lokalnej między grupami pokrewieństwa, organizacjami kościelnymi i kastami. Każdy pojedynek to ponadto celebrowanie współzawodnictwa, okazja do zyskania albo utraty prestiżu, honoru i godności. I tak dalej, i tak dalej, aż do poziomu najbardziej abstrakcyjnego, czyli wskazania, że walki kogutów obnażają podstawowe „tematy kultury” wyspy Bali: męskość, dumę, śmierć, utratę, gniew, dobroczynność i los. W ten sposób otrzymujemy inskrypcję, fikcję, model, metaforę i społeczny metakomentarz Barczyków o samych sobie [zob. Rapport, Overing, 2000: 349-353]. Znajduje on publiczny wyraz w zbiorowym tekście, w słowniku uczuć i emocji. Wyobraźnia jest kulturowo uwarunkowana; a więc ponownie: to be human is not to be Evetyman.
Geertz sądzi, iż przed antropologią interpretatywną stoi podwójne zadanie; po pierwsze, chodzi o odkrycie struktur pojęciowych, które „zawiadują" ludzkimi poczynaniami; po drugie, idzie także o zademonstrowanie r°li, jaką rzeczone struktury odgrywają w determinowaniu zachowań jednostek. I jednemu, i drugiemu celowi służy opis zagęszczony, warunek sine ąua non jakiejkolwiek późniejszej teoretycznej spekulacji.
Sam Geertz daje niedościgły wzór, jak winien wyglądać kanoniczny thick description. Pod tym względem ponownie narzuca się analogia 2 Levi-Straussem — nie było i nie będzie kontynuatora antropologii strukturalnej, podobnie nie do powtórzenia jest opis zagęszczony w wersji Geertzowskiej. Zarówno więc strukturalizm, jak i antropologia inter-Pretatywna są autorskim pomysłem obu wybitnych intelektualistów, mistrzów myśli i wyrafinowanych „pisarzy etnograficznych”. Powtórzenie lch unikatowych doświadczeń możliwe jest wyłącznie na poziomie — że się tak wyrażę — „mechaniki” postępowania; jednak „duch” i pięk-n° oryginału jest poza zasięgiem następców i wyznawców interpreta-tywnej (i strukturalistycznej) wiary, jakkolwiek by to brzmiało pompatycznie i koturnowo.
Okres życia, który Geertz nazywa „czasem oczekiwania”, i w którym °d kilku lat przyszło mu uczestniczyć, to dni, miesiące i lata pisania, dzielenia się refleksjami z własnych doświadczeń. To także czas namysłu moralnego nad światem — już nie zagęszczone opisy lokalnych zdarzeń 1 wiązek symbolicznej sygnifikacji, ale „spojrzenie z oddali” — w tym Wypadku (przeciwnie niż u Levi-Slraussa) z dystansu czasowego, i rekonstruowanie pokładów doświadczeń własnej pamięci. Jakże ironicznie (czyż nie tak miało to zresztą zabrzmieć?) odczytywać można dzisiaj
Geertzowskie wyznanie, że skoro skończył się czas terenowych peregryna-
• •
cji, pora pisać [Geertz, 2000b]. Tedy pisze Geertz, jak zawsze mistrzowsko dozując powagę i ironię, uciekając w paradoksy, elipsy i metafory, ale