"Kordian" Juliusza S艂owackiego
J臋zyk polski:
揔ordian" Juliusza S艂owackiego
Rok 1828
W臉DROWIEC
James Park w Londynie - wiecz贸r... KORDIAN siedzi pod drzewem - woko艂o 艂膮ki zielone - dalej sadzawka ocieniona drzewami, trzody - doko艂a parku pa艂ace i dwie wie偶e Westminsteru
KORDIAN
Wysp臋 艂膮k porzucono na pa艂ac贸w stepy,
Uciekam tu opodal od wr膮cego gminu;
Lud woli pi膰 dym w臋gli i zagl膮da膰 w sklepy;
A ten ogr贸d, czarowna sielanka Londynu,
Jak ust臋p z艂oty w nudnym ginie poemacie.
Ludzie! wy si臋 tym drzewom przypatrywa膰 macie
Jak cudom Boga obok cud贸w waszej r臋ki.
Drzewa nie tkni臋te - rajskie zachowa艂y wdzi臋ki;
Nieraz mg艂y nadp艂ynione w k艂臋by czarne zwin膮
I li艣ciowym wachlarzem na miasto odwiej膮.
Po sadzawkach 艂ab臋dzie roz偶aglone p艂yn膮.
Ludzie piaskiemn Paktolu w臋偶e 艣cie偶ek siej膮,
A 艂膮ki flamandzkiego aksamitu puchem.
Tam! miasto... Zegar ludzkim kr臋c膮cy si臋 ruchem,
A tu cisza - tu lud藕mi nie kwitn膮 ogrody,
Ale si臋 po murawach wyperli艂y trzody...
By艂 wiek, 偶em ja w dziecinnych marzeniach budowa艂
Wszystkie stolice ziemskie, dzi艣 je widz臋 r贸偶ne;
Alem pierwszych obraz贸w w my艣li nie zepsowa艂,
S膮 dzi艣 por贸wna艅 celem, jak ksi臋gi podr贸偶ne.
Rzeczywisto艣ci naga; wynagr贸d藕 marzenie!
Obym si臋 sam oceni艂, skoro 艣wiat oceni臋
Kto wie? mo偶e w szcz臋艣liwych grono mnie powo艂a...
Chcia艂bym blizn臋 Kaima zmaza膰 z mego czo艂a,
Pierwszy wzrok ludzi czo艂o samob贸jcy bada..
zbli偶a si臋 dozorca ogrodu, bior膮cy op艂at臋 za krzes艂a
DOZORCA
Panie m贸j! pens za krzes艂o!
Kordian daje szyling i nie przyjmuje reszty
Pan m贸j jak lord p艂aci
A jak lord si膮艣膰 nie umie!
KORDIAN
Jak偶e wi臋c lord siada?
DOZORCA
Na trzech krzes艂ach zarazem siadaj膮 magnaci:
Na jednym lord si臋 k艂adzie, a na drugim nogi,
A na trzecim kapelusz, to trzech pens贸w suma.
KORDIAN
Dzi臋kuj臋, bracie! b臋d臋 korzysta艂 z przestrogi.
DOZORCA
Szlachetny to jest zwyczaj, 偶y藕na ludziom duma,
L臋kam si臋, by go nowa reforma nie znios艂a.
艣ciemnia si臋
KORDIAN
Tam, gdzie g臋stymi drzewy sadzawka zaros艂a,
Jaki艣 cz艂owiek samotny jak cie艅 si臋 przesuwa,
Patrzy na ksi臋偶yc, wzdycha - to mi艂o艣nik czu艂y,
Zapewne wielkie serce smutkami zatruwa;
Mo偶e mu si臋 marzenia z艂otym w膮tkiem snu艂y
I przerwa艂y si臋 nagle - od 艣wiata ucieka.
Chcia艂bym go pozna膰... Bracie, znasz tego cz艂owieka?
DOZORCA
To pewien d艂u偶nik, bankrut pot臋pion wyrokiem.
KORDIAN
Dlaczego偶 nie w wi臋zieniu duma, lecz w ogrodzie?
DOZORCA
Prawo w domy nie wchodzi; po s艂o艅ca zachodzie
Nie biega po ulicach za d艂u偶nika krokiem;
Wi臋c d艂u偶nik we dnie sypia, a chodzi po nocy.
My艣la艂em, 偶e pan tak偶e przy Boga pomocy
Mijasz si臋 z prawem.
KORDIAN
N臋dzny!...
DOZORCA
Pan jakby lord p艂aci.
Mam honor mu poleci膰 siebie, moich braci..:
Jeden, jak ja, przedaje krzes艂a w parlamencie,
Drugi, jak ja, przedaje groby w Westminsterze;
Trzeci robi na przeda偶 herbowe piecz臋cie,
Na ka偶dej ryje 艂okie膰; szalki i dwie wie偶e,
Podobne kszta艂tem do wie偶 d艂u偶nik贸w wi臋zienia.
Czwartego lud nazywa Garrikiem tragicznym;
Prawdziwie ma艂pi talent wzi膮艂 od urodzenia,
I Punsza bohatera przed t艂umem ulicznym
Pokazuje, przez Punsza usta opowiada,
Jak zabi艂 偶on臋, dzieci臋 wyrzuci艂 przez okno,
Obwiesi艂 kata, wreszcie w szpony diab艂a wpada,
A gdy go diabe艂 porwie, widze we 艂zach mokn膮...
Kordian odchodzi
Dover. KORDIAN siedzi na bia艂ej kredowej skale nad morzem, czyta Szekspira - wyj膮tek z tragedii pod tytu艂em "Kr贸l Lear"...
KORDIAN
czyta
揅hod藕! oto szczyt, st贸j cicho... Zakr臋ci si臋 w g艂owie,
Gdy rzucisz wzrok w przepa艣ci ubieg艂e spod nogi...
Wrony przelatuj膮ce w otch艂ani p贸艂owie
Ma艂o wi臋ksze od 偶uk贸w... a tam - na p贸艂 drogi
Czepia si臋 kto艣... chwast zbiera... z ci臋偶kiej 偶yje pracy!...
St膮d go nie wi臋kszym wida膰 od cz艂owieka g艂owy.
A owi, co si臋 snuj膮 po brzegu, rybacy
Wydaj膮 si臋 jak mr贸wki... Okr臋t tr贸jmasztowy,
Spoczywaj膮cy w porcie, wida膰 st膮d, bez 偶agli,
艁upin臋 tylko, mniejsz膮 od w臋z艂a kotwicy...
A szum zhukanej fali, kt贸r膮 wicher nagli
I pok艂ada na brzeg贸w skalistej granicy,
War piany i kamieni, r贸wny g艂o艣nej burzy,
Ucha tu nie dochodzi... O! nie patrz臋 d艂u偶ej,
Bo my艣l skr臋cona g艂ow膮 w otch艂a艅 mi臋 zanurzy..."
przestaje czyta膰
Szekspirze! duchu! zbudowa艂e艣 g贸r臋
Wi臋ksz膮 od g贸ry, kt贸r膮 B贸g postawi艂.
Bo艣 ty 艣lepemu o przepa艣ci prawi艂,
Z niesko艅czono艣ci膮 zbli偶y艂e艣 tw贸r ziemi.
Wola艂bym ciemn膮 mie膰 na oczach chmur臋
I patrze膰 na 艣wiat oczyma twojemi.
wstaje
Pr贸偶no my艣l genijuszu 艣wiat ca艂y poz艂aca,
Na ka偶dym szczeblu 偶ycia rzeczywisto艣膰 czeka.
Prawdziwie jam podobny do tego cz艂owieka,
Co zbiera chwast po ska艂ach 偶ycia. - Ci臋偶ka praca!...
odchodzi
Willa w艂oska - pok贸j ca艂y zwierciad艂ami wybity - kobierce - wazony rzni臋te z lawy, pe艂ne kwiat贸w - przez okna wida膰 pi臋kn膮 okolic臋. - KORDIAN i WIOLETTA, m艂oda i pi臋kna W艂oszka
KORDIAN
Duszo! niechaj ci w艂osy na czole rozgarn臋!
We藕 mi臋 w twoje ramiona, rozkosz膮 odkwitn臋.
Patrz na mnie! Twoje oczy jasne, skrz膮ce, czarne,
Bia艂ka oczu, jak per艂y 艣nie偶ysto b艂臋kitne.
Gdy rzucasz wzrok omdlony, padam, s艂abn臋, mdlej臋;
Tak na przes艂odkiej r贸偶y mr膮 z艂ote motyle;
A gdy spojrzysz iskrami twych oczu - szalej臋!
I o偶ywam na ca艂膮 poca艂unku chwil臋.
WIOLETTA
Pu艣膰 mi臋! omdlewam.
KORDIAN
Luba! gdy padasz omdlona,
Odpychaj膮c mi臋 fal膮 ko艂ysan膮 艂ona,
Wtenczas gdy z rozkwit艂ego na p贸艂 ust koralu
P艂omie艅 z niewys艂owionym wyb艂yska wyrazem,
W kt贸rym mi艂o艣膰 z艂膮czy艂a wszystkie g艂osy razem,
D藕wi臋k strun urwanych, wstydu g艂os i skarg臋 偶alu,
J臋k, 艣miech dziecka, westchnienie... wtenczas, moja droga,
Ty mi臋 kochasz...
WIOLETTA
Nad 偶ycie! Wszak lorda i Boga
Porzuci艂am dla ciebie, czy偶 w膮tpisz, szalony?
KORDIAN
Wierz臋! na koralowych ustach zawieszony
Jako motyl na r贸偶y. Twoja szyja p艂onie,
A per艂y takie zimne na p艂omiennym 艂onie!
Rozerwij per艂y - czekaj, rozgryz臋 ni膰!...
WIOLETTA
Szkoda!...
KORDIAN
Per艂y po twoich piersiach lej膮 si臋 jak woda;
Boisz si臋 艂askotania pere艂, moja mi艂a?
Dr偶ysz jak li艣膰... Czy mi臋 kochasz?
WIOLETTA
Jam stokro膰 m贸wi艂a,
呕e艣 mi dro偶szy nad 偶ycie; wisz臋 u twej szaty
Jak kropla rosy; strz膮艣niesz? rozprysn臋 si臋 ca艂a.
KORDIAN
coraz zimniej i z wi臋kszym zamy艣leniem
Patrz臋 na wazon z lawy, w kt贸rym rosn膮 kwiaty;
Niegdy艣 ta lawa ogniem zapalona wrza艂a,
Skoro ostyg艂a, snycerz kszta艂t jej nada艂 drogi...
艢wiat jest nieraz snycerzem, a serce kobiety
Law膮 ostyg艂膮.
WIOLETTA
Wyrzut dla p艂ci naszej srogi!
Nie zas艂u偶ony wiernym sercem Wioletty...
KORDIAN
Luba! gdzie艣 na p贸艂nocy sta艂 zamek wiekowy,
Herby pradziad贸w moich 艣wieci艂y na bramie,
W salach portrety dziad贸w w oz艂oconej ramie
Patrza艂y na mnie; dzisiaj wzrok ojc贸w surowy
A偶 tu, do w艂oskiej willi, 艣ciga za mn膮 - goni.
Bo zamek ojc贸w moich stopi艂em na z艂oto,
A z tego z艂ota nosisz przepask臋 na skroni.
WIOLETTA
Luby! zatruwasz serce niewczesn膮 zgryzot膮.
KORDIAN
Droga! gdybym pa艂ace m贸g艂 nazad odzyska膰
Jedn膮 艂z膮 twoj膮, nie chc臋, aby艣 艂z臋 wyla艂a.
Luba! tobie przystoi brylantami b艂yska膰.
Tak droga mleczna 艣wiat贸w milijonem bia艂a.
Chcia艂bym w tej pi臋knej willi prze偶y膰 z tob膮 wieki
W艣r贸d laur贸w, wodospad贸w, r贸偶, br膮z贸w, zwierciade艂;
A kto wie? jutro mo偶e otworzysz powieki
I spojrzysz w lice n臋dzy, najsro偶szej z widziade艂...
Przekle艅stwo! jam utraci艂 wszystko!
WIOLETTA
Mio caro,
Co si臋 to znaczy?
KORDIAN
U drzwi stoj膮 wierzyciele!
Lecz bogactwo w mi艂o艣ci znikom膮 jest mar膮,
Dawa艂em ci brylanty, dzi艣 sercem si臋 dziel臋.
WIOLETTA ,
Ach brylanty... gdzie klucze?..
KORDIAN
St贸j! st贸j, moje 偶ycie!
Wczoraj - aby op贸藕ni膰 maj膮tku rozbicie,
Z twoimi brylantami siad艂em do gry sto艂a;
Gra mi wszystko po偶ar艂a... Lecz serce anio艂a!...
WIOLETTA
ze 艂zami i gniewem
Ach! ach! ja nieszcz臋艣liwa, zabra艂 mi klejnoty!
KORDIAN
Zabijasz mnie, kochanko, niewczesnymi 艂zami-
Serce twoje przek艂adam nad wszelki dar z艂oty.
WIOLETTA
Przegra艂e艣 moje serce razem z klejnotami!!!
N臋dza! n臋dza mi臋 czeka!...
KORDIAN
Mnie za艣 ko艅 m贸j czeka.
WIOLETTA
Jed藕 z diab艂em!...
KORDIAN
Droga moja nie nazbyt daleka,
Ko艅 ma z艂ote podkowy, tysi膮c cz膮tych warte;
Wygra艂em je by艂 wczoraj na ostatni膮 kart臋,
Przed wierzycieli okiem w podkowach unios臋.
Przez noc ca艂膮 galopem pop臋dz臋 przez b艂onia,
Z艂otymi kopytami srebrn膮 bij膮c ros臋.
Potem w najbli偶szym mie艣cie ka偶臋 rozku膰 konia
I za cztery podkowy uczt wyprawi臋 cztery;
A potem, jako czyni膮 modne bohatery,
W 艂eb sobie strzel臋... Pani膮 na uczty 艣miem prosi膰.
A je艣li po kochanku chcesz 偶a艂ob臋 nosi膰,
Upewniam, 偶e ci b臋dzie do twarzy z 偶a艂ob膮...
Pani! czy jedziesz ze mn膮?...
WIOLETTA
po chwili
Luby! jad臋 z tob膮...
wychodz膮
Droga publiczna. Kordian na koniu, za nim WIOLETTA, przelatuj膮 czwa艂em - ko艅 艣lizga si臋 i pada, Kordian zsadza z konia Wiolett臋
WIOLETTA
C贸偶 to?
KORDIAN
Nic... ko艅 rozkuty upad艂.
WIOLETTA
Ko艅 rozkuty?
KORDIAN
To nic... Kaza艂em s艂abo przybi膰 mu podkowy,
Nie przybi膰, raczej zwi膮za膰 spr贸chnia艂ymi druty,
Zgubi艂 je przy wyje藕dzie...
WIOLETTA
z gniewem
W臋偶u adamowy!
KORDIAN
Ewo moja! Adama zast膮pi膮 ci drudzy,
A ja ciesz臋 si臋 z serca, 偶e gdzie艣 moi s艂udzy,
Wygnani z willi, z czo艂em spuszczonym ku ziemi
P贸jd膮 t膮 sam膮 drog膮, za 艣lady mojemi,
I b臋d膮 zbiera膰 z艂oto, tam gdzie 艂zy upadn膮.
WIOLETTA
Niech ludzie z pistolet贸w kule ci wykradn膮!
Niechaj ci臋 g艂贸d zabije, zapali pragnienie!...
Odbiega drog膮, Kordian siada na konia i patrzy na ni膮 z u艣miechem wzgardy
KORDIAN
Prawdziwie, ta kobieta kocha mi臋 szalenie,
Posz艂a szukaj膮c 艣lad贸w kochanka po drodze...
Dalej, m贸j koniu! le膰, gdzie zechcesz! puszczam wodze...
odje偶d偶a
Sala adamaszkami wybita w Watykanie. PAPIE呕 siedzi na krze艣le w z艂ocistych pantoflach, ko艂o niego na z艂otym tr贸jnogu tiara, u na tiarze PAPUGA z czerwon膮 szyj膮. SZWAJCAR, odmykaj膮c drzwi dla wchodz膮cego Kordiana, krzyczy g艂o艣no
SZWAJCAR
Graf Kordian, Polak!
PAPIE呕
Witam potomka Sobieskich.
wyci膮ga nog臋 - Kordian przykl臋ka i ca艂uje
Polska musi doznawa膰 zawsze 艂ask niebieskich?
Dzi臋kczynie艅 mod艂y nios臋 za 贸w kraj szcz臋艣liwy,
Bo cesarz jako anio艂 z ga艂膮zk膮 oliwy
Dla katolickiej wiary ch臋ci chowa szczere;
Powinni艣my hosanna spiewa膰...
PAPUGA
cienko i chrapliwie
Miserere!!!
KORDIAN
W darze nios臋 ci, Ojcze, relikwij膮 艣wi臋t膮,
Gar艣膰 ziemi, k臋dy dziesi臋膰 tysi臋cy wyr偶ni臋to
Dziatek, starc贸w i niewiast... Ani te ofiary
Opatrzono przed 艣mierci膮 chlebem eucharisti;
Z艂贸偶 j膮 tam, k臋dy chowasz drogie car贸w dary,
W zamian daj mi 艂z臋, jedn膮 艂z臋...
PAPUGA
Lacryma Christi...
PAPIE呕
z u艣miechem do papugi, machaj膮c chustk膮
Precz, Luterku, precz, m贸wi臋... C贸偶, synu Polonie,
By艂e艣偶e w Piotra gmachu? w Cyrku, w Panteonie?
Ostrzegam, b膮d藕 w niedziel臋 w chorze Bazyliki,
Bo w艂a艣nie nowy spiewak przyjecha艂 z Afryki,
Dej mi go przys艂a艂 fezki... Jutro z majestatu
Dam wielkie prze偶egnanie Rzymowi i 艣wiatu,
Ujrzysz, jak ca艂e ludy korne krzy偶em le偶膮;
Niech si臋 Polaki modl膮, czcz膮 cara i wierz膮...
KORDIAN
Lecz gar艣ci krwawej ziemi nikt nie b艂ogos艂awi.
C贸偶 powiem?
PAPUGA
De profundis clamavi! clamavi!
PAPIE呕
zmi臋szanie 艣miechem pokry膰 usi艂uje i sp臋dza papug臋
Precz, szatanku! Z tiary na pastora艂 rusza,
Przekl臋te zwierz臋 ptasie... o ma艂o nie powiem,
呕e w niej zakl臋ta Lutra pokutuje dusza,
Pe艂na przys艂owk贸w ergo, poniewa偶, albowiem.
Raz, za firank膮 skryta, wda艂a si臋 w dysputy
Z kardyna艂em, prezesem dataryji biura.
Rozumia艂, 偶e mu doktor jaki艣 t臋go kuty
Odpowiada艂 na kwestie - ona trz臋s艂a pi贸ra,
A kardyna艂 rwa艂 w艂osy i nadrabia艂 krzykiem;
Papuga odrzuca艂a odpowiedzi 艣lepe;
Na koniec go zabi艂a hebrajskim j臋zykiem,
Krzycz膮c: "Pappe satan! pappe satan! aleppe.. "
G艂upie stworze艅ko! Tak to czasem B贸g pozwala,
呕e s艂aby Golijat贸w rozumu obbala...
No, m贸j synu, id藕 z Bogiem, a niechaj wasz nar贸d
Wygubi w sobie ogni贸w jakobi艅skich zar贸d,
Niech si臋 we藕mie psa艂terza i rade艂, i sochy...
KORDIAN
rzucaj膮c na powietrze gar艣膰 ziemi
Rzucam na cztery wiatry m臋czennika prochy!
Ze skalanymi usty do kraju powr贸c臋...
PAPIE呕
Na pobitych Polak贸w pierwszy kl膮tw臋 rzuc臋.
Niechaj wiara jak drzewo oliwkowe buja,
A lud pod jego cieniem 偶yje.
PAPUGA
Alleluja!
Kordian odchodzi
KORDIAN sam, z za艂o偶onymi na piersiach r臋kami, stoi na najwy偶szej igle g贸ry Mont-Blanc
KORDIAN
Tu szczyt... l臋kam si臋 spojrze膰 w przepa艣膰 艣wiata ciemn膮.
Spojrz臋... Ach! pod stopami niebo i nad g艂ow膮
Niebo... Zamkni臋ty jestem w kul臋 kryszta艂ow膮;
Gdyby ta ig艂a lodu pop艂yn臋艂a ze mn膮
Wy偶ej - a偶 w niebo... nie czu艂bym, 偶e p艂yn臋.
St膮d czarne skrzyd艂a my艣li nad 艣wiatem razwin臋.
Ciszej! s艂uchajmy... o te lody si臋 ociera
Modlitwa ludzka, po tych lodach droga
My艣lom p艂yn膮cym do Boga.
Tu d藕wi臋k nieczysty g艂osu ludzi obumiera,
A d藕wi臋k my艣li p艂ynie dalej.
Tu pierwszy zgin臋, je艣li niebo si臋 zawali.
A ten kryszta艂 powietrza, by tchnieniem rozbity,
Kr臋gami si臋 rozp艂ynie na nieba b艂臋kity
I gwiazdy w nieznajom膮 uciekn膮 krain臋,
I znikn膮, jakby ich nigdy nie by艂o...
Spr贸buj臋 - westchn臋 i zgin臋...
patrzy w d贸艂
Ha! przypominasz mi si臋, narod贸w mogi艂o!
Oto si臋 przedar艂y chmury,
Ig艂y lodu wytrys艂y z chmur k艂臋b贸w;
Tam las ogromny sosen i d臋b贸w
Jak gar艣膰 mchu w szczelinie g贸ry,
A ta plamka bia艂a - blada -
To morze.
Silniej wzrok napn臋 - oczy rozedr臋, otworz臋,
Chcia艂bym st膮d widzie膰 cz艂owieka.
Tam ko艂o jednej ig艂y kr膮偶膮 or艂贸w stada
Jak pier艣cionki 偶a艂obne na per艂owych lodach
A ode mnie b艂臋kitna p艂ynie szczelin rzeka,
Ka偶da w jedn膮 otch艂a艅 zlata,
I nikn膮 jak w morza wodach.
Jam jest pos膮g cz艂owieka - na pas膮gu 艣wiata
O, gdyby tak si臋 wedrze膰 na umys艂贸w g贸r臋,
Gdyby stan膮膰 na ludzkich my艣li piramidzie
I przebi膰 czo艂em przes膮d贸w chmur臋,
I by膰 najwy偶sz膮 my艣l膮 wcielon膮...
Pomy艣le膰 tak - i nie chcie膰? o ha艅bo! o wstydzie!
Pomy艣le膰 tak - i nie m贸c? w szmaty podr臋 艂ono!
Nie m贸c? - to piek艂o!
Mog臋偶 si艂膮 uczucia serce moje nala膰,
Aby si臋 czuciem na t艂umy rozciek艂o
I przepe艂ni艂o serce nad brzegi,
I pop艂yn臋艂o rzek膮 pod trony - obala膰?
Mog臋偶 zruszy膰 lawiny? potem lawin 艣niegi,
Zawieszone nad sio艂em,
Zatrzyma膰 r臋k膮 lub czo艂em?
Mog臋偶, jak B贸g w dzie艅 stworzenia,
Ogromnej d艂oni zamachem
Rzuca膰 gwiazdy nad 艣wiata zbudowanym gmachem,
Tak, by w drodze przeznaczenia
Nie napotka艂y nigdy kruchej 艣wiata gliny
I nie strzaska艂y w 偶egludze?
Mog臋 - wi臋c p贸jd臋! ludy zawo艂am! obudz臋!
po chwili - z wyrazem zniech臋cenia
Mo偶e lepiej si臋 rzuci膰 w lodowe szczeliny?...
po chwili - zrazu spokojnie, potem z zapa艂em...
Uczucia po 艣wiatowych opada艂y drogach...
Gorzkie poca艂owania kobiety - kupi艂em...
Wiara dziecinna pad艂a na papieskich progach...
Nic - nic - nic - a偶 w powietrza b艂臋kicie
Sk膮pa艂em si臋... i o偶y艂em,
I czuj臋 偶ycie!
Lecz nim my艣l膮 olbrzymi膮 rozp艂on臋,
Pos膮gu pi臋kno艣膰 mam - lecz lampy brak.
Wi臋c z ognia wszystkich gwiazd uwij臋 na czo艂o koron臋,
W b艂臋kicie nieba sfer cia艂o roztopi臋 tak,
呕e jak marmur, jak l贸d s艂onecznym si臋 ogniem rozja艣ni...
Potem pi臋kny jak duch ba艣ni
P贸jd臋 na zimny 艣wiat i mog臋 przysi膮c,
呕e te na czole tysi膮c gwiazd i w oczach tysi膮c,
呕e pos膮gowy wdzi臋k - narod贸w uczucia rozszerzy
I natchnie lud;
I w serca jak my艣l uderzy,
Jak Boga cud...
Nie - my艣li wielkiej trzeba z ziemi lub z b艂臋kitu.
Spojrza艂em ze ska艂y szczytu,
Duch rycerza powsta艂 z lod贸w...
Winkelried dzidy wrog贸w zebra艂 i w pier艣 w艂o偶y艂,
Ludy! Winkelried o偶y艂!
Polska Winkelriedem narod贸w
Po艣wi臋ci si臋, cho膰 padnie jak dawniej! jak nieraz
Nie艣cie mi臋, chmury! nie艣cie, wiatry! nie艣cie, ptacy!
chmura znosi go z ig艂y lodu
CHMURA
Siadaj w mg艂臋 - nios臋膰... Oto Polska - dzia艂aj teraz!...
KORDIAN
rzucaj膮c si臋 na rodzinn膮 ziemi臋 z wyci膮gni臋tymi r臋koma, wo艂a
Polacy!!!
Koniec aktu drugiego
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
kordian5! Romantyzm Ocena powstania listopadowego w Kordianieprzemiany duchowe gustawa kordiana hrabiego henrykarozrachunek z powstaniem listopadowym w kordianie j s艂owack (4)kordian (5)Kordian i poezje S艂owackiego, Nie Boska komedia Krasi艅skiegokordian2 prolog slowackikordian3Gr贸b Agamemnona drugi po Kordianie g艂os J S艂owackiego ~6F3Kordian Juliusza S艂owackiegokordian1 przygotowanie slowackiwi臋cej podobnych podstron