35
A może to ani kwiecie róż, ni listki bluszczu, a może to Duch przeszłości swą skarg żałosną zawodzię, a wiatr, podsłuchawszy skargę, na lotkich ją skrzydłach roznosi po ziemi dokoła, aż składa na morzach dalekich.
Ciszę przerywa od czasu do czasu wrzawa, dochodząca z nowego miasta.
Nadpływa hałaśliwie, uderza o sterczące głazy, rozbija się na głosy, wołania, na echa stokrotne, aż wreszcie kona między gruzami.
W świetle księżyca widać potężne, dumne mury Ko-ljżeum. Wieki przetrwały. Z dumą i zawiścią spoglądały na wzrost nowego, obcego im miasta: chrześcijańskiego Rzymu.
Nieraz wśród nocy pogodnej ze snu wiekowego budzą się zwaliska Kolizeum i wieść poczynają długą, pełną wspomnień rozmowę z gruzami starodawnego Forum i Palatynu pysznego.
Gdy reszta świata w ciszy się nocnej pogrąża, wówczas to omszałe ruiny Romy snują tajemną opowieść o rzeczach dalekich, rozgłośnych.
Księżyc, wznosząc się coraz wyżej i wyżej, rozprasza cienie wewnątrz Kolizeum.
jakieś tam teraz życie się budzi, jakiś ruch się wszczyna. Gwar przytłumiony, unosząc się z wnętrza, uderza o stojącą opodal rozłożystą pinię. Uśpiona drgnęła sennie, niespokojnie. Ciekawie wytęża gałązki w stronę Kolizeum. Może ujrzy to, o czem jej nieraz dumne, spiętrzone zwaliska opowiadały wśród nocy zacisznych. Wspomnienie o czemś dawnem, przerażenia pełnem, unosząc się z areny, przesiąkniętej krwią, owionęło ciemną pinię.
Spogląda na Palatyn, na Forum, czy nie ujrzy w lektyce wśród orszaku dworzan Cezara, czy nie ujrzy tłumu Rzymian, podążających na igrzyska. Zda się, że słyszy okrzyki pijanej tłuszczy, o krew męczenników wołającej. Zda się, że widzi: oto wchodzą na arenę ciche, pełne skupienia postaci wyznawców krzyża, by krwią ofiarniczą głosić odrodzenie świata w źródle miłości Chrystusowej. —