naprzód, na most. Ale i ten atak jest daremny. U boku generała pada jego adiutant, kilku innych oficerów zostaje rannych, a wreszcie kontratak Austriaków wprowadza zamieszanie w szeregi francuskie. Uciekające wojska porywają z sobą swego wodza, który grzęźnie w moczarach i z trudem tylko wyratowany zostaje z niebezpieczeństwa.
Dnia 16 i 17 listopada rozpoczyna się właściwa bitwa przeciwko całej armii Alvinczy'ego. Bonaparte nie puszcza go, zanim Austriacy nie pozostawią 500 trupów na pobojowisku i zanim nie zabierze im 8000 jeńców i 30 armat. Potem dopiero rozprawia się z armią Quosdanovicha. Wówczas z rezerw nadreńskich na pomoc wojskom austriackim wyrusza nowa armia pod wodzą księcia Karola.
Żaden cios nie ma być Austriakom oszczędzony. Klęski generałów austriackich muszą dosięgnąć tronu. Dnia 10 marca 1797 r. książę Karol zostaje pobity podczas przejścia przez Tagliamento, które to zwycięstwo otwiera przed nami państewko Wenecji i wąwozy tyrolskie. Francuzi idą naprzód, w marszu szturmowym na otwarte już drogi, odnoszą zwycięstwo pod Lavis, Trasmis i Clausen, wkraczają do Triestu, zajmują Tarviso, Gradiskę i Villach, by wreszcie utorować sobie drogę prowadzącą do zdobycia stolicy. Zbliżają się do Wiednia na odległość 30 godzin marszu.
W tym miejscu Bonaparte zatrzymuje się, by oczekiwać delegatów do rokowań. Zaledwie rok minął, odkąd opuścił Niceę, a w tym czasie zniszczył sześć armii, zajął Alessandrię, Turyn, Mediolan i Mantuę, umocował trójkolorowy sztandar na szczytach Alp. Wokoło niego i u jego boku zaczynają już rozsiewać blaski także i inne nazwiska: Massena, Augereau, Joubert, Marmont, Berthier. Tworzy się konstelacja gwiazd, planety krążą dookoła swego słońca, niebo cesarstwa okrywa się gwiazdami!
Napoleon nie łudził się; rychło nadchodzą delegaci celem wszczęcia rokowań. Jako miejsce układów wybrano Leoben. Pełnomocnictwa Dyrektoriatu nie były już potrzebne Napoleonowi. On prowadził wojnę, on też zawrze pokój. „W tym stanie rzeczy nawet rokowania z cesarzem są operacją wojskową”. Ale operacja ta zaczyna się zbytnio przedłużać, otaczają ją jakby pierścieniem i udaremniają wszelkie możliwe sztuczki i fortele dyplomatyczne. Nadchodzi wreszcie dzień, gdy lew nie może dłużej wysiedzieć spokojnie w sieci. Nagle, wśród zawiłych rokowań, wpada do sali obrad, chwyta wspaniały serwis porcelanowy, rozbija go w drobne kawałki i rozdeptuje stopami. Następnie woła do delegatów:
„Tak też was wszystkich pogruchotam, bo na nic innego nie zasługujecie”. Dyplomaci stają się uległejsi. Nareszcie odczytują układ pokojowy. W artykule pierwszym cesarz austriacki oświadcza, iż uznaje republikę francuską. „Skreślcie ten artykuł - woła Bonaparte -republika francuska jest jakby słońcem na firmamencie, tylko ślepcy nie dostrzegają jej blasku”.
Tak to Bonaparte w 27 roku życia dzierży w jednej ręce miecz, którym rozbija państwa na części, w drugiej zaś wagę, na której ważą się losy królów. Choć Dyrektoriat dalej wyznacza mu drogę, którą ma postępować, on idzie własną. Jakkolwiek sam jeszcze nie rozkazuje, to jednak przynajmniej już nie musi słuchać rozkazów. Pisze mu Dyrektoriat, iżby pamiętał, że Wurmser jest emigrantem, gdy jednak wpada on w ręce Napoleona, ten okazuje mu wszystkie względy należące się z tytułu jego nieszczęścia i podeszłego wieku. Dyrektoriat używa obelżywych słów, gdy mowa o papieżu, Bonaparte zwraca się doń zawsze z uszanowaniem, nigdy go inaczej nie nazywając jak Ojcem Świętym. Dyrektoriat deportuje i znieważa kapłanów, Bonaparte rozkazuje swej armii, iż należy ich poważać jak braci i czcić jako sługi boże. Dyrektoriat wreszcie usiłuje wyplenić doszczętnie arystokrację, Bonaparte zaś, będąc w Genui, pisze do demokratów list z naganą z powodu prześladowań szlachty nadmieniając, że muszą uszanować posąg Dorii, jeśli nie chcą utracić jego poważania.
Dnia 15 vendemiaire'a roku VI (17 października 1797 r.) zawarty zostaje pokój w Campoformio. Dnia 15 frimaire'a tego samego roku (5 grudnia 1797 r.) Napoleon wraca do
15