HAKTOS/, L \VIsaKMIUH(,A.
dnia 6 sierpnia przybieżał poseł Semkowy z rozkazem odstąpienia od miasta i zaprzestania szturmów. Zrozumiał pan Bartosz plan Małopolan, i widział klęskę całej sprawy książęcej, jeśliby usłuchał rozkazu. Z jednej strony posłuszeństwo nakazywało Bartoszowi odstąpić od Kalisza, z drugiej jednak chęć ratowania upadającej sprawy nakazywała postąpić wbrew woli i rozkazowi książęcemu. Szlachetny i energiczny, postanowił wbrew układom siłą naprawić złe popełnione przez Semka. Rozkaz książęcy przyjął wprawdzie do wiadomości, lecz oblężenia nie powstrzymał, owszem rozpoczął jak najenergiczniejsze szturmy przypuszczać, chcąc gród królewski rzucić pod stopy książęce. Ośm dni bez przerwy wysilał się pan Bartosz, ale bezskutecznie. Ziemowit dowiedziawszy się, że Wiszemburg nie usłuchał jego rozkazu, sam musiał przybyć do obozu kaliskiego i znieść oblężenie. Niezawodnie mocno bolało Bartosza, że własnymi oczyma patrzał na upadek sprawy, której przez tyle lat bronił z takiem poświęceniem i z taką wytrwałością. Ziemowit rozpuszczał swe zaciągi i wstrzymywał energiczne działanie w najkrytyczniejszej dla się chwili. Chmura groźna dla Mazowsza ciągnęła z południa, Bartosz mimo to nie opuścił swego pana, dotrwał przy nim do ostatniej chwili.
Postępek Wiszemburga pod Kaliszem, „był wodą na młyn krakowskich panów małopolskich/ jak mówi Szujski. Zarzucono Ziemowitowi, że niepomny na układy, łamie rozejm i zawieszenie broni. To było niby usprawiedliwieniem nagłego wystąpienia margrabiego Zygmunta przeciw Ziemowitowi. Dwanaście tysięcy Węgrów, jak podaje kronikarz, przeciągnęło przez Sącz, koło Radomia, na Łowicz, Gostynin i Kujawy przeciw stronnictwu mazowieckiemu. Rozpoczęła się na nowo wojna, niszczenia i łupiestwa, które spełniano z ca-łem barbarzyństwem i dzikością wieków średnich. Wiadome wreszcie zakończenie tej straszliwej akcyi wojennnej. Ziemowit uległ przewadze, a Opolczyk zapośredniczył pokój między Zygmuntem, a księciem. W opisach tej łupieskiej wojny nie znajdujemy wprawdzie u kronikarzy imienia Bartosza, ale domyślać się należy, że on dalej wiernie stał przy raz przez się podjętej sprawie i bronił jej do ostateczności.
Nastały wreszcie nieco spokojniejsze czasy. Pan Bartosz nie mając teraz pola do rycerskich popisów pozostał przez cały rok