igraszki przed jego obliczem”, obrazujące stan pierwotnej harmonii1. W rzeczywistości tej nie istniały kierunki „od” i „do” Boga, bo nie było jeszcze rozeznania dobra i zła. Funkcjonująca w tej sytuacji „pełna komunikacja”, inaczej „komunia osób”, znalazła swoje powtórzenie, a raczej niepełne odbicie w obrzędach i rytuałach religijnych - ludzi dorosłych, na przykład składających ofiary bogom wokół ołtarza, a także w zabawach dzieci.
Naturalne formy dziecięcej zabawy opierały się przede wszystkim na naśladownictwie działań dorosłych. Dzieci odtwarzały -przeważnie schematycznie - czynności obrzędowe, pracę czy też polowanie lub obronę dobytku przed rabusiami. Krótko mówiąc, brały z życia do swych zabaw udramatyzowany wątek, przygotowując się bezwiednie w ten sposób do pokonywania trudów dnia codziennego, wypełniania tradycyjnych zwyczajów w dni świąteczne oraz do współżycia z otoczeniem, do czego była potrzebna bystrość umysłu i siła mięśni2. Do zabaw tego typu, przeważnie
0 charakterze grupowym, należą różnego rodzaju „koła młyńskie”, w których bardzo wyraźnie zaznaczony jest środek (przez Różyczkę w czerwonym wieńcu, starego niedźwiedzia, co mocno śpi, ojca Wergiliusza, który uczył dzieci swoje, Ulijankę, która wybiera, kogo chce)3. Zabawy, w których często powtarzają się podobne motywy treściowe, zawierające wątek dramatyczny zmieszany z elementami ludycznymi, żartobliwymi, a także zabawy konstrukcyjne sprzyjają utrwalaniu więzi bawiących się. Dzieci - trzymając się za ręce
1 powtarzając te same formułki słowne marzą, aby znaleźć się w środku koła (w ten sposób daje o sobie znać ważny mit środka).
78
Por. W. Panas, Sztuka jako ikonostas, [posłowie w:] P. Florenski, Ikonostas i inne szkice, przeł. Z. Podgórzec, Warszawa 1984, s. 211.
L. Michalikowa, Tradycyjne zabawy ludowe, Warszawa 1977, s. 7-8.
„Stoi Różyczka w mirtowym wieńcu" - przypuszczalnie czerpie swój rodowód z obrzędowego tańca weselnego panny młodej, która żegnała rówieśnice towarzyszące jej w okresie dzieciństwa i panieństwa, tańcząc po kolei z każdą z nich, w zabawie natomiast każda kolejna „Różyczka w mirtowym wieńcu" wybiera swoją następczynię. „Ulijanka" jest reliktem obrzędów wiosennych, co potwierdza XIX-wieczny zapis: „Dziewczęta rzucają pisanki lub biorą się za ręce, jedną wpuszczają do środka, która naśladuje mycie się i czesanie, a wszystkie kręcąc się w kolo śpiewają". W „ojcu Wergiliuszu" brali udział chłopcy, toteż w zabawie tej wykazywano głównie sprawność i siłę fizyczną. Por. J. Schnaider, Z kraju Hucułów (w poniedziałek wielkanocny) w: „Lud", t. V, s. 215, cyt. za: L. Michalikowa, Tradycyjne zabawy, op. cit., s. 13.