26
16.08.2001 r
POŁZARTEM,
PÓŁSERIO
Coraz rzadziej w naszym nadwiślańskim kraju powstają dobre filmy. Reżyserzy narzekają na brak odpowiednich scenariuszy, scenarzyści kręcą nosami, że nikt nie chce od nich znakomitych przecie tekstów a producenci płaczą, że nie ma możnego sponsora który by nie wahał się wyjąć troszkę grosza z sakwy. Tym nie mniej czasem pojawia się na ekranach propozycja rodzimego twórcy, który mimo tych wszystkich przeciwności losu potrafił doprowadzić do realizacji filmu i na dodatek całkiem niegłupiego.
KącjkMtjzyęzny
Notabene obraz „Półserio” właśnie traktuje o kłopotach twórców z realizacją swego ukochanego projektu. Tir/cj scenarzyści udają się do szychy z branży, aby przedstawić mu swój projekt. Ma to być „Romeo i Julia” ale w wersji geriatrycznej, czyli dla ludzi już starych. Romeo lat 80 i Julia w podobnym wieku wciąż się kochają, ale jest to miłość tragiczna bo rodziny itd. itp. Oczywiście pomysł panu producentowi nic przypadł do gustu. Wymyślił, żc to musi być coś z seksem, bo inaczej nic zapełni się sal kinowych. No i nasi pisarze ponownie rzucili się w wir pracy twórczej wymyślając historię męskiej prostytutki (Rafał Królikowski) i tr/.cch studentek medycyny (m.in. Edyta Olszówka i Maria Soworyn) Panic mają następnego dnia egzamin z anatomii, więc zamówiły sobie dżentelmena co by potrenować na jego ciele. To pierwsze takie zlecenie parającego się trudnym fachem przystojniaka. ale godzi się na nic. Kiedy w końcu jedna / przyszłych lekarek decyduje się na relaks z mężczyzną, tego zawodzi zdrowie. Jest załamany i sfrustrowany Pomysł na film nic podoba się jednak producentowi. Za dużo seksu i w ogóle. Ludzie nie przyjdą. Ludzie chcą czegoś ekstra. O na przykład „Gwiezdne wojny”.
ale takte z Bergmanem. No to chłopaki znów lecą do dornu. Burza mózgów, hektolitry kawy, kartony papierosów, nieprzespane noce... Ale jak możecie się domyślić Drodzy Kącikoczytclnicy i ten i następne pomysły nic przypadły do gustu wszechmocnemu panu producentowi, Niedowartościowani i bez zajęcia pisarze nie mieli już nadziei, żc ich talent doceni >zexoka publiczność, kiedy to zadzwonił telefon. „Róbcie serial” - powiedział ważny i znany głos. Serial o młodym Fryderyku Chopinie. Japończycy dali szmal t nic liczą się /. kosztami. Tyle tylko, że temat przez naszych scenarzy stów był potraktowany zbyt nowatorsko i mc spodobało stę to możnym skośnookim zleceniodawcom.
Perypetie bohaterów filmu Tomasza Koneckiego są zdecydowanie autobiograficzne. Reżyser też nic mógł wystartować z fabułą Więc wymyślił sobie inną drogę. Pracował w telewizji gdzie firmował projekt pt. „Półserio”. Była to laka akademia filmowa -krótki filmik z. teorii kinematografii z komentarzem krytyka. Powstało kilka odcinków tego programu. Twórcom żal jednak było etiud które wydawały się im zabawne. więc postanowili je połączyć w większą całość i pokazać szerszej publiczności. I widzom
bardzo spodobał stę film o filmach. Szczególnie zabawne i znakomicie zagrane były różne wersje dramatu Szekspira Wyobraźcie sobie „Romeo i Julię” w wersji dla działaczy Samoobrony czy w reżyserii Pasikowskiego z trafnymi tekstami.
Film Koneckiego składający się z kilkunastu scenek naprawdę bawi. Jest inteligentny, ciekawie sfotografowany, oryginalnie zmontowany. Okazuje się raptem, żc bez wielkiej kasy ale /. głową można wymyślić coś fajnego.
Kolejny ogromny plus rzeczonego przedsięwzięcia to aktorzy Królikowski, który rozpoczął ka-nerę u samego Wajdy |>óżniej nieco spuścił z tonu. Teraz zdecydowanie wraca do ekstraklasy młodych aktorów, pokazując nie tylko znakomite komediowe zacięcie ale i duży talent dramatyczny. Podobnie rzecz ma się z Olszówką. W roli Julii jest fenomenalna -pełna seksapilu, zabawna, wyczuwająca konwencję.
Generalnie „Półserio” to 90 minut dobrej zabawy. Szkoda tylko, że mogło się o tym przekonać niewielu widzów. Ale tak na prawdę się im nic dziwię. W sobotę wieczorem z przyjemnością robi się inne rzeczy niż siedzenie w kinie. Chociaż ciemna sala naszej wiekowej „Bzury” też jest zupełnie miła... Bogusław Bończak
• No - westchnął Adam.
- Co. no? • zapytała wyrwana 7 zamyśleniu Anna
- Co. co? zaśmiali się.
• Popatrz, niezapominajki -wskazała na przydrożny trawnik.
• Ah.1. Ciekawe, żc nigdy cię nic zauważyłem. Gd/ic mieszkasz?
• Po drugiej strome miasta
• To pewnie dlatego. A ty widziałaś innie wcześniej?
-Tak.
- I co?
- Nic. po prostu cię widziałam.
ozmawiali tak jeszcze dość długo, potem wstali. -JLm. pr/cs/li kilkadziesiąt metrów. znowu siedli. Zajęci sobą. nic zauważali mijającego czasu, ani żc księżyc przyglądający się im uważnie chowa się już za domami i coraz większymi krokami zbliża się świt. Co chwila wstawali, robili parę kroków, po czym znowu siadali i na powrót rozpoczynali rozmowę. Przeszli w ten sposób całą ulicę, a/ z pierwszym pianiem koguta dotarli do furtki, za którą zabawa miała się już ku końcowi.
- Poszliście chyba na koniec świata? • wyrzucił zniecierpliwiony Radek, kiedy wchodzili na podwórko.
- Prawic, weź butelki - Adam podał jc z torbą
- Cztery, ja chciałem dwie ~
- Jak dają, to bierz
- Dzięki - ucieszył się, odwrócił i zdążył zrobić dwa kroki, kiedy na wprosi stanęła jego sympatia Monika
- I czego się cieszysz, może myślisz, żc sam to wypijesz, łych w stawie jcs/c/.c ci mało?
Adam zdziwiony spojrzał na Ankę.
- Ja nic o tym nic wiem, lo ona mc mogła ich znaleźć - powiedziała patrząc na łzę.
- Widocznie Radek jc schow ał -pokiwała głową Iza.
- Akurat, znowu wszystko na mnie. Ależ kochanie, przecież, podzielę się r kolegami - próbował tłumaczyć się Radek.
- To ładnie z twojej strony.
- Marek. Tomek, Michał, chodźcie na piwo! Widzisz, jaki jestem koleżeński?
Adam uśmiechnął \ię do Anki.
Zatańczymy teraz? - wyciągnął rękę.
* Dobrze - podała mu swoją i poszła /a mm.
Muzyka powoli sączyła się z głośników, miejsce, gdzie przed kilku godzinami tłoczno było od tańczących, teraz zajmowały trzy pary. Wszyscy zmęczeni poruszali się w zwolnionym rytmie tak, jak na lo pozwalała melodia. Anna oparła głowę na ramieniu Adama, on objął ją rękoma i pozostali tak aż do końca piosenki.
Na niebie pojawiły się picrws/c promienie wschodzącego słońca.
- Przejdziemy się gdzieś? - zaproponował Adam.
- Z chęcią - skierowali się w stronę sadu
Spacerowali powoli mijając kolejne rzędy jabłoni. Gęste liście chroniły ich pr/cd rozpoczynającym się właśnie porankiem, zachowując jeszcze pozór nocy. Kwiaty i trawy układały im się pod stopy uciszając stawiane kolejno kroki.
Zapach dojrzewających owoców wypełniał cały ogród, uderzając swą mocą do głowy. Dookoła panowała zupełna cisza.
- Odprowadzić cię do domu? -Adam zatrzymał się mniej więcej w.środku.
- Nic, przyjedzie po mnie tata, ale mozesz odprowadzić mnie do bramy, chodźmy - w-yjęła telefon i zadzwoniła.
Wracali powoli, celowo przedłużając każdy krok.
- Pewnie trzeba będzie chwilę poczekać • stanęła nagle pod jedną z jabłoni.
- Naturalnie - Adam popatrzył jej w oczy. Anna spuściła wzrok i w tej chwili pocałował ją. Odwzajemniła się pocałunkiem.
Świat cały zawirował. Natura, wstrzymując na chwilę oddech, teraz odetchnęła, a pobliskie drzewa uniosły powietrze szumem liści, podając jc sobie nawzajem jak usłyszaną przed chw ilą opowieść, dalej i dalej. Adam patrzył na Anię długo i gdyby mógł cokolwiek powiedzieć, z pewnością krzyknąłby za poetą: chwało trwaj.
- No, wschodźcie, kończymy już, idziemy do domów - usłyszeli spomiędzy jabłoni, i zaraz potem pojawił się Michał.
- Muszę zamykać działkę. Rodzice. rozumiecie.
Wychodzili osobno, jedno obok drugiego, pierwsze promienie słońca rzuciły się w oczy. a unoszący się nad podwórkiem popiół Z ugaszonego pr/cd chwilą ogniska cisnął się do ust Kiedy doszli do bramy, ojca Anny jeszcze nic było. Stali przez chwilę patrząc na siebie. Dopiero teraz mógł przyjrzeć się jej twarzy dokładnie. Zauważył, żc ma piwne oczy. ładne czerwone usta i delikatnie zaróżowione policzki.
- Dziękuję za miły wieczór, mam nadzieję, żc nic ostatni, zobaczymy się jeszcze?
- Na pewno.
Adam zerwał niezapominajkę, których pęczki rozkwitły wzdłuż całej ulicy.
- Weź niezapominajkę, żebyś mc zapomniała. Przyjęła kwiatek, chuchnęła na niego i schowała do kieszeni w kurtce.
- To tata - wskazała na nadjeżdżający z mostu samochód.
• O ósmej pod kinem! - krzyknął. kiedy wsiadała.
Samochód odjechał, Adam stał jeszcze pr/cz moment, wyglądając za znikającym w oddali autern. myślą starał się zatrzymać minioną chwilę. Szybkim krokiem wrócił w kierunku domu. W W Tarszawska uśmiechała się do niego błękitem w V niezapominajek, w oddali słychać było odgłosy budzącego się dnia. Most krzepko służył pierwszym o tej porze przeprawom. Na wale znajomy głos wyśpiewywał:
Kto raz zobaczył lubej twarz nic zaśnie nigdy już.
Aż cicha noc nic splecie go z dziewczyną swą do snu / chociaż przejdzie tysiąc dróg. tysiącem spłynie mórz,
Kto raz miłości poczuł smak nie zaśnie nigdy już
Na pobliskich łąkach opadły mgły. Zaczynał się nowy dzień.
Filip Erąlczak
PPHU
Telewizory już od 599 zł
Wieże już od 599 zł Okapy już od 179 zł
Zamrażarki już od 899 zł Kuchnie już od 499 zł
Odkurzacze już od 199 zł
Regały już od 899 zł Wypoczynki już od 1299 zł Sypialnie już od 2249 zł
Pralki już od 799 zł Lodówki od 499 d.
Zestawy kuchenne już od 899 zł
ZAPRASZAMY: Łowicz, ul. Zduńska 4a. teł. (0-461 830-31-29. Iłów, ul. Płocka 3. tel. (0-24) 277-50-85. Sochaczew. Kuznocin 102. teł. (0-46) 863-60-74
IŁ234