Przyślij nam zdjęcie K |
on, ona, ono |
swojego zwierzaka ^ | |
do galerii ulubieńców: | |
a,ma-nureda@m«fi»egionalne-pl |
sobota - niedziela 10 -11 maja 2014 r. |
Gdy dziecko trochę wagaruje
Bogna Skarul
bogwsiarul^mfdwegioojłnę^
Nie powinnaś lekceważyć ucieczek swojego dziecka z lekcji i przechodzić nad tym do porządku dziennego, ale też nie powinnaś robić z tego nie wiadomo jakiej afery. Musisz zareagować, iednak przypomnij sobie, jak sama chodziłaś do szkoły. W końcu uczeń bez wagarów to jak żołnierz bez karabinu. - Nie wiem, jak się mam
zachować - przyznała mi się moja przyjaciółka, matka 15--letniej Kaśki.
- A co się stało? - zapytałam.
- Rzecz straszna - oznajmiła mi mama nastolatki.
- Czyli? - nie dawałam za wygraną.
- Nawet nie wiem, jak ci o tym powiedzieć - stwierdziła trochę zawstydzona.
- Normalnie - nakłaniałam moją przyjaciółkę.
- No bo ... - i tu mama Kaśki wyraźnie się przestraszyła.
- Śmiało - nie dawałam za wygraną.
- Wychowawczyni Kaśki wezwała mnie do szkoły - wydusiła z siebie moja przyjaciółka.
-Wjakiej sprawie? - próbowałam ją ośmielić.
- Okazało się, że Kaśka przez ostatnie dwa tygodnie nie była na pięciu lekcjach
- wyznała przyjaciółka.
- Z jakiego powodu? - dopytywałam.
- Właśnie tego nie wiem
- przyznała się mama nastolatki.
- A rozmawiałaś z nią na ten temat? - spytałam zaciekawiona.
- Jeszcze nie - oznajmiła mi mama Kaśki.
- Dlaczego?
- Bo zbieram materiał do tej rozmowy - odparła.
-????
- Tak. Muszę być przygotowana. Boję się, że Kaśka będzie chciała mnie zbyć jakimś całkiem nieważnym argumentem. A to jest poważna sprawa - zaczęła mi tłumaczyć.
- I co ci z tego śledztwa wyszło?
- Na razie nic - przyznała mama Kaśki. - Sprawdziłam. Te pięć godzin nieobecności to jej ostatnie lekcje. Nie ma tak, że ona nie chodzi na jeden przedmiot. Z wychowawczynią rozmawiałam i sprawdziłyśmy stopnie w dzienniku. Nie ma żadnego zagrożenia, nic specjalnego się u niej nie dzieje.
- Więc w czym problem? -zapytałam.
- Właśnie dlatego uważam, że to jest poważna sprawa - moja przyjaciółka oznajmiła mi to z absolutną powagą wr głosie.
I jeszcze jak długo masz zamiar ciągnąć to swoje śledztwo w sprawie pięciu godzin nieobecności swojej córki w szkole? - spytałam
trochę sarkastycznie i od razu dodałam, że ja na jej miejscu już dawno porozmawiałabym ze swoim dzieckiem.
-1 co mam jej powiedzieć?
- spytała się mnie moja przyjaciółka trochę zbita z tropu.
- Że wiesz o tych jej wagarach - podpowiedziałam. - A zaraz potem poproś ją, aby się przed tobą wytłumaczyła.
-A co mam zrobić, jak nie będzie żadnego logicznego wytłumaczenia? - spytała mama Kaśki.
-Wtedy sobie przypomnij, jak sama byłaś w jej wieku
- zaproponowałam. - Bo ja dobrze pamiętam, jak obie na wiosnę robiłyśmy sobie wagary.
- Ale nasze mamy się o tym nie dowiedziały - stwierdziła moja przyjaciółka.
- Ale też nic specjalnego się nie stało z powodu nieobecności na kilku lekcjach. Po prostu się tak nam zdarzyło. Ty masz szczęście, że wiesz o tych wagarach. Oczywiście powinnaś zareagować i dać znać swojej córce, że takiego postępowania nie akceptujesz Musisz jej też powiedzieć, że masz nadzieję, że to byty jej ostatnie wagary. Chcę ci przypomnieć, że rozmawiałaś z wychowawczynią i po tej rozmowie wiesz, że nie masz powodu do niepokoju o Kaśki postępy w nauce. Wiesz też, że jakby twoja córka znowu postanowiła opuścić jakieś lekcje, to wychowawczyni na coś takiego zareaguje. Więc kochana, możesz spać spokojnie. ■
PORADY
Po przeczytaniu książki Mary' Roach „Gastrofaza. Przygody w układzie pokarmowym", wpisuję panią Roach na listę swoich ulubionych autorów tuż obok Jurgena Thorwalda, z którym odbyłam kilka fascynujących podróży' po świecie medycyny,
zwłaszcza chirurgii.
Mary Roach podobnie jak Thorwald pisze o odkryciach naukowych, badaniach i eksperymentach dotyczących układu pokarmowego. Zanim zasiądzie do komputera, jeździ po całym świecie, spędza godziny w laboratoriach i na rozmowach z naukowcami. Smakuje. wącha, chce wszystkiego doświadczyć na własnej skórze. Po czym opisuje to w sposób jasny nawet dla laika, ciekawy i bardzo zabawny.
Także z humorem do lektury tej publikacji zachęca wydawca, czyli Znak, na tylnej okładce, w tekście zatytułowanym „Między ustami a brzegiem sedesu" pisząc między innymi, że dzięki Roach znajdziemy odpowiedzi na takie dręczące nas
pytania, jak: Dlaczego tak lubimy chrupiące potrawy: Jak to się dzieje, że żołądki nie trawią same siebie; Czy zaparcie może doprowadzić do zgonu oraz Czy właśnie z tego powodu umarł El wis.
Rozbawiona do łez, gorąco polecam tę lekturę. Zgagi po niej nie dostaniecie.
Anna Czerny-Marecka
Zdobądź ksiąztę, wysyłając SMS
Ola naszych czytelników mamy trzy egzemplarze książki .Gastrofaza. Przygody w układzie pokarmowym' Mary Roach, wydanej przez wydawnictwo Znak. Żeby je zdobyć, trzeba podać liczbę nałogów Ktosia z mojego felietonu na stronie 12. Odpowiedź należy wysłać SMS-em na nr 72466, w treści wpisując: GP.KS odpowiedź. Koszt SMS-a to 2,46 zł z VAT. Czekamy do północy z poniedziałku na wtorek.
Według ostatnich badań zleconych przez Grupę Kruk, prawie połowa polskich seniorów (46%) postrzega sytuację finansową osób po 65. roku życia w Polsce jako złą. Jest to jednocześnie grupa, która najchętniej udziela pomocy materialnej rodzinie i najbliższym. I właśnie dlatego osoby starsze dają się oszukiwać.
Najczęściej stosowaną metodą naciągaczy jest metoda na wnuczka. Oszuści wprowadzają swoje ofiary w błąd, podając się za członka rodziny. Prowadzą rozmowę telefoniczną w taki sposób, aby potencjalna ofiara sama podpowiedziała im, za kogo mogą się podać - wnuczka, bratanka, siostrzenicę z dalszej rodziny. Pod pozorem niepowtarzalnej okazji (np. promocja w sklepie, okazyjny zakup mieszkania lub auta), lub nagłego nieszczęścia (np. wypadek samochodowy,
choroba), dzwoniąca osoba zwraca się z prośbą o natychmiastową pomoc finansową. Kiedy senior decyduje się na jej udzielenie, sprawca deklaruje odbiór pieniędzy, jednak w ostatniej chwili zmienia zdanie i wysyła zaufaną osobę, której należy przekazać pieniądze.
Oszuści najpierw typują odpowiednie osoby - najczęściej ludzi starszych, mieszkających samotnie w dużych miastach. Wykorzystują głównie dane zawarte w książkach telefonicznych, wyszukując imiona, które obecnie rzadko występują i mogłyby świadczyć o tym, że abonentem jest osoba starsza. Dlatego bardzo ważne jest, żeby uczulić swoich dziadków i babcie czy rodziców, aby w każdej sytuacji zachować przezorność, szczególnie podczas rozmowy telefonicznej.
- Ostatnio przestępcy podają się nawet za policjantów, mówiąc, że ktoś chciał starszą osobę oszukać i potrzebują pie
niędzy, aby zatrzymać sprawcę na gorącym uczynku. Pamiętajmy, że policjanci nigdy nie będą chcieli od nas pieniędzy do takiego celu! Jeżeli otrzymali państwo taki telefon, trzeba natychmiast powiadomić policję - mówi komisarz Andrzej Bro-warek z KSP.
Aby nie paść ofiarą oszusta, zazwyczaj wystarczy tylko jeden telefon do rodziny w celu upewnienia się, czy rzeczywiście ktoś potrzebuje pomocy. Ponadto, jeżeli coś wydaje nam się podejrzane, należy koniecznie zawiadomić policję.
Pamiętajmy przy tym, że naciągacze zwykle jawią się jako ludzie kulturalni i grzeczni. Bo tak łatwo ująć osoby starsze. Często podają się też za osoby funkcyjne: na przykład za pracownika zakładu gazowniczego, wodociągowego lub elektryka, który chce skontrolować w naszym domu jakieś urządzenie.
(mara)
imuiiWKtagmtdiłtegionalne.pl
Czy wiecie Państwo, że humanista (a raczej człowiek z wykształceniem humanistycznym) to synonim debila, kretyna i lenia? Tak w każdym razie uważa duża grupa internautów, która wypowiadała się na jednym z ogólnopolskich portali pod teKStem o maturze podstawowej z matematyki. Komentujący podkreślali, że oni (albo ich malutkie, oczywiście genialne dzieci) rozwiązali zadania w mig, po czym obrzucali inwektywami, jak powyżej, wszystkich, którzy egzamin uznali za trudny. Swoją drogą, ciekawe, czy wszyscy z nich zrozumieliby właściwie użyte przeze mnie słowo „synonim".
Jednak to nie opinie internautów, chociaż wkurzające, mnie tak naprawdę obeszły. Bardziej oburzyła mnie cytowana w tekście o maturach
wypowiedź nauczycielki matematyki, która tę burzliwą dyskusję wywołała. Otóż ta pani, niby stając w obronie uczniów klas humanistycznych, tak naprawdę ich poniżyła. Powiedziała bowiem coś w tym stylu, że humaniści myślą inaczej niż osoby z umysłami ścisłymi, bo uczą się na pamięć schematów.
Ja sobie wypraszam. Studia humanistyczne nie polegają na bezmyślnym wkuwaniu, tylko na analizie, badaniu wielorakich kontekstów, wyciąganiu wniosków. Wymagają logicznego myślenia, wyobraźni i kreatywności. Mam już dość tego wmawiania wszystkim, że to dziedzina dla ludzi bezmyślnych. Bez ludzi z humanistycznym zacięciem świat byłby beznadziejnie miałki, tak jak duża część elektronicznych gadżetów, nad których zrobieniem mozoli się pokaźna część tych niby lepszych osób po kierunkach ścisłych. ■
zbiqniew.m»t<togro«duftqioftiłne.pl_
tyle razu tłumaczyłem Mareckiej, że wyciąganie jakichkolwiek wniosków z forów internetowych jest stratą czasu, bo wielu komentatorów to ludzie za-kompleksieni, dla których nie niż
datku jeśli cnoozi o wyży wanie się na humanistach, to jest to owczy pęd: przez kilka lat różni eksperci od edukacji udowadniali, że nie potrzeba w Polsce socjologów, filozofów czy pedagogów, za to mamy za mało inżynierów. I co? I dzisiaj słyszymy o bezrobotnych absolwentach politechnik tak samo często jak o pozostających bez pracy ludziach po uniwersytetach.
Dla każdego mającego choć trochę oleju w głowie oczywiste jest, że potrzebuje różnorodności. Bo jeden pan inżynier po wybudowaniu
mostu zrelaksuje się z puszką piwa na kanapie, ale pięciu innych zechce przeczytać książkę, obejrzeć film czy pójść do teatru. Bo choć zadania matematyczne wchodziły' im do głowy łatwiej niż wiersze, mają też potrzeby duchowe, nie tylko fizjologiczne. A pisarz, reżyser czy aktor z radością będą korzystać z nowego mostu i sprawią, że tycie inżyniera.
I jeszcze kilka słów o nauczycielce, która tak niefortunnie wypowiedziała się w artykule o maturach. Podejrzewam, że sprawnie rozwiązuje zadania, ale nie potrafi swoją wiedzą na ten temat podzielić się z innymi. To, niestety, dosyć częsta wada osób uczących przedmiotów ścisłych. I na ich przykładach widać najlepiej, że humanistyka (w tymi przypadku metodyka nauczania i pedagogika) bywa dla niektórych ścisłowców zbył trudna do pojęcia. ■