Maria Valtorta - Ewangelia, jaka została mi objawiona (Księga
I.66)
Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana
Maria Valtorta
Księga I
– Przygotowanie
–
POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA –
66. WYMARSZ Z NAZARETU
NA
EGZAMIN PEŁNOLETNOŚCI JEZUSA
(por. Łk 2,41-42)
Napisane 20 grudnia 1944. A,
4055-4058
Widzę Jezusa,
który wraz z Mamą, wchodzi do – nazwałabym to –
jadalni w Nazarecie. Jezus jest pięknym dwunastoletnim Chłopcem. Wysoki
i dobrze
zbudowany, silny, ale nie tęgi. Z budowy ciała wygląda na starszego niż
jest w
istocie. Jest tak wysoki, że sięga Mamie do ramion. Ma jeszcze okrągłą
i rumianą twarz małego Jezusa. To oblicze później – w miarę upływu
młodzieńczych i męskich lat – stanie się szczuplejsze i nabierze
pozbawionego
rumieńców koloru, jak barwa niektórych delikatnych alabastrów,
wpadających w lekko
żółtaworóżowy odcień.
Oczy Jezusa
też są wciąż oczyma dziecka: duże, szeroko rozwarte dla przypatrywania
się. W
powadze spojrzenia zawierają także iskrę radości. Później nie
będą już tak
otwarte... Powieki lekko okryją oczy, żeby przesłonić przed Świętym i
Czystym
nadmiar panującego na świecie zła. Jedynie w chwili [dokonywania] cudu
będą jeszcze
bardziej błyszczące i rozwarte niż teraz... żeby wypędzać złe duchy i
śmierć,
uzdrawiać z chorób i grzechów... W ich powagę nie wmiesza się już iskra
wesołości... Śmierć i grzechy
będą obecne coraz bliżej Niego. Równocześnie [pojawi się] ludzkie
poznanie
bezużyteczności ofiary [dla niektórych], spowodowane przeciwstawianiem
się woli
człowieka. Wyłącznie w wyjątkowych chwilach radości, wynikłej
z przebywania ze zbawionymi – szczególnie
z czystymi, a zwłaszcza z dziećmi – te dobre i święte oczy będą
jaśniały
radością.
Teraz jednak
jest z Mamą, w Swoim domu, naprzeciw uśmiechającego się do Niego z
miłością świętego Józefa. Są także podziwiający Go z zachwytem kuzyni i
ciocia
Maria Alfeuszowa, która Go głaszcze... Jest szczęśliwy. Mój Jezus, żeby
być
szczęśliwym,
potrzebuje miłości. A w tej chwili jest nią otoczony.
Ma obszerną
szatę z czerwonej wełny o odcieniu jasnych rubinów. Gładka i doskonale
utkana.
Sukno jest ścisłe i cienkie. Przy szyi, z przodu i przy brzegach
długich, szerokich
rękawów tej pięknej sięgającej ziemi szaty – spod której ledwie
wyłaniają się
stopy obute w nowe, solidne sandały (a nie takie umocowane w kostce
skórzanymi paskami) – biegnie grecki wzór, nie wyszyty, lecz wtkany
ciemniejszym kolorem w rubinowe tło sukni. Z
pewnością jest to praca Mamy, bo szwagierka podziwia Ją i chwali.
Piękne jasne włosy
Jezusa nie są już tak bardzo blade, jak wtedy, gdy był małym chłopcem.
Mienią się
miedzianymi błyskami na splotach sięgających poniżej uszu. Nie są to
już krótkie i
zwiewne kędziorki z dzieciństwa, ale też nie są to jeszcze zakończone
delikatnymi
zwojami, długie do ramion włosy, jak w wieku dojrzałym. Zaczynają się
już
upodabniać do nich formą i kolorem.
«Oto nasz Syn»
– mówi Maryja do Józefa. Podnosi prawą dłoń, w
której trzyma lewą rękę Jezusa, jakby przedstawiała Go wszystkim dla
potwierdzenia
ojcostwa Sprawiedliwego, który widząc to, uśmiecha się. Maryja dodaje:
«Pobłogosław
nas, Józefie, nim wyruszymy do Jerozolimy.
Błogosławieństwo obrzędowe nie było potrzebne przed pierwszym krokiem
życiowym:
pójściem do szkoły. Zrób to więc teraz, gdy Jezus udaje się do
Świątyni, żeby
uznano Go za pełnoletniego. A wraz z Nim pobłogosław i Mnie. Twoje
błogosławieństwo... (Maryja cicho łka) ...wzmocni Go, a Mnie doda sił,
żebym umiała
się nieco od Niego odłączyć...»
«Jezus będzie
zawsze Twój, Maryjo. Ta formuła nie zmieni naszych wzajemnych więzi.
Nie
odbiorę Ci tego tak drogiego nam Syna. Nikt tak jak Ty, o moja Święta,
nie zasługuje
bardziej na prowadzenie Go w życiu.»
Maryja pochyla
się, ujmuje dłoń Józefa i całuje ją. To jest
małżonka! O, jakże pełna szacunku i miłości małżonka! Józef przyjmuje z
godnością ten gest
szacunku i miłości. Zaraz jednak wznosi ucałowaną przed chwilą rękę i –
kładąc
ją na głowie Małżonki – mówi:
«Tak.
Pobłogosławię Ciebie, Błogosławiona, i Jezusa wraz z Tobą.
Podejdźcie, jesteście moją jedyną radością, chlubą i celem.»
Józef ma
wygląd uroczysty. Wyciąga ręce i zwraca ku ziemi dłonie.
Nad dwiema pochylonymi głowami – tak samo jasnymi i świętymi –
wypowiada słowa
błogosławieństwa:
«Niech Was Pan
zachowa i błogosławi. Niech się zmiłuje nad Wami i
obdarzy pokojem. Niech Pan da Wam Swe błogosławieństwo.» Potem mówi:
«Teraz
chodźmy. Czas jest odpowiedni, by wyruszyć.»
Maryja sięga
po duży, ciemnorubinowy strój i okrywa nim Syna. Z
jaką czułością to robi! Wychodzą, zamykając drzwi. Wyruszają w drogę. W
tym samym
kierunku idą inni pielgrzymi. Poza miastem niewiasty oddzielają się od
mężów. Dzieci
idą, z kim chcą. Jezus zostaje z Mamą.
Pielgrzymi idą
wśród pól. Większość śpiewa radośnie psalmy,
przechodząc przez okolice tak piękne o tej najradośniejszej wiosennej
porze. Kwitnące
łąki, przejrzysty błękit i świeże liście, dopiero co rozwinięte na
drzewach... śpiewy ludzi na
polach i drogach...
miłosny śpiew ptactwa w listowiu... Przejrzyste strumyki, różnego
rodzaju nadbrzeżne
kwiaty i skaczące wokół matek jagnięta... Pokój i pogoda pod
najpiękniejszym
kwietniowym niebem...
Tak widzenie
dobiega końca.
Przekład: "Vox Domini"
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
t informatyk12[01] 02 101r11 012570 01introligators4[02] z2 01 nBiuletyn 01 12 2014beetelvoiceXL?? 01012007 01 Web Building the Aptana Free Developer Environment for Ajax9 01 07 drzewa binarne01 In der Vergangenheit ein geteiltes Land LehrerkommentarL Sprague De Camp Novaria 01 The Fallible Fiendtam 01 c4yf3aey7qcte73qcpk4awpowae4en5ggim26tiwięcej podobnych podstron