DZIEJE DRUKARSTWA W POLSCE 331
Te ogólne ramy wypełnione zostały treściami, które sprawiają, że omawiany tom jest odmienny od poprzednich. Różnice nie sprowadzają się tylko do ilościowych, choć jest oczywiste, że materiał dotyczący drukarstwa małopolskiego XVII-XVIII w. jest nieporównywalnie obszerniejszy niż okresów wcześniejszych. Znacznie posunął się stan badań, a przede wszystkim rozszerzył się zakres kwerend przeprowadzonych przez autorów, dlatego też wskazania bibliograficzne są bardzo rozbudowane. Wyraźny postęp jakościowy zaznaczył się w odkrywaniu wiciu wcale lub mało znanych kart z dziejów drukarstwa, np. w opracowaniu drukarń żydowskich w Krakowie i Lublinie. Podobnie jak w części pierwszej, tutaj również są one wydzielone z ogólnego ciągu alfabetycznego (s. 676-732). Odmiennie jednak — zamiast porządku abecadłowego — wprowadzono następstwo chronologiczne warsztatów, dołączono indeks osobowy oraz słownik terminów specjalistycznych, co znacznie ułatwia polskiemu czytelnikowi orientację w nowej dla niego materii.
Artykuły zawierają ogrom wiedzy faktograficznej, jaki przy redagowaniu początkowych tomów był niemożliwy do osiągnięcia. Na przykład w 1959 r. A. Gryczowa przyznała, że w odniesieniu do XV1I-XVIII w. trzeba było zrezygnować z ,,tabelek obrazujących przebieg i wyniki ilościowe produkcji” (z. 5 s. XIV). Natomiast w recenzowanym tomie tabelaryczne zestawienia produkcji są częstym elementem charakterystyki działalności poszczególnych warsztatów. To tylko jeden z licznych przykładów wysokiej wartości informacyjnej słownika, a równocześnie erudycji i akrybii autorów. Bogata jest również warstwa interpretacyjna. Od początku wydawnictwa przyjęto słuszne założenie, że drukarstwo będzie rozpatrywane w ścisłym powiązaniu z ogólnokulturalnymi prądami epoki. W omawianym tomie kontekst dziejowy potraktowany został bardzo szeroko. Mam wrażenie, że czasami nawet jest nadmiernie rozbudowany jak na wydawnictwo specjalistyczne. Odnosi się to zwłaszcza do haseł topograficznych prezentujących szerokie tło historyczne. Może to być uzasadnione w przypadku Krakowa (s. 344-352), jako nie tylko drukarskiej metropolii Małopolski, ale podobnie potraktowane zostały też inne miasta o mniejszym znaczeniu dla wiodącej tematyki. Na przykład Częstochowa uzyskała odrębne hasło (s. 124-125) tylko z powodu lokalizacji tam drukami paulińskiej, omówionej w obszernym artykule Paulini w Częstochowie (s.451 -467). Z tematyką paulińskiego warsztatu łączą się też hasła osobowe: Kowalski Julian (s. 342-343), Schreiber Korneliusz {s. 560) i in. Wydaje się, że w tym i analogicznych przypadkach (np. Sandomierz) można było zrezygnować z powtarzających się partii tekstów i literatury, natomiast powiązać odsyłaczami hasła łączące się tematycznie. Skoro przywołana już została Częstochowa (wyłącznie jako ilustracja szerszego problemu), to może warto zauważyć — czego oczywiście bibliografia nie ma obowiązku unaoczniać — że częstokroć cytowany mono-grafista drukami jasnogórskiej B[ogumił) Czerwień i H[enryk] Czerwiński to ta sama osoba. Nota bene w najnowszej publikacji Drukarnia Paulinów w Częstochowie w latach 1730-1868 (Bytom 1998), nie wykorzystanej w omawianym tomie, autor wystąpił jako Henryk Czerwień.
Generalnie idzie mi o sprawę niedostatku odsyłaczy. Oczywiście, wnikliwy i kompetentny czytelnik potrafi mozolnie zestawić hasła stanowiące ciągi tematyczne, zwłaszcza że może pomocniczo posłużyć się spisem artykułów (s. 3-9), ale nie jest to łatwa praca. Trudno np. bez głębszej lektury połączyć hasła: