pracowników naukowych gdy kryteria oceny zwykle premiują zespoły duże, z wieloletnią historią, publikujące jednak wyłącznie w kraju, bo taka jest skuteczna droga do zgromadzenia znacznej liczby punktów? Jak zachęcić pracowników naukowych do mobilności w kierunku okrętów flagowych, jeśli status okrętu flagowego zlikwiduje warunki uczciwej konkurencji dla wszystkich, by kilku wybranym dać monopol? Czy to nie kłóci się z ideą konkursów o finansowanie badań? Uczelnie Europy Zachodniej konkurują o tych naukowców, którzy otrzymali granty na badania, dlaczego więc iść w drugą stronę?
Wydaje się, że okręty flagowe powinny powstać oddolnie - dzięki skuteczności pracowników w pozyskiwaniu środków, poparciu władz uczelni i sprawnej realizacji badań. Podniesione kwestie mają charakter techniczny i łatwo można je skwitować odesłaniem do przyszłej dyskusji czy konsultacji w zespołach eksperckich. Tym niemniej problem dotyczy chęci zaspokojenia postulatu konkurencji z jednej strony, a centralizacji (monopolizacji) badań z drugiej. Dlatego po pierwsze poziom agregacji refleksji o okrętach flagowych powinien dotyczyć katedr, a co najwyżej instytutów czy wydziałów. Po drugie ich pojawienie się powinno być skutkiem, a nie punktem wyjścia zmian w nauce polskiej.
Zapowiadana likwidacja stopnia doktora habilitowanego sprawia z kolei wrażenie zabiegu pozornego, ponieważ sprowadza się ona do utrzymania wymogu uzyskania uprawnień promotorskich, przy jednoczesnym zachowaniu komisyjności procesu ich nadawania. Taki zabieg nazywa się chyba „rebrandingiem” w języku marketingu. Polega w istocie na zmianie marki przy zachowaniu zawartości produktu, celem polepszenia wizerunku i przez to dania impulsu wzrostowi sprzedaży. Wbrew usilnej propagandzie habilitacja funkcjonuje w kilku wiodących naukowo krajach: we Francji jako „habilitation a diriger des recherches”; w Niemczech jako „habilitazion”; a także w Szwajcarii, Rosji i wielu innych. Występuje ona jako etap obligatoryjny, fakultatywny lub alternatywny wobec innych dróg osiągnięcia stanowiska profesora i prowadzenia prac doktorskich. Utrzymanie habilitacji uzasadnia się na kilka sposobów: potrzebą weryfikacji, potrzebą elitarności, potrzebą dbałości o wysoki poziom badań. Otóż trzeba zauważyć, że proponowany rebranding na certyfikację, nie wnosi do istniejących procedur nowej treści, na przykład uzupełniających mechanizmów kontroli. Co więcej, o ile habilitacja w Europie jest znana, o tyle certyfikacja kojarzy się raczej z kwalifikacjami przemysłowymi, gospodarczymi, ale nie naukowymi. Problemem nie jest stopień doktora habilitowanego, ale funkcjonowanie sprawnych mechanizmów selekcji najlepszych i zapewnienia im awansu zawodowego.
2