Truposz Dead Man (1995) Jim Jarmush


00:00:28:Jest rzeczą pożadaną, aby nie podróżować|z truposzem - Henri Michaux
00:05:30:Spójrz za okno.
00:05:37:Nie przypomina ci to|tego wieczoru w łódce?
00:05:42:I kiedy później
00:05:44:leżałeś, patrząc w górę,
00:05:48:a woda w twojej głowie
00:05:51:nie różniła się niczym|od krajobrazu?
00:05:54:Myślisz sobie:|"Jak to jest, że krajobraz
00:05:57:siÄ™ porusza,
00:05:59:a łódź stoi?"
00:06:06:I jeszcze...|SkÄ…d jesteÅ›?
00:06:10:- Cleveland.|- Cleveland...
00:06:18:- Lake Erie.|- Erie...
00:06:21:Masz rodziców,|tam w... Erie?
00:06:27:Umarli niedawno.
00:06:35:A masz żonę
00:06:40:- w Erie?|- Nie.
00:06:42:- NarzeczonÄ…?|- Nie...
00:06:45:Miałem,
00:06:48:ale rozmyśliła się.
00:06:52:- Znalazła kogoś innego.|- Nie.
00:06:58:Tak, znalazła.
00:07:03:Ale to nie wyjaśnia,
00:07:08:dlaczego przejechałeś|tę całą drogę,
00:07:12:drogę do piekła.
00:07:15:Ja...
00:07:19:Mam pracÄ™.
00:07:21:W Machine.
00:07:25:Machine?|To koniec linii.
00:07:28:- Doprawdy?|- Tak.
00:07:36:Dostałem list
00:07:42:od ludzi z fabryki|Dickinsona,
00:07:46:zapewniajÄ…cy mnie|o pracy.
00:07:49:Czyżby?
00:07:51:Tak, jestem księgowym.
00:07:54:Nic mi to nie powie,|nie umiem czytać.
00:07:59:Ale powiem ci jedno,
00:08:03:nie wierzyłbym w ani jedno słowo|zapisane na świstku papieru,
00:08:06:szczególnie od jakiegoś|"Dickinsona" z Machine.
00:08:11:JesteÅ› na najlepszej|drodze do grobu.
00:08:17:Patrz.|StrzelajÄ… do bizona.
00:08:26:Rząd mówi,
00:08:28:że tylko w zeszłym roku|zabito ich milion.
00:09:26:TRUPOSZ
00:13:09:Przepraszam pana, mógłby pan|skierować mnie do biura?
00:13:19:Dziękuję.
00:13:46:Przepraszam...
00:13:49:Przepraszam...|Dzień dobry.
00:13:52:Jestem Bill Blake,|wasz nowy księgowy z Cleveland.
00:13:57:Co pan tu,|do cholery, robi?
00:14:01:Mam tu list
00:14:05:potwierdzajÄ…cy moje|zatrudnienie.
00:14:11:Ten list ostemplowano|dwa miesiÄ…ce temu.
00:14:14:Spóźnił się pan|o miesiąc.
00:14:16:To jest pan Olafsen.|Nasz nowy księgowy.
00:14:25:Przepraszam,|to jakieÅ› nieporozumienie.
00:14:30:- Proszę posłuchać, panie Black,|- Blake.
00:14:32:jestem bardzo zajęty, a pan|Dickinson nie płaci mi za pogawędki.
00:14:38:Z pewnością, ale ten list|zapewnia mi tu pracę.
00:14:43:Sprzedałem wszystko, co mi zostało|po pogrzebie rodziców, by tu dotrzeć.
00:14:47:Niech pan posłucha, panie|Black, mam mnóstwo pracy,
00:14:51:zaÅ› to nie jest|moja sprawa.
00:14:55:Chciałbym pomówić|z panem Dickinsonem.
00:15:07:Nie, nie wydaje mi się,|żeby pan chciał.
00:15:09:Nalegam, by porozmawiać|z panem Dickinsonem.
00:15:12:Nalega pan?
00:15:14:- Nalegam.|- Nalega pan?
00:15:20:Tak.
00:15:26:Więc proszę bardzo.|Tu są drzwi.
00:15:32:Dobrze.
00:15:34:Śmiało!
00:15:37:WejdÄ™.
00:15:53:Dzień dobry...
00:15:56:Panie Dickinson?
00:16:28:Kim, do diabła, jesteś?
00:16:30:I gdzie dostałeś ten popieprzony|garniturek? W Cleveland?
00:16:34:Prawdę mówiąc, tak,
00:16:38:kupiłem go w Cleveland.
00:16:43:Co, do cholery, robisz|w moim biurze?
00:16:45:Przyszedłem pomówić|o mojej pracy.
00:16:48:Jedyna robota, jaką tu możesz dostać,|to wąchanie kwiatków od spodu.
00:16:53:Wynocha.
00:16:58:Dziękuję bardzo.
00:17:19:Do roboty, panie Olafsen.
00:19:06:Przepraszam.
00:19:08:Przepraszam.
00:19:11:Pan wybaczy.
00:19:16:PoproszÄ™ butelkÄ™.
00:20:29:Woleliśmy,|kiedy byłaś kurwą.
00:20:34:Dupek.
00:20:39:Cholera!
00:20:51:Może namalujesz|mój portret, co?
00:20:59:Przepraszam.
00:21:02:- PomogÄ™ ci. Jeden...|- Ten jest do niczego.
00:21:05:- Drugi.|- Zniszczony!
00:21:13:Uważaj.
00:21:15:- W porzÄ…dku? Nic ci nie jest?|- Tak.
00:21:18:Masz. Napij siÄ™.
00:21:22:Dzięki.
00:21:36:Przepraszam.
00:21:40:Odprowadziłbyś mnie?
00:21:45:- Jasne.|- Tak?
00:21:49:Tylko wezmÄ™ walizkÄ™.
00:21:58:- Tędy.|- W porządku.
00:22:03:Cholera.
00:22:06:Mam niejasne podejrzenie, że ten|facet w barze był nietrzeźwy.
00:22:11:Miałem coś powiedzieć,|ale nie chciałem pogorszyć sprawy.
00:22:23:Nie, tak było najlepiej.
00:22:28:To mój pokój.
00:22:48:Nie spodziewałam się gości.
00:22:52:- Podoba ci się?|- Tak, jest piękny.
00:22:57:Te kwiaty. Kurcze.
00:23:00:To naprawdÄ™ coÅ›.
00:23:02:Tak. Dzięki.
00:23:08:ProszÄ™ bardzo.
00:23:19:Zrobiłam je z papieru.
00:23:21:Gdybym miała pieniądze,
00:23:25:robiłabym je|z materiału.
00:23:28:Z jedwabiu.
00:23:33:I wlewałabym kropelkę perfum.
00:23:37:Francuskich.
00:23:47:Do każdego.
00:23:51:Jak pachnie?
00:24:05:- Jak papier.|- Bo to jest papier.
00:24:10:Bill? Masz gdzieÅ›|trochÄ™ tytoniu?
00:24:15:- Nie, nie palÄ™.|- Cholera.
00:24:21:Uważaj, nabity.
00:24:26:Po co ci to?
00:24:29:To Ameryka.
00:24:41:Charlie...
00:24:55:Wiesz, Thel,
00:24:58:nigdy nie chciałem odejść.
00:25:03:Wiem, że już|powiedzieliśmy sobie,
00:25:06:że to koniec|i w ogóle,
00:25:12:ale ciÄ…gle noszÄ™ ciÄ™|w swoim sercu.
00:25:16:Cały czas.
00:25:22:Przyniosłem ci
00:25:24:prezent.
00:25:35:Prezent?
00:25:37:Tak...
00:25:42:ChcÄ™...
00:25:48:Przepraszam, Thel,
00:25:57:że przeszkodziłem.
00:26:02:I tak cię nigdy|nie kochałam.
00:26:09:Nie, Charlie!
00:26:13:- Nigdy nie przestałem cię kochać, Thel.|- Nie!
00:26:55:Thel...
00:28:39:Metal białego człowieka|tkwi tuż przy twoim serca.
00:28:42:Próbowałem go wyjąć,|ale jest za głęboko.
00:28:48:Nóż mógłby|skaleczyć ci serce
00:28:49:i uwolnić ducha.
00:28:54:Głupi, pieprzony|biały człowiek.
00:29:15:Masz trochÄ™ tytoniu?
00:29:19:Nie palÄ™.
00:29:55:Hej, Wilson,|masz za dużo tytoniu?
00:29:58:Jasne, że nie masz.|A ty?
00:30:06:Kurwa. Jesteś za młody,|żeby palić.
00:30:31:Pan John Dickinson.
00:30:43:Zeszłej nocy mój|najmłodszy syn, Charlie,
00:30:47:Panie, świeć nad jego duszą,
00:30:49:został z zimną krwią zastrzelony|w naszym własnym hotelu.
00:30:54:Tchórzliwy morderca, niejaki Bill Blake,|zatrzelił również pannę Thel Russel,
00:30:58:narzeczonÄ… mojego|drogiego syna.
00:31:01:Ponadto ukradł doskonałego|i bardzo cennego konia,
00:31:06:pięknego srokacza, który należał|do mojej osobistej stajni.
00:31:12:Do diabła, srokacz to nie koń,|za którym trzeba tak płakać.
00:31:17:Zamknij siÄ™!
00:31:32:Wy trzej jesteście najlepszymi|zabójcami ludzi i indian
00:31:35:w tej części świata.
00:31:38:Cole Wilson, twoja reputacja|to już legenda.
00:31:42:Wiem, że mogę ci ufać.
00:31:45:Conway Twill,|jesteś dobrym zabójcą,
00:31:49:ale lepiej trzymaj|gębę na kłódkę.
00:31:53:I Johnny "Dzieciak" Pickett.
00:31:57:Podobno zabiłeś|już 14 ludzi.
00:32:00:WÄ…tpiÄ™ nawet,|czy masz tyle lat,
00:32:02:i wolę nie mówić,|co naprawdę o tobie myślę.
00:32:06:- Zawsze pracujÄ™ sam.|- Przepraszam, panie Dickinson,
00:32:09:szczerze, ja też nigdy|nie pracowałem z nikim.
00:32:14:- Nigdy.|- Tak. Ja też.
00:32:17:Zamknąć się!
00:32:19:Mój Charlie nie żyje!
00:32:24:I tym razem nie proszÄ™.|RozkazujÄ™.
00:32:29:A jak się komuś nie podoba,|to sam jestem gotów trochę pozabijać.
00:32:34:Do rzeczy. Ten sukinsyn|nie mógł uciec daleko.
00:32:39:Nie możemy trochę poczekać,|panie Dickinson?
00:32:42:Myślę, że powinniśmy|zacząć rano, na świeżo.
00:32:45:Znaczy się, jest już|dobrze po południu,
00:32:48:i zanim siÄ™ zbierzemy,|spakujemy...
00:32:59:Chcę, żebyście mi go przywlekli,|nieważne - żywego, czy martwego,
00:33:02:ale przypuszczam,|że martwego będzie łatwiej.
00:33:05:Zatrudniam was, chłopcy,|na szczególnych warunkach,
00:33:08:i chcę zapłacic więcej forsy,|niż widzieliście kiedykolwiek.
00:33:14:Panowie,
00:33:21:polowanie rozpoczęte.
00:33:58:Głupi, pieprzony|biały człowiek.
00:34:37:Roześlij to wszędzie.
00:34:40:Daj 500 dolarów nagrody|i rozgłoś to jak najszerzej.
00:34:45:Powiadom wszystkich w okolicy.|Od szeryfa po łowcę oposów.
00:34:50:Chcę głowy tego sukinsyna.
00:34:53:I dołącz dokładny opis mojego|srokacza. Chcę odzyskać tego konia.
00:34:59:Pieprzony srokacz,|głupie bydlę.
00:35:02:Głupie, jak dzień długi.
00:35:06:Co on go tak lubi?|Jak o mnie chodzi,
00:35:10:to można sobie czarnego kupić|i pomalować w białe ciapki.
00:35:13:Chryste.
00:35:15:W ogóle, ile może być wart facet,|który przez całą rozmowę
00:35:18:gada do niedźwiedzia?
00:35:22:Gada do pieprzonego niedźwiedzia.
00:35:47:Okrągłe kamienie|pod ziemią
00:35:49:przemówiły przez ogień.
00:35:56:Co?
00:35:58:Rzeczy pokrewne w naturze|upodabniajÄ… siÄ™ do siebie,
00:36:05:a mówiące kamienie leżały|długo, patrząc w słońce.
00:36:18:Mówiące kamienie?
00:36:20:Niektórzy mówią,|że sprowadza je piorun,
00:36:22:ale ja myślę, że leżą na ziemi,|a piorun wciska je głębiej.
00:36:31:Czy zabiłeś białego człowieka,|który zabił ciebie?
00:36:40:Nie jestem martwy.
00:36:46:Jakie imię dano ci przy urodzeniu,|głupi biały człowieku?
00:36:55:Blake.
00:36:58:William Blake.
00:37:01:Czy to kłamstwo?|Czy sztuczka białego człowieka?
00:37:04:Nie, jestem William Blake.
00:37:09:Więc jesteś martwy.
00:37:13:Przepraszam, nie rozumiem...
00:37:17:NaprawdÄ™ nazywasz siÄ™|William Blake?
00:37:21:Tak.
00:37:33:W blasku ranka,
00:37:36:w nocy cieniach,
00:37:39:ktoÅ› siÄ™ rodzi|dla cierpienia.
00:37:45:W cieniach nocy,|w dnia jasności,
00:37:50:ktoś się rodzi|dla radości.
00:37:54:Ktoś się rodzi|dla radości,
00:37:58:ktoś się rodzi|dla ciemności.
00:38:05:NaprawdÄ™ nie rozumiem.
00:38:10:Ale ja rozumiem,|Williamie Blake.
00:38:14:Byłeś poetą i malarzem.
00:38:19:A teraz jesteś|zabójcą białego człowieka.
00:38:29:Odpoczywaj, Williamie Blake.
00:38:51:Ktoś się rodzi|dla radości,
00:38:57:ktoś się rodzi|dla ciemności.
00:39:06:RobiÄ™ ciasteczka, mamo.
00:39:17:Kochanie.
00:39:27:Nie dotknÄ…Å‚eÅ› go?
00:39:30:- Co?|- Nie.
00:39:32:- Przysięgnij.|- Przysięgam.
00:39:38:Przysięgnij,|że mówisz prawdę.
00:39:40:Nie kłamię, przysięgam.
00:39:51:Nikomu ani słowa.|Nigdy.
00:39:55:Zrozumiałeś?
00:39:57:I nie zadawaj pytań.
00:42:33:Gdzie jesteśmy?
00:42:37:JadÄ… za tobÄ…,|Williamie Blake.
00:42:40:JesteÅ› pewien?|SkÄ…d wiesz?
00:42:48:Smród białego człowieka|często go wyprzedza.
00:42:56:To może...
00:43:00:Może powinniśmy...
00:43:08:Co powinniśmy?
00:43:11:Orzeł nigdy nie stracił tyle czasu,|kiedy postanowił uczyć się od wrony.
00:43:36:Chcieliście kiedyś|być księżycem?
00:43:40:Kurna, fiut mi zmarzł.
00:43:42:Nie, chłopaki!
00:43:48:Cały czas miałem|rozpięty rozporek?
00:43:50:Jedziemy ze sobÄ… tylko|parÄ™ dni, ale, cholera,
00:43:52:mógł mi któryś|powiedzieć, że...
00:43:54:Rozsiodłaj konia.
00:43:59:Rozsiodłaj konia.
00:44:04:No już.
00:44:08:Indianiec robił to ognisko.
00:44:16:Indianiec...
00:44:18:Przecież nie gonimy|pierdolonych indian, Cole.
00:44:20:Kurwa, Dickinson nic nie mówił|o żadnych pierdolonych indiańcach.
00:44:24:Facet nazywa siÄ™|William Blake.
00:44:27:Ilu znasz indian, co się tak nazywają?|"Czółko, wodzu Billy..."
00:44:31:Słyszałeś coś?
00:44:36:- Słyszałeś?|- Nie.
00:44:40:To pewnie nic.
00:45:03:Słyszałesz o Wilsonie?
00:45:06:- Co?|- Czy słyszałeś o Cole Wilsonie?
00:45:13:Co to za pytanie?|Jasne, że słyszałem.
00:45:16:Wszyscy go znają.|To żywa legenda.
00:45:18:Przeleciał swoich rodziców.
00:45:23:- Co zrobił?|- Przeleciał swoich rodziców.
00:45:30:- Obydwoje?|- Tak.
00:45:34:Mamę. Tatę. Rodziców.|Oboje. Przeleciał.
00:45:46:I wiesz, co jeszcze?
00:45:50:Jak już ich zabił,|ugotował ich i zjadł.
00:46:01:Chcesz mi powiedzieć,|że zabił swoich ro...
00:46:04:Mówię przecież.|Zabił. Przeleciał. Ugotował. Zjadł.
00:46:10:On nie ma sumienia.|Rozumiesz?
00:46:13:Poderżnie nam gardła|w środku nocy.
00:46:21:KtoÅ› w twoim wieku,|Chryste...
00:46:26:Gdybyś mu wsadził kulkę...
00:46:30:"Johnny 'Dzieciak' Pickett|załatwia Cole Wilsona."
00:47:03:Williamie Blake,
00:47:06:czy wiesz, jak używać|tej broni?
00:47:17:- Nie bardzo.|- Ta broń zastąpi ci język.
00:47:23:Nauczysz się|przez nią mówić,
00:47:25:i odtąd swoje wiersze|będziesz pisał krwią.
00:47:40:Jak siÄ™ nazywasz?
00:47:52:Nazywam siÄ™ Nikt.
00:47:57:- Co proszÄ™?|- Nazywam siÄ™ Exaybachay,
00:48:01:Ten, Który Głośno Gada,|Nic Nie Mówiąc.
00:48:08:Ten, Który...
00:48:10:Zdawało mi się,|że masz na imię Nikt.
00:48:15:Wolę być nazywany Nikt.
00:48:26:Nikt?
00:48:28:Nie powinieneś być|ze swoim szczepem, czy coś?
00:48:37:Mam mieszanÄ… krew.
00:48:39:Moja matka była|Ohm Gahpi Phi Gun Ni.
00:48:44:Mój ojciec był|Abso Luka.
00:48:49:To połączenie nie było|dobrze widziane.
00:48:51:Jako mały chłopiec,
00:48:54:często zostawałem sam.
00:48:56:Spędziłem wiele miesięcy,|podchodząc stado łosi,
00:48:58:by udowodnić,|że będę dobrym myśliwym.
00:49:02:W końcu, pewnego dnia,|bracia łosie zlitowali się nade mną,
00:49:06:a młody łoś ofiarował mi|swe życie.
00:49:10:Odebrałem mu je nożem.
00:49:13:Kiedy chciałem pokroić mięso,|napadli na mnie biali ludzie.
00:49:19:Angielscy żołnierze.
00:49:21:Zraniłem jednego,|ale uderzyli mnie strzelbą.
00:49:27:Zrobiło się ciemno.
00:49:29:Tak, jakby mój duch|mnie opuścił.
00:49:33:Potem zabrano mnie|na wschód.
00:49:36:W klatce.
00:49:39:Najpierw do Toronto,|potem do Filadelfii,
00:49:43:a potem do Nowego Jorku.
00:49:45:Za każdym razem, kiedy|przybywaliśmy do nowego miasta,
00:49:49:biali ludzie byli|tam przed nami.
00:49:51:W każdym mieście
00:49:56:byli ci sami ludzie,|co w poprzednim,
00:50:01:i nie mogłem zrozumieć,|jak całe miasto
00:50:04:może przenieść się|tak szybko.
00:50:09:W końcu wsadzono mnie|na statek,
00:50:12:i przez wielkie morze
00:50:14:przewieziono do Anglii.
00:50:17:Obnoszono mnie
00:50:19:jak schwytane zwierzÄ™
00:50:20:i pokazywano.
00:50:23:Zacząłem naśladować białych,
00:50:27:w nadziei, że szybko|im się znudzę,
00:50:32:ale ich zainteresowanie|tylko wzrosło.
00:50:34:Posłali mnie do szkół.
00:50:39:To tam, w książce,
00:50:42:odkryłem słowa,
00:50:44:które ty, Williamie Blake,|napisałeś.
00:50:50:Przemówiły do mnie|swoją mocą.
00:50:56:Zaplanowałem wszystko|i w końcu uciekłem.
00:51:02:I znów przebyłem|wielki ocean.
00:51:06:Zobaczyłem dużo|smutnych rzeczy,
00:51:09:kiedy wróciłem na ziemie|swojego ludu.
00:51:12:Kiedy mnie poznali,
00:51:15:moje opowieści|rozzłościły ich.
00:51:19:Nazwali mnie kłamcą.
00:51:21:"Exaybachay". Tym, Który|Głośno Gada, Nic Nie Mówiąc.
00:51:28:Ośmieszyli mnie.|Moi ludzie.
00:51:32:Zostałem sam na ziemi.
00:51:38:Jestem Nikt.
00:51:46:Nie cieszy was, że słońce|zachodzi? Można się przygotować.
00:51:49:Tak sobie myślę, co by to było, gdyby|gasło nagle? Jak zdmuchnięta świeczka.
00:51:53:No wiecie - jedziemy sobie,|widzimy wszystko i w ogóle,
00:51:56:i bum, nagle|totalna ciemność.
00:52:00:Wystraszyłbym się,|jak amen w pacierzu.
00:52:08:Pewnego razu, żyły sobie|w lesie trzy niedźwiadki.
00:52:12:Tata miÅ›, mama misiowa
00:52:16:i malutki misio.
00:52:18:Pewnego ranka, chciały|zjeść owsiankę na śniadanie.
00:52:23:Z dużego, średniego|i małego garnuszka.
00:52:26:Ale owsianka była|za gorąca...
00:52:28:Głupi biały człowiek.
00:52:32:- Poszły więc na spacer.|- Williamie Blake, idź do nich.
00:52:36:- Nadeszła dziewczynka. Była...|- Co?
00:52:41:Sam? Może ich|po prostu ominiemy?
00:52:44:Nie!
00:52:48:Idź.
00:52:50:To próba.
00:52:53:Nie znam tych ludzi,|a nie wyglądają zbyt przyjaźnie.
00:52:57:- A co, jak mnie zabiją?|- Nikt będzie patrzył.
00:53:01:Była śpiąca, więc weszła|do sypialni niedźwiadków.
00:53:04:- Było tam duże łóżko, średnie łóżko i małe łóżeczko.|- W porządku.
00:53:07:Pójdę.
00:53:08:Wolałbym nie, ale pójdę.
00:53:11:Niedźwiadki wróciły do domu.|Tata powiedział:
00:53:14:"Ktoś zjadł naszą owsiankę."
00:53:18:- Jak najlepiej tam zejść?|- Bądź cicho i idź.
00:53:22:- Oskalpowały ją,|- W porządku.
00:53:24:i urwały jej główkę,
00:53:27:a z jej złotych włosków zrobiły|sweterek dla małego misia.
00:53:33:-To straszne.|-DziÅ› przypomina nam siÄ™...
00:53:36:złego imperatora|Nero Augustusa.
00:53:39:On był plagą dla chrześcijan.
00:53:43:Co to jest plaga?
00:53:45:To jest... To jest wtedy, gdy|coś bardzo złego się wydarzy.
00:53:49:Jak wszyscy umierają,|a ty nie możesz nic na to poradzić.
00:53:51:Jak rój szarańczy.
00:53:54:By ubawić swych gości,
00:53:57:Nero rozświetlał swój ogród...
00:53:59:ciałami żywych chrześcijan|pokrytych płonącą oliwą...
00:54:03:rozciągniętych na płonących krzyżach, ukrzyżowanych.
00:54:10:A na obiad,
00:54:13:podawał chrześcijan|natartych przez jego strażników...
00:54:15:pachnącymi ziołami i czosnkiem...
00:54:19:i zaszytych w worki.
00:54:22:A potem rzucali te worki dzikim psom.
00:54:26:- Okropne.|- Straszne.
00:54:28:Wiecie, już nie mogę pić|whisky tak, jak dawniej.
00:54:32:Stary żołądek się buntuje.
00:54:36:Jak sie napijÄ™,|dostajÄ™ sraczki.
00:54:38:Przykro mi, Big George.
00:54:40:Mam tu żarcie, jakiego|nawet królowie nie jedli.
00:54:43:To powinno naprawić|twoje stare kiszki.
00:54:47:Gówniana ta fasola.
00:54:59:Zamknij się i żryj.
00:55:03:Jest w niej opos|i dużo przypraw.
00:55:06:- Starałem się.|- Sally,
00:55:11:gówno mnie obchodzi,|co mówią inni.
00:55:13:Zawsze mówiłem, że potrafisz|robić wspaniałą fasolę.
00:55:15:Może przeczytasz nam|błogosławieństwo z Dobrej Księgi?
00:55:17:Dziękuję, Big George.|Z przyjemnością.
00:55:20:"Oto Pan rzuci cię|w moje ręce;"
00:55:30:"i porażę cię|i urwę ci głowę,"
00:55:35:"a filistyńskim ścierwem"
00:55:39:"nakarmiÄ™ ptaszyska|i dzikie bestie."
00:55:44:Amen.
00:55:47:- Kto to Filistyn?|- Naprawdę wstrętny gość.
00:55:49:Cześć.
00:55:59:Poczułem fasolę.
00:56:01:Z kim podróżujesz?
00:56:07:Z Nikim.
00:56:11:A dokÄ…d?
00:56:13:Nie wiem.
00:56:19:Lubisz fasolÄ™?
00:56:26:Uwielbiam fasolÄ™.
00:56:28:Masz jakiś tytoń?
00:56:32:- Przykro mi. Nie palę.|- Dałbyś mi trochę tytoniu?
00:56:34:- Dałbym, gdybym miał.|- Wymienię fasolę na tytoń.
00:56:37:Nie mam tytoniu, ale|z radością zjem fasoli.
00:56:41:Rana.
00:56:44:- Tak.|- Okulary.
00:56:46:- Tak.|- I Å‚adny garnitur.
00:56:50:- Nieźle sprzątam, wiesz?|- Naprawdę?
00:56:53:- No.|- Jaki rozmiar majÄ… te buty?
00:56:57:- Dziesięć.|- Wyglądają na wygodne. Są?
00:57:00:Są niezłe.
00:57:03:Co to za kwiat?
00:57:06:To jest róża.
00:57:08:Papierowa.
00:57:12:- Papierowa?|- Róża.
00:57:14:Popatrz na ostrze.
00:57:19:- Dotknij.|- Wolałbym nie.
00:57:21:No, dalej.
00:57:23:To jest bardzo ostry nóż.
00:57:27:Tak.
00:57:31:Jak siÄ™ nazywa?
00:57:33:- Åšliczny.|- Przepraszam?
00:57:37:Kapelusz.|Jak siÄ™ nazywa?
00:57:41:NaprawdÄ™ nie wiem.
00:57:46:Twoje włosy.|Są takie miękkie.
00:57:49:Jak u dziewczyny.
00:57:52:Na Boga, są miękkie.
00:57:54:Jak ty to robisz?
00:57:58:Popatrz, moje są|jak wiecheć słomy.
00:57:59:Już nic nie można|z nimi zrobić.
00:58:04:Jak ty to robisz,|że wciąż są takie miękkie?
00:58:06:Chyba po prostu|mam szczęście.
00:58:11:Jasne...
00:58:13:Tak...
00:58:16:Cholera!|Trzymaj Å‚apy z daleka!
00:58:18:Mówiłem ci,|żebyś mnie nie dotykał!
00:58:21:Gówno mnie obchodzi, co mówiłeś.|Zabierz łapska od jego włosów.
00:58:24:Czemu?|Co ci do tego?
00:58:27:Dużo mam do tego,|psiakrew.
00:58:29:- Tak? Ten jest mój!|- Tak jest.
00:58:31:- Ten jest twój?|- Tak!
00:58:34:Ten jest mój, Big George.|Ty miałeś poprzedniego.
00:58:36:- Naprawdę?|- Pierwszy go zobaczyłem!
00:58:39:Pierdolę, co kto zobaczył|i co kto zrobił.
00:58:41:Ty miałeś poprzedniego|Filistyna, ten jest mój!
00:58:45:Boże, jeśli będę chciał,|to i tak go będę miał.
00:58:48:Dobra, a jak ciÄ™ zabijÄ™?
00:58:50:- Co ty na to?|- Zastrzelisz mnie?
00:58:55:- Tak jest.|- No to czemu nie strzelasz?
00:58:57:- ZastrzelÄ™! Jak Boga kocham!|- No dalej, strzelaj.
00:59:00:- Strzelę.|- Przestań wreszcie gadać i strzelaj!
00:59:04:StrzelÄ™.
00:59:07:- Proszę.|- Trafiłeś mnie! Panie, zlituj się!
00:59:11:Boli jak diabli,|sukinsynu.
00:59:15:Teraz muszę kogoś zabić.
00:59:18:Kurwa, wychodzi na to,|że nikt cię nie dostanie.
00:59:26:- Co, do cholery?|- Nikt.
00:59:32:Panie Boże|niedźwiadków i wiewiórek.
00:59:38:Gotowałem, sprzątałem|i szyłem,
00:59:50:i mam prawo do...
00:59:53:Hootka.
01:00:09:To ja.
01:01:03:Poszukiwany.
01:01:21:Za brutalne zabójstwo Thel Russell|i Charlesa Ludlow Dickinsona.
01:01:25:Nie zabiłem Thel.
01:01:32:Nie zabiłem Thel.
01:01:41:Twoje wysiłki są bezcelowe.
01:01:49:To jest oszustwo.|To niemożliwe...
01:01:53:Nie zatrzymasz chmur|budujÄ…c statek.
01:02:04:Co?|Co powiedziałeś?
01:02:09:Wiesz co? Mam dosyć|tych indiańskich rebusów.
01:02:15:Nie zrozumiałem ani jednego słowa,|od kiedy cię spotkałem. Ani jednego.
01:02:18:Na pewno nie masz tytoniu?
01:02:27:Już ci mowiłem,|że nie palę.
01:02:31:A skoro nie palę, to jest|duża szansa, że nie mam tytoniu.
01:02:39:Exaybachay jedzie dalej,|Williamie Blake.
01:03:22:Chyba najlepsza rada|to nie słuchać żadnych rad.
01:03:30:Do cholery...
01:03:32:Co to?
01:03:46:Co tu jest?
01:03:48:Przeczytaj.
01:03:52:Poszukiwany: William Blake.
01:03:57:Nagroda 500 dolarów.
01:04:02:Chuj z tym.
01:04:06:Zostaliśmy wydymani bardziej,|niż kurwa nad ranem.
01:04:10:Przez Dickinsona, nie?
01:04:14:Powiem wam, co to znaczy.
01:04:15:To znaczy,|że jakiś traperzyna,
01:04:19:jakiś śmierdzący fasolą łowca|oposów załapie się na nagrodę.
01:04:25:I jak wam z tym?
01:04:28:- Pierdolony skórołapek.|- Niech mnie.
01:04:31:500 dolców.|Nie rozumiem.
01:04:35:Myślałem, że zatrudnił nas|na wyłączność. Zaliczkę dał w złocie...
01:04:40:Jestem... jestem tu,|pośrodku zadupia...
01:04:43:z dwoma szajbusami.
01:04:45:Jeden nic nie mówi,
01:04:47:a drugi kłapie jak najęty!
01:04:51:Zamierzasz się popłakać?
01:05:10:Nie robiłbym tego|na twoim miejscu.
01:05:19:- Niby czemu?|- Bo to niezdrowe.
01:05:25:Pierdol siÄ™.
01:05:28:Mam się pierdolić?
01:05:31:Sam siÄ™ pierdol.
01:05:47:Cholera.
01:05:50:Jezu, Cole...
01:05:54:To był tylko dzieciak.
01:05:57:Teraz jest kupą błota.
01:06:02:Tak...
01:07:33:Właśnie przyjąłem
01:07:37:pokarm Wielkiego Ducha
01:07:40:i ojca Peyote.
01:07:42:Mógłbyś mi dać kawałek?
01:07:48:Nie możesz go jeść nawet ty,|Williamie Blake.
01:07:52:Kwiaty tego leku
01:07:55:wywołują święte wizje,|które teraz są nie dla ciebie.
01:08:04:Hiszpańskie diabły zabroniły
01:08:08:używać go moim braciom|z południa.
01:08:11:Lecz teraz
01:08:14:nawet Notoemne i Dene
01:08:19:znają jego boskie działanie.
01:09:33:Co?
01:09:35:Czemu tak patrzysz?
01:10:22:Williamie Blake...
01:10:27:To takie dziwne, że nie pamiętasz|żadnego ze swoich wierszy.
01:10:33:Nic nie wiem o poezji.
01:10:36:Och, jesteÅ› skromny.
01:10:47:SÅ‚uchaj,
01:10:52:jestem bardzo słaby.
01:10:56:I głodny.
01:11:01:Poszukiwanie wizji jest|wielkim błogosławieństwem.
01:11:05:By ją odnaleźć, musisz|podążać bez jedzenia i wody.
01:11:10:Święte duchy
01:11:13:rozpoznają wytrwałych.
01:11:16:Dobrze jest w ten sposob|przygotować się do podróży.
01:11:29:Chyba zgubiłem okulary.
01:11:37:Nie widzę wyraźnie.
01:11:46:Być może będziesz widział|lepiej bez nich.
01:11:51:Jesteś bardzo|dziwnym człowiekiem.
01:11:57:Bardzo dziwnym...
01:12:38:Niech Wielki Duch|cię strzeże, Williamie Blake.
01:13:13:Nikt?
01:13:27:Nikt?
01:13:34:Nikt?
01:13:43:Nikt?
01:14:45:- Hej, Marvin!|- Co?
01:14:51:W telegramie Dickinsona nie było|przypadkiem opisu tego konia,
01:14:54:co go ten morderca|podwędził?
01:14:56:Był, Lee. Srokacz.|Taki jak ten.
01:15:06:Białe nogi, brązowy tyłek,|brązowe boki.
01:15:10:Na pewno?|CoÅ› mi siÄ™ nie wydaje.
01:15:13:Masz przy sobie ten telegram, dupku!|Wyjmij go i sprawdź.
01:15:18:Jasne, mam go.|Zaraz sprawdzÄ™.
01:15:21:Może myślałem|o tych listach gończych.
01:15:34:Lee! To on!
01:15:42:JesteÅ› William Blake?
01:15:45:Tak, to ja.
01:15:49:Znacie moje wiersze?
01:16:37:Ktoś się rodzi dla ciemności.
01:16:59:Rzymu nie zbudowano|w jeden dzień, Cole.
01:17:02:Oczywiście,|nie nadzorowałem tego.
01:17:38:Świeży trup.
01:17:44:I na pewno|nie ma tytoniu.
01:17:49:Co to, jakiÅ› telegram?
01:17:53:Co w nim?
01:17:57:Znowu Dickinson.
01:17:59:Pierdolony Dickinson.|To już nawet prawo w to wplątał?
01:18:05:Chryste.
01:18:08:Powiem ci jedno. Jeśli ten Blake|zabije jeszcze paru szeryfów,
01:18:14:polubiÄ™ sukinsyna.
01:18:24:Wygląda jak jakiś|pieprzony święty obrazek.
01:18:55:W każdym razie,|zaczynając od początku,
01:18:57:mój dziadek przybył|tu ze Szkocji.
01:18:59:Należał do klanu McTwill.
01:19:02:Nasze barwy to złoto i purpura,|o ile dobrze pamiętam.
01:19:07:Sam nigdy ich nie nosiłem.
01:19:11:Dziadek wyrzucił "Mc"|z nazwiska, kiedy wyruszył na zachód.
01:19:17:Wymyślił sobie, że tak łatwiej|znajdzie pracę i w ogóle.
01:19:20:A jaka jest historia twojej|rodziny, Cole? Niech zgadnÄ™.
01:19:24:Zdaje mi się, że jesteś|Niemcem. Mam rację?
01:19:26:Blisko?
01:20:21:Austriakiem?
01:20:27:Chciałbym pomówić|z panem Dickinsonem.
01:23:14:Nalegam na rozmowÄ™|z panem Dickinsonem.
01:26:54:Przeklęci czerwoni.
01:27:07:- Nikt?|- William Blake?
01:27:28:Jest zła.
01:28:12:Jest piękna.
01:28:21:Wcale nie chciała|cię tak nazwać.
01:28:25:Ale przerwałeś nam|w bardzo romantycznej chwili.
01:28:28:Przepraszam.
01:28:30:Zostań tu, aż wrócę.
01:28:49:Uważaj, żeby słońce nie wypaliło|ci dziury w tyłku, Williamie Blake.
01:28:52:Powstań teraz|i poprowadź swój pług
01:28:56:przez kości umarłych.
01:29:01:Masz jeszcze|moje okulary?
01:29:03:Nie, zamieniłem je.
01:29:06:- Zamieniłeś?|- Masz trochę tytoniu?
01:29:11:Nie, zamieniłem.
01:29:14:- Na co?|- Nie powiem.
01:29:19:- KÅ‚amca.|- ZÅ‚odziej.
01:30:32:Nie obchodzi mnie,|że miałaś 16 mężów,
01:30:37:wciąż cię kocham.
01:30:50:PoprowadzÄ™ ciÄ™|do wodnego mostu.
01:30:54:Do zwierciadła.
01:30:57:Tam zostaniesz przeniesiony|do wyższego świata.
01:31:03:Do miejsca, z którego|pochodzi William Blake.
01:31:06:Do którego|należy jego duch.
01:31:09:Muszę być pewien,|że przekroczysz zwierciadło
01:31:14:w miejscu, w którym morze|spotyka się z niebem.
01:31:59:Sklep białego człowieka.
01:32:02:Indianie Å‚apiÄ… tu choroby.
01:32:05:Co masz na myśli?
01:32:07:Ospa.
01:32:12:Koce są nią zarażone.
01:32:15:Rozprzestrzenia siÄ™|po wioskach.
01:32:22:Widzę, że masz|nową broń.
01:32:24:Tak, to winchester.
01:32:29:- Proszę. Weź.|- Nie.
01:32:32:Naprawdę, weź.
01:32:34:Zabrałem go|martwemu białemu.
01:32:36:Czy William Blake|zabił tego białego?
01:32:42:Tak.
01:32:44:William Blake zabił|białego człowieka.
01:33:01:Potrzebujemy canoe.
01:33:42:Woda.
01:34:21:...za brutalne zabójstwo Charlesa|Dickinsona i panny Thel Russell,
01:34:27:oraz następujących|stróżów prawa...
01:34:30:zastępcy... Big George|Drakouliousa,
01:34:35:Benmonta Tench oraz|Salvatore Sally Jenko.
01:34:42:Nieźle.
01:34:45:Niezła podobizna,|Williamie Blake.
01:34:53:Weź to, proszę.
01:34:57:- To prezent.|- Aho.
01:35:18:Dzień dobry.|Chwalmy Pana,
01:35:22:niech prowadzi nas|przez to smutne życie.
01:35:25:W czym mogę pomóc,|dobry człowieku?
01:35:28:Nasza amunicja|jest najlepsza.
01:35:29:Ostatnią partię poświęcił|osobiście Arcybiskup Detroit.
01:35:41:Dzień dobry.
01:35:44:Niech Pan nasz Jezus Chrystus|blaskiem swej świętości
01:35:50:oczyści każdy zakątek tej ziemi|z Nieczystych i Filistynów.
01:35:57:Twoja wizja Chrystusa
01:36:00:jest największym|wrogiem mojej.
01:36:13:Masz tytoń?
01:36:16:Nie.
01:36:19:Czy to nie puszki|z tytoniem stojÄ… za tobÄ…?
01:36:22:Tak, ale sÄ… puste.
01:36:27:Nie ma w nich tytoniu.
01:36:30:Może chcesz paciorków,
01:36:36:albo koc?
01:36:41:Koc...
01:36:45:Tak, przyjacielu,|amunicja.
01:36:49:I trochÄ™ tytoniu proszÄ™.
01:36:54:Chyba mam zwitek lub dwa.
01:37:00:Z osobistych zapasów,|pan rozumie.
01:37:05:Tylko dla dobrych znajomych.
01:37:15:Dobry Boże.
01:37:19:JesteÅ› William Blake!
01:37:24:Tak.
01:37:27:Panie, bądź miłościw.
01:37:30:Sir, czy nie byłoby|nietaktem,
01:37:36:gdybym poprosił|o autograf?
01:37:42:Proszę, łaskawco,|to byłby zaszczyt.
01:37:51:Przepraszam.
01:38:02:Oto mój autograf.
01:38:07:Niech Bóg ześle twoją duszę|w najgłębsze odchłanie piekieł.
01:38:15:Już to zrobił.
01:38:39:Hootka.
01:38:44:Jestem zmęczony.
01:38:52:UwolniÄ™ konie.
01:39:51:Widzę, że zebrałeś jeszcze trochę|metalu białego człowieka.
01:39:55:Tak. Zdaje się,|że go przyciągam.
01:40:06:Dobry dzień|na przejażdżkę canoe.
01:41:46:Nikt?
01:41:52:Czy to jest łódź,
01:41:55:która przewiezie mnie|przez wodne zwierciadło?
01:41:59:Nie.
01:42:02:Ta łódź jest za słaba,|Williamie Blake.
01:42:21:William Blake jest|już legendą,
01:42:26:jest moim dobrym|przyjacielem.
01:45:49:Wstań, Williamie Blake.
01:45:56:William Blake.
01:45:59:Krocz dumnie, Williamie Blake.
01:46:33:Tamten człowiek.|Znam go.
01:48:39:Jest wielkim budowniczym|morskich canoe.
01:48:44:Cześć.
01:53:29:Wyłożyłem twoje|canoe cedrem.
01:53:34:Czas już wyruszyć,|Williamie Blake.
01:53:39:Czas, byś powrócił tam,|skąd przybyłeś.
01:53:43:Masz na myśli Cleveland?
01:53:50:Do miejsca, z którego|pochodzą wszystkie duchy,
01:53:54:i do którego wszystkie|duchy wracają.
01:53:58:Nie musisz już przejmować się|tym światem.
01:54:05:Znalazłem trochę tytoniu.
01:54:18:Zachowaj go na podróż,
01:54:21:Williamie Blake.
01:54:25:Nikt...
01:54:40:Nie palÄ™.
01:54:43:Aho, Williamie Blake.
01:57:20:Napisy by Forgot®|Poprawki i uzupeÅ‚nienia: Sewer
01:57:24:Korekta:|-{KWYS™}-
01:57:28:Synchronizacja do wersji Schubi|i format Micro DVD - Rasta85
01:57:32:>> Napisy pobrane z http://napisy.org <<|>>>>>>>> nowa wizja napisów <<<<<<<<


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Lori Handeland [Dates from Hell SS4] Dead Man Dating
Dead Man s Walk Part 2 1996 DVDRip XviD RooZ
Dead Man s Shoes (2004)
Dead Man s Gold
down by law jim jarmusch
Dead Man s Walk Part 1 1996 DVDRip XviD RooZ
Dead Man Running 2009 480p BRRip XviD AC3 Rx
Permanent Vacation 1980 Jim Jarmusch DVDRip Xvid ShareHair
Coffee and Cigarettes [2003] Jim Jarmusch
Czas zemsty,Dead Man Down (2013)
Stranger Than Paradise 1984 Jim Jarmusch DVDRip Xvid ShareHair pl
Dead Man Walking
Harlan Ellison Pennies, Off a Dead Man s Eyes
Procol Harum The Dead Man s Dream
Dead Man s Walk Part 3 1996 DVDRip XviD RooZ
nieustające wakacje, reż jim jarmusch (1980)
Thrilling Tales Advanced Class Man of Mystery
Statut SRME 1995,poprzedni
Gorączka śmierci Dead Heat 1988

więcej podobnych podstron