- Przeprosiny przyjęte! - odwzajemniła uśmiech
- To co? Wracamy na kocyk, czy spacer? - mrugnął do niej
- Spacer! Od tego leżenia bolą mnie plecy, poza tym musisz spalić te ciastka, którymi się tak opychałeś! - poklepała go po brzuchu i wystawiając mu język puściła się biegiem alejką parku krzycząc coś, że „Ostatni przy fontannie stawia cole" Marek tylko pokręcił głową i nie zastanawiając się dłużej ruszył w jej ślady...
Brodecki siedział na ławce, wpatrzony w biegającego za piłką brata. Jednak myślami był zupełnie gdzie indziej. Dopiero mocne uderzeni piłką, przywróciło go do rzeczywistości.
- Co Ty robisz? - zaskoczony zachowaniem młodego podniósł się z ławki
- Mieliśmy być w domu na obiad! - mały uśmiechnął się szeroko i chwyciwszy piłkę w ręce ruszył za idącym z przodu Markiem - Hej!- zawołał, nie mogąc nadążyć - Poczekaj na mnie!
- Pospiesz się!- odwarknął nie zwalniając tempa.
- Masz być dla mnie miły, bo powiem mamie, że masz dziewczynę!- po słowach Michała przystanął wmurowany - Widziałem Cię! - powiedział mały z wyraźną dumą w głosie i wyminął ostentacyjnie osłupiałego Marka.
- Zaczekaj! Co Ty powiedziałeś? - podszedł bliżej, a małemu szybko uśmiech zszedł z twarzy.
- Widziałem Cię z dziewczyną i powiem mamie! - mały cofnął się lekko w tył.
- To nie była moja dziewczyna! Poza tym, kiedy mnie widziałeś?
- Kiedyś, jak chodziłeś z nią po parku. Powiem mamie, że się całowaliście - wytknął mu język chichocząc
- W porządku, a ja powiem, że to Ty stłukłeś ten porcelanowy wazonik, a nie przeciąg - z uśmiechem satysfakcji zaczął iść wolno do przodu.
- Oj, no nie znasz się na żartach? - mały podbiegł szybko do niego - Przecież, ja tylko tak...
- No nie wiem...
- Marek nic nie powiem, a Ty? - Brodecki zaśmiał się i lekko popychając brata ruszył do domu.
Gdy tylko przekroczyli próg mieszkania Michał natychmiast znalazł się w kuchni zajmując miejsce przy stole. Marek wszedł zaraz za nim i pomógł matce w rozstawieniu talerzy. Od śmierci ojca starał się jej pomagać we wszystkim, wiedząc jak ciężko pracuję, by jakoś związać koniec z końcem.
- Mamo, długo jeszcze? - Michał wyraźnie nie mógł się doczekać - Marek, jak zjemy to zagramy w statki?
- Jak zjemy, to ja wychodzę - Brodecki zasiadł do stołu.
- Jak to wychodzisz? Znowu wychodzisz? - matka Marka nie kryła swojego zdziwienia - Dokąd idziesz?
- Mmmmm... na spacer... - odpowiedział wymijająco
- Na spacer, sam? - przyjrzała mu się uważnie
- Z dziewczyną! - wypalił Michał pakując łyżkę z zupą do buzi. Marek o mało się nie zakrztusił mrożąc brata lodowatym spojrzeniem
- Tylko się nie udław! - wycedził przez zęby
- Co? Z jaką dziewczyną? - pani Brodecka spojrzała pytająco na syna
- Mamo, nie słuchaj go, jak zwykle sobie coś ubzdurał! Nie mam żadnej dziewczyny - podkreślił dobitnie patrząc na Michała
- Ma! Ja widziałem! Taka blondynka! - młody wyszczerzył się w uśmiechu
- Michał! - chłopak uniósł głos, co sprawiło, że mały wreszcie zamilkł - Kłamie...
- Do prawdy? - matka uśmiechnęła się pod nosem
- Mamo! - Brodecki wstał od stołu i złożył talerz do zlewu - Wychodzę! - rzucił szybko opuszczając mieszkanie.
Basia w tym czasie przebywała u Oli. Leżała na łóżku i przerzucała strony w jakimś kolorowym pisemku. Brzozowska tymczasem stała przed lustrem mierząc swoje nowe ciuszki, co chwile pytając przyjaciółkę o zdanie.
- A ta? - miała na sobie czarną, jedwabną sukienkę, sięgającą kolan - Jak myślisz?
- Mhm, świetna... - mruknęła nawet na nią nie spoglądając, bezmyślnie przerzucała strony czasopisma
- Baśka, to samo mówiłaś przy poprzedniej, i jeszcze poprzedniej! Słuchasz mnie w ogóle? - Ola lekko poirytowana zachowaniem przyjaciółki usiadła na łóżku obok niej zabierając gazetę
- Oluś przepraszam, zamyśliłam się - posłała jej przepraszające spojrzenie - Pokaż te sukienki!
- O nie! Tak to nie będzie! - usadowiła się wygodnie - Mów o co chodzi! I nie wykręcisz się -pogroziła jej palcem widząc, że usiłuje coś powiedzieć - Od kilku dni chodzisz jak nieprzytomna, myślisz że tego nie widać?
- A widać? - zapytała z głupim uśmiechem
- Widać! I chyba nawet zaczynam się domyślać czyja to sprawka. Baśka, on nie jest dla Ciebie!