Energetyka nie zna granic
Nie ma żadnych regulacji prawnych pozwalających na bilansowanie czy regionalną „niezależność energetyczną”.
Co więcej, jakiekolwiek działania w tym kierunku podejmowane przez inne podmioty niż operator systemu przesyłowego byłyby bezprawne.
Nie ma żadnych regulacji prawnych pozwalających na bilansowanie czy regionalną „niezależność energetyczną”. Co więcej, jakiekolwiek działania w tym kierunku podejmowane przez inne podmioty niż operator systemu przesyłowego byłyby bezprawne. Zapewnienie bezpieczeństwa dostaw w systemie elektroenergetycznym odbywa się poprzez ogólnokrajowy system przesyłowy najwyższych napięć zarządzany przez PSE-Operator. System przesyłowy współdziała z systemami rozdzielczymi średnich i niskich napięć. Rozpływ energii elektrycznej wprowadzonej do tych systemów, obejmujących cały kraj, szczególnie z dużych elektrowni, takich jak elektrownie jądrowe, odbywa się zgodnie z prawami fizyki, których nawet najbardziej aktywne działania Urzędu Marszałkowskiego czy innych urzędów i organizacji nie są w stanie zmienić.
Dążenie do nieistniejącej „niezależności energetycznej regionu” przejawia się m.in. w działaniach lobbingowych na rzecz budowy elektrowni jądrowej na terenie Pomorza. Jako miejsce alokacji takiej elektrowni proponuje się okolice Żarnowca, gdzie w latach 80. ubiegłego wieku miała powstać podobna elektrownia. Budowa elektrowni jądrowej, jak każdej innej, miałaby tę zaletę, że gmina, w której inwestycja byłaby usytuowana, otrzymywałaby dodatkowe podatki w kwocie około kilkudziesięciu milionów złotych rocznie. Jednak ten niewielki, jak na region Pomorza, dodatkowy dochód uzyskiwany od elektrowni jądrowej byłby okupiony wielomiliardowymi stratami i sprowadzeniem regionu Pomorza do rodzaju skansenu energetycznego, pomnika technologii połowy ubiegłego wieku, kiedy to opracowano metody otrzymywania energii wykorzystywane w elektrowniach jądrowych.
Pomorze nie otrzymywałoby energii elektrycznej z elektrowni jądrowej ulokowanej na jego terenie. Energia ta, po wprowadzeniu do systemu najwyższych napięć 400 000 woltów, płynęłaby na południe kraju, gdzie znajduje się 80 proc. odbiorców energii elektrycznej. Pomorze, produkując energię dla uprzemysłowionego południa Polski, jak również na eksport, stałoby się jedynie magazynem silnie radioaktywnych odpadów. Jeden reaktor jądrowy o mocy 1600 MW - a w elektrowni jądrowej będą co najmniej dwa reaktory - potrzebuje do pracy 120 000 kg radioaktywnego paliwa. Około jednej trzeciej tej ilości musi być wymieniana co 18 miesięcy, a to znaczy, że elektrownia jądrowa produkuje w ciągu 1,5 roku około 80 000 kg silnie radioaktywnych odpadów, które muszą być przechowywane i chłodzone w basenach wodnych na terenie tej elektrowni.
W ciągu dziesięciu lat na terenie elektrowni jądrowej na Pomorzu zgromadzono by ponad 500 000 kg radioaktywnych odpadów. Baseny wodne z tymi odpadami nie są dobrze zabezpieczone. Najczęściej
Dodatkowy dochód otrzymywany od elektrowni jądrowej byłby okupiony wielomiliardowymi stratami i sprowadzeniem regionu Pomorza do rodzaju skansenu energetycznego.