Podniesieniem swego rozpoznawczego sygnału odmeldowuje się. u-dając się w podróż. Jednocześnie of cer wachtowy Dodaje gwizkiem sygnał „Baczność! Na lewa burtę front!1. Cała załoga zastyga w postawie na baczność. Trąbką sygnałowa stawia tak samo na baczność oficerów i marynarzy, znajdujących sie na górnym pokładzie „Bałtyku1. Honory zostały oddane. Dwa krótkie gwizdki i wszyscy wraca ja do swych zajęć.
Szybkie uprzątanie lin i wszelkiego sprzętu, używanego PTzy manewrach. i oto wreszcie życie okrętowe biegnie w ramach służby. u-regulowanej rozkładem dnia na morzu. Regularnie i punktualnie zmieniają się wacbty. Jedni czuwają i pełnia swoia służbę, związaną z prowadzeniem okrętu, drudzy spoczywają oo wachcie, znów inni wykonywuja niezbędne lub programowe prace.
Od czasu do czasu ostre dźwięki elektrycznych dzwonków stawiaja wszystkich na nogi. Powstaje pozorny rwetes i gonitwa. Lecz nie jest to iak:eś chaotyczne i przypadkowe zamieszanie. To ćwiczebny alarm, wykonywany z piorunową szybkością. Każdy biegnie piorunem na swoje stanowisko, każdy obejmuje swój. zgóry wyznaczony posterunek. Każdy wie. co ma robić i każdy natychmiast sprężyście wykonywa swoie zadanie.
Dwadzieścia parę godzin biegu okrętu mija. jak chwila. Już widać brzegi Estonji. ..Podhalanin" zmn ej-<sza swoia szybkość ze względu na p’yciznę niektórych cieśnin i konieczność zachowania ostrożności uwagi i czujności.
W Moonsuudzie •) przeżywa się cicha emocje. Przychodzi chwila nastrojowego skupienia Oto polski wojenny okręt, okręt pulsujący ży-cem. okręt akumuiujacy zapas szybkości i bojowej gotowości, przepływa wzdłuż smutnych szczątków rosyjskiego wojennego okrętu, który podczas woiny światowej znalazł w tych wodach swói kon:ec.
Sa to szczątki ..Sławy". 7. której pozostała dziś niekształtna masa. Oczy milcząco na nią patrzących marynarzy, rozpoznają cześć ko-mendanck ego mostku i tragicznie sterczące, niegroźne już działo. Przy smutnym wraku iakaś łódeczka. jakaś motorówka i jacyś ludzie. Gdy okręt sie zbliża — hidzie ci coś zaczynaja wykrzykiwać. Wreszcie sie wviaśn:a Będzie wybuch. To Estończycy usuwaia ze swoich wód niepotrzebna im pamiątkę. ..Podhalanin" oddala się. Motorówka i łódeczka na jej holu też w pośpiechu odbijają i mkną jak najdalej.
Potężny huk, czerwony błysk o-gn/a i wspaniała fontanna wody obwieściła. że nieruchomy korpus ..Sławy" zmniejszył sie o pewną ilość sześciennych metrów.
Lecz oto okręt wychodzi na głębsze wody. Jakby otrząsając sie ze smutnych reminisccncyj. mknie znów żwawiej ku życiu, ku żywym ludziom, pozostawiając za sobą zmurszałe szczątki szybko oddalającej się przeszłości.
Oto port Rogókul. Coprawda też tchnie smutkiem. Nie zatarło się tu jeszcze piętno minionej wojny. Wysadzone molo. żałośnie sterczące szczątki spalonych i zbombardowanych. n:elicznych wogóle zabudowań. Wszystko to nie nastraja zbyt wesoło. Lecz Estończycy nie bawią sie w sentymenty i nic sobie nie robią z wyglądu swoich podrzędnych. nadmorskich przestani. Kursuje tu parę razy w tygodniu stateczek. utrzymujący komunikacje z pobliskiemi wyspami. Dochodzi do Rogókulu z Hapsalu dziwacz-ny 00-ciaźek (od słowa pociąg), z n esa-mowitym rozkładem jazdy (w każdym dniu tygodnia o in-nei porze) i jakoś się żyje. Za to w odległym o 7 kilometrów Hapsalu wre życie. Jest to nadmorska, kuracyjna miejscowość. Płytkość wód n e pozwala. niestety, na bezpośredni dojazd do tego zupełnie niebrzydkiego kąpieliska.
Kiedyś. gdv na calem tern teryto-Tjum rządziła dawna carska Rosja, ciągnęły do tego „Gapsala" rzesze rosyjsk:ch letników. Było tam wówczas gwarno, hucznie i... brudno. Dziś jest może nie tak hucznie, lecz zato miło i czysto. Zupełnie po europejsku.
Postói w Rogókul na kotwicy daje parę godzin dobrego wypoczynku. Pogoda cudowna, upał afrykański. Doprowadzeń e okrętu do stanu połyskliwej czystości i... znów w drogę. Dalej wązkiemi przejściami. plytkiemi farwaterami i obsta-wionemi znakami nawigacyjnemi kanalikami. Swetna praktyka dla oficerów. W takich niebezpiecznych wąskich i płytkich miejscach ocena se dopiero wartość dobrych dokładnych map i dobrych, dalekowi-dzących oczu.
Po kilku godzinach podróży okręt znów zarzuca kotwice. Arensburg. Po estońsku Kurassare. Port ten. położony na największej estońskiej wyspie Ozyłji. jest żywszym i weselszym zakatk:em. Nic zresztą dziwnego Jest to bowiem zarazem ..stolica" wyspy. Przez port ten przechodzą wszystkie towary, przechodzi prze2 niego każda żywa istota. przybywająca na Ozylję lub ja opuszczająca.
W pól godziny po przybyciu okrętu na rede. zjawia sie na jego po-kładz e estoński oficer komplimen-tacymy. wita’acv w imieniu swoich władz, a wiec i w imieniu swego narodu, oolsk2 okręt wojenny.
Po iego wyieźdze udaje sie bezzwłocznie na lad ieden z oficerów okrętowych aby w imieniu dowódcy polskiego okrętu podziękow; za grzeczność.
Po tych oficjalnych grzecznościach. nawiązują sie dalsze bezpośredni, prawdziwo przyjacielskie stosunki. Komendant garnizonu zaprasza oficerów na lad. Zwiedzają wspólnie muzea, wpisują sie do pamiątkowych ksiąg, organizują nawet na poczekaniu mecz tenisowy, w którym zwycięzca jest polski gość.
Stosunki staja sie coraz milsze f serdeczniejsze. Estonja ma jeden miljon i sto kiFkadz esiat tysięcy ludności, lecz ludność ta iest dzielna. Ocenia ona z uznaniem pozycje potężnej j coraz potężniejszej Połski. Przejawia s:e to na każdym kroku.
Kulminacyjnym ounk-tem „zacieśnienia węzłów przyjaźni" było rewanżowe przyjęcie, wydane na pof-skim okręcie dla estońskich ofce-rów. którzy przybyli w towarzystwie kilku miejscowych pań. Przemówienie komendanta garnizonu, majora Altepere i iego zastępcy ka-ptana Matsena były strzeszczeniem 7xlrowej myśli estońskiego narodu, patrzącego na Polskę, lako na kraj predystynowany do przewodzenia na Bałtyku. W pewnym momenci© dzietny major postawił w,szystk:ch swoich ziomków, nie wyłączając pań. ..na baczność" — (polscy oficerowie. oczywiście też wstali) f odśo ewał. przewodząc chórowi, pieśń na cześć i na pomyślność Poleski.
Wizyta miłych estońskich gości •była jednocześnie pożegnaniem odchodzącego iuż okrętu.
Znów zahuczały turbiny, znów zabrzęczały dzwonki alarmowe. Szczek wciąganej kotwicy, kilka odezwań sie telefonu maszynowego i „Podhalanin" znalazł sie znów) w drodze.
Niebo zaciąga sie chmurami. Ostre podmuchy wiatru nędza fale. Po wyjściu z cieśn n i zatoczek, okręt zaczyna sie coraz intensywniej „kłaść" z burty na burtę.
Robi sie ..świeżo". W wantach I w linkach sygnałowych wicher wygrywa najdziwaczniejsze melodje.
Niełitościwe dzwonki alarmowo stawiają wszystkich na nogi. Mokre działa kierują sie ku odległemu, zatraconemu w morzu stateczkowi, ku urodnemu — dla praktyki — nieprzyjacielowi.
Zamki dział szczekają, przekaźniki artyleryjskie brzęczą. Wiatr huczy i wyje. a okręt skacze na falach. iak potępieniec. Wre urojony bój. toczy sie walka z domn ema-nvm wrogiem i z rozszalałym ży-wiołem.
Rozlega sie jakiś łoskot, trzask spadającego ciężkiego przedmiotu. Tę zerwał sie kuchenny komin ł wpadł do rozhuśtanego morza.
Okręt mknie dalej. Marynarz© czuwaja na swoich stanowiskach, pomni zadania. iakie mata do spełnienia w służbie dla Oiczyznv
W. KOSIANOWSK1
10
od wyspy Moon.
cieśnina, biorącą swa nazwę