L
wana jest tylko jedna - „Anioł pasterzom mówił”. Natomiast większość tekstów XVII wiecznych jest aktualna do naszych czasów.
♦ S. N.: Łatwiej się przyjmują takie melodie, które są znane i myślę, iż to jest jeden z powodów, że powstają wciąż nowe teksty kolęd - to znaczy melodia jest kolędowa, natomiast tekst zupełnie inny. Liczne są kolędy okupacyjne, a był też taki poeta rewolucyjny, Wandurski, który napisał cykl kolęd robotniczych, bo przecież ci robotnicy byli wychowywani jeszcze religijnie i po prostu ten tekst stawał się dla nich bliższy dzięki melodii. Znamy kolędy stanu wojennego. Profesor Bartmiński wydrukował parę takich kolęd napisanych przez Macieja Zębatego, jedną z takich kolęd napisała nasza nieżyjąca już prof. Maria Grzędzielska. Zbiór pastorałek wydał Jerzy Harasymowicz, i mamy tam np. gestapowców, którzy rozstrzeliwują Świętą Rodzinę, czyli znowu adaptacja. Bo kolęda posługuje się czasem sakralnym, tzn., że Boże Narodzenie nie było - Boże Narodzenie jest. Ono się każdego roku jakby odradza, zmartwychwstaje i w każdym roku można do niego dostosować te zjawiska kulturowe, które są istotne. I to jest całkowicie naturalne, bo w takim widzeniu czas sakralny jest czasem cyklicznym, który wraca po kole - od adwentu do adwentu -i stąd możliwe są te polonizacje, achro-nologizacje. W XVII wieku bywają nawet takie przypadki, że trzej królowie, przybywający do Betlejem, strzelają na wiwat z armaty, jest też taka kolęda, którą się śpiewa jeszcze dzisiaj przy poświęceniu wina i w tej kolędzie pokazuje się nam szlachecki obyczaj przepijania do poszczególnych uczestników uczty: Najświętsza Panna, gdy skosztowała, kolejnego nalać sobie kazała... I mówi się tam, że zwróciła się najpierw do Józefa i po kolei do innych. I znowu nie ma w tym niczego nadzwyczajnego, bo była to rzecz normalna w tamtych wyobrażeniach. Tak jak normalne było to, że Jan Kazimierz mógł ogłosić Matkę Boską Królową Korony Polskiej, a wielu twórców, i to nie najgorszych - jak np. Wespazjan Kochowski - uważało, że Matka Boska ma te same poglądy polityczne, co i oni. To samo pojawia się potem u Harasymowicza, który wypowiada się złośliwie o pewnym szlachcicu, twierdzącym, iż jego żona jest spokrewniona z Najświętszą Marią Panną i mówią do siebie w niebie - siostro.
♦ S. N.: A, był taki ksiądz. On to z kolei wymyślił, że pierwsi rodzice w raju mówili po polsku, a języki świata powstały z „zepsowania" języka polskiego. On mówił o Polsce; w Niemczech mówiono, że rozmawiali po niemiecku, we Francji, że po francusku. Bo to jest taka rzecz, która się nam też do kolęd może przydać: przełom wieku XVI i XVII to jest koniec uniwersalnej kultury śródziem nomorskie j. W jej m iejsce pojawiają się kultury narodowe i one szukają uzasadnień - w zgodzie z ówczesnymi przeświadczeniami - że im coś starsze, to tym bardziej wartościowe. Pojęcie dawności, jako pewnej doskonałości, jest w kulturach dość powszechne. Jeśli chodzi o kolędę, to tych tekstów u nas, w porównaniu z innymi krajami jest bardzo wiele. Może Francja mogłaby jeszcze z nami konkurować, choć ich teksty są mniej emocjonalne, bardziej zracjonalizowane; niektórzy twierdzą, że dzięki Kartezjuszowi to jest w ogóle taki kraj, w którym prądy estetyczne, takie jak romantyzm, czy neoromantyzm trwają bardzo krótko, bo zaprzeczają rozumowemu porządkowi. Oni protestują, jak to powiedział któryś z pisarzy francuskich, przeciwko romantycznemu galimatiasowi.
i. M.: Jak można by wytłumaczyć wielką popularność kolęd wśród ludu? Zważywszy na swoisty koloryt, przynajmniej niektórych z nich, można by odnieść wrażenie, że one wśród ludu się narodziły...
♦ S. N.: Z prof. Jerzym Bartmińskim od lat prowadzę na ten temat dyskusje -on uważa kolędę za folklor, ja natomiast uważam kolędę za twór inteligencki, który z biegiem czasu wszedł do folkloru. To się stało w połowie XIX wieku. W roku 1843 ksiądz Michał Mioduszewski ogłosił „Kantyczkę” z tekstami bożonarodzeniowymi i nie ujawnił źródeł. Nie była to edycja naukowa; to był tekst podręczny dla ludzi do śpiewania, a gdy lud śpiewa dziś „Kiedy ranne", to do głowy mu nie przychodzi, aby zapytać, kto jest ich autorem. W roku 1850 ks. Mioduszewski wydał drugą edycję i rozdzielił pieśni bożonarodzeniowe na mogące być śpiewane w kościele, oraz takie, które mogą być śpiewane tylko w domu. Te pieśni „domowe” to są tzw. pastorałki. Jeszcze w XIX wieku nie wyobrażano ich sobie w kościele, ponieważ one są pełne zamieszania, komizmu, występują tam prości pasterze, których reakcje w wieku XIX mogły razić. Jest zastanawiające, że dziś etnografowie kolędę uważają za folklor, a pastorałkę za twór arystokratyczny, odmianę religijnej sielanki oświeceniowej.
I to jest prawda, np. pastorałki zachowane w rękopisach cystersów w Mogile to są ogromne oratoria, tam są nuty, wykonanie ich wymaga wielu ludzi, nierzadko całej orkiestry, więc gdzieżby lud miałby możliwość coś takiego wykonać? Czesław Hernas uważał, że rozpowszechnienie się wśród ludu i kolędy, i pastorałki i bardzo duża ich popularność wynika stąd, że one mówią o biednej, Świętej Rodzinie, z którą łatwo było się identyfikować. Te dary pasterzy to jest substytut, bo oni zamiast darów materialnych „przynoszą” najczęściej do tego betlejemskiego żłóbka swoje zabawy, popisy, gry na instrumentach, rodzaj, jak byśmy powiedzieli, farsowego komizmu, po to, aby dziecko rozśmieszyć i bardzo często jest tam coś takiego: „A dziecię się śmieje, ha, ha, ha”. Bo ci pasterze często fałszują i bawią się z Jezuskiem jak ze zwykłym dzieckiem. Hernas użył takiej pięknej metafory, że to jest „teatr ubogich serc”. I coś w tym jest.
Myślę, że dzięki ks. Mioduszewskiemu przyjęło się to w Polsce, poszło w lud i kolęda od tego czasu żyje w folklorze swoim życiem, ale jest już zupełnie czymś innym. Zresztą w folklorze używa się tego słowa w stosunku do różnych rzeczy - do Wielkanocy, bo w folklorze kolęda może być wielkanocna; to jest przecież podarunek i w kolędach wydanych przez prof. Bartmińskiego - jest takich wiele. XVII-wieczny poeta Stanisław Grochowski napisał tekst zatytułowany „Kolęda, albo śmigus miechowski". Dla niego kolęda i śmigus to są synonimy. 1 tak prawdopodobnie było. Myślę, że teksty te przyjęły się właśnie z racji różnych funkcji, jakie w Polsce pełniły.
♦ S. N.: Wiele jest takich nawiązań, choć nikt się tym dotąd nie zajął. Ja nawet zaproponowałem mojej studentce - która
8
Wiadomości Uniwi rsyi kckii: grudzień 2007