B>lcm pewny że masz lyle lal I
ina ile ja się czuję I
|To oczywiście nieprawda ale przyjemnie usłyszeć
II przechodzimy środkiem sportowej stajni 1 sprawdzamy dotykiem jak aksamitne mają, chrapy i nosy A jaskółki nas lekceważą |
Marzenie
Zawsze wszystko jesi inaczej i nic do opowiedzenia I
ii mogłoby być jeszcze inaczej ale piosenka jesl lak siara I |żc powypadały jej słowa Więc można lylko wyobrażać sobie
melodię I
li myśleć przez chwilę że jest się kimś całkiem innym niż I się jest
|To siara piosnka I choć ktoś umie się złościć przekonująco bo z wdziękiem wiatr z lej slrony wzgórza . irzaska drzwiami i ptaki drą się całą noc Dobrze byłoby |
uwierzyć
że lyle jest do zrobienia Gdyby tak się siało i
| gra byłaby pewnie inna i może nowa piosenka parę całkiem innych tygodni i inne śniadania I
iwięc jednak jednak I jednak Te wszystkie kukułki I
I szpaki dzięcioły i dzikie gołębie grają na nerwach
I snu Jeśli asccza przychodzi łatwo I można się poczuć jak ostatnia kurwa Na szczęście są granice za nieprzckroczenie których się płaci | Gdyby to było czytelne byłby powiedzmy — szczęśliwy'?
Hortobagy |
I Ali I Bogusławowi
Ciekawe co o nich myślą i czy są im i
potrzebne Do czego? Choćby po to by parskaniu towarzyszył świergot Więc z nimi weselej?
Ale czy ktoś widział konia o wesołym oku? I
I Łańcuch ogranicza swobodę ruchów choć system ciężarków pozwala na ruchy głową w dół w górę i na boki Przystrzyżone grzywy I Krala boksów Choć za ścianą jest bezbrzeżny step
Co myśli koń? 2e myśli nic ma wątpliwości I Inaczej z jaskółkami Te latają wysoko I szybko więc mogą nie myśleć
\Dom na Budafoku
lii ramowi Nagyowi \
|Albo wielcy albo mali Tylu tych Nagyów i Kissów I co drugi to Islvan (nie licząc Kovacsa) i Brodaty przyjacielu dzięki lobie wiem już |co to żeliwne grzejniki I jak się rzuca cegły
ia dzięki murarzowi wiem też że w twoim języku | poeta jesl dwuznaczny bo kólte to również utracjusz I ciebie przerósł dom Więc zamiast popołudniami czytać {nosisz książki na grzbiecie
przeprowadzając biblioteki by mieć na cegły i grzejniki
|Coś tu się chyba marnuje Czyjeś najlepsze lata
iDom jednak przerasta tę czereśnię <
{Zawziąłeś się I ja się zawziąłem by cokolwiek zrobić iMoże kiedyś siądziemy pod tym drzewem by posiedzieć . a nie by złapać oddech_ _ _ _ I
LZycie pozagrobowe
Tony Hamioo
Czy można opuścić kraj w przerażeniu szarością I stolicy? Zostawić żonę kochankę polszczyznę?
Mógł w>myśleć bardziej przekonujący powód I
skoro gdy zapylany o lesbijki odrzekł Ach te żmije I
Płakałem z bezsilności na Dworcu Centralnym I
Po pięciu lalach jesteś przezorniejszy Choć odkrywasz I
iprzyjemność mówienia prawdy Podkrążone oczy li bladoróżowe usta muszą mieć oprawę ,
Jednak poezja niesie pocieszenie
Warszawa jest Panamą Skoro się spotykamy I
,na Placu Zwycięstwa jak na tamtym świccie _ _ _J
64
65