Głos Dziennik Pomorza
Poniedziałek. 5 października 2015
//03
Wydarzenia
Dyżur reportera
Zbigniew Marecki
59 848 8124 (w godz. 9.00-17.00) zbign iew. marecki@gp24.pl
Alek Radomski
ałekunder.radonvk>@gP24.p<
► Sąd nie uwzględnił wniosku obrońcy Bartosza M. o uchylenie mu aresztu. Oskarżony w odosobnieniu pozostanie do 6 listopada. Grozi mu od 12 do 25 lat pozbawienia wolności
- Poczułam na szyi ostry przedmiot. Przecięcie skóry. Potem kilka ciosów nożem zadano mi w twarz i szyję - tłumaczyła policjantom w dniu napadu Natalia H., pracownica salonu gier przy ul. Marynarki Polskiej w Ustce. - Spadłam z krzesła. Próbowałam zasłaniać się rękami, które też zostały pocięte. Byłam bardzo przestraszona. Miałam wrażenie, że chłopak chciał mnie zabić. Widziałam, jak zabrał pudełko, w którym było pięć tysięcy złotych. Kiedy odchodził z pieniędzmi, zostałam jeszcze kopnięta.
W piątek przed słupskim sądem okręgowym dziewczyna podtrzymała swoje zeznania, które złożyła 6 listopada, czyli w dniu napadu.
Przypomnijmy, że w śledztwie ustalono, że uzależniony od dopalaczy Bartosz M. zażył rano środki odurzające i dokonał napadu na salon, w którym pracowała dziewczyna. Zadał jej kilkanaście ciosów nożem
hm
Jest mi wstyd i żałuję tego. co zrobiłem. Proszę o wybaczenie, choć wiem. źe to dużo
i ukradł pięć tysięcy złotych. Pieniędzy potrzebował na spłatę długu za dopalacze, które miał kupować od drugiego oskarżonego w tej sprawie - Roberta M. Zaraz po napadzie Bartosz poszedł do domu, przebrał się i pojechał do Słupska, do szkoły. Przed liceum miał spotkać się właśnie z Robertem M., aby zwrócić mu ponad 2 tys. zł. Obaj zostali zatrzymani przez poliq'ę. Robert M. miał przy sobie dopalacze, ale ich skład chemiczny nie był wówczas zakazany. Zarzucono mu podżeganie do rozboju. Bartosz M. przyznał się do napadu, ale nie do próby zabójstwa, o co go oskarżono.
Robert M. przyznał w piątek, że kilka dni przed napadem na salon spotkał się z Bartoszem. Odmówił jednak odpowiedzi, dlaczego. Wcześniej poinformowano go o możliwości odmowy odpowiedzi, jeśli ta może go narazić na odpowiedzialność za przestępstwo. Nie był w stanie powiedzieć, czy rano w dniu napadu kontaktował się z nastolatkiem oskarżonym o próbę zabójstwa. Natomiast o samym napadzie dowiedział się od byłego pracownika usteckiego salonu - Damiana N., który również stawał w piątek przed sądem. N. na większość pytań odpowiadał jednak „nie pamiętam". Pewny był za to, że sam nie sprzedał ani nie częstował narkotykami i dopalaczami.
- Jest mi wstyd, żałuję tego, co zrobiłem - mówił z kolei Bartosz M. - Żałuję tego w pełni i proszę o wybaczenie, choć rozumiem, że proszę o dużo.
Sąd poinformował, że do akt sprawy dołączono dokument przesłany przez biskupa Krzysztofa Zadarko. Duchowny spotkał się z oskarżonym
Bartoszem M. w areszcie i osobiście za niego poręczył. Wcześniej dobrą opinię wystawiła mu szkoła. Natalia H. przeprosiny przyjęła. Nie zmieniło to jednak faktu, że pełnomocnik pokrzywdzonej i oskarżyciel posiłkowy zażądał za wyrządzoną je; krzywdę zadośćuczynienie w wysokości 40 tys. zł. Dziewczyna do dziś nosi ślady tegc napadu w postaci widocznych blizn. Niedawno, po długie; i kosztowej rehabilitacji udałc się jej przywrócić sprawność w pociętej nożem ręce.
Mecenas Andrzej Sut obrońca Bartosza M., zawnio-skował o uchylenie dla niegc aresztu. W zamian zaproponował poręczenie majątkowe w wysokości 50 tys. zł. Sąd wniosku jednak nie uwzględnił, uzasadniając, że „nie straciły na znaczeniu przesłanki, które uprawdopodobniają fakt popełnienia przez niego przestępstwa". Nie pojawiły się też żadne nowe okoliczności. •
m>
O Więcej na naszej stronie
Więcej na temat napadu na salonu giei w Ustce na
wwucgp24.pt
Wybory
Dwójka młodych kandydatów do Sejmu z naszego okręgu wyraźnie prowadzi w prawyborach „Głosu". Mają już olbrzymią przewagę.
Grzegorz Hilarecki
Wczoraj o godz. 13 ponownie na prowadzenie w prawyborach „Głosu" wyszła Katarzyna Bogusławska ze Słupska, która startuje do Sejmu z komitetu Nowoczesna Ryszarda PetTU. Wygląda na to, że tylko Piotr Muller, słupszczanin startujący z list Prawa i Sprawiedliwości, walczy z nią o zwycięstwo. Pozostali kandydaci mają wielokrotnie mniej głosów.
Natomiast w okręgu słupskim do Senatu walki jakby nie było. Na senatora Kazimierza Kleinę z Platformy Oby watel-
Prawybory do Sejmu • okręg wyborczy 26
BOGUSŁAWSKA MULLER
Katarzyna Piotr
. Nowoczesna RS Ryszard} Petm
Prawybory do 5enatti •okręg wyborczy 62
skiej oddano ledwie 97 głosów, borach do Sejmu ma po blisko a na jego kontrkandydata Ro- cztery tysiące głosów, berta Kujawskiego z PiS jeszcze Prawybory pot rwają do 12
mniej, bo tylko 89. Podczas gdy października. • dwójka prowadząca w prawy- ©©
Prokuratura
Grzegorz P.. lokator lęborskiego „Big Brothera". jest podejrzany o zabójstwo swojej konkubiny. Wkrótce przebadają go psychiatrzy.
Bogumiła Rzeczkowska
bogimKa reeakowsS<a@gp24.pl
Prokuratura Rejonowa w Lęborku nadzoruje śledztwo przeciwko Grzegorzowi P., 41-let-niemu mieszkańcowi budynku socjalnego przy ulicy Gdańskiej w Lęborku. Mężczyzna jest podejrzany o zabójstwo konkubiny. Grozi mu kara od ośmiu lat pozbawienia wolności do dożywocia.
- Grzegorz P. nie przyznaje się do zarzutu. Twierdzi, że nie pamięta zdarzenia, ponieważ był pod wpływem alkoholu - mówi Patryk Wegner, lęborski prokurator rejonowy. - Świadków zdarzenia nie było, ale mamy inne dowody przeciwko podejrzanemu. Wkrótce zostanie on przebadany przez psychiatrów i psychologa.
47-letnia Władysława G. mieszkała z Grzegorzem P. w budynku socjalnym w Lęborku. W nocy 25 sierpnia zginęła od ciężkich obrażeń klatki piersiowej. Pogotowie do rannej kobiety wezwano natychmiast, ale lekarz, który przyjechał na miejsce zdarzenia, stwierdził zgon.
W pomieszczeniu zajmowanym przez Grzegorza P. i Władysławę G. policjanci znaleźli nóż, który najprawdopodobniej był narzędziem zbrodni oraz inne przedmioty mogące mieć związek z przestępstwem.
Grzegorz P. został aresztowany na trzy miesiące, ale dopiero po kilkunastu dniach od śmierci konkubiny.
- Dlatego że nie można było wykonywać czynności z Grzegorzem P. ze względu na stan jego zdrowia - mówi prokurator Patryk Wegner. - Mężczyzna został zatrzymany po wyjściu ze szpitala.
Mimo że Grzegorz P. nie przyznał się do zabójstwa, na posiedzeniu aresztowym w lęborskim sądzie nie miał nic przeciwko zastosowaniu wobec niego takiego środka.
Śledztwo pod nadzorem prokuratury prowadzą funkcjonariusze z Komendy Powiatowej Policji w Lęborku. Jego zakończenie zostało zaplanowane na grudzień.#
©©
LAT
pozbawienia wolności to najniższa kara. jaka w Polsce grozi za zabójstwo