tata i brat mogą zgnąć w Armagedonie. Chciałam, żeby również oni uwierzyli w Jehowę. Niekiedy odnosiłam uczucie smutku i pustki, sądząc, że moje życie jest bezsensowne i bezcelowe.
Jednakże wszystko się zmieniło, wywróciło do góry nogami, kiedy trafiłyśmy z mamą tutaj na nabożeństwo. Wszystko było zupełnie inne od tego co znałam do tej pory. I kiedy tak stałam, płacząc, poczułam się nage taka mała, całkiem bezradna. Powiedziałam: "Panie Jezu... przecież Ty jesteś, Ty naprawdę żyjesz. Jak ja mo-gam żyć bez Ciebie, nie zdając sobie sprawy, że jesteś. Że jesteś taki wielki, cudowny i wspaniały". Poczułam się jakbym odnalazła najwspanialszy skarb, bo wtedy tak naprawdę odnalazłam żywego, cudownego Boga. Przeczytałam słowa w Efezjan 3,17: "Żeby Chrystus przez wiarę zamieszkał w sercach waszych". Zaczęłam się modlić do Pana, żeby przebaczył mi grzechy, wtedy też wyznałam Mu: "Panie, otwieram Ci drzwi mego serca, powierzam Tobie wszystkie moje plany, marzenia. Całe moje życie oddaję w Twoje ręce. Panie przyjmij mnie do siebie. Ty umarłeś na krzyżu za mnie i za moje gzechy. Ty jesteś moim Panem i moim Bogem. Wszystkim co mogę mieć." Poczułam pokój sumienia jakiego nie zaznałam nigdy do tej pory i ogarnęła mnie wielka radość, poczucie, że Bóg mi przebaczył. Bóg dokonał wielu cudów w naszej rodzinie. Dotknął serca mojego taty, który zmienił się nie do poznania. Wiem, że Bóg mieszka w naszym domu i modlę się za mojego brata, aby i on przyjął Pana do swego serca.
Wraz z pojawieniem się Jezusa w moim życiu zapanowała w nim radość, pokój, miłość i nadzieja, jakiej nigdy wcześniej nie miałam. Kocham Go i będę Mu służyć już zawsze. Mój sens życia jest w Jezusie Chrystusie - moim Panu i Zbawicielu.
Marek: Córka podarowała mi Biblię z dedykacją
Chwała Panu! Mam na imię Marek. Urodziłem się i wychowałem w rodzinie, która nie była specjalnie wierząca. W każdym bądź razie o Bogu nigdy się w mojej rodzinie nie rozmawiało. Sam zresztą też się nie zastanawiałem, czy Bóg istnieje.
0 Bogu zaczęła mi mówić moja żona, która trzy lata po naszym ślubie została Świadkiem Jehowy. Mówiła, że istnieje Bóg że przecież cały wszechświat ktoś musiał stworzyć i jeśli nie uwierzę w Boga to zgnę w Armagedonie. Myślałem sobie, że może
1 dobrze - na świecie jest tyle zła, niech to wszystko się skończy. Żyłem teraźniejszością - praca, rodzina, zwykłe sprawy dnia codziennego. Nie szukałem Boga, dlatego uważam, że to Bóg mnie odnalazł.
Z czystej ciekawości przyszedłem na nabożeństwo do tutejszego zboru. Chciałem zobaczyć, gdzie to moja żona znowu chodzi. No i to był punkt zwrotny w moim życiu. Nabożeństwo, albo raczej sam Jezus dotknął mnie do żywego. Przepłakałem prawie całe nabożeństwo. Tego samego dnia po powrocie do domu córka podarowała mi Biblię z dedykacją "Tato, mam nadzieję, że ta księga pomoże Ci w odnalezieniu Boga, poznaniu Go a także w nawiązaniu z Nim osobistej więzi, dzięki której odnajdziesz prawdziwy sens życia". Oczywiście łzy napłynęły mi do oczu. I od tego czasu Pan zmienił moje życie. Palenie papierosów rzuciłem z dnia na dzień, wierzę, że z pomocą Jezusa. Musiałem również ograniczyć alkohol. Żona twierdzi, że zrobiłem się spokojniejszy. Bóg tak dotknął uwierzyć. Zacząłem czytać Biblię i modlić się, czego wcześniej nigdy nie robiłem. Powierzyłem życie Jezusowi i uznałem Go za swojego Zbawiciela. W modlitwie do Boga powiedziałem: "Przepraszam Cię Boże, że nie doceniałem śmierci Twojego Syna, przebacz mi proszę moją zatwardzia-
Teraz jest inaczej, Chrystus jest Panem mojego życia i chcę, żeby tak było zawsze. Cieszę się również, że mogę poznawać nowych duchowych braci i siostry. Chwała
Natalia: Chodziłam do kościoła bo trzeba,
oddalałam się od Boga i zaczęłam wegetować
Jestem Natalia, pochodzę z Terespola, mam 16 lat. Urodziłam się w rodzinie chrześcijańskiej. Moja mama nawróciła się, kiedy miałam dwa lata. Zaczęłam chodzić do kościoła, kiedy miałam cztery lata. Wtedy przyjęłam Jezusa do swojego serca -takie szczere serce dziecka. Wtedy zmarł mój tata i to był trudny czas dla mojej rodziny, ale kościół bardzo pomagał mojej mamie, finansowo i duchowo. Nie odczułam wtedy za bardzo braku ojca, bo za długo z nim nie przebywałam. Miałam też wtedy czas na pogłębienie mojej relacji z Bogiem, pomimo mojego młodego wieku. Byłam wtedy bardzo aktywna w kościele, śpiewałam w chórze z dziećmi, chodziłam na szkółki, jeździłam na obozy - rozwijałam się duchowo. A potem nadszedł czas kiedy musiałam się przeprowadzić do Łodzi z powodu małżeństwa mojej mamy. I wtedy zaczęły się schody. Nowe środowisko, dziewczyna ze wsi musiała się przeprowadzić do wielkiego miasta. Nowy kościół, którego w ogóle nie znałam i który był całkowicie inny niż ten, w którym się wychowywałam. Także zmiana rówieśników i szkoły. W szkole w ogóle nie byłam akceptowana. I wtedy też moja relacja z Bogiem się pogorszyła. Można powiedzieć, że ja widziałam to, że się oddalam od Boga i zaczęłam tak jakby "wegetować”. Chodziłam do kościoła bo trzeba pójść do kościoła, żeby być w zgodzie ze swoim sumieniem, modliłam się, śpiewałam. Ale czułam, że to nie jest to. Czułam, że potrzebuję czegoś więcej, większej relacji z Bogiem. Wiedziałam też, że moja przyszłość musi się wiązać z Bogiem i ja chcę aby moje plany były związane z Nim. Wcześniej marzyłam o tym aby