574
WSZECHŚWIAT.
Nr 36.
— Wytwarzanie elektryczności bezpośrednio przez spalanie węgla. Pismo „Engineering Ma-gazine” podało dokładny opis wynalezionego przez p. M. W. Jacqucs stosu, który ma służyć do bezpośredniego wytwarzania elektryczności przez spalanie węgla. Przyrząd składa się z naczynia żelaznego, otoczonego piecykiem i zawierającego sodę gryzącą, w której mieści się pręt węglowy. Węgiel winien być w stanie takim, by był dobrym przewodnikiem elektryczności, soda wszakże może być zwykła, handlowa. Przy pomocy pompy przeciąga się przez sodę prąd powietrza. Aby działalność ogniwa tego wywołać, rozgrzewa się je do temperatury 400° lub 500° i wprawia w ruch pompę. W warunkach tych tlen powietrza atakuje węgiel i wytwarza prąd przebiegający między dwoma biegunami, z których jednym jest naczynie żelazne, a drugim pręt węglowy. Prawdopodobnie wszakże jestto poprostu prąd termoelektryczny.
T. R.
— Ogień świętego Elma jest zjawiskiem dosyć rządkiem. Z zestawienia dostrzeżeń, zanotowanych w księgach okrętowych, które otrzymało obserwatoryum morskie w Niemczech (Deutsche Seewarte), obliczył p. Haltermann, że ogień świętego Elma wciągu 77 000 dni obserwowano tylko 164 razy, a mianowicie 87 razy na półkuli północnej i 77 razy na południowej. Zjawisko to występuje najczęściej w pewnych, oznaczonych okolicach, do których należy zwłaszcza kwadrat, zawarty między równikiem a 10° szerokości północnej, oraz między 60° a 80° długości zacliod-niej, gdzie ogień św. Et ma widziano 6 razy w ciągu tysiąca dni.
T. R.
— 0 stosunku wątroby do tłuszczów. Gdy
poznano, że wątroba jest nietylko zwykłym gruczołem, wytwarzającym żółć, lecz że przypada jej nadto ważne znaczenie w przemianie mate-ryi—wytwarza się w niej bowiem glikogen, cu-
go kraju rodzinnego, zwiedza kraj Kochin-chiński, Laos, Kambodżę, poznaje i przesyła do Europy ciekawe storczyki, między innemi Oelanthe Regnieri.
W grudniu 1884 r. Regnier w towarzystwie kilku pomocników opuścił Saigon, kierując się ku Pnom-Penk, gdzie mu dostarczono trzy słonie i kornaków. Z Pnom-Penh udał się do Pursat. Dochodził do tej wsi, gdy go zatrzymał las wspaniałych paproci drzewiastych: jestto gęsta masa zielonych listowi i ciemnych pni, splątanych nieprzeby-temi lianami. Zdaje się, źe nikt tam jeszcze nie był. Młody podróżnik wszedł w tę gęstwinę ze swymi towarzyszami. Korna-kowie wrócili sami, uciekając do Pnom-Penh i opowiadali, źe Regnier i jego towarzysze zostali zamordowani. Robiono poszukiwania: brat nieszczęśliwego, ogrodnik z Fonte-nay-sous-Bois, przybył do Kochinchiny. Wszystkie poszukiwania były bezowocne: nie znaleziono ani szczątków, ani nawet śladów nieszczęśliwego Regniera i trzeba było się zadowolnić niepewną opowieścią kornaków.
Wobec tych faktów (a wieleż jest innych, godnych przytoczenia!) nic niema dziwnego, że płacą 10000, 12000 lub 15000 fr. za storczyk nowoznaleziony i tak drogo okupiony. Za 13 500 fr. kupiono więc storczyk Cypripedium Godefroyae, znaleziony przez Meurtona na wyspach Ptasiego gniazda w zatoce Siamskiej. Ale Meurton zmarł prawie nagle i zaledwie mógł polecić swoję roślinę p. Alabaster, konsulowi angielskiemu w Bangkok. Alabaster, sam chory, opóźnił przesyłkę i roślina zginęła. Ale ponieważ był moralnie zobowiązany względem zmarłego Meurtona, skoro tylko wyzdrowiał, udał się na te wyspy, odualazł Cypripedium i przysłał je p. Godefroy Lebreuf, ogrodnikowi w Paryżu. Storczyk przybył do Paryża jednocześnie z wiadomością o śmierci konsula Alabaster.
Dziś przywożą do Europy nowe storczyki coraz rzadziej, bo większość podróżników bada pola swoich poprzedników. Tam gdzie przeszli Linden, Wallis, Roezl, Lobie, For-tane, Regnier, mało znaleźć można. Ale nie wszystko przeszukane, nie wszystko odkryte; w głębi Afryki, na Borneo, w Indyach, w Nowej Gwinei, na Madagaskarze, w Ameryce południowej są jeszcze całe przestrzenie do zwiedzenia, gdzie storczyki czekają śmiałej ręki, która je zbierze dla szklarni europejskich.
Z francuskiego tłumaczyła
AL Ticardowska.