“w celu rozpowszechniania produkuje, utrwala lub sprowadza, przechowuje lub posiada albo rozpowszechnia lub publicznie prezentuje treści pornograficzne z udziałem małoletniego albo treści pornograficzne związane z prezentowaniem przemocy lub posługiwaniem się zwierzęciem”. Chyba, że małoletni ma poniżej 15 lat - wtedy karalne jest utrwalanie, sprowadzanie, przechowywanie i posiadanie takich treści nawet bez zamiaru rozpowszechniania (art. 202, par. 4 i 4a kk). A co według polskiego prawa będzie grozić już wkrótce za posiadanie czy ściąganie z Internetu pornograficznego rysunku przestawiającego wymyśloną siedemnastoletnią dziewczynę? Będzie grozić grzywna, ograniczenie wolności lub pozbawienie wolności. Bo nasi genialni ustawodawcy dodali do artykułu 202 Kodeksu karnego paragraf 4b, stanowiący, że: “Kto produkuje, rozpowszechnia, prezentuje, przechowuje lub posiada treści pornograficzne przedstawiające wytworzony albo przetworzony wizerunek małoletniego uczestniczącego w czynności seksualnej podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 20. Dodajmy, że “czynnością seksualną” może być nawet pocałunek. Jeśli ktoś nie wierzy, proszę zajrzeć tutaj. Sejm uchwalił, Senat poprawił, prezydent podpisał. Dzięki ich radosnej (a raczej smutnej) twórczości Polska za kilkanaście dni stanie się kto wie, czy nie jedynym krajem na świecie, w którym korzystanie z pornografii rysowanej będzie traktowane surowiej od korzystania z tej z udziałem realnych osób. Posiadacze kolekcji hentai będą musieli zejść do podziemia. Albo przerzucić się na zdjęcia i filmy robione z udziałem żywych osób...
data: 2008-11-24
źródło: gazeta.pl, Dariusz Brzostek
Cytat w tytule to nie błędy ortograficzne z uczniowskich zeszytów. To fragment listu motywacyjnego dekarza z 15-letnim stażem.
Head hunterzy biją na alarm. W co drugim CV robimy straszne błędy ortograficzne! W ten sposób możemy w ogóle nie znaleźć pracy.
Do jednej z katowickich firm budowlanych, która poszukiwała pracowników na stanowiska fizyczne, zgłosiło się ponad stu kandydatów. 15 potencjalnych pracowników w CV w rubryce doświadczenie zawodowe wpisało ”murasz”, 19 osób było ”murażami”, a kolejnych 11 ”mórażami”. Właściciel firmy nie krył irytacji, rozmowy kwalifikacyjne rozpoczął w nietypowy sposób. Każda z przyjętych osób musiała podpisać oświadczenie, że umie pisać i czytać. Wszyscy też zostali poinformowani o poprawnej pisowni zawodów budowlanych. Na wszelki wypadek zapewniamy: w języku polskim istnieje tylko zawód ” murarz”.
Poirytowania nie kryje również Jacek, jeden z najlepszych dolnośląskich head hunterów. Gdy otrzymał duże zamówienie z firmy budowlanej, większość CV, jakie przyjął, zawierała błędy. Nie chcąc narazić się na cyniczne dowcipy ze strony klienta, osobiście przepisywał lub poprawiał życiorysy kandydatów: - Byłem pewien, że po 10 latach pracy w tej branży nic mnie już nie zaskoczy. A jednak nie doceniłem polskich budowlańców. Jeden z kandydatów pochwalił się znajomością dwóch języków obcych i doświadczeniem na brytyjskich i niemieckich budowach. Niestety, w życiorysie zrobił aż osiem błędów ortograficznych, z czego dwa w nazwie swojego zawodu.
Łowcy głów nie kryją, że CV z bykami to już norma w ich zawodzie. Z obliczeń ekspertów wynika, że na portalach rekrutacyjnych 40-50 proc. nazw zawodów w profilach kandydatów zarejestrowanych w ich serwisie napisana jest z błędami ortograficznymi.
” Menedrzeria” też się myli
Problem błędów w życiorysach dotyczy także osób, które ubiegają się o posady kierownicze. Spośród prawie tysiąca menedżerów (bo tak to się pisze!) zarejestrowanych w jednym z portali tylko połowa wiedziała, jak poprawnie napisać to słowo. Stu kandydatów szuka pracy w charakterze ”manadżera”, ale i ” manadrzera”. Zdaniem prof. Jana Miodka nazwa tego zawodu ma dopuszczalne liczne warianty: manager, menedżer i menadżer. - Najbardziej spolszczony, graficznie i fonetycznie, jest menedżer. Ale dwa pozostałe są też w zgodzie z ortograficzną normą - mówi prof. Miodek. Jego zdaniem kandydaci na to stanowisko przesadzają z wymyślaniem kolejnych ortograficznych wcieleń. Przy innych błędach prof. Miodek bezradnie rozkłada ręce, bo - jak się okazuje - w internecie pracy szukają także ”tokaże”, ”żeźnicy”, ”ślifieże”, ” chydraulicy” i ”kuharze”.
Handlowca umiejętność ”persfazji”
Z badań head hunterów wynika, że ortograficzni ” spece” są w różnym wieku. Są nawet i tacy, których nie podejrzewalibyśmy o uleganie wpływom kultury obrazkowej, bo pamiętają jeszcze czasy, gdy w szukanie pracy przez internet nikt by nie uwierzył. Joanna Piec-Gajewska, ekspert ds. rynku pracy, przestrzega, że zanim zaczniemy się poważnie zastanawiać, dlaczego żadna oferta pracy nie pojawiła się w naszej skrzynce mailowej, sprawdźmy, czy poprawnie
14