Legendy dominikańskie 17
Bł. Imelda (+ 1333)
* Radość, od której pękło serce
Najmłodsza święta dominikańska, bł. Imelda, zmarła w wieku jedenastu
lat. Rok wcześniej wstąpiła do klasztoru. Przyjęto ją do zakonu z
wielkimi oporami, ale jednak przyjęto. Parę wieków później podobne
trudności pokonywała piętnastoletnia św. Teresa od Dzieciątka Jezus -
dotarła z prośbą o pozwolenie na przyjęcie do karmelitanek aż do samego
papieża Leona XII. Dawniej jakby bardziej rozumiano, że dziecko nie
wszystko przeżywa na sposób dziecinny, bo niekiedy jest zdolne do przeżyć
i decyzji najzupełniej dojrzałych. Dziś dziecko jest dla nas do tego
stopnia dzieckiem, że praktycznie zapominamy o tym, iż jest ono naprawdę
człowiekiem.
Legenda o bł. Imeldzie jest nie tylko obroną pełnoprawności dziecka
wobec Boga. Jest wzruszającym opisem, czym może być człowiecza tęsknota
za Bogiem. Jest także dyskretnym, ale mocnym protestem przeciw odsuwaniu
dzieci od Eucharystii.
Bł. Imelda Lambertini zmarła w roku 1333, wkrótce po przyjęciu Komunii
świętej.
Jacek Salij OP
Radość, od której pękło serce
W dziesiątym roku życia (jakże przedziwny jest Bóg w swoich świętych!)
przystąpiła Imelda do nieustannej i wytężonej pracy ducha. Bardzo
wczesne, ale jakże prawdziwe i słodkie były te owoce cnoty. Zaledwie
zauważyła dziewczynka uroki świata i świetność rodzinnego domu, a już
postanowiła się od nich odwrócić. Wszystko, czym mogła się wyróżnić ponad
innych, dojrzałym i stałym postanowieniem odrzuciła jako przemijające i
mało wartościowe. Uznała to wszystko za tylko ludzkie, toteż wybrała
dobrowolne ubóstwo, czystość i posłuszeństwo i postanowiła wejść do
rodziny zakonnej.
Wiele musiała o to prosić i płakać, błagała przełożonych, a również
inni się za nią wstawiali, aż wreszcie zgodzono się na to, by ją przyjąć
do rodziny św. Dominika. Wstąpiła do klasztoru tuż pod Bolonią. Było to
sławne miejsce; swego czasu poświęcone przez Ojców Serwitów św. Józefowi.
Zapisana do tego wojska, zaczęła się gorliwie oddawać ćwiczeniom zakonnej
dyscypliny, stosować umartwienia ciała, przykładać się do powściągania
wewnętrznych poruszeń, do modlitwy, a trudne obowiązki oraz te, do
których nie była przyzwyczajona, spełniała z całym poświęceniem. Inne
zakonnice, starsze od niej latami i doświadczeniem, świadczyły, że zawsze
wyprzedzała je w gorliwości.
Szczególną pobożność okazywała dla czcigodnej Eucharystii. Podczas
świętej ofiary (a zdarzało się to każdego dnia) z największą uwagą
przeżywała jej najgłębsze tajemnice, a dowodem jej miłości były łzy, jęki
zaś - świadectwem jej tęsknoty. Szczególnie cierpiała wówczas, kiedy inni
wzmacniali się niebieskim posiłkiem, jej zaś ze względu na wiek było to
zabronione. Tak bowiem rozstrzygnęli spowiednicy, którzy brali pod uwagę
jej młody wiek, nie zaś cnotę, pobożność, skromność i mądrość, którymi
odznaczała się ta dziewica.
Ale ta, która tak żarliwą miłością ukochała Boga, nie czekała długo na
spełnienie swoich pragnień. Bóg bowiem wyrównał szalę, kładąc na niej nie
czas, ale cnoty, i zrównał Imeldę z innymi, zwłaszcza że była tego
bardziej od innych godna. W sposób przekraczający wszelką nadzieję
oznajmił o tym przez cud.
Pewnego dnia, kiedy wszystkie zakonnice przystępowały do świętej
uczty, Imeldzie było to zabronione. Cierpiąc, modląc się, płacząc i
jęcząc, tym bardziej pożądała Pana. Nagle zauważono, że Boska Hostia
zstąpiła z nieba i zawisła w powietrzu nad głową dziewicy. Nie trzeba
nawet wspominać, z jakim nastawieniem ducha i jakie czułości i wyznania
powtarzała dziewica Chrystusowi. Sam zważ, czytelniku, jakie musiało być
jej pragnienie, skoro nie mogła już dłużej wytrzymać bez spotkania z
Synem Bożym.
Dziewice, jej towarzyszki, uderzone niezwykłością zjawiska, ledwo
dawały wiarę własnym oczom. Wreszcie oznajmiły o tym odprawiającemu
kapłanowi. Przyszedł, zobaczył, położył świętą Hostię na patenę, a
ponieważ uznał w tym znak i wolę Bożą, podał Hostię Imeldzie.
Z uczuciem pożywa więc teraz Imelda dany jej z nieba posiłek, którego
tak pragnęła i za którym tyle tęskniła. Któż radość tę zdoła wypowiedzieć
słowami? Spożyła i wstąpiła w nią taka radość, że znieść już jej nie
mogła. Zamknęła więc słodko oczy, tak jakby zasypiała, i oddała ducha
swojemu Ukochanemu. Duch jej, zamknięty w śmiertelnym ciele, nie mógł
dłużej znieść tak wielkich rozkoszy.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
LEGDOM06LEGDOM09LEGDOM04LEGDOM20LEGDOM02LEGDOM05LEGDOM03LEGDOM22LEGDOM08LEGDOM07LEGDOM21LEGDOM01LEGDOM10LEGDOM27LEGDOM12LEGDOM26LEGDOM16LEGDOM23LEGDOM19więcej podobnych podstron