wyrażaną wprost lub pośrednio — niechęć, dystans wobec historycznoliterackich uogólnieil, przez wzajemną rywalizację (impulsem do napisania tomu Znasz li ten kraj? Boya-Żeleńskiego było wydanie w roku 1930 Moich współczesnych Przybyszewskiego), okoliczność dwudziestej piątej rocznicy powstania Zielonego Balonika (Boy-Żeleński, 1931), aż po inspirujący udział kobiet (Jadwiga Przybyszewska, Irena Krzywicka)'17. Mówiąc najkrócej: rozpoczęła się konkurencja w nakłanianiu do własnej wizji Młodej Polski między pokoleniem przedwojennym a powojennym, ale także między samymi młodopolanami. Paradoksalnie Przybyszewski, zapowiadając, iż jedynym uprawnionym dziejopisarzem Młodej Polski z racji kompetencji, czyli obiektywizującego dystansu w przeciwieństwie do zaangażowania głównego aktora tamtych wydarzeń artystycznych (czytaj: autora Dzieci szatana), mógłby być Boy-Żeleński, postrzegał go w charakterze konkurenta i z góry nie wierzył w realizację tej potencjalności. Gdy zatem pisał w Moich współczesnych: „Ale wracając do »nos moutons«, zdaje mi się, że Żeleński nie stanie się dziejopisem tak zwanej Młodej Polski. Raz jeszcze powtarzam: nikt inny prócz niego nie byłby więcej do tego powołany...”48 — to mylił się raz jeszcze, a właściwie mistyfikował raz jeszcze. Henryk Markiewicz — przy okazji pisania o „krakowskim” Boyu — tak określił wyzwanie, przed którym stanął autor Słówek:
Boy pisał to w momencie, gdy Młoda Polska jako pewna epoka życia literackiego była już zamkniętą przeszłością, jako pokolenie pisarskie — stała się od dawna dobrze posiwiałą. (...) Równocześnie zaś Młoda Polska stawała się tematem historycznoliterackim dla ludzi, którzy, jak Edward Boye czy nawet Eugeniusz Kucharski, już jej nie pamiętali. W tej sytuacji Boy z niepokojem obserwował ubóstwo literatury epistolarnej i pamiętnikarskiej, wypieranej z jednej strony przez pocztówkę, telegram i telefon, z drugiej — przez gazetę49.
W słusznej tej uwadze są uogólnienia, które skłaniają do „dzielenia włosa na czworo”. W Młodej Polsce dostrzegano oznaki posiwienia, jak wiadomo, nie raz; przedwcześnie posiwiała ona
47 Zob. 13. Winklowa: Nad Wisłą i nad Sekwaną. Biografia Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Warszawa 1998, s. 152.
48 S. Przybyszewski: Moi współcześni. Warszawa 1959, s. 323.
49 II. Markiewicz: Przedmowa. W: Boy o Krakowie. Oprać. H. Mar kiewicz. Kraków 1974, s. VII.
126