczość nieletnich Przyczyny przestępczegp wykolejenia i rodzaje czyów przestepczych Biskup
Przyczyny i rodzaje sygmatyzmu seplenienia
Źródła, przyczyny, rodzaje zaburzeń rozwojowych
Bezrobocie pojecie rodzaje przyczyny
9 Pamięć; teorie zapamiętywania, rodzaje pamięci
Naturalne planowanie rodziny Anna Gabriela
Rodzaj i zakres … Dz U 1995 25
Higiena środowisko naturalne
american realism and naturalism 1

więcej podobnych podstron