405
SAD NIEBIESKĄ WODĄ
w ciągu godziny, żegnano go z prawdziwym żalem, jak kogoś najbliższego. Na stację odwoziła go dwoma wozami cała młodzież z Rozłączy, brak było tylko Emilii, która tego dnia zachorowała i nie wychodziła z pokoju. Później dopiero Gaycewicz dowiedział się całej prawdy, tak zręcznie ukrywanej przed nim przez Emilię i Stenia.
W czasie pobytu w Rozłęczy zauważył tylko, że Emilia coraz częściej zapada na zdrowiu, nie bierze udziału w wycieczkach, lub zabawach, że bywa roztargniona, a nawet ulega złym humorom.
Nie przywiązywał do tego zbyt wielkiej wagi, rad, że Emilia jest obok niego i że, jak stwierdzał, okazuje mu jakiś szczególny rodzaj czułości, inny niż dawniej.
Rywał coprawda zazdrosny nieraz o Stenia, ale zazdrość jego obejmowała także innych, których Emilia w jakiś sposób wyróżniała.
Emilia sama wyznała mu później, w ich tragicznych dniach pod koniec jesieni, że nie wie i nie pamięta, jak to się stało, że pokochała Stenia. Któregoś wieczoru poszła za nim do leśniczówki i nie wróciła już na noc.
Odtąd się zaczęło. Sama niejako zdobywała miłość Stenia i brała na siebie wszystkie skutki swego szaleństwa. Potrafiła go rozkochać w sobie nie myśląc o tym, co będzie z nimi i co będzie z Wiktorem.
— Mam miesiąc szczęścia — mam miesiąc miłości, jakiej nie było nigdy na świecie! — krzyczała z egzaltacją wobec Wiktora i swoich rodziców, gdy jesienią nic mogła juz ukryć, że spodziewa się dziecka, którego ojcem jest Sten i o.
Mimo upokorzenia, bólu i wstydu, Wiktor nie opuścił Emilii.
Zwyciężyła miłość, silniejsza nad jego teorie o podstawach ładu we wszechświecie. Rzucił się na oślep w przyszłe życie z Emilią, którą teraz poślubił, niejako skrycie, w kilka dni po jej wstrząsającym wyznaniu. Ale pozostał problem Stenia, o którym nikt nic bliższego nie wiedział.
Kto to jest Hcrbeński? — stanowiło teraz dla Gaycewicza główne źródło udręki. Wiadomo o nim było, że studiuje w Wiedniu i że w Rozłęczy zjawił się, jako przyjaciel Pawła Pietrzaka. Pietrzak znów wyjaśniał, ze Herbeńskiego poznał w szpitalu, gdzie obaj leczyli się po operacji wyrostka robaczkowego. Polubili się bardzo, pisywali do siebie i Paweł zaprosi! Stenia na kilka dni do leśniczówki.
Gaycewicza nie uspokoiły te wiadomości, zbyt skąpe i zbyt ogólnikowe. Zaczął działać na własną rękę i po kilku miesiącach doszedł do sensacyjnych wyników. Okazało się najpierw, że Hcrbeński nie nazywa się Herheński, lecz Walczak. Wychowywał się gdzieś w przytułku, jako dziec-ko nieznanych rodziców, a potem uciekł z zakładu i notowany był, jako dziecko włóczęga i złodziej. Po pewnym czasie został usynowiony przez arystokratyczną rodzinę Sas-Herbeńskich i na tym kończyły się ścisłe dowody przeszłości Stenia. Niesprawdzone, lecz zapewne wiarygodne po-