Konieczności odbudowy kraju nie wspierała odziedziczona po zaborach mentalność jednostek i grup społecznych. Potrzebę reform paraliżowały niechęć do wszystkiego, co pochodziło od władzy, choć była już ona polska, odruchowe omijanie prawa, nieumiejętność działania w zespole, brak poczucia odpowiedzialności za dobro publiczne, nietolerancja w stosunku do innych narodowości, które znalazły się w granicach państwa: Żydów, Ukraińców, Białorusinów, Litwinów, Niemców i innych. Polski nacjonalizm odczuwalny w pierwszych latach niepodległości nie był ani lepszy ani gorszy od innych, jego korzenie zawsze są te same, ale w sytuacji budowy państwowości od podstaw, zatruwał atmosferę, opóźniał integrowanie się społeczeństwa, dzielił je, nie dopuszczając do upowszechnienia się świadomości wspólnoty obywatelskiej. Nie są to, jak się niektórym wydaje, cechy przynależne do przeszłości. Łatwiej odbudować zgliszcza, czego nasze społeczeństwo dawało niejednokrotnie dowody, niż zmienić jego mentalność. Na to trzeba wielu pokoleń, a ile wymaga czasu tego nikt nie jest w stanie przewidzieć.
Polska - jak twierdzi Janusz Czapiński - jest krajem mającym jeden z najniższych kapitałów społecznych na świecie3. Oznacza to, że brakuje nam więzi międzyludzkich, jesteśmy niezdolni do współpracy, brakuje nam zaufania nawet do najbliższych sąsiadów, nie ufamy rządowi, politykom, duchownym i nauczycielom akademickim, zamykamy się najchętniej w gronie rodzinnym, tolerujemy korupcję i nepotyzm, godzimy się z wprowadzaniem coraz szczegółowszych procedur w instytucjach publicznych: bankach, na poczcie, na lotnisku, w szkole - również w bibliotece. Uproszczenie procedur idzie nam jak z kamienia, wierzymy, że szczegółowe kontrole zastąpią zaufanie, a przy jego braku każda umowa (o czym wiedzą najlepiej przedsiębiorcy) musi być obwarowana zastrzeżeniami, dokument zaś powinno się czytać z lupą w ręku, bo w zapisach drobnym drukiem mogą być pułapki, o których donosi codzienna prasa. Życie w społeczeństwie, któremu brakuje zaufania, staje się coraz bardziej uciążliwe. I nie chodzi tylko o komfortowość naszego samopoczucia ale o rozwój gospodarczy, techniczny, edukacyjny i kulturalny, jednym słowem to wszystko, co ma charakter globalny.
J. Czapiński: Polska smuta. „Polityka” 2009, nr 16.