FRANCISZEK BAGIŃSKI b. czl. Str. Chłoiwklego, spółdzielca.
OPINIA DZIAŁACZA LUDOWEGO
Cały kraj walczy z najeźdcą hitlerowskim. Przerażenie ogarnia Niemców na widok zniszczonych mostów i luf rewolwerowych, jakiemi wita ich ręka polskiego partyzanta, z za węgła każdego nieomal domu. To lud polski wyciąga ręce do zbliżającej się armii polskiej, która wspólnie z armią czerwoną pędzi wroga przed sobą.
A cóż w tych ważnych chwilach robi emigracyjny rząd w Londynie. Lejo krokodyle łzy, bo nie podoba mu się linia Curzona. Nie podoba mu się, że Białorusini i Ukraińcy chcą się połączyć ze swymi braćmi ze wschodu. Lecz płacz ten nie pomoże, bo polski lud myśli inaczej i ma dosyć Brześcia, Berezy i innych metod, które stosowali w Polsce poplecznicy rządu emigracyjnego. To nic, że oni wzięli sobie, wespół z potulnymi barankami partyjnymi, monopol reprezentowania Polski na emigracji. To nie jest prawda, jakoby oni mieli reprezentować wolę narodu polskiego.
Dlaczegóż to n.p. p. Kwapiński ma prawo przemawiać imieniem P.P.S. a nie wiceprezes P.P.S. w Radzie Miejskiej Krakowa dr. Drobner? Czem p. Grosfeld, socjalista z Przemyśla, jest lepszy od socjalisty z Sanoka dr. Penzika? Czy delegat P.P.S. na Amerykę p. Adamczyk ma więcej wiedzy i tytułów do reprezentowania partji od wybitnego socjalisty profesora O. I^angegoz Uniwersytetu krakowskiego? Wreszcie czemu p. Wanda Wasilewska, członkini P.P.S. i wybitna polska pisarka ma mieć mniej do powiedzenia od jakiegoś prowincjonalnego robota partyjnego?
To samo pytanie nasuwa się w stosunku do londyńskich ludowców. Czym lepszy jest prowincjonalny ludowiec, nikomu w kraju nie znany, od posła A. Witosa, Członka Rady Nacz. Str. Ludowego w Polsce? Widzimy więc jak fikcyjnem jest twierdzenie, że rząd emigracyjny przemawia w imieniu wszystkich partyj i całego narodu. Tymbardziej podejrzana wydaje nam się gorliwość, z jaką zapisują oni na swój rachunek wszystkie dokonania partyzantów w kraju, o których wiadomo, że ma ją ścisły kontakt z armią gen. Berlinga.
29