Trawka - mniejsze zło
Kościół papieski, a za nim prawica, opowiadają se stanowczo przeciwko legalizacji narkotyków.
- To woda na młyn zorganizowanej mafii, która z nielegalnej sprzedaży narkotyków czerpie kolosalne zyski.
Dawno już było wiadomo o brudnych pieniądzach w firmach i bankach, w których udziały ma Watykan.
Ścisłe kontakty Kościoła i mafii należą już do tradycji. Legalizacja lekkich narkotyków nie leży więc w interesie wielu ciemnych sił. Czyżby dlatego właśnie w Polsce nadal obowiązywał amerykański model antynarkotykowej prohibicji?
System ten, poparty surowymi karami, nie zdał jednak egzaminu w ciągu kilkudziesięciu ostatnich lat. Wszak zakazany owoc smakuje bardziej. W Polsce - podobnie jak w USA - przybywa narkomanów, a zyski organizacji przestępczych rosną w niebywałym tempie. Podobnie jest też we wszystkich krajach Europy Zachodniej, nie mówiąc o krajach b. ZSRR.
Ponad 20 lat temu parlament holenderski nieznaczną większością głosów wyraził zgodę na zalegalizowanie marihuany i haszyszu. W odpowiedzi - reszta Europy zawrzała oburzeniem. Jednak dziś coraz więcej osób uważa, że Holendrzy mieli rację i odnieśli moralny sukces. Marihuana i haszysz są w Holandii powszechnie dostępne, a handel nimi i posiadanie (do 28 gramów) są zgodne z prawem. W samym tylko Amsterdamie działa ponad 200 coffeshopów-kawiarenek, w których na każdym stoliku leżą dwa rodzaje menu. W pierwszym wymienia się jedzenie i napoje, a w drugim - gatunki marihuany i haszyszu, które tego dnia znajdują się w sprzedaży. Najpopularniejsze gatunki to marihuana kolumbijska, tajwańska, a tajkże haszysz afgański.
Amsterdamczycy traktują "trawkę" mniej więcej tak, jak Polacy kawę. Coffeshopy zapełniają się po godz. 22. Przenoszą się tam wówczas pełni życia i humoru uliczni grajkowie oraz komicy występujący za dnia na amsterdamskich skwerach i placach. Ściągają też turyści i zwykli mieszkańcy miasta. W coffeshopach nie ma chamstwa i brutalności - tak typowych dla wielu polskich lokali.
Holendrzy potrafią cieszyć się życiem i spotykaniem innych ludzi. "Trawka" towarzyszy rozmowie starych przyjaciół i jest nieodłącznym elementem wspólnego oglądania meczów ukochanego Ajaxu.
Choć znakomita większość holenderskich lekarzy jest zdania, że cannabis nieporównywalnie mniej szkodzi zdrowiu, niż papierosy bez filtra, w Amsterdamie jest też wiele lokali dla przeciwników marihuany i tytoniu. Wielowiekowa zasada tolerancji, której w Polsce tak bardzo brakuje, weszła Amsterdamczykom w krew.
Mimo wściekłości unijnych rządów marihuana stała się dla młodzieży z całej Europy - licznie odwiedzającej Amsterdam - nieformalnym symbolem... Unii Europejskiej. Denerwuje to zwłaszcza Chiraca, który swego czasu przed wizytą w Holandii zażądał, żeby... zamknąć coffeshopy. Holendrzy pokazali mu gest Kozakiewicza. W Holandii od czasu liberalizacji prawa antynarkotykowego liczba uzależnionych od tzw twardych narkotyków radykalnie zmalała. Można tygodniami spacerować po ulicach Amsterdamu i nie spotka się nikogo, kto byłby pod wpływem kokainy czy heroiny.
Legalizacja "trawki" przyniosła jeszcze jeden niezwykły sukces. Statystyki podają, że w Polsce około 50% narkomanów zarażonych jest wirusem HIV, we Włoszech jest jeszcze gorzej - 80% uzależnionych ma wirusa. W Holandii natomiast na AIDS choruje zaledwie 7% uzależnionych! Ponadto niemalże nie jest tam znane zjawisko kryminogenności środowiska narkomanów. Gangsterzy i ich mocodawcy utracili potężne dochody. Prędzej czy później w ślady Holandii pójdą też inne kraje europejskie, nawet Polska, choć to wybitnie nie "harmonizuje" z naszą obłudą.