18 Zofia Adamczykowa
m.in. ze swoistych funkcji, jakie winna spełniać, a także szczególnych relacji nadawczo-odbiorczych oraz z konieczności uwzględniania perspektywy niedo-rosłego odbiorcy, którego gusta, potrzeby i aspiracje czytelnicze ulegają ciągłym zmianom, ponieważ on nieustannie „z siebie wyrasta”. Kryterium rozwojowe, czy też — jak określa je Edward Balcerzan15 — biologiczne, związane z wiekiem odbiorcy, wyznacza określony charakter, typ i strukturę tekstu. Im młodszy odbiorca, tym bardziej wyraziste są cechy specyficzne tej literatury. Ze względu na owe funkcje i cechy osobne, a zwłaszcza wyrazisty dydaktyzm tej literatury oraz nachylenie ku niedorosłemu odbiorcy, często towarzyszyły literaturze dla dzieci i młodzieży oceny ambiwalentne, a i obecnie nie zawsze jest traktowana z należytą uwagą. Dydaktyzm bowiem dość długo traktowano jako cechę pejoratywną pisarstwa dla młodych i sytuowano go na przeciwległym biegunie literackości. Sporo wątpliwości budziły też liczne uproszczenia i ograniczenia w zakresie podejmowanej w literaturze dla dzieci problematyki. Można by je po części wyrazić sądem sformułowanym w książce Brunona Bettelheima: „W dominującej obecnie kulturze pragnie się stwarzać pozór, zwłaszcza jeśli chodzi o dzieci, że ciemna strona życia człowieka nie istnieje i wyznaje się optymistyczną wiarę w coraz-lepszość”16.
Współczesna literatura dla młodego odbiorcy — zarówno w Polsce, jak i w świecie — coraz częściej przekracza granice odrębności i staje się tym samym literaturą uniwersalną, a więc bez wyraźnego adresu czytelniczego. Zjawisko dwuadresowości, czy nawet wieloadresowości, z całą pewnością dotyczy arcydzieł literatury dziecięcej, które można odczytywać w różnych przestrzeniach i czasach na wielu poziomach interpretacyjnych. Ale widoczne jest też w odchodzeniu od ujęć afirmatywnych, w przekraczaniu tabu i podejmowaniu tematów trudnych, jakich zwykle unikała ta literatura (krzywda, cierpienie, umieranie), a także w przyjmowaniu reguł poetyki „ogólnej”. Można by w tym miejscu odwołać się do „dziecięcych” wierszy Juliana Przybosia, Józefa Ratajczaka lub Joanny Kulmowej, która deklaruje, że nie pisze intencjonalnie dla dzieci, a jeśli niektóre jej wiersze są wydawane w postaci książeczek dla najmłodszych, to zapewne są to takie teksty, które powstawały w pogodnym nastroju. „A poeta autentyczny — stwierdza autorka — przychodzi do dzieci z poezją, która jest jedna dla młodych i starych. Przychodzi często pod wpływem przemożnego impulsu, który każe mu wypowiedzieć siebie — dziecko, wobec dziecka równie wrażliwego”17. Podobne stanowisko w tej kwestii zajmował francuskojęzyczny poeta belgijski Maurice Careme, stwierdzając, że nie ma osobnej literatury dla dzieci i dla dorosłych, tak jak nie
JS Por.: E Balcerzan: Odbiorca...
16 B. Beltelheim: Cudowne i pożyteczne o znaczeniach i wartościach baśni. Tłum. D. Danek. Warszawa 1985 (cytat z rewersu książki).
17 J. Kulmowa: Czy warto pisać dla dzieci. „Guliwer” 1991, nr 2, s. 4.