9733772773

9733772773



W zwiedzaniu miasta i okolic pomocy udziela klub turystyczny, który też dostarcza swych wielkich aut.

m

Gdyby mnie kto zapytał o ogólną charakterystykę Kopenhagi — miałbym trudne zadanie. Bo narzuciłoby mi się równocześnie kilka wrażeń, dominujących ponad wszystkiem u obcokrajowca, a szczególniej — Polaka, widzącego stolicę Danji po raz pierwszy.

A więc... Miasto szczerej, prawdziwej wesołości. I to — nie jak Paryż naprzy-kład, przybytków wesołości (centralizujących zresztą przeważnie cudzoziemców) a miasto powszechnej wesołości i pogody, laki humor, czy w życiu codziennem, czy też w specjalnie „świątecznych'' okolicznościach, może mieć tylko społeczeństwo

0    czystem sumieniu, zadowolone z siebie

1    życia, nie życzące źle nikomu, no — i sobie. Rumiane, uśmiechnięte buziaki dzieciaków o lnianych włosach i modrych oczach, miłe, ładniutkie i świeże twarze podlotków i wyrostków, dobroduszne oblicza starszego pokolenia synów Danji — wszystko to o tern świadczy na każdym kroku.

Nic te£ dziwnego, że na zabawie w uroczym parku z bajki — „Tivoli", tłoczy się i po pięćdziesiąt tysięcy Duńczyków, napełniając zaczarowany ten ogród wesołym rozgwarem.

I rzeczywiście. „Tivoli" staje się w wieczory zabaw letnich prawdziwym ogrodem zaczarowanym, gdzie, jak na skinienie różdżki czarodziejskiej każdy dla siebie znajdzie to, co chce, co mu najlepiej odpowiada. A więc — od najwykwintniejszej restauracji i dancingu —aż do „drewnianej sali" tańca, gdzie parki drą zaciekle obcasy na strzępy, niczem w naszej „Promenadzie"; kamery krzywych luster, przed którymi Duńczycy potrafią śmiać się ze swych własnych karykatur całemi godzinami; loteryjka fantowa w setkach odmian; strzelnice; karkołomne djabelskie kolejki, wyścigi elektrycznych samochodzików, ognie sztuczne, gondole na stawie i t. d. i t. d. — wszystko to stanowi fragmenty tętniącego radością życia, niewyczerpanego, choć równocześnie prostego programu „Tivoli". A gdy nadejdzie północ — z miniaturowych


Gdynia" u molo portu w Kopenhadze.


Odlew gipsowy pomnika ks. Józefa w muzeum Thorwaldsena.


armat biją w niebo nieskończone salwy rakiet, przykrywając niebo złocistą i tęczową kopułą płomieni i iskier. Oświetlone tysiącami świetlnych lampionów „Ti-voli jest wówczas rzeczywiście czarodziejskie...

A druga Kopenhaga — to miasto gorączkowej pracy i wielkich, światowych interesów. Stąd idą do odległych o tysiące kilometrów central zlecenia wielkich firm. stąd wypływają codziennie setki ładownych okrętów do wszystkich zakątków globu, tu krzyżują się interesy znacznej części eksportu i importu światowego.

A przy tern wszystkiem — ciągła pogoda ducha i — brak nerwów. Oto np. jechaliśmy kiedyś ze znajomym tramwajem do Zoologiskhave. Dojeżdżamy do krańcowego przystanku lin ji i chcemy wysiąść. Tymczasem żaden z naszych towarzyszów podróży — Duńczyków nawet nie drgnął. Siadamy więc i my z powrotem — możeśmy jeszcze nie dojechali do celu podróży? Czekamy tak minutę, dwie, pięć. I rzeczywiście — tramwaj rusza, przejeżdża jakieś dwadzieścia kroków i— zatrzymuje się. W tym momencie wszyscy Duńczycy wstają, jak na komendę, i opuszczają tramwaj. Zaiste — na to trzeba wielkiego spokoju i nienaruszonych nerwów.

Trzecia Kopenhaga — to miasto wysokiej kultury. Nie — jak Berlin np. — miasto dyscypliny, opierającej się na systemie policyjnych kar. lam porządek i czystość są wrodzone. Nie widziałem napisu, ostrzegającego przed śmieceniem, nie widziałem policjanta, stosującego mandat karny za nieporządki, a mimo to — nie widziałem na ulicach śmieci, a ruch uliczny sam reguluje się doprawdy idealnie. Jedynie na kilku najruchliwszych skrzyżowaniach ulic ruch regulują policjanci... przy pomocy prostej tabliczki z napisem „stop!" A ruch w Kopenhadze jest chwilami zawrotny i — bardzo trudny, bo, prócz setek aut i tysięcy pieszych, ma się tu dziesiątki tysięcy rowerzystów. Tylko, że zarówno kierowcy, jak i piechurzy umieją jeździć ichodzić, a przedewszystkiem — chcą umieć. I tu leży różnica z Warszawą...


Czwarta Kopenhaga, może najcharakte-rystyczniejsza — to miasto rowerów. Nigdzie na całym świecie niema tylu rowerzystów, co w stolicy Danji. Rano wszyst-kiemi ulicami ciągną do biur, szkół, sklepów i t. d. dziesiątki tysięcy rowerzystów, uszeregowanych częstokroć w 4—5 niekończących zda się sznurów. Jeżdżą wszyscy: od sześcioletnich bąków — do siedemdziesięcioletnich staruszków, matki z dziećmi w koszyczkach, kupcy z towarami, przekupnie z jarzynami i t. d. i t. d. Cala Kopenhaga, cała Danja zresztą, kręci zawzięcie pedałami po swych świetnych szosach.

O zabytkach historycznych, o zbiorach i muzeach kopenhaskich nie piszę — zbyt są znane całemu światu, by to powtarzać. Wspomnę tylko o licznych, pięknych par-


Sternik „Gdyni".


17



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
3.    Informacje przydatne dla turysty, który chce zwiedzić kraj (jak dojechać, 
187 Wielu z zwiedzających cmentarz powązkowski, zatrzymuje uwagę ten napis, który zdaje się ukrywać
skanuj0007 (455) 3. CYWILNO-PRAWNE SKUTKI UDZIELANIA PIERWSZEJ POMOCY Udzielanie pierwszej pomocy wi
12012
pic 10 11 183155 we centrum pomocy rodzinie powiadamia sąd, który wydał orzeczenie, oraz szkołę, do
ŁUKASZŚCIEBIOROWSKI www.sciebiorowski.pl RADNY RADY MIASTA Piekary Śląskie Obywatelski Klub
postronnych. Zachowały się ruiny miasta królewskiego el-Amarna, stolicy Echnatona, który zerwał z ku
tył(1) O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu Przez wiele lat Murakami prowadził bar i klub jazzowy, k
Napisz imiona dzieci, które zwiedzały miasta na południu Polski. Napisz, w jakiej części Polski znaj

więcej podobnych podstron