181
W CZASOPISMACH
że „jądro programów politycznych” — główne wydanie dziennika tv, zgodnie z niepublikowanym zaleceniem E. Noelle-Neumann i jej współpracowników z r. 1968 (s. 69). Sam autor jest zwolennikiem H. Hol-zera koncepcji uspołecznienia tv, obawia się natomiast nadejścia jeszcze szerszej kapitalistycznej prywatyzacji mediów audiowizualnych, dotąd publiczno-prawnych oraz — podobnie jak F. Drogę i H. H. Fabris — pogłębiania się rozziewu między „komunikacyjnie uprzywilejowanymi” i upośledzonymi pod tym względem, o głęboko zakorzenionym braku zainteresowania kwestiami politycznymi i poczuciu bezwładu wobec sił panujących (s. 73).
Tekst o zasadniczym znaczeniu teoretycznym pomieszczono dalej w numerze. Może dlatego, że „Zarys podstawowej koncepcji polityki komunikowania” napisał Joachim W e s-terbarkey przed 10 laty i tylko go wygłaszał jako (wtedy) świeżo upieczony wykładowca. Obecnie tekst nieco przepracowany i skrócony publikuje po raz pierwszy (s. 87—97). Komunikowanie definiuje zgodnie z teorią „interakcji symbolicznej”, politykę w najszerszym sensie rozumie jako wszelkie działanie społeczne; zatem „polityka komunikowania” oznacza wszelkie działania polityczne w odniesieniu do komunikowania, a więc każdą celowo ukierunkowaną działalność społeczną (lub jej zaniechanie), której skutki dotyczą komunikacyjnych uwarunkowań, struktur i procesów (s. 88). Teza przewodnia tego szkicu brzmi: społeczne problemy komunikacyjno-polityczne, by mogły być odpowiedzialnie analizowane i prawidłowo rozwiązywane, potrzebują oparcia w teorii zorientowanej na praktykę.
„Mocnym uderzeniem” jest w numerze wypowiedź hamburskiego politologa pro.1:. Hansa Jiir.gena Klei nsteu bera, udzielona Achimowi Baumowi :i Detlevowi Scheilowi (s. 99—i 11). Postawę profesora trzeba określić jako krytyczną, tak wobec nauki (za jej brak krytycyzmu właśnie, euforię „szkoły frankfurckiej” sprzed 15 lat wobec „nowych mediów”) jak i techniki. „Wielką technikę” — także struktury komunikacyjne, mówi Kleinsteuber — wprowadza wielka biurokracja, która na tym zarabia. W każdym razie
nie jest to technika (np. kablowa) sprzyjająca komunikacji lokalnej. Techniczny przekaz komunikatu poprzez ekran telewizyjny oznacza stratę wobec bezpośredniego kontaktu w knajpie czy na ulicy — twierdzi Kleinsteuber. Wielkie techniki komunikowania (wkrótce przez satelitę) coraz bardziej zwiększają rozziew między producentem i konsumentem. Ekologiczne skutki nadrozwoju techniki ukazuje Kleinsteuber na przykładzie obumierania kultury kinowej po wprowadzeniu tv czy — mym zdaniem najjaskrawiej — automobi-lizmu, który wyparł swą siłą z jezdni wszystkich innych jej dawnych użytkowników. Zaś kablowa tv ma niezwykłą siłę, „stanowi całkiem nowy wymiar wielkiej technologii”. Nie oszczędza też Kleinsteuber określonej orientacji prasoznawczej, nazywając to, co upowszechniła E. Noelle-Neumann, „politycznie jednoznaczną informacją przednaukową” (s. 109). Na szczęście nie jest Kleinsteuber krańcowym pesymistą, a to dzięki rysującej się „postmaterialistycznej” postawie młodej generacji w RFN, która pozwala mu żywić nadzieję, że wystąpi ona krytyczniej wobec nowych struktur wielkiej technologii.
Część artykułową zamykają 3 dalsze publikacje. Detlev S c h e i 1 —
jakby nawiązując do zakończenia poprzedzającej rozmowy — analizuje krytycznie ruch skierowany przeciw wprowadzaniu kablowej tv w RFN (s. 113—124). Hans Diedenhofen pisze o ponad 10-letnich usiłowaniach utworzenia jednolitego związku zawodowego mediów (s. 125—131), mającego skupić zarówno ich etatowych, jak wolnych współpracowników. Dyskusje i dotychczasowe porozumienia dotyczą ZZ Druku i Papieru (150 tys. członków, w tym Unia Dziennikarzy ok. 7 tys.), Związku Dziennikarzy (ponad 13 tys.), Zw. Pracowników Sztuki (20 tys., wśród nich ok. 3,5 tys. dziennikarzy w Unii Radia--TV-Filmu), Zrzeszenia Związków Arystów Plastyków (4,5 tys.), związków muzyków, artystów rozrywkowych i in. (ok. 5,5 tys.). Chodzi więc o zrzeszenie ponad 190 tys. osób, w tym 25 tys. dziennikarzy i innych autorów — nie oni więc będą stanowili większość. Szczególną wagę przywiązuje autor, sam działacz Unii Radia-TV-Filmu, do jednolitej postawy wobec nowych technologii gro-