384
GUSTAYE T HI BON
polityk czy fałszywy mistyk mogą obałamucić ludzi co do swojej osoby i odnosić wspaniałe triumfy, co widzimy aż nadto jasno z codziennych doświadczeń. Jest zresztą rzeczą normalną, że dla człowieka, a więc istoty, która rzeczywistość duchową chwyta tylko za pośrednictwem zmysłów, a nie bezpośrednią intuicją, wartości najszlachetniejsze są jednocześnie tymi, które dają najszersze pole zakłamaniu. Jest to tylko jedna więcej słabość ducha wcielonego: stała się ona wylęgarnią nie tylko
fałszerzy ideału, ale — równolegle — legionu „demaskatorów“, którzy swoją reakcję przeciw kłamstwu duchowemu posunęli aż do negacji ist. nienia i dostojeństwa walorów duchowych.
Ale ów dualizm życie-duch niekoniecznie przechyla szalę na korzyść ducha. Zdarza się również (i te dwa błędy splatają się ze sobą, jak dzień i noc), że człowiek wybiera życie odrzucając ducha, Mity o powrocie do życia, o powrocie do natury krzewiły się we wszystkich czasach, a w naszym bujniej niż kiedykolwiek. Jest to jedno z najstarszych marzeń człowieka: rozstać się ze swymi obowiązakmi, ideałami, obietnicami, by poddać się rytmowi dobroczynnego życia kosmosu. Sądzę, że duża część literatury współczesnej obraca się właśnie wokół tego tematu. Niekiedy, prawo jedności i współzależności między życiem i duchem wchodzi i tutaj w grę... Robić z siebie zwierzę równie jest nam trudno, jak robić z siebie anioła: jesteśmy bowiem ludźmi. A pretensje walorów życiowych do samoistności doprowadzają nieuchronnie do sfałszowania tychże walorów. Duch, gdy go w imię życia chce się wyeliminować, wślizguje się w samo serce życia i zatruwa je. Ci, którzy pragną skrócić człowieka o głowę, osiągają to tylko, że wpychają mu głowę we wnętrzności, każą mu myśleć posługując się wnętrznościami. Gdy wejrzeć bliżej w życie- wrogów ducha oraz wartości moralnych i umysłowych, dostrzega się szybko, że istotną sprężyną ich buntu nie jest życie w całej jego zwierzęcej prostocie, tylko znowu duch: ale duch wstydliwy, zamaskowany i szukający siebie poprzez ciało i zmysły. Rewolta życia przeciw duchowi sprowadza się do butu ducha przeciw sobie samemu: oszukany przez fałszywy ascetyzm duch kieruje ku sprawom zmysłowym swoje pragnienie panowania i wiedzy: stawia na kartę życia. Iluż ludzi pragnie owocu zakazanego nie dlatego, że jest słodki (co byłoby biologicznie zdrowe), ale dlatego, że jest zakazany. Istotę ich grzechów stanowi nie tyle pociąg witalny, co ciekawość duchowa. Nie są alogiczni i amoralni, jak utrzymują; budują pod płaszczykiem życia, natury, rozkoszy pewnego rodzaju kontr-logikę i kontr-moralność. Są bardziej konwencjonalni w swoich buntach niż konwencje, które atakują. Czy może być coś bardziej płaskiego i przewidzianego jak ich kaprysy, coś mniej fantastycznego niż ich fantazje? Są samorzutni w sposób konwencjonalny, naturalni w sposób sztuczny. Ich ostatnią maskę stanowi nagość. Freud — żeby ograniczyć się do jednego