34
W muzeum watykańskiem podziwiałam Apollina Bel-wederskiego. Patrząc na wysmukłą, jakby tchnieniem twórczej radości owianą jego postać, mimowoli przypomniałam sobie inne rzeźbiarskie wcielenie młodzieńczej siły. Michała Anioła Dawid, widziany we Florencyi, ten syn ducha nowożytnego, stanął tedy w oczach moich obok posągu z dni odległych. Zrozumiałam całą różnicę, jaką kultura wieków wniosła do rzeźby. Apollo Belwederski porywał nas do-skonałem pięknem swych kształtów, niepospolicie uchwyconą siłą, a raczej lotnością swego ciała. Tajemna siła duszy, ręką mistrza na zewnątrz wydobyta, każdym szczegółem rzeźby głosi słoneczną radość życia, prawdziwie boski zachwyt dla siły tworzenia.
Dawid Michała Anioła, choć również głosi niezłamaną moc młodzieńczych ramion, choć również swym kształtem wyraża niezachwianą wiarę i niezłomność woli, stoi jakoś zadumany, zamyślony. W oczach kryje się myśl męcząca, jako trapiąca refleksya. Znać całą mękę duszy nowoczesnej, co siłę zdobywa w cierpieniu. To wytwór kultury nowożytnej, która chociaż w kształtowaniu strony zewnętrznej swych tworów oparła się na kulturze starożytnej, wniosła jednak duchową sferę wszystkich walk i porywów, wniosła ducha refieksyi, ten owoc nowoczesnego życia.
Jadwiga Siedlecka
ucz. VI. kl. gimn.
IX.
Z AMFITEATRU FLAWIUSZÓW.
Cicha, wiosenna noc, księżyca światłem rozjaśniona noc, wszechwładnie zapanowała nad miastem.
W powodzi nocy toną stare gruzy pogańskiego świata.
Anioł śmierci broni spokoju, co ^ tu swe władztwo rozpostarł od wieków, od wieków.
W tej ciszy można nawet dosłuchać się lekkich poruszeń kwiecia róż, oplatających mury, lekkich poruszeń listków bluszczu.