MICHALKIEWICZ W PRZEDEDNIU REWOLUCJI MORALNEJ (2)


Stanisław Michalkiewicz: W przededniu rewolucji moralnej

2005-07-02 (02:22) Najwyższy Czas!

0x01 graphic

No i proszę! Ujawnienie teczki premiera Marka Belki sprawiło, że spółdzielnia pracy konfidentów "Kryjmy się nawzajem!" nabiera coraz gorętszych rumieńców. Do wybitnych, a w każdym razie wpływowych mężów stanu, przedstawicieli postępowego duchowieństwa i niewątpliwych autorytetów moralnych, dołączą wkrótce autorytety naukowe. JE abp Józef Życiński zwołał specjalną konferencję prasową, podczas której rozprawiał o instrukcjach wyjazdowych SB dla agentów z przedziwną znajomością rzeczy. Wyraził też "głęboki niepokój" z powodu "zacierania głębokich różnic między współpracą z SB, wyrażaną w dobrowolnych donosach, a wymuszonym podpisywaniem instrukcji". Teraz już lepiej rozumiemy przyczyny, dla których z ust niewątpliwych autorytetów moralnych padały niekiedy zastanawiające stwierdzenia, że "nieważne co się podpisuje", bo "największą wartością jest życie". Ano - życie - wiadomo, ale powiedzmy sobie szczerze, cóż warte jest życie bez kariery i w ogóle dobrego fartu? Weźmy takiego króla Stanisława Augusta. Podpisał akt likwidacji państwa polskiego, za co różni nienawistnicy do dzisiaj mają do niego pretensje, ale co sobie pożył, to sobie pożył! Spotkał był kiedyś starca ponad stuletniego i zapytał go, czemu zawdzięcza taką długowieczność. Ten wyznał mu, że ani razu nie współżył z kobietą. "Toś kiep" - stwierdził król. Skoro tedy między "dobrowolnymi donosami" a "wymuszonym" podpisywaniem instrukcji wyjazdowych SB istnieją aż tak "głębokie różnice", to co tu sobie jeszcze żałować? Ach, nie ma to, jak teolog; i oświeci, i uspokoi! Teraz tylko patrzeć, jak konfidenci założą organizację kombatancką, bo skoro SB "wymuszała" na nich podpisywanie wyjazdowych instrukcji pod groźbą cofnięcia zagranicznego stypendium, to rzeczywiście - czyż istnieją okrutniejsze tortury? "My kułacy samodzielnie założymy se spółdzielnię; ty prezesem, ja skarbnikiem, zagłuszymy wszystkich krzykiem..." i tak dalej. Konfidenci muszą stanąć w pierwszym szeregu kombatantów walki z komunizmem, jako pierwsze i najbardziej pokrzywdzone ofiary systemu, a jestem pewien, że Ekscelencja zostanie kapelanem stowarzyszenia, które mogłoby przyjąć imię Jewno Azefa, podkreślając w ten sposób programowy brak uprzedzeń politycznych i rasowych. Kryteria przynależności siłą rzeczy musiałyby być określone niezbyt jasno, mniej więcej tak, jak to się śpiewało za moich czasów w kołach wojskowych: "on mieszkał w koszarach; było mu wygodnie, miał czarne wąsiki, z lampasami spodnie, no i jeszcze coś, ale o tym - sza! Jedną małą rzecz, trallalallala!". Ponieważ stowarzyszenie konfidentów siłą rzeczy staje się szermierzem postępu, zgodnie z zasadą równego statusu kobiet i mężczyzn, musiałyby uczestniczyć w nim i kobiety. Ciekawe, że anonimowy autor cytowanej wojskowej piosenki przewidział również i to: "ona go poznała, a jak go poznała, usteczek mu dała, no i jeszcze coś, ale o tym - sza! Jedną małą rzecz, trallalallala!".

Nie ulega zatem najmniejszej wątpliwości, że przygotowania do rewolucji moralnej w Polsce muszą zostać przyspieszone. Nawiasem mówiąc, wszystkie oznaki wskazują, że tak właśnie jest, a skoro tak, to nieomylny to znak, iż ktoś mądrzejszy od nas już się o naszą przyszłość zatroszczył. Wymaga to oczywiście działań dyskretnych, podobnych do tych, jakie wykonywała niezapomniana Penelopa. Jak wiadomo, pod nieobecność Odyseusza zwaliło się do niej mnóstwo zalotników, którzy pod pretekstem ożenku, molestowali ją seksualnie. Sprytna niewiasta atoli obiecała im uległość dopiero wtedy, gdy skończy tkaninę, którą pracowicie tkała każdego dnia. Jednak co w dzień utkała, to w nocy spruła. Z nami jednak razwiedka zrobi inaczej. Nie będzie jak u tej Penelopy, co to w dzień tka, a w nocy (się) pruje, tylko jak już coś tam uda się utkać, to będzie utkane. Trwa, dajmy na to, molestowanie marszałka Cimoszewicza, żeby nie wracał do swoich wieprzków w Kalinówce, bo jużci - ojczyzna właśnie jego potrzebuje, więc niczym Cyncynat powinien oderwać się od pługa. Jestem pewien, że pan marszałek da się wreszcie ubłagać, bo nawet naukowe instytuty badania opinii publicznej pokazują mu, że właśnie za nim i naród stęsknił się najbardziej. Kto wie, czy i w tych instytutach nie pracują naukowcy, co to dla dobra nauki polskiej, dla której trzeba było podtrzymywać kontakty zagraniczne i wyjeżdżać na stypendia, podpisywali instrukcje wyjazdowe? Jeśli tak, to znakomicie wyjaśniałoby wiele zagadkowych dotąd zjawisk społecznych. Jestem pewien, że na taki sygnał pan marszałek, który też coś tam chyba podpisywał, bo na "liście Macierewicza" miał pseudonim bodajże "Carex", zareaguje niczym Galatea na wściekłe szturmy Pigmaliona, o czym pięknie pisał nasz Aleksander Fredro w niezapomnianej "Sztuce obłapiania": "o lubieżności ręką dana cnoty!". Gdyby jednak w tym czasie coś się stało, to stęskniony naród upatrzył sobie prof. Zbigniewa Religę. Do zaszczytów prezydenckich pretenduje też niejaki Lech Kaczyński, ale chyba nie dla psa kiełbasa. Właśnie niezawisły sąd skazał go za zniesławienie Mieczysława Wachowskiego, a to szalenie skomplikowałoby prezydentowi Warszawy nie tylko drogę do prezydentury państwa, ale nawet przetrwanie na dotychczasowym stanowisku. Wyrok niezawisłego sądu jest wprawdzie jeszcze nieprawomocny, ale kto wie, czy niezawisły sąd apelacyjny nie rozpatrzy odwołania pana Kaczyńskiego w tempie iście stachanowskim, żeby stęskniony naród jeszcze przed wyborami miał jasność, który z kandydatów jest barankiem bożym, a który złowrogim wilkiem przebranym w owczą skórę. Zawsze mówiłem, że w demokracji najważniejsze jest przygotowanie dla narodu właściwej alternatywy, żeby wszystko wyglądało na pełny spontan i odlot, a jednak sytuacja przez cały czas pozostawała pod kontrolą. Któż zaś bardziej jest predestynowany do przygotowania takiej alternatywy, żeby było wrażenie pełnego spontanu, a sytuacja pozostawała pod kontrolą, jeśli nie stara, poczciwa razwiedka, co to już niejednego prezydenta wykrzesała z kandydata?

W tej sytuacji widać jak na dłoni, że utworzenie wiadomej spółdzielni, a może nawet organizacji kombatanckiej "Kryjemy się nawzajem" staje się nie tylko powinnością moralną, ale palącą koniecznością państwową. Konferencja prasowa Ekscelencji zdaje się dowodzić, że ta sprawa trafiła wreszcie w odpowiednie ręce i nic już nie powinno stanąć na drodze rewolucji moralnej. To właśnie w rezultacie tej rewolucji umowa "okrągłego stołu", dzięki której Polska już szesnasty rok rośnie w siłę, a ludzie żyją dostatniej, zostanie przedłużona przynajmniej na kolejnych 15 lat, niczym niezapomniane układy o przyjaźni i współpracy między bratnimi krajami socjalistycznej wspólnoty.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Francja w przededniu rewolucji
Artur Young o gospodarce i społeczeństwie francuskim w przededniu rewolucj
Moralność wg Kanta, Autor tekstu: Michał Piotrowski; Oryginał: www
Katechizm Rewolucyjny Michał Bakunin
Ks Michał Poradowski O filozofii i rewolucji wyd 1986
JE X Abp Józef Michalik Państwo bez Boga i moralności ginie
NORMY PRAWNE I NORMY MORALNE1
1 Nie będziesz miał cudzych bogów przede Mną
Cwiczenia społeczno moralny
K&B Molestowanie moralne
(rewolucja w kosmologii) NQRD7GMMUKUTO7PVQRVKF7D5KL5QU6HSX5RMCPI
Światowa rewolucja Polaka
Moralność

więcej podobnych podstron