Dwa przełomy
Badając literaturę najnowszą (po roku 1989), zauważyłem pewną regularność zarówno badaczy literatury jak i jej krytyków, otóż rok 1989 umownie przyjmowany jest, jako przełom polityczno-gospodarczy w Polsce, jednak przełom literacki ma miejsce później w latach 1992-94 ze względu na debiutanckie tomiki młodych wówczas barbarzyńców. A co się stało z bruLionem? Gdzie wiersz-manifest Świetlickiego „do Jana Polkowskiego”? I gdzie Ci wszyscy dziś zapomniani młodzi gniewni, odwracający się od utartych schematów? Dziś już niemal nikt nie krzyczy o zmianie literatury, reguł i norm, wszystko, co pozostało po buncie to wzmianki w prasie i w pamięci starszych czytelników. A jednak coś nam zostało po barbarzyńcach, których młodość minęła a wciąż nazywani są pokoleniem młodych. Odejście od tradycyjnej formy wiersza, od stereotypowego spojrzenia na rolę poety. Tylko, kiedy to się zaczęło i kto mówiąc kolokwialnie „maczał w tym palce”? Na te pytania zamierzam odpowiedzieć w niniejszym rozdziale uwzględniając debiuty młodych gniewnych oraz debiuty po poprawce „starych” niezapomnianych.
Przełom polityczno-społeczny
Zmiany ustrojowe w Polsce przebiegły dość gwałtownie lecz bez większego rozlewu krwi w porównaniu z innymi państwami byłego Związku Radzieckiego (ZSRR). Część badaczy jako początek przemian wymienia połowę lat osiemdziesiątych i proces pierestrojki zainicjowanej przez Michaiła Gorbaczowa, sekretarza generalnego KPZR, oraz postulat głasnosti. Inni sądzę, że głównym powodem zmian systemu było powstanie „Solidarności” wygrane negocjacje robotników z władzami w 1980 roku. Nie wetuję żadnej z tych koncepcji jednak osobiście sięgnąłbym do roku 1968, a konkretniej do zdjęcia z desek Teatru Narodowego Dziadów w reżyserii Krzysztofa Dejmka w dniu 30 styczna. Decyzja władz w tej sprawie nie spodobała się licznemu gronu młodzieży, którzy to po ostatniej inscenizacji dramatu poszli wyrazić swój gniew pod pomnik naszego wieszcza narodowego. Zaledwie w kilka miesięcy fala strajków rozprzestrzeniła się na obszar całego PRL, większość z manifestacji pacyfikowana była za pomocą siły. Po wydarzeniach marcowych w 1968 roku wielu wysoko postawionych pracowników naukowych i partyjnych straciło stołki.
Kolejną kroplą w pełnej już czarze „niezadowolenia publicznego” był grudzień 1970. Początkiem wydarzeń grudniowych była informacja radiowa z dnia 12 grudnia informująca o podniesieniu cen niektórych artykułów spożywczych. Społeczeństwo robotnicze zareagowało ogólnym protestem, 14 grudnia pracownicy Stoczni Gdańskiej im. Lenina odmówili pracy i wielotysięczny tłum „przetoczył się” przez miasto zmierzając do KW PZPR. W ciągu zaledwie kilku godzin większe zakłady Trójmiasta objęte były strajkiem, dochodziło do starć z milicją. Następnego dnia strajki i manifestacje przybrały na sile. Doszło do podpalenia gmachu KW PZPR i użycia broni przez potężniejące siły porządkowe, poza milicją do pacyfikowania manifestacji zaczęto wysyłać regularne jednostki wojskowe. Rano 17 grudnia doszło do masakry robotników pod Stocznią w Gdyni, Strajki rozszerzyły się na inne miasta. Mimo iż władze ukrywały informacje o prawdziwym charakterze i rozmiarze strajków, w niemal wszystkich ośrodkach przemysłowych pojawiły się sygnały iż ruch strajkowy może rozprzestrzenić się na cały kraj.
Wydarzenia na wybrzeżu były dobrym pretekstem do zmian personalnych w rządzie, 19 grudnia Biuro Polityczne większością głosów podjęło decyzję o zwolnieniu Gomułki ze stanowiska I sekretarza. Miejsce załamanego Gomułki zajął Edward Gierek, uważany za dobrego gospodarza i zwolennika modernizacji, stał on także na czele największej organizacji partyjnej w województwie.
Wyemitowane przez radio i telewizję przemówienie ówczesnego premiera Piotra Jaroszewicza zapowiadające podwyżkę cen wywołała następnego dnia falę strajków w kilkunastu miastach. Największy zasięg miały zajścia w Radomiu, Ursusie i Płocku. Zamieszki zostały szybko i niemal bezkrwawo stłumione, a wieczorem tego samego dnia premier Jaroszewicz obwieścił iż rząd wycofuje się z projektu podwyżek. Jednak z powodu szerokiej skali aresztowań (także przypadkowych przechodniów) nie zaprzestano strajków w Radomiu. Władze centralnie nie były przygotowane na wybuch zamieszek w tej okolicy toteż specjalne oddziały MO (Zmotoryzowane Obwody Milicji Obywatelskiej) zostały ściągnięte z Lublina, Warszawy, Łodzi oraz Kielc, drogą powietrzną na lotnisko w Sadkowie przerzucone zostały pododdziały z Wyższej Szkoły Oficerskiej Milicji Obywatelskiej w Szczytnie. Od 26 do 30 czerwca w mieście panuje stan wyjątkowy.
Gdzie poza manifestacjami ulicznymi doszło do ataku na KW PZPR
Przewidywano, iż zamieszki mogą wystąpić w Warszawie, Gdańsku, Szczecinie, Krakowie oraz na Śląsku.