272 PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA.
sko-katolicki w Rosyi. Mianem prześladowania darzy bezwstydnie połączenie narodu zachodnio-rosyjskiego z prawosławiem w latach 18398 i 1875, a głównych sprawców tych wypadków porównuje z Tyberyu-szem i Dyoklecyanem. . .**
Z naukowych i literackich utworów, umieszczonych w prasie prawosławnej w roku minionym, zanotować należy artykuł pod tytułem: „Katolicyzm polski na Litwie** przez Teobalda (Nr. 1. Wołyń. Epar. W.), którego redakcya nazywa wielkim znawcą stosunków Rusi zachodniej, „miłośnikiem literatury**, i „człowiekiem pełnym uczuć humanitarnych** (w przypisku). Przypatrzmy się teraz, jak przymioty te-przedstawiają się w pracy p. Teobalda, a będziemy mieli wyobrażenie, jakiego to rodzaju literaturą zasilają się organa kościoła panującego.. Krzyżaków nazywa autor groźną chmurą („tuczą**), która niegdyś zawisła była „nad biednym litewsko-ruskim ludem**. Ale następnie zerwała się jeszcze groźniejsza w postaci „katolicyzmu polskiego**, pojawiającego się „w pełnej zbroi swej fanatycznej nienawiści do różno-wierców, ze zdrajcą Jagiełłą na czeleu, w skutek czego „popłynęły znowu szerokie strumienie krwi pogańskiej i chrześcijańskiej**. Tyle we wstępie. Jakim jest wstęp, takim i wywód historyczny. Rządy Władysława Jagiełły na Litwie stawia na równi z napadami Kawalerów Mieczowych, a misyom pokojowym Polski przypisuje wpływ daleko szkodliwszy dla prawosławia, jak „zbrojnemu apostolstwu** Krzyżaków. Katolicyzm używał przy nawracaniu pogan „gwałtów4* i „przemocy**, „podstępów** i „obłudy**, a chrześcijan wyznania wschodniego chrzczono poraź wtóry. Aby się uwolnić od charakteryzowania powabów stylu i prawdomówności historycznej, przytoczę jeden tylko ustęp : „Wiele,
krzywd i poniżeń znio
nadzwyczaj wiele
powiada p. Teobald
sła od katolicyzmu polskiego święta męczennica, cerkiew prawosławna: z krwiożerczym, dzikim uśmiechem deptał ją swemi bluźnierczemi, nieczystemi stopy i t. d.“ A jeżeli chcemy szukać faktów lub dowodów na poparcie powyższych komunałów, to znajdziemy ich bardzo mało z przeszłości — daleko częściej powołuje się autor na czasy najbliższe, porozbiorowe. Tak np. skarży się, że do końca pierwszej ćwierci naszego wieku nie mieli prawosławni w Warszawie ani cerkwi, ani duszpasterza. W r. 1768 rząd polski zezwolił wprawdzie handlarzom greckim na otwarcie domu modlitwy w Piotrkowie, ale mieścił się on gdzieś na strychu, a obowiązki popa pełnił subjekt handlowy. Od tych faktów przerzuca się w daleką przeszłość i przypomina przemianę katedry dyzunickiej w Przemyślu na rzymsko-katolicką , przyczem miano wyrzucać z grobów ciała znakomitych panów