12
Wiadomości Uniwersyteckie
Jesteśmy już od ponad godziny w wysokim, dość rzadkim sosnowym le-sic. Zza przesłony drzew prześwituje rzeka Twerca, która w tym miejscu podobna jest do naszej Pilicy w okolicach Sulejowa. To właśnie tutaj, około 25 km od Tweru, dawnego Kalinina, wiosną 40 roku grzebano ciała polskich jeńców wojennych z II woj-
pierwszych dniach wojny w 39 r. pod Janowem Lubelskim, drugi w Dachau i wreszcie ten trzeci - leży gdzieś tutaj, we wspólnej mogile. W milczeniu wpatruję się w poblakłe od słońca i deszczu fotografie, umieszczone na tabliczkach przybitych do rosnących na mogiłach drzew. Odczytuję napisy: Andrzej, Stefan, Jan .... urodzony
ny światowej. Kilka wspólnych mogił, a właściwie ofalgowanych zarysów długich rowów mieści się na stosunkowo niewielkiej, kilkunastoarowej powierzchni, ogrodzonej od pozostałej części lasu biało-czerwoną taśmą.
Na początku chodzimy od grobu do grobu całą grupą. Wszyscy są skupieni. Kolega obok mnie mówi cicho: to drzewo ma z pewnością nie więcej niż 30 lat, ale tamto na pewno było świadkiem owych wiosennych nocy, w czasie których ciężarówkami zwożono ciała pomordowanych Polaków. Czuję w tym momencie niechęć, a nawet pewnego rodzaju nienawiść do wszystkich Rosjan. Wiem, że to nonsens. bo przecież nie można winić za te zbrodnie całego narodu rosyjskiego, który sam zresztą poniósł ofiary nieporównywalnie większe od naszych, tak pod względem skali, jak i konsekwencji. Ponadto wśród Rosjan mam wielu wartościowych znajomych i przyjaciół. Ale czyż w odczuciach ludzkich zawsze kierujemy się logiką?
Oddzielam się od grupy. Opadają mnie znowu wszystkie nie wyjaśnione tajemnice tego lasu. Cóz my właściwie wiemy o pochowanych tutaj ludziach? Z akt NKWD przekazanych Polakom dwa lata temu wynika tylko, ze byli w pełni dojrzałymi mężczyznami. w wieku 35-45 lat. Co za tern działo się z ich dziećmi, zonami? Jaki był ich los? Myśli rozproszone, pogubione w pamięci wracają nie tylko do tamtych lat. ale i do tragicznych losów mojej najbliższej rodziny, z której jeden stryjeczny brat zginął w w Poznaniu. Krakowie.... Polska Was nie nie zapomni, Avc Maria. Wydaje się, że słyszę głosy ludzi, którzy poprzez te tabliczki chcieli przywrócić z niepamięci imiona i nazwiska swoich najbliższych. Ktoś obok mnie schyla się i podnosi płócienny woreczek z wyszytym krzyżem i napisem: Ziemia z Polski.
Nieco później ponownie zbieramy się i całą już grupą zapalamy znicze i składamy kwiaty na usypanym w centrum cmentarzyska kopcu, na którym obok wysokiego krzyza, poświęconego w kościele św. Anny w Warszawie, umieszczona została mosiężna tablica. Odczytuję na niej napis: ..Pamięci 6295 policjantów, funkcjonariuszy Korpusu Ochrony Pogranicza i pracowników administracyjno-sądowych Rzeczypospolitej Polskiej, zamordowanych przez NKWD wiosną 1940 roku - rodacy”.
Z Dubnej wyjechaliśmy wygodnym mikrobusem. Nasza grupa składa się z kilku polskich fizyków, pracujących w Zjednoczonym Instytucie Badań Jądrowych. Jest jasny, słoneczny poranek. taki. jaki nie często spotyka się we wrześniu w okolicach Moskwy. Przeprawiamy się promem przez kanał i po około 2 godzinach jazdy docieramy do rogatek Tweru, starego, ruskiego miasta nad Wołgą. Zatrzymujemy się na krótko w centrum, aby kupić znicze i kwiaty, które zamierzamy złożyć na mogiłch polskich jeńców. Dziwnym trafem kierowca wybrał na postój parking położony naprzeciw dużego, 2-3-piętrowego neo-klasycystycznego gmachu, pomalowanego na typowy w rosji kolor poma-rańczowo-żółty. Przed gmachem niewielki skwer, pełen młodych ludzi w białych fartuchach - studentów medycyny. To właśnie w podziemiach tego budynku, obecnie Akademii Medycznej, który w latach 30.-50. był siedzibą kalinińskiego NKWD. strzałem w tył głowy z pistoletów rozstrzeliwano polskich jeńców wojennych.
W „ściśle tajnej” dyrektywie, opracowanej przez Berię, a następnie aprobowanej m in. przez Stalina i Mołotowa, tych ludzi nazywano kontrrewolucjonistami i zaocznie skazano na śmierć. Przytaczam poniżej, w moim tłumaczeniu, odpowiedni ustęp wspomnianej instrukcji, gdyż oświetla on w dobitny sposób zbrodniczy charakter ówczesnych władz komunistycznej Rosji:
„uwzględniając fakt, iż oni wszyscy są zagorzałymi i niepoprawnymi wrogami sowieckiej hVadzy; NKWD uważa za konieczne: akta osób przebywających w obozach jenieckich /.../, a także akta osób aresztowanych i znajdujących się w więzieniach [...J rozpatrzyć w trybie specjalnym z orzeczeniem najwyższego wymiaru kary przez rozstrzelanie. Rozpatrzenie tych spraw należy przeprowadzić bez wzywania aresztowanych, bez przedstawienia im aktu oskarżenia i bez odczytania wyroku ".
Z Tweru jedziemy dalej na północ, mijamy spore miasteczko Miednoje (około 4 tys. mieszkańców) i wreszcie po 2-3 kilometrach polnej drogi, biegnącej skrajem sosnowego lasu.
jesteśmy na miejscu. Niestety, nie ma już członków polskiej ekipy badającej w tym roku cmentarzysko. Mieliśmy nadzieję, że bezpośrednio od nich uzyskamy więcej informacji na temat miejsca pochówku Polaków. Od milicjantów dowiedzieliśmy się, że wczoraj wyjechali do Katynia, aby pomóc innej ekipie w eksploracji tamtejszych grobów. Pozostało po nich kilka namiotów, których właśnie pilnują. Nieco dalej widać baraki, w których mieszkali rosyjscy żołnierze pomagający polskiej grupie. Oni także przygotowują się do powrotu do swoich koszar w Twerze.
Szczęśliwym zbiegiem okoliczności obok kopca z krzyżem spotykamy Borysa Nikołajewicza Jaszczenkę, przewodniczącego rady gminy Mied-nojc, do której administracyjnie należy tutejszy las. To właśnie on z polecenia władz, ale i w ogromnej mierze z własnej inicjatywy, opiekuje się członkami polskich ekip, które od 3 lat prowadzą prace ekshumacyjne, dokumentują położenie mogił i przygotowują plany przyszłego cmentarza. Z tej racji p. Jaszczenko posiada dużą wiedzę dotyczącą tak okolicy, jak i zdarzeń, które tutaj miały miejsce przed ponad pół wiekiem. Notuję w pamięci jego wstrząsającą relację:
„ Polaków przywożono do Kalinina z Ostaszkowa, z obozu jenieckiego, który mieścił się w dawnym klasztorze. Rozstrzeliwano ich w budynku komendy NKWD. obok którego rano przejeżdżaliście. Ponieważ wówczas z Ka-