Rozmowa
Przed habilitacją kolejny wyjazd itd. Wtedy następuje wymierny rozwój naukowy.
Nowe prawo wprowadza zapis, że na podstawie mianowania zatrudnia się wyłącznie nauczyciela akademickiego posiadającego tytuł naukowy. Pozostałych nauczycieli akademickich zatrudnia się na umowę o pracę, która jest formą kontraktu. Profesorowie tytularni mogą się czuć bezpieczni, jeśli chodzi o pracę. Natomiast inni pracownicy naukowo-dydaktyczni będą oceniani co dwa, a nie jak dotychczas, co cztery lata. Powinni wykazać się konkretnymi osiągnięciami, jeżeli chcą nadal pracować. Zmiana ta powinna wymuszać szybsze awanse naukowe.
Zmieniają się procedury dotyczące zdobywania stopni i tytułów naukowych. Znacznie mniej do powiedzenia będą miały rady wydziałowe, a więcej centralna komisja, która w przypadku habilitacji wyznacza recenzentów. To samo dotyczy profesur. Jeszcze przez rok będzie możliwość przeprowadzenia przewodów doktorskich i habilitacyjnych według nowej albo starej procedury. Okazuje się, że zaczyna się pęd do obrony według starych zasad, w myśl których habilitacja kończy się uchwałą rady wydziału. To się zmieni. Zwiększą się również wymogi, jeżeli chodzi o profesurę. Mówi się o tym, że profesorem powinna zostać taka osoba, która w angielskiej terminologii jest określana mianem International recognized, czyli rozpoznawalna na arenie międzynarodowej. Powinno być tak, że jeżeli ktoś nie publikuje w czasopismach o obiegu międzynarodowym, to po prostu niknie, jest lokalnym profesorem, którego świat naukowy nie zauważa.
Rozwojowi nie służą też z pewnością przestarzałe struktury uczelni. Na Zachodzie bardzo często nie ma takich konstrukcji jak u nas, gdzie wydział dzieli się na zakłady, katedry, instytuty i pracownie. Jest tylko wydział, który prowadzi dydaktykę jako całość - taki jest standard. Natomiast do rozwiązywania problemów naukowych powstają zespoły badaczy. Z chwilą, kiedy rozwiążą dany problem, rozwiązuje się zespół i powstaje nowy, który podejmuje nowe wyzwania. Myślę, że skostniała struktura na polskiej uczelni nie służy rozwojowi. Służy raczej mnożeniu często niepotrzebnych stanowisk. Znam takie wydziały na zachodnich uniwersytetach, gdzie administracja jest minimalna, oczywiście przy dobrze pracującym systemie komputerowym. Jeśli wdrożymy SAP, to też będziemy mieli dobry system. Wtedy niewielka liczba osób administracji może obsługiwać dużą liczbę studentów i pracowników. Dydaktyką rządzi dziekan, a zespoły naukowe rozwiązują problemy. To jest najefektywniejszy model.
Nowa ustawa daje możliwość wprowadzania tzw. krajowych czy europejskich ram kwalifikacji...
Chciałbym podkreślić, że we wszystkich dyskusjach, w których brałem udział na forum rektorów, ramy kwalifikacji były jednym z nielicznych punktów, który nie wzbudzał kontrowersji. W szkole wyższej
0 pełnych uprawnieniach akademickich, także i u nas, będzie można tworzyć programy autorskie w szerokiej konsultacji ze środowiskiem
1 otoczeniem. Ramy kwalifikacji dają możliwość tworzenia programów, w których nakreślona jest sylwetka absolwenta o zdefiniowanych umiejętnościach. Pozwoli to na wprowadzenie nowych kierunków studiów, które będą, jak można przypuszczać, dobrze odbierane na rynku pracy i doceniane przez pracodawców. Istnieje nawet obowiązek konsultowania tych programów z potencjalnymi pracodawcami. Nowe prawo narzuca wręcz uczelniom konieczność zatrudniania praktyków jako wykładowców. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, aby absolwenci naszych studiów byli dobrze odbierani na rynku pracy, abyśmy nie produkowali bezrobotnych.
Komercjalizuje się sylwetka absolwenta, komercjalizują się badania naukowe...
Właśnie. Duży nacisk kładzie się w nowych przepisach na komercjalizację badań. Szkoły wyższe będą mogły w tej chwili czerpać zyski ze sprzedaży swoich osiągnięć - patentów i innych dóbr intelektualnych, które nota bene trudno jest nieraz wycenić. U nas na Uniwersytecie zaczęło funkcjonować Centrum Innowacji i Komercjalizacji Badań. Oferta Uczelni zmierza do tego, aby żadna praca magisterska, żaden doktorat nie wędrowały na półkę. Żeby udało się zrobić coś dla gospodarki, dla otoczenia, jakbyśmy tego otoczenia nie rozumieli - mogą to być władze miejskie, regionalne, wojewódzkie, może to być przemysł. Centrum ma służyć temu, żeby Uniwersytet pozyskiwał dodatkowe środki.
Z jednej strony mówi się o potrzebie komercjalizacji działalności ►