Odjazd str.-161 I znowu droga przede mną daleka. Przeciągły stukot kół, pęd rwący. Ostatnich domów rząd z przed oczu mi ucieka Budząc do murów tych sentyment tlący. Zmienia się obraz. Drży czuła powieka& Błękitne niebo, pola, lasy siwe. Nić wąskich dróg, smutne drzewa, rzeka& Za chwilę obojętnie wszystko minę. A tylko myśl uparta wciąż powraca. Jak błędnej drogi szlaki nieskończone. I błyska jasno jak wśród mroków raca. Wskazując tęsknot mych oddalną stronę. Lokomotywa pędzi nie wstrzymana. I monotonnie wagon się kolebie. I nowy obraz, czy fata-morgana? Przez zamgloną szybę ja ujrzałem Ciebie.