DROGA KRZYŻOWA
Pan Jezus do Św. Faustyny:
„Innej drogi nie ma do nieba, prócz drogi krzyżowej.
Ja sam przeszedłem ją pierwszy. Wiedz o tym, że jest
to najkrótsza i najpewniejsza droga”. Dz. 1487
„Jedna godzina rozważania Mojej Bolesnej Męki, ma
większą zasługę aniżeli cały rok biczowania się aż
do krwi; rozważanie Moich bolesnych Ran jest dla
ciebie z wielkim pożytkiem, a mnie sprawia wielką
radość”. (Dz. 369)
Modlitwy na rozpoczęcie
rozważań Drogi Krzyżowej
Boże, proszę Cię o rzecz najtrudniejszą, o łaskę
abym w każdym cierpieniu umiał dostrzec krzyż
Twojego Syna,
wielbić w Nim Twoją świętą, niezbadaną wolę,
towarzyszyć Twemu Synowi w Jego drodze
krzyżowej, jak długo będzie taka Twoja wola.
Przyjmij, Trójco Święta, moje rozważanie Drogi
Krzyżowej Pana naszego Jezusa Chrystusa na
uwielbienie Boskiego majestatu Twego, na
zadośćuczynienie za moje grzechy, na
podziękowanie za wszystkie dobrodziejstwa Twoje,
oraz na uproszenie łask zbawiennych dla żyjących i
na wybawienie dusz w czyśćcu cierpiących. Daj mi
Jezu poznać, że jesteś moją światłością i drogą a
zarazem pobudź mnie do skruchy za grzechy i rozpal
mnie miłością Swoją, abym mógł dostąpić łask i
odpustów jakie do tego nabożeństwa są
przywiązane.
Panie Jezu Chryste, spojrzyj łaskawie miłościwym
okiem na nas grzeszników i spraw, aby gorzka Męka
Twoja, którą rozpamiętywać zamierzam, tak
przejęła serce moje, jak przeszyła mieczem boleści
Serce Matki Twojej najukochańszej Maryi. O Matko
najboleśniejsza, prowadż nas krwawymi śladami
Syna Twego, uproś nam łaskę szczerego żalu za
grzechy nasze i spraw Swym wstawiennictwem,
byśmy z rozważania z Drogi Krzyżowej Pana Jezusa
odnieśli zbawienną korzyść dla dusz naszych i
naszych bliżnich przez tegoż Pana naszego Jezusa
Chrystusa. Amen.
Panie Jezu Chryste, rozważając w duchu miłości
Stacje Męki Krzyżowej pragnę oddać Ci cześć
głęboką i ofiaruję się Twojej Przenajdroższej Krwi.
Pragnę przez modlitwy wyprosić grzesznikom łaskę
nawrócenia, zrozumienia swej nędzy i Twojej, o Jezu,
niezgłębionej Miłości Miłosiernej, abyśmy Cię ponad
wszystko ukochali i wielbili przez wieki.O Jezu,
Zbawicielu Najdroższy, prosimy cię przez
rozważanie Twej Męki, jaką przeżywałeś w swej
duszy i na ciele, od konania w Ogrójcu i dalej
poprzez sąd, uwięzienie, cierniem ukoronowanie,
biczowanie, obelgi, nienawiść, wyczerpanie z głodu i
pragnienia, odarcie z szat, ukrzyżowanie i śmierć –
daj nam dar Bojażni Bożej oraz Dar Rozumu, byśmy
jaśniej poznali, co uczyniłeś dla naszego zbawienia,
porusz łaską Twą nasze zimne serca, byśmy szczerze
żałowali za wszystkie nasze grzechy i mężnie je
wyznali na spowiedzi św., umocnij łaską naszą wolę i
oświeć rozum, byśmy się stanowczo poprawili.
Pragniemy tę Drogę Krzyżową ofiarować w intencji
Ojca Świętego, prosić gorąco o ufność w Miłosierdzie
Boże dla największych grzeszników i zbawienie całej
ludzkości, a uzyskane odpusty ofiarujemy za dusze
w czyśćcu cierpiące.
Modlitwa dla uczczenia Męki Pana Jezusa
(
do odmawiania przed krzyżem)
Ojcze Przedwieczny, przez Bolesne i Niepokalane
Serce Maryi, w imieniu wszystkich i za wszystkie
dusze – ofiaruję Ci Najświętsze Oblicze Twojego
Syna, jego Najświętsze Ciało, Najdroższą Krew,
Bolesne Rany i to z miłością ku ludziom płonące
Serce w Najświętszym Sakramencie Ołtarza, także i
Jego wszystkich obejmujące Miłosierdzie, i Jego lęk
śmiertelny, i opuszczenie w Ogrójcu, Jego bolesne
ukrzyżowanie, i podwyższenie krzyża, Jego śmierć,
Jego zwycięskie Zmartwychwstanie i Chwalebne
Wniebowstąpienie. Ofiaruję Ci Twego ponad
wszystko umiłowanego Syna, naszego Pana Jezusa
Chrystusa, którego tak bardzo kocham, z wszystkimi
Jego intencjami, które On dla nas miał, jako
wynagrodzenie za moje grzechy i za grzechy całego
świata, za dusze czyśćcowe i za wszystkich dziś
umierających. Daj nam Jego zasługi, nawrócenie
grzeszników i daj pokój całemu światu. Matko
Najświętsza, Współodkupicielko świata, prosimy Cię,
przez Twoje współuczestnictwo w odkupieniu
ludzkości, poprzez zjednoczenie we
wszystkich boleściach Twojego Bolesnego i
Niepokalanego serca z Najświętszym Sercem Jezusa,
wyproś nam łaskę głębokiego wniknięcia i
zrozumienia Tajemnicy Męki i Śmierci Twojego
Syna, oraz łaskę szczerej i ufnej modlitwy, pokuty i
wytrwania w dobrym do końca. Boska dobroci,
uderz w serce moje łaską skuteczną, by obfite zdroje
łez wytrysnęły nad Panem cierpiącym, krzyż
dżwigającym
Pierwsze słowa Drogi Krzyżowej zostały
opracowane na podstawie rozmów Pana Jezusa ze
sługami Bożymi: s. Leonią Nastał i s. Józefą Mendez.
Druga wersja to słowa Pana Jezusa skierowane do
wybranej duszy, która właśnie teraz będzie
odprawiała to największe nabożeństwo !!!
Trzecia wersja to twoja pokorna i skruszona
modlitwa do cierpiącego Pana Jezusa. Tym
rozważaniem utożsamiać się będziesz Jego
cierpieniem.
STACJA I: PAN JEZUS NA ŚMIERĆ SKAZANY
Stacja niesłusznie potępianych.
Kłaniamy się Tobie Panie Jezu Chryste i
błogosławimy Ciebie, Żeś przez Krzyż i Mękę Swoją
świat odkupić raczył.
Pan Jezus: Ja poddałem się pod sąd Piłata, aby przez
to upokorzenie wyjednać ludziom łaskę dobrej
spowiedzi, a przez milczenie wynagrodzić Ojcu
Memu fałszywe milczenie dusz w tym sakramencie.
Dusze, które tają grzechy na spowiedzi, wybierają
szatana, a Mnie Krzyżują. Dusze, które natomiast z
pokorą i szczerością wyznają swoje przewinienia,
zdejmują z Mojej dłoni krępujące Mnie więzy. O Jezu,
myśląc o wyroku skazującym Ciebie na śmierć,
polecam ci dusze przystępujące do Sakramentu
Pokuty, oraz spowiedników. Przepraszam Cię także
za te dusze, które utaiły swoje grzechy i przyjęły
świętokradzko Komunię Świętą.
Pan Jezus: Oto Jestem Ja, Jezus Chrystus, jakże
niesprawiedliwie osądzony. Oto Człowiek podniósł
rękę na Boga i nadal podnosi. Moje cierpienie jest
wielkie. Zbliżcie się do Mnie swoimi sercami. Nie
rańcie Mnie fałszywymi wyrokami. Jakże wiele tych
fałszywych sądów wydajecie. Jakże wiele zła
wyrządzają ludzkie języki. Bądzcie tymi, którzy
uśmierzają Mój ból, a nie tymi, którzy go zadają.
Poskromcie wasze języki, przez nie tyle grzechów na
świecie. Wydajcie owoc waszego nawrócenia.
Moja modlitwa - rozważanie: Stanąłeś Jezu, przed
sądem człowieka. Mówiłeś szeptem- nie korzystałeś
z Mocy Słowa. Ty?!Słowo Boże?! Odwieczna
Mądrość?! Milczałeś, w obliczu niesprawiedliwości
ludzkiej wobec Ciebie?! Stałeś tam w pokorze! Stałeś
tam uniżony! Oczekiwałeś na wyrok od człowieka!...
Przemówiłeś jednak językiem najbardziej
przekonującym- cierpieniem. Uczulony na krzywdę i
niesprawiedliwość, chciałeś przez to nauczyć mnie
głębi myślenia. Chciałeś też nauczyć mnie głębi
milczenia- stojąc przed Twoim katem w bolesnym
milczeniu.
Z tego Twojego milczenia, uczę się pokory, ciszy i
oddania. Twoje milczenie wydobywa z najgłębszych
pokładów serca to, co w nim ukryte. Dajesz mi Boże
mądrość milczenia tam, gdzie powinno zachować się
ciszę, a uczysz krzyczeć przeciw wszystkiemu, co
niszczy moje serce. Dajesz mi Boże, Twojego Ducha,
gdy widzisz moje rozterki... Ufam, że w godzinie
próby, pomoże mi Twoja Boża i ludzka dłoń. Zdejmij
ze mnie strach, i pozwól stanąć obok Ciebie, przed
sądem człowieka, by zrozumieć Twoją miłość do
mnie...
Ojcze Nasz..., Zdrowaś Maryjo..., Chwała Ojcu...
Jezu, ufam Tobie. Jezu kocham Ciebie. Jezu wielbię
Ciebie. Jezu Ty pozostań moim Panem, teraz i na
wieki. Amen. Matko Boża, rozlej na całą ludzkość
działanie Łaski Twojego Płomienia Miłości, teraz i w
godzinę śmierci naszej. Amen.
Ojcze , wejrzyj na Serce Twego umęczonego Syna, na
zadośćuczynienie, jakie Ci składa za nas
grzeszników, pokornie prosimy o miłosierdzie
Twoje i prosimy o przebaczenie.
Ojcze Przedwieczny, zachowaj kościół Twego Syna w
świętości i prawdzie, a wszystkim jego wiernym
dzieciom daj szczęście w Twej chwale przez Mękę i
śmierć Pana naszego, Jezusa Chrystusa, który z Tobą
żyje i króluje na wieki wieków. Amen
Któryś za nas cierpiał rany.
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała.
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
STACJA II : PAN JEZUS BIERZE KRZYŻ NA RAMIONA
Stacja tych, którzy przyjmują swój krzyż.
Kłaniamy się Tobie Panie Jezu Chryste i
błogosławimy Ciebie,
Żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Pan Jezus: Kiedy brałem Krzyż na swoje ramiona, a
raczej gdy mi go wtłaczano na ramiona, członki Moje
przeniknął gwałtowny ból, że gdyby nie wyższa siła,
byłbym upadł na ziemię. Na żywe, ociekające jeszcze
Krwią Rany wtłoczono Mi ciężar Krzyża. Był to nie
tylko ciężar drzewa, ale i ciężar grzechów, za które
Krzyż podjąłem. Ich widok o wiele boleśniej
przytłaczał Mi duszę. Przyjąłem do Mojej duszy
wszystkie udręki, jakie przeżywają dusze
dopuszczające się grzechów ciężkich, a pochodzą z
wyrzutów sumienia, a także jako zadośćuczynienie
Nieskończonemu Majestatowi za tych, którzy żyją w
zatwardziałości serca.
Pan Jezus: Przyjąłem ten krzyż z Miłością i niosę go,
aby was zbawić. O ludzkie stworzenie, jak bardzo
mocno grzeszysz. Czy rozumiesz Moje cierpienie?
Oto człowiek zadaje cierpienie Bogu. Jak może to
czynić! A jednak tak się dzieje! Ten krzyż staje się
coraz cięższy. Ciągle nowe grzechy dokładane są do
tego Krzyża. Bądżcie tymi, którzy pomagają Mi
dżwigać Krzyż, a nie tymi, którzy dokładają
ciężarów. Niech wasze serca otworzą się na Moją
Miłość i wspólnie dżwigajmy ten Krzyż, a wtedy
otrzymacie tak wiele łask, a na koniec życie wieczne.
Moja modlitwa – rozważanie: Trudno jest mi
uwierzyć, Jezu, że krzyż, który ludzie wtłoczyli na
Twoje ramiona, jest darem od Twojego Ojca! Trudno
uwierzyć, że dar ten przyjąłeś z pokorą i
uwielbieniem, wiedząc, jaki to jest dar. Był bowiem
zapowiadany. Pokochałeś Jezu ten przedziwny dar,
bo podarunków się nie odrzuca. Pokochałeś Jezu ten
dar, bo nie ma w Tobie buntu przed jego
dźwiganiem. Jakże ciężki musi być Twoj Krzyż, który
zawiera w sobie wszystkie grzechy ludzkości- wiesz
to tylko Ty i Ojciec Twój. Ileż zaufania położył w
Ciebie Ojciec, obdarzając krzyżem odkupienia.
Dzieląc się ze mną Twoim krzyżem, we mnie
pokładasz ufność, że zdołam go podźwignąć. I choć
na chwilę, stanę się przez to cząstką Twego
Mistycznego Ciała. Krzyż mój wkładasz mi na
ramiona, Twoją Chrystusową- rozumiejącą wszelkie
cierpienie- ręką, oczekując zrozumienia Twego
daru. Bądź przy mnie Jezu, bym wytrwał w miłości
pod ciężarem Twojego daru, który nauczy mnie
pokory i przyjmowania Twojej woli. Jezu Najsłodszy,
dlaczego?
Dlaczego Ty --- Syn Boga Żywego --- zgadzasz się na
ludzki sąd i wyrok?
Dlaczego nie protestujesz, nie wyjaśniasz, nie
apelujesz do poczucia sprawiedliwości sędziów?
Dlaczego z pokorą poddajesz się żądnemu krwi
tłumowi, który przecież nie wie, co czyni?
Dlaczego pozwalasz się bić rzymskim żołdakom?
Zdumiewające było Twoje milczenie wobec Piłata.
Utkwiłeś w nim na długo swoje spojrzenie, które
wcześniej sprawiło, że w jednej chwili dokonało się
nawrócenie i odkupienie Piotra. Z Twych oczu
emanował blask doskonałości moralnej oraz
nieskończonej niewinności, a jednak zostałeś
skazany. Jednak lepiej mi być skazanym z Tobą, niż
bez Ciebie uwieńczonym. Niech więc umrą moje
zuchwałe sądy o Tobie, moje ciągłe żale i pretensje
do Ciebie, niepokój i niezadowolenie ze wszystkiego,
gdy patrzę na Ciebie spokojnie przyjmującego
brzemię Krzyża. Oto Więzień z godnością zwycięża
naszą swawolę wolności.
Oto Skazaniec odzyskuje wolność, bo się wypełnia
Jego wola. Wolni zaś stają się niewolnikami swojego
wyroku. O Panie, Ty przyjąłeś wyrok wydany przez
urzędnika, dla którego ważniejsza była kariera
polityczna, niż zadośćuczynienie poczuciu
elementarnej sprawiedliwości. Gdy jednak głębiej
wnikam w Ewangelię, zaczynam rozumieć motywy
Twego postępowania. Wszak miałeś dwie
możliwości: albo odrzucić podły wyrok, rezygnując
jednocześnie z Miłości, albo trwać w Niej do końca,
trwając w Tym, który Cię posłał. Dlatego bez
najmniejszego sprzeciwu pozwalasz przywiązać swe
ramiona do patibulum. W ten sposób zaczyna się
Twoja droga na miejsce kaźni.
W ciężarze drewnianej belki czujesz, Panie, ciężar
moich grzechów. Nigdy nie byłem tak blisko Ciebie,
jak teraz, gdy idę krok w krok za Tobą, który
taszczysz ciężar mojego życia. Wyruszyłeś w drogę,
bo zapragnąłeś być pierwszy w szeregu
dźwigających swe krzyże i zapraszasz nas, mówiąc:
„Kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie,
niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie
naśladuje”.Twoje niewinne cierpienie, Twój Krzyż to
cena za nas --- grzeszników. To cena za to, że kochasz
kogoś tak niedoskonałego jak my i tak doskonałego
jak Bóg. Jako Słowo Przedwieczne byłeś
Zegarmistrzem Światła Purpurowym, Władcą Czasu,
bo nie podlegałeś jego upływowi. Mimo to zechciałeś
włączyć się w nurt ludzkich dziejów i z chwilą, gdyś
wziął na swe ramiona Krzyż ludzkości, zacząłeś z
nami przemierzać wieki. Błogosławię Cię, Synu
Człowieczy, żeś stał się podobny nam we wszystkim,
prócz grzechu. Błogosławię Cię, że upodobniłeś się
do mnie, aby lżej mi było w mej słabości. Spłynąłeś
Potem, żebym nie wstydził się własnego potu.
Spłynąłeś Łzą, abym i ja nie żałował swych łez,
zwłaszcza łez skruchy. Ze względu na mnie nie
oszczędziłeś nawet swej Przenajświętszej Krwi.
Prowadź mnie, Panie, po wszystkich drogach i
bezdrożach mojego życia. Jezu, który bierzesz Krzyż
na swe ramiona, naucz mnie ufać woli Ojca, abym
bez sprzeciwu umiał przyjmować krzyż doczesności,
który jest ceną za miłość. Naucz mnie ze spokojem
przyjmować śmierć...
Ojcze Nasz..., Zdrowaś Maryjo..., Chwała Ojcu...
Jezu, ufam Tobie. Jezu kocham Ciebie. Jezu wielbię
Ciebie. Jezu Ty pozostań moim Panem, teraz i na
wieki. Amen. Matko Boża, rozlej na całą ludzkość
działanie Łaski Twojego Płomienia Miłości, teraz i w
godzinę śmierci naszej. Amen.
Ojcze , wejrzyj na Serce Twego umęczonego Syna, na
zadośćuczynienie, jakie Ci składa za nas
grzeszników, pokornie prosimy o miłosierdzie
Twoje i prosimy o przebaczenie.
Ojcze Przedwieczny, zachowaj kościół Twego Syna w
świętości i prawdzie, a wszystkim jego wiernym
dzieciom daj szczęście w Twej chwale przez Mękę i
śmierć Pana naszego, Jezusa Chrystusa, który z Tobą
żyje i króluje na wieki wieków. Amen
Któryś za nas cierpiał rany.
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała.
Matko Bolesna, przyczyń się za nami
.
STACJA III: PAN JEZUS UPADA PO RAZ PIERWSZY
Stacja upadających pod krzyżem na początku drogi.
Kłaniamy się Tobie Panie Jezu Chryste, i
błogosławimy Ciebie,
Żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Pan Jezus: Duszo Moja, czy wiesz, co spowodowało
Mój pierwszy upadek? To widok pierwszych
grzechów ciężkich. Jakiego okropnego bólu
doznałem na widok dusz, które pięknością swoją
podobne do Aniołów, były mieszkaniem Trójcy
Przenajświętszej, teraz z całą świadomością
odwracają się od Boga, gardzą Nim. Jednym
złośliwym, silnym pchnięciem wytrącają Mnie ze
swego serca, a na Moje miejsce wchodzi szatan. Już
nigdy bym nie wrócił do tej duszy, gdyby nie Moja
nieskończona Miłość, która karze Mi ratować
wszelką nędzę. Miłość każe Mi umrzeć, by dusza żyła
Pan Jezus: Ciężar Krzyża jest wielki. Któż może to
zrozumieć? Jedynie ci, którzy są ze Mną zjednoczeni.
Widzicie, że upadłem. To wasz grzech rzucił Mnie na
ziemię, ale Miłość powstaje. Każdy akt waszej
Miłości zwrócony ku Mnie, jest podnoszeniem z
upadku. O, moje stworzenia! Jak bardzo cierpię!
Dopomóżcie Mi w tym Moim cierpieniu. Nie
zostawiajcie Mnie samego, bo Ja tak bardzo was
kocham.
Moja modlitwa – rozważanie: To nie ciężar drzewa
przygniata Ciebie, Jezu, to wszelkie zło świata, które
zawarte jest w Twym krzyżu: to ludzka
niesprawiedliwość, ludzkie grzechy, to nienawiść
człowieka do wszystkiego, co święte. Twój Ojciec
umieścił w krzyżu- jak w pudełku na prezenty-
ludzkie i moje grzechy: obojętność, zwątpienie,
złości, niecierpliwość, bylejakość w wierze- i Tobie
dał w podarunku. Przyjąłeś ten dar na swoje obolałe
ramiona, jak przyjmuje się przesyłki pocztowe, i
poniosłeś ścieżką nienawiści i cierpienia. Upadający
na kaleczący kolana bruk, i dźwigający się, jesteś dla
mnie siłą powstawania z bolesnych upadków. Ty
znasz mnie i przenikasz moje myśli- Twoje
spojrzenie, pełne męki i cierpienia, towarzyszy mi w
chwilach zwątpienia. Obraz Twój pozwala mi wciąż
od nowa wracać do Ciebie i doświadczać Twojej
łaski pełnej miłosierdzia. Pozwól Jezu, bym miał siły
na ciągłe podnoszenie się po upadkach. Pozwól choć
przez chwilę dźwigać Twój krzyż, bym poczuł Twoją
miłość...O Jezu wyczerpany długotrwałymi
torturami, z ogromnym trudem niesiesz ciężką
belkę, która wrzyna się w kark, obciera drętwiejące
ramiona i wgniata Cię w uliczny rynsztok. Jakże
bolesny jest upadek twarzą w błoto, zwłaszcza gdy
nie można się przed nim wybronić. Na domiar złego
nikt Ci nie pomaga wstać, nikt nawet nie próbuje
ująć niesionego ciężaru. Wokół tylko szyderstwa,
obelgi i krzyki żołnierzy batem nakłaniających Cię
do dalszej wędrówki. Twój błogosławiony upadek
jest szkołą mojego powstania. On nie jest daremny.
Wszak ziarno pszeniczne również wymaga błota,
aby przynieść plon stukrotny. Patrząc na Ciebie,
upadły Boże, dostrzegam, iż moc w słabości się
doskonali. Dlatego, gdy ja upadam, nurzając się w
błocie grzechu, Ty jesteś gotów dźwignąć mnie
nawet z najgłębszej nędzy. Nie czynisz jednak nic
wbrew mojej woli. Pragniesz jedynie mojej
współpracy z Tobą, a nie oczekiwania, że Bóg sam
wszystkiemu zaradzi.
Zaczynam więc rozumieć dynamikę pracy nad sobą
oraz jej sens wynikający z ciągłości i wytrwałości na
co dzień. A wszystko po to, aby od małych zwycięstw
przechodzić do większych, na nowo promieniując
światłem Chrystusa
Błogosławione są Dłonie Boga, które dotykają mnie
zabłoconego i przytulają do Serca gorejącego
miłosierną Miłością. Chryste, nasz Królu, proszę Cię
za tymi, którzy cierpią uciskani władzą: dodaj im sił,
aby godnie wytrwali i nie zgasili ducha. Przez Twoją
Świętą Krew udziel mądrości i mocy tym, którzy
piastują wysokie urzędy i wspieraj tych, którzy
zacnie pełniąc funkcje publiczne z trudem dźwigają
brzemię odpowiedzialności. Uwolnij ich od
wszelkich drwin i od każdej niemiłosiernej krytyki.
Uzdolnij nas do spotykania Ciebie w tych, którzy
doznają od innych najróżniejszych krzywd. Naucz
nas wytrwałości w dążeniu do szlachetnego celu,
abyśmy nie ulegali zniechęceniu, gdy pojawiają się
pierwsze trudności.
Ojcze Nasz..., Zdrowaś Maryjo..., Chwała Ojcu...
Jezu, ufam Tobie. Jezu kocham Ciebie. Jezu wielbię
Ciebie. Jezu Ty pozostań moim Panem, teraz i na
wieki. Amen. Matko Boża, rozlej na całą ludzkość
działanie Łaski Twojego Płomienia Miłości, teraz i w
godzinę śmierci naszej. Amen.
Ojcze , wejrzyj na Serce Twego umęczonego Syna, na
zadośćuczynienie, jakie Ci składa za nas
grzeszników, pokornie prosimy o miłosierdzie
Twoje i prosimy o przebaczenie.
Ojcze Przedwieczny, zachowaj kościół Twego Syna w
świętości i prawdzie, a wszystkim jego wiernym
dzieciom daj szczęście w Twej chwale przez Mękę i
śmierć Pana naszego, Jezusa Chrystusa, który z Tobą
żyje i króluje na wieki wieków. Amen
Któryś za nas cierpiał rany.
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała.
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
IV STACJA- PAN JEZUS SPOTYKA SWOJĄ MATKĘ
Stacja tych, którym w drodze krzyż. towarzyszyła
matka.
Kłaniamy się Tobie, Jezu Chryste, i błogosławimy
Ciebie,
Żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Pan Jezus: Duszo moja, pomyśl, ile cierpiała Moja
Matka Niepokalana,gdy mnie ujrzała obarczonego
Krzyżem, z cierniową koroną na głowie, z twarzą
zalaną potem i Krwią. Słyszała Ona urąganie i
naśmiewanie żołdactwa,złośliwe uwagi
przechodniów,nienawistne szyderstwa Żydów.
Wiedziała, że jestem niewinny, że jestem Ofiarą za
całą ludzkość.. Niemniej jednak, nowy miecz boleści
przeszył Jej Serce, gdy Mnie ujrzała w takim
poniżeniu. Cierpienia Mojej Matki napełniły nowym
bólem Moje Serce,jednocześnie doznałem ulgi w
uczuciu radości na widok tak pięknej Jej duszy, tak
ubogaconej przez Trójcę Przenajświętszą.
Pan Jezus: To spotkanie bardzo raduje Moją
Duszę,ale i zarazem potęguje Cierpienie. Bo oto
widzę cierpiącą Matkę Moją. Ona ze Mną
współcierpiała. Niosła ten Krzyż,chociaż
niewidzialny,tak samo jak Ja. Ona odczuwała
wszystko to,co Ja odczuwałem, bo Ona była i jest za
Mną zjednoczona. Macie w Niej przykład do
naśladowania. Zbliżcie się jeszcze bardziej do Mnie.
Niech Wasze serca będą złączone z Moim
Najświętszym Sercem i Niepokalanym Sercem
Maryi,a wtedy zrozumiecie Moje cierpienie.
Moja modlitwa – rozważanie: Na Twojej drodze
stanęła Matka- o czym myślisz Jezu? Co pragniesz Jej
powiedzieć. Jak chcesz Ją uspokoić? Mając wrażliwe
serce, rozpłakałeś się. Ale nie nad sobą. Rozpłakałeś
się nad Matką swoją. Rozpłakałeś się nade mną, tak
zwyczajnie, po ludzku. Nie myślisz o sobie i o swoim
cierpieniu. Myślisz o mnie, o moim bólu, smutku i
łzach wylewanych nad Tobą. Płaczesz nad moimi
bolesnymi upadkami. Martwisz się o mnie, a grzechy
moje sprawiają Tobie Jezu niesamowity ból.
Pragniesz cierpieć za mnie stając przy mnie, i ze
swoim cierpieniem oddajesz mi siebie.
Żłobisz swój obraz Ukrzyżowanego w moim sercu,
by ono pamiętało o Twoim bólu i cierpieniu, którymi
odkupiasz moje grzechy.
Naucz mnie Jezu płakać nad sobą. Naucz mnie
płakać nad Matką Twoją. Naucz płakać nad bratem
moim.
Naucz też Jezu wybaczać i prosić o wybaczenie.
Naucz mnie po prostu żyć w miłości Twojej i
pozwalać żyć w niej bliźniemu.
Pozwól mi odnajdywać Twoje spojrzenie pełne
cierpienia, a w nim Moc Twojego przebaczenia.
Pozwól uchwycić się Twojego krzyża, gdy na mojej
drodze stanie Matka.
O Maryjo, Matko Bolesna, Ty idziesz za Jezusem
wiedziona instynktem macierzyńskiej miłości.
Jesteś z Nim zawsze blisko cicha, czuła, kochająca,
opiekuńcza, niepokojąca się w trudnych chwilach.
Nie opuszczasz Go nigdy.
Kto, widząc Cię tonącą we Łzach, odważyłby się
zapytać o powód Twojego płaczu?
Nic nie może się równać z ogromem Twojego bólu.
Wszak cierpisz razem ze swoim Boskim Synem, a
Twoje Niepokalane Serce przeszywa miecz boleści.
Czy mogę sobie wyobrazić, co czujesz, Maryjo, gdy
patrzysz na Jezusa umęczonego, skatowanego,
ociekającego Krwią?
Czy jestem w stanie pojąć Twój ból jaki odczuwałaś,
gdy Jezus był sądzony, bity i znieważany? Nie tylko
widziałaś te haniebne czyny, ale i słyszałaś jak tłum
lżył Tego, którego dosłownie kilka dni temu obwołał
Królem.
Ty cierpisz w zjednoczeniu z Jezusem, a
przecież to mój grzech jest przyczyną Twoich Łez.
Pragnę Cię pocieszyć, Najczystsza Panienko, ale
lękam się, że nie jestem godzien nawet zbliżyć się do
Ciebie.
Nie jestem godzien, ale z ufnością łączę swoje małe,
codzienne zgryzoty z Twoim niewyobrażalnie
głębokim bólem, a wszystkie niewypowiedziane,
lecz skrywane w duszy uwielbienia,dziękczynienia i
prośby zanoszę przez Twoje Niepokalane Serce,
Maryjo, wprost do Najświętszego Serca Twojego
Syna.
O Matko Bolesna, przez Łzy towarzyszące spotkaniu
z umęczonym Jezusem, uproś dla mnie łaskę, bym,
nosząc w sercu żywe wspomnienie Pasji Chrystusa,
nigdy nie zapomniał jak wielką Ofiarę poniósł Bóg-
Człowiek dla mojego zbawienia.
O Jezu, który z miłością przyjąłeś obecność i pełne
wsparcia spojrzenie Twojej, przenikniętej bólem,
Matki, pozwól mi --- gdy będę przeżywał godzinę
próby --- być blisko Najświętszej Dziewicy.
Ojcze Nasz..., Zdrowaś Maryjo..., Chwała Ojcu...
Jezu, ufam Tobie. Jezu kocham Ciebie. Jezu wielbię
Ciebie. Jezu Ty pozostań moim Panem, teraz i na
wieki. Amen. Matko Boża, rozlej na całą ludzkość
działanie Łaski Twojego Płomienia Miłości, teraz i w
godzinę śmierci naszej. Amen.
Ojcze , wejrzyj na Serce Twego umęczonego Syna, na
zadośćuczynienie, jakie Ci składa za nas
grzeszników, pokornie prosimy o miłosierdzie
Twoje i prosimy o przebaczenie.
Ojcze Przedwieczny, zachowaj kościół Twego Syna w
świętości i prawdzie, a wszystkim jego wiernym
dzieciom daj szczęście w Twej chwale przez Mękę i
śmierć Pana naszego, Jezusa Chrystusa, który z Tobą
żyje i króluje na wieki wieków. Amen
Któryś za nas cierpiał rany.
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała.
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
V STACJA- SZYMON Z CYRENY POMAGA NIEŚĆ KRZYŻ
PANU JEZUSOWI
Stacja tych, którzy muszą korzystać z cudzej pomocy.
Jedni drugich brzemiona noście, a tak wypełnicie
zakon Chrystusowy. Gal. 6,2.
Kłaniamy się Tobie, Jezu Chryste, i błogosławimy
Ciebie,
Żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Pan Jezus: Duszo moja,ten Krzyż to był Mój Krzyż.
Dla człowieka był on za ciężki. Szymon jak każdy
inny człowiek, mógł nieść tylko swój krzyż. Kiedy
jednak wziął na ramiona Mój
Krzyż,podtrzymywałem go,inaczej byłby upadł.
Pan Jezus: Cierpienie się wzmaga,coraz mnie sił. Tak
bardzo Jestem wyczerpany. Któż Mi dopomoże w
dżwiganiu Krzyża. Oto przymuszają Szymona z
Cyreny. Otrzymuje tę wielką łaskę, aby pomagać
dżwigać Krzyż Zbawicielowi. Wy wszyscy ją również
otrzymaliście. Każdy z was może pomagać Mi w
dżwiganiu Krzyża. Jednak czy zechcecie? Nie bądżcie
tymi,którzy są przymuszani,ale tymi,którzy
ochoczym sercem biorą Mój Krzyż. Radujcie się,że
możecie Mi pomagać,to wszystko będzie wam
policzone.
Moja modlitwa – rozważanie:
Panie Jezu! Spotykasz
na swojej Drodze Krzyżowej Szymona, który pomaga
Tobie dźwigać krzyż. Nie często zdarza się mieć
takich przyjaciół, którzy są gotowi na takie akty
heroicznego poświęcenia. Twój Ojciec postawił na
Twojej drodze takiego właśnie człowieka. Nie był on
przygotowany na niesienie krzyża, lecz w trakcie
niesienia Go zrozumiał, że nie ma innej drogi do
nieba, jak pomoc w niesieniu cierpienia i przejęcia
obowiązków innych ludzi, którzy czekają na taką
pomoc ! Stawiasz Panie na naszych drogach życia
takich ludzi, którzy pomagają nam, gdy nasze krzyże
stają się dla nas zbyt ciężkie. Ty, Jezu, jesteś
Wszechmocny, i na pewno poradziłbyś sobie ze
swoim ciężarem, ale pomoc Szymona jest Tobie i
ojcu Twojemu, miła i jako za przykład nam dana.
Pozwól mi Panie Jezu, na udział w dźwiganiu
Twojego krzyża, choć przez chwilę,
bym mógł zrozumieć swoje grzechy i odczuć na
sobie ich ciężar. Nie oddalaj ode mnie przyjaciół,
których obecność jest mi równie droga, jak droga
jest dla Ciebie moja i ludzka obecność. Dzieląc się ze
mną Twoim krzyżem, wyzwalasz mnie z grzechu i
osamotnienia. Okazujesz mi Twoją miłość i czekasz
na bicie mego serca w rytm swojego. Postawiłeś na
mojej drodze równie oddanych ludzi, gotowych na
poświęcenia; życzliwych, cierpliwych i troskliwych.
Wszczepiłeś w ich serca miłość do bliźniego, która
rozpoznaje cierpienie. Pozwól także i mnie
odkrywać w sobie taką miłość, bym potrafił ją
pomnażać i rozdawać innym. O Jezu, żołnierze
zauważyli, że opadasz z sił. Postanowili więc zmusić
przygodnego wieśniaka, aby Ci pomógł. Przecież
Skazaniec musi dojść na Golgotę, choćby na
kolanach, aby można było wykonać zaplanowaną
egzekucję.
Kim dla Ciebie, mój Panie, był Szymon z Cyreny, że
pojawiłeś się na jego drodze poraniony, obolały,
spragniony, wzgardzony i przytłoczony ciężarem
dźwiganego Krzyża?
Kim dla Ciebie jestem ja, skoro stajesz na mojej
drodze i jesteś gotów odstąpić mi małą cząstkę
swojego przeogromnego cierpienia?
Dlaczego tak bardzo jestem do niego podobny?
Dlaczego wzdrygam się, gdy jest okazja, aby pomóc,
aby komuś ulżyć w niedoli, aby spełnić dobry
uczynek?
Dlaczego myślę wyłącznie o sobie i zaspokajaniu
tylko swoich potrzeb?
Szymon zaczyna Ci pomagać, bo jest do tego
zmuszony. Stopniowo jednak staje po Twojej stronie.
Nie narzeka i nie szuka wymówki, aby pozbyć się
ciężaru.
Udzielił Ci pomocy i, choć przymuszony, włożył w to
nie mało wysiłku.
Jak bym się zachował, gdybym miał stanąć przed
Tobą, mój Panie, i nieść Twój Krzyż na Golgotę?
Czy przymuszony robiłbym to z niechęcią i
obojętnością wobec Ciebie, próbując przypodobać
się wrogiemu tłumowi?
Czy dźwigałbym Twój Krzyż z miłością i
współczuciem, górując nad wszędobylską
znieczulicą, przynosząc ulgę Twojemu cierpieniu,
chcąc poczuć na sobie cząstkę Twojego bólu, abyś
cierpiał choć trochę mniej?
O Panie, przecież Ty wielokrotnie stawałeś na mojej
drodze życia.
Po raz pierwszy podczas Chrztu Świętego, gdy
wezwałeś mnie na łono Twojego Kościoła. Potem w
kolejnych sakramentach i w Dobrej Nowinie.
Również we wszystkich tych momentach, kiedy się
wahałem lub upadałem.
Zawsze wtedy mnie wspierałeś i podnosiłeś z
upadku.
Czy ja --- człowiek w zasadzie uczynny --- umiem
pomagać Bogu i ludziom bez przymusu, zupełnie
bezinteresownie, wspaniałomyślnie i ofiarnie?
Kiedy okazuje się, że nie potrafię tego uczynić,
wtedy mówię sobie, że lepiej wcale nie pomagać. A
jednak można zacząć swoje bycie dla bliźnich od
przymuszenia siebie samego tak, jak zrobił to
Szymon. Ważne jest, by w ogóle zacząć, choćby
początki miały być trudne i dalekie od doskonałości.
O Jezu, który stajesz na mojej drodze życia, naucz
mnie rozpoznawać Ciebie w napotkanych ludziach,
którzy utrudzeni i obciążeni cierpieniem czekają na
moją pomoc. Spraw, abym, niosąc im
bezinteresowną pomoc, coraz bardziej wzrastał w
miłości ku Tobie.
Ojcze Nasz..., Zdrowaś Maryjo..., Chwała Ojcu...
Jezu, ufam Tobie. Jezu kocham Ciebie. Jezu wielbię
Ciebie. Jezu Ty pozostań moim Panem, teraz i na
wieki. Amen. Matko Boża, rozlej na całą ludzkość
działanie Łaski Twojego Płomienia Miłości, teraz i w
godzinę śmierci naszej. Amen.
Ojcze , wejrzyj na Serce Twego umęczonego Syna, na
zadośćuczynienie, jakie Ci składa za nas
grzeszników, pokornie prosimy o miłosierdzie
Twoje i prosimy o przebaczenie.
Ojcze Przedwieczny, zachowaj kościół Twego Syna w
świętości i prawdzie, a wszystkim jego wiernym
dzieciom daj szczęście w Twej chwale przez Mękę i
śmierć Pana naszego, Jezusa Chrystusa, który z Tobą
żyje i króluje na wieki wieków. Amen
Któryś za nas cierpiał rany.
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała.
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
VI STACJA- ŚWIĘTA WERONIKA OCIERA
SKRWAWIONĄ TWARZ PANU JEZUSOWI
Stacja niespodziewanie obdarzonych ludzką
dobrocią.
Kłaniamy się Tobie, Jezu Chryste, i błogosławimy
Ciebie,
Żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Pan Jezus: Duszo Moja-Weronika oddała Mi taką
samą przysługę jak Szymon Cyrenejczyk, choć nie
zdjęła z Moich ramion Krzyża. Uczyniła to, co
niewiasta uczynić mogła. Ja zmierzyłem czyn jej
wartością miłości,z jaką spieszyła,by Mi sprawić
ulgę. Odbiłem na jej chuście swe Boskie Oblicze, a
przez to odbicie wyszła ze Mnie Boska Moja
moc,udzielająca się Weronice: Miłość Moja zawsze
odpłaca się duszom,które czynią wszystko z miłości
do Mnie przez upodobnienie ich serc do Mojego
Serca,cichego i pokornego.
Pan Jezus: Jakże takich niewiast potrzebuję dzisiaj.
Niewiast,które są zdecydowane na wszystko z
miłości do Mnie. Oto ta,która nie patrzy się na
przeszkody,ale przebija się przez kordon żołnierzy i
śpieszy,aby Mi ulżyć. Jakże to serce miłowało. Niech
wasze serca tak samo miłują. Prześcigajcie się w
miłości do Mnie,a otrzymacie nagrodę już tu na
ziemi i nagrodę wieczną w niebie. Zapalcie się
ofiarną Miłością,spalajcie się z Miłości do Mnie,a Ja
przyjmę tę całopalną ofiarę.
Moja modlitwa – rozważanie: Naucz mnie Panie
takiej odwagi, jaką ma Weronika... Naucz mnie Panie
takiej miłości do Ciebie- odważnej- by nie zabrakło
mi jej, gdy będe się przedzierał, przez otaczające
Ciebie tłumy gapiów, by być jak najbliżej Ciebie.
Pragnę otrzeć Twoją twarz, by ujrzeć w niej swoje
odbicie. Naucz mnie Panie dostrzegać w Twoim
obliczu odbicie mojego serca. Pragnę, by Twoje
oblicze było zwierciadłem dla mojej historii, a w niej
moich myśli i działań, by nigdy nie były skierowane
przeciw Tobie i bliźniemu mojemu. Wielbię Ciebie
Panie za przyjaciół, którzy ocierali mi twarz z łez,
bólu i smutku, gdy potrzebowałem odrobiny
ludzkiej dobroci w moim utrapieniu. Dziękuję Tobie
Panie za wszystkie Weroniki, Które otoczyły mnie
Twoją troskliwością. To co zrobił Szymon wymagało
nie lada odwagi.
Przecież wokół szalał istny huragan nienawiści.
Podburzony tłum, pozbawieni skrupułów żołnierze
--- zewsząd szyderstwa i obelgi rzucane w stronę
Skazańca.
A jednak ty, Weroniko, dzięki swej niezwykłej
wrażliwości, wzniosłaś się ponad ich nędzę.
Przedarłaś się przez szpalery gapiów, niosąc Panu
ulgę w cierpieniu: otarłaś Mu Twarz, osuszając Pot,
Krew i Łzy.
To był piękny gest miłosierdzia odważnej kobiety ---
odważniejszej niż uczniowie, którzy albo uciekli,
albo jak Jan skryli się w tłumie.
Jakże hojnie obdarzył cię Jezus, pozostawiając na
Twej chuście krwawy wizerunek swojej Boskiej
Twarzy.
Panie mój, dzięki Ofierze doskonałej, którą składasz
za nas --- grzeszników --- Ojcu Przedwiecznemu, w
każdym ludzkim sercu zostaje odciśnięty obraz
Twojego Najświętszego Oblicza. Niestety, przez
grzechy doprowadzamy do Jego zeszpecenia, a
nawet całkowitego zamazania.
To również i dziś wymaga odwagi i wytrwałości.
Mądrze pomagać, choćby z narażeniem siebie,
choćby kosztem własnych, nieprzespanych nocy,
udręki każdej chwili, śmiechu gawiedzi, kosztem
upokorzeń, a nawet zniewag, jest rzeczą ze wszech
miar szlachetną.
O Jezu z twarzą ociekającą Potem, Łzami i Krwią,
pozostaw w mym sercu na wieki swój urzekający
miłością wizerunek Boga.
Dziś składam Ci doskonały akt żalu i skruchy. Ty zaś,
Panie, spraw, abym przez pokorę, pokutę i silne
postanowienie poprawy zasłużył na łaskę Twojego
Miłosierdzia.
O Panie, przebacz mi grzechy, którymi zeszpeciłem
Twój Święty Wizerunek w mym sercu: grzechy mojej
młodości, grzechy mojej dojrzałości, grzechy mego
ciała, grzechy mojej duszy, moje grzechy lenistwa,
moje ciężkie grzechy dobrowolne, grzechy, które
pamiętam i, które uszły mojej pamięci, grzechy,
które tak długo taiłem, i te, z popełnienia których
nie zdawałem sobie sprawy.
Szczerze żałuję za każdy grzech powszedni i
śmiertelny, za wszystkie grzechy od mego
dzieciństwa, aż do obecnej chwili.
Wiem, że liczne grzechy dotkliwie zraniły Twoje
czułe Serce, Miłosierny Zbawicielu, deformując
jednocześnie moje człowieczeństwo.
To dlatego chrześcijański system wartości
zaszczepiany mocą Sakramentów Świętych, w
winnicy Kościoła Powszechnego, stał się we mnie
zbyt asekuracyjny, wyblakły, jakby z wyprzedaży.
Racz mnie uwolnić z więzów złego za sprawą Twojej
Zbawczej Męki i przez Twoje pełne Ran Oblicze.
Ojcze Nasz..., Zdrowaś Maryjo..., Chwała Ojcu...
Jezu, ufam Tobie. Jezu kocham Ciebie. Jezu wielbię
Ciebie. Jezu Ty pozostań moim Panem, teraz i na
wieki. Amen. Matko Boża, rozlej na całą ludzkość
działanie Łaski Twojego Płomienia Miłości, teraz i w
godzinę śmierci naszej. Amen.
Ojcze , wejrzyj na Serce Twego umęczonego Syna, na
zadośćuczynienie, jakie Ci składa za nas
grzeszników, pokornie prosimy o miłosierdzie
Twoje i prosimy o przebaczenie.
Ojcze Przedwieczny, zachowaj kościół Twego Syna w
świętości i prawdzie, a wszystkim jego wiernym
dzieciom daj szczęście w Twej chwale przez Mękę i
śmierć Pana naszego, Jezusa Chrystusa, który z Tobą
żyje i króluje na wieki wieków. Amen
Któryś za nas cierpiał rany.
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała.
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
VII STACJA- PAN JEZUS UPADA PO RAZ DRUGI
Stacja upadających w środku drogi krzyzowej.
Kłaniamy się Tobie, Jezu Chryste, i błogosławimy
Ciebie,
Żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Pan Jezus: Duszo Moja, obok Weroniki widziałem
tych,którzy zioneli nienawiścią do mnie, a za nimi w
pochodzie wieków dusze im podobne,dusze,które
rzucały w Moje oczy błoto zmysłowości, rzucały w
Moje Oblicze kamienie złości i zasłonę pychy,a
przede wszystkim wzgardę, która tak bardzo rani
Moje Serce. Padłem Obliczem do ziemi, bo się w niej
tarzają biedne dusze,a ja pragnąłem im nieść
zbawienie. Padłem jak robak twarzą do ziemi, bo
ludzie, którzy są prochem i w proch się
obrócą,chcieli błyszczeć złudną wielkością. Padłem
na ziemię, bo chciałem podać rękę upadającej
ludzkości,by ją z niej podżwignąć.
Pan Jezus: Tak bardzo cierpię. Jestem już u kresu sił.
Oprawcy nie dają Mi wytchnienia. Popędzają Mnie.
Któż to zrozumie, ten Mój wielki ból. Zarówno
fizyczny jak i duchowy. O dusze pokorne,zbliżcie się
do Mnie.. Czy rozumiecie tę wielką Moją Miłość. To
przecież z Miłości do was tak bardzo cierpię.
Zaufajcie Mi do granic możliwości,tak jak Ja ufałem
Ojcu i wypełniałem Jego Wolę w sposób doskonały.
Wejdżcie na tę drogę,zjednoczcie się ze mną w
cierpieniu,a wówczas otrzymacie to, o co prosicie.
Moja modlitwa – rozważanie: Jesteś Panie Jezu
zmęczony dźwiganiem krzyża, który jest coraz
cięższy od grzechów, których przybywa. Po raz drugi
upadasz pod ich przybywającym ciężarem. Obraz
Twojego upadku w brudzie ulicznym- zelżonego-
wpisany w moje serce, zawstydza mnie i wzbudza
pragnienie zakrycia twarzy przed Tobą. Widzę, jak
jesteś bezsilny, gdy leżysz przygnieciony krzyżem,
wobec powtarzających się ludzkich grzechów, i
moich. Milczysz, spoglądając na mnie z
wyrozumiałością, choć mógłbyś Mocą Słowa, powalić
na kolana cały ten tłum, który przygląda się Tobie,
dźwigającemu krzyż, znieważając i opluwając.
Wstydzę się za ten tłum, gdyż widzę w nim i siebie...
Twoim cierpieniem i upokorzeniem okazujesz mi
swoją bezwarunkową miłość do mnie, nawet gdy jej
nie rozumiem. Naucz mnie Panie takiej miłości,
która nie zna zazdrości bym mogła obdarzać nią
bliźniego. Naucz mnie Panie takiej miłości, która da
siłę trwać przy Tobie- poniżanym. O Jezu, znów
upadek z ciężarem niesionym pomiędzy łopatkami a
karkiem.
To upadek bez żadnej możliwości osłony.
To bolesny upadek twarzą na kamienie.
To także publiczne upokorzenie i okazja dla tłumu
do kolejnych złorzeczeń.
Daremnie Twoja łaska szuka w głębi zatwardziałych
serc choć cienia litości, współczucia, czy zmiłowania.
Wiem, Jezu, że Ty upadasz po raz drugi, ponieważ
płacisz cenę za moje upadki. Co prawda dokonują się
one dwa tysiące lat później, ale już wtedy były one
wpisane w Krzyż taszczony na Boskich Ramionach.
Oczyma duszy widzę wyraźnie, że moje upadanie
jest wynikiem mojej naiwności, słabości i grzechu.
Ty zaś upadasz, bo przygniata Cię ciężar mojej winy.
Lżony i poganiany chcesz, Panie, kontynuować swoją
Drogę przez Mękę, aby zbawić wszystkich ludzi ---
zwłaszcza wierzących.
Dajesz mi w ten sposób przykład, godnej
naśladowania, konsekwencji. To właśnie dzięki niej,
mimo niesprzyjających okoliczności, wypełniasz
zbawcze dzieło Boga.
Jezu upadający po raz drugi, dla nieskończonych
zasług Twojej Bolesnej Męki spraw, aby myśli i drogi
moje krzyżowały się z myślami i drogami Ojca. Jeśli
znowu upadnę, proszę Cię, obdarz mnie łaską
świadomości, że mój upadek to kolejny ciężar, który
dokładam do Twojego Krzyża Miłości. To ciężar,
którym zwiększam cenę, jaką płacisz za to, że mnie
kochasz --- nieodwołalnie, bezwarunkowo i do
końca. O Panie, pomóż mi wstać, pomóż mi się
nawrócić.
Ojcze Nasz..., Zdrowaś Maryjo..., Chwała Ojcu...
Jezu, ufam Tobie. Jezu kocham Ciebie. Jezu wielbię
Ciebie. Jezu Ty pozostań moim Panem, teraz i na
wieki. Amen. Matko Boża, rozlej na całą ludzkość
działanie Łaski Twojego Płomienia Miłości, teraz i w
godzinę śmierci naszej. Amen.
Ojcze , wejrzyj na Serce Twego umęczonego Syna, na
zadośćuczynienie, jakie Ci składa za nas
grzeszników, pokornie prosimy o miłosierdzie
Twoje i prosimy o przebaczenie.
Ojcze Przedwieczny, zachowaj kościół Twego Syna w
świętości i prawdzie, a wszystkim jego wiernym
dzieciom daj szczęście w Twej chwale przez Mękę i
śmierć Pana naszego, Jezusa Chrystusa, który z Tobą
żyje i króluje na wieki wieków. Amen
Któryś za nas cierpiał rany.
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała.
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
VIII STACJA PAN JEZUS SPOTYKA PŁACZĄCE
NIEWIASTY
Stacja tych, którym ludzie okazują współczucie.
Kłaniamy się Tobie, Jezu Chryste, i błogosławimy
Ciebie,
Żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Pan Jezus: Duszo Moja, Ja wówczas pocieszałem
płaczące niewiasty, a dziś a dziś od ciebie pragnę
pociechy: pocieszaj mnie miłością ofiarną, czystą,
delikatną, miłością, która się nie cofa przed
niczym,gotowa na wszystko. Pocieszaj Mnie
dziecięcą niezachwianą ufnością. Ufaj,a sprawisz Mi
tym pociechę. Pocieszaj i wynagradzaj Mi za
oziębłość katolików. Pocieszaj Mnie, modląc się dużo
za Kościół i jego kapłanów. Pocieszaj Mnie przez
dziękczynienie za łaski, które udzielam całemu
światu, a zwłaszcza za te,które udzieliłem Mojej
Matce Niepokalanej i Świętym w niebie. Pocieszaj
Mnie umartwieniem siebie we wszystkim. Ja pragnę
od ciebie tych ofiar, maleńkich, ostatnich. Pocieszaj
Mnie wreszcie uniżeniem pokornym i ufnym.
Dotrzymaj Mi stale towarzystwa. Bądż Moją
pociechą.
Pan Jezus: Oto niewiasty, które współczują Mi,
jednak nie rozumieją sensu tego cierpienia. Dlatego
też pouczam je. Nie płaczcie nade Mną, ale nad sobą i
nad dziećmi waszymi. To wezwanie kieruję do
wszystkich pokoleń chrześcijan, aby zapłakali nad
swoimi grzechami, tak szczerze i prawdziwie, bo to
jest prawdziwe współczucie dla Mnie. Właśnie
wtedy, kiedy płaczecie nad grzechami swoimi. Jak
mało jest dusz, które to rozumieją. Jak wielu jest
tych, którzy tak powierzchownie patrzą na wszystko.
Bądżcie tymi, którzy wnikają głęboko, a Ja nie
poskąpię wam Swoich łask.
Moja modlitwa – rozważanie: Ty, Panie Jezu,
odrzucasz litość nad sobą, jakbyś się nią gorszył. W
litości widzisz płytkie uczucia. I masz rację- to w
miłości tkwi siła. Słowa litości są puste; a pustka
słów przeraża. Zdaje się poniżać człowieka, pod
którego adresem jest kierowana. Natomiast słowa
miłości, o ile nie fałszywe, pozwalają na włączenie
się w Twoje cierpienie i lepsze jego zrozumienie.
Człowiek, tak samo jak i ja, powinien zejść na
głębokie pokłady swojego serca, by w jego
czeluściach odnaleźć Ciebie. By znaleźć tam Twoją
miłość, a przez nią zrozumieć swój udział w Twoim
cierpieniu. Proszę Ciebie, Panie, o dar rozeznania
Twojego cierpienia w moim życiu i mojego życia w
Twoim cierpieniu. Pozwól zbliżać się do Ciebie
każdego dnia.A jednak wśród tłumu znalazły się
osoby, które, płacząc, okazywały Tobie współczucie.
Czy jednak zdawały sobie sprawę z ogromu
popełnianego grzechu bogobójstwa?
Czy potrafiły zdobyć się na głębszą refleksję, na
rozpoznanie znaków czasu, na skonfrontowanie
życia własnego i swoich bliskich z Drogą, którą Ty
wskazujesz?
Jaki więc powinien być prawdziwy powód ludzkiego
płaczu?
Panie Jezu, który, cierpiąc, umiesz pocieszać
strapionych, wstaw się za nami u Ojca Niebieskiego,
aby oświecił nas światłem Ducha Świętego. Uproś
dla Europy łaskę opamiętania i powrotu do jej
chrześcijańskich korzeni.
Czy nie dość już budowania cywilizacji śmierci
poprzez takie zjawiska jak aborcja, eutanazja lub
terroryzm?
Czyż nie jest prawdą, że współczesna Europa
próbuje swą przyszłość prawną, instytucjonalną i
obyczajową opierać na negacji zbawczego dzieła
Stwórcy?
Ilu jest dziś tych, którzy widzą ogrom szerzącego się
zła?
Ilu dostrzega swą winę?
Ilu ma poczucie grzechu?
O Jezu pocieszający bezradne niewiasty
jerozolimskie, daj mojej Ojczyźnie i Europie łaskę
nawrócenia.
Daj umiejętność zauważania zgubnych konsekwencji
grzechu.
Daj odwagę pójścia za Twoją radą, aby płakać za nas
i za nasze grzechy. Jednak nie płaczem jałowym,
zawodzącym, czynionym na pokaz, ale pokutnym
lamentem skruszonych serc, który natchniony przez
Ciebie, przyniesie przebaczenie i nowe siły do
budowania cywilizacji miłości.
Ojcze Nasz..., Zdrowaś Maryjo..., Chwała Ojcu...
Jezu, ufam Tobie. Jezu kocham Ciebie. Jezu wielbię
Ciebie. Jezu Ty pozostań moim Panem, teraz i na
wieki. Amen. Matko Boża, rozlej na całą ludzkość
działanie Łaski Twojego Płomienia Miłości, teraz i w
godzinę śmierci naszej. Amen.
Ojcze , wejrzyj na Serce Twego umęczonego Syna, na
zadośćuczynienie, jakie Ci składa za nas
grzeszników, pokornie prosimy o miłosierdzie
Twoje i prosimy o przebaczenie.
Ojcze Przedwieczny, zachowaj kościół Twego Syna w
świętości i prawdzie, a wszystkim jego wiernym
dzieciom daj szczęście w Twej chwale przez Mękę i
śmierć Pana naszego, Jezusa Chrystusa, który z Tobą
żyje i króluje na wieki wieków. Amen
Któryś za nas cierpiał rany.
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała.
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
STACJA IX- PAN JEZUS UPADA PO RAZ TRZECI
Stacja tych, którzy upadają na końcu swej drogi.
Kłaniamy się Tobie, Jezu Chryste, i błogosławimy
Ciebie,
Żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Pan Jezus: Moja duszo, trzeci upadek był
najboleśniejszy od wszystkich innych. Fizycznie
byłem już tak wyczerpany, że już ustać nie mogłem
na nogach. Z bólu, umęczenia i wycieńczenia drgała
każda tkanka mojego ciała. Krzyż przygniatający Mi
Ranę ramienia sprawił Mi ból straszliwy. Byłem
bliski konania, a tę jakby przedśmiertną agonię
sprawił Mi widok grzechów pełen ohydy i grozy,
popełnianych z całą świadomością i rozmysłem
przez ludzi, od których spodziewałem się miłości,
ponieważ wiedzieli, czego Bóg od nich żąda, także od
ludzi, którzy tarzają się w zmysłowości, mimo że
stoją już nad swoim grobem. Ja nie chcę nimi
gardzić. Ja chcę ich zbawić, chcę ich uszczęśliwić.
Ostatnim wysiłkiem objąłem Krzyż, by go zanieść na
szczyt Golgoty i tam umrzeć.
Pan Jezus: Już nie mam sił. Upadłem po raz kolejny.
Któż może Mi pomóc? Jednak Miłość, która jest w
Moim Sercu podnosi Mnie. Już niedaleko. Miejsce
Mojego przeznaczenia oczekuje Mnie. Ja idę aby
oddać za was życie, idę, ciągle idę poprzez wieki. A
któż się tym przejmuje, ę Ja cierpię. Miłość Moja ku
wam jest wielka, więc i wy miłujcie, aby Miłość
zatriumfowała nad złem tego świata.
Moja modlitwa – rozważanie: Twoje zbolałe nogi,
Panie, uginają się pod ciężarem krzyża. Twoje,
Panie, obolałe ramiona, znają już każdy rodzaj bólu.
Twoje umęczone ciało zna też moje cierpienia. Nie
wymagasz ode mnie, bym była silny, ale pomagasz z
cierpliwością i miłością, dźwigać się z upadków. Gdy
moje upadki są bolesne, trudno jest mi ufać Tobie, że
sam zdołam się z nich podnieść. Ale gdy tylko
wyciągasz swoją dłoń w moją stronę, choć
umęczoną, bo tak bardzo się o mnie martwisz,
troszczysz i tak bardzo mnie kochasz! wierzę we
wszystko, czym mnie obdarzasz! A nade wszystko, w
Twoją Chrystusową miłość, która podtrzymuje moją
wiarę. Wlej w serce moje taką właśnie miłość, która
nie pozwoli na zwątpienia i będzie mnie przed nimi
bronić. Pochyl się nade mną, gdy upadam, bym
uwierzył, że mogę się z nich podnieść. Pociesz i
mnie, Panie, gdy rozpaczam nad swoimi krzyżami i
upadkami. Nie pozwól, Panie, na mój trzeci upadek,
a gdy już upadnę, pośpiesz mi z pomocą...ratuj
mnie!!!O Jezu przygnieciony i masakrowany
ciężarem Krzyża, Twoja Twarz po raz trzeci uderzyła
o kamienie. Masz już krwiak na czole, rozbity łuk
brwiowy i spuchniętą kość jarzmową. Teraz jeszcze
złamałeś nos, który obficie krwawi. I oto widzę, jak
znów podnosisz z ziemi swoje Ciało, które jest jedną
wielką Raną. To, co wydawało się już niemożliwe,
dokonuje się na moich oczach --- jeszcze raz powoli
wstajesz, choć każdy ruch to dodatkowe cierpienie.
Twoją siłą jest Miłość.
Ona potrafi nawet słabe, ludzkie ciało uzdolnić do
wręcz niewiarygodnego wysiłku i wytrwałości.
Umożliwia przezwyciężenie nawet największego
zmęczenia fizycznego, zniechęcenia psychicznego
lub duchowego.
Trzy upadki, trzy takie same trudne lekcje. Lekcje
gorzkiej wytrwałości, a każda z nich bardziej
dotkliwa i bardziej wymowna od poprzedniej.
Trzy upadki Boga-Człowieka --- jakże inne są moje
trzecie upadki?
Kiedy upadam po raz pierwszy, to może być
przypadek, chwila słabości, nieuwagi. Gdy upadam
po raz drugi, to już poważniejszy problem. Kiedy
jednak upadam po raz trzeci z tego samego powodu,
to jest już rodzaj uzależnienia, zniewolenia,
pogłębiającej się słabości, a nawet bezradności.
O ile przy pierwszym upadku do powstania może
wystarczyć dobra wola, trochę rozsądku i dyscypliny,
a przy drugim --- stanowcza mobilizacja i czujność, o
tyle przy trzecim upadku powinienem z pokorą
uznać granice moich możliwości, wyciągając rękę do
Boga i do ludzi.
Przy trzecim upadku byłoby już naiwnością łudzić
się, że powstanę własną mocą. Ale jakże często nasza
słabość służy nam za pretekst do rezygnacji.
Czy wiemy, że łaska, której Bóg nigdy nie odmawia,
jest w stanie sprawić to, czego nie mogą uczynić
zwykłe siły naturalne?
Wszak Bóg kocha nas i chce nam służyć, ale oczekuje
również abyśmy Mu służyli aż do ostatniego
tchnienia, aż do wyczerpania całej energii. Wówczas
pragnie pomnażać naszą wytrzymałość na
cierpienie, dodając sił do dalszego działania, byśmy
byli zdolni do poświęceń przekraczających granice
ludzkich możliwości, heroicznych poświęceń,
nieprawdopodobnych i cudownych.
A czy ja wychodzę naprzeciw Jego Boskiej Woli?
Najmniejszy wysiłek napawa mnie strachem, a
świadomość walki o słuszną sprawę skłania mnie do
rezygnacji i ucieczki.
Moja ofiara podoba mi się, kiedy jest zgodna z
moimi poglądami i upodobaniami. Jakże chętnie
służę bliźnim, ale na moich warunkach, tj. kiedy
chcę i jak chcę. A potem obłudnie sądzę, że złożyłem
Bogu wielką jałmużnę.
Panie mój, uzdolnij mnie do tego, aby błahe
przyjemności tego świata i zakorzenione we mnie
przyzwyczajenia nie stawały się wymówką od
naśladowania Ciebie.
O Jezu, proszę Cię za tych wszystkich, dla których
krzyż codzienności stał się zbyt ciężki. Dla Twojej
świętej Krwi pomóż nam powstawać i podążać dalej.
Daj nam wszystkim zrozumieć, że pomimo naszych
licznych słabości nie powinniśmy ustawać na swej
drodze, lecz zawsze, w imię Miłości, zaczynać
następny, choć bolesny krok.
Jezu Współistotny Ojcu, Twój trzeci upadek, pod
samym szczytem Kalwarii, uczy mnie, że Bogu
powinniśmy zaufać bez reszty, oddając wszystko,
absolutnie wszystko, nie wyłączając naszego
własnego życia.
Ojcze Nasz..., Zdrowaś Maryjo..., Chwała Ojcu...
Jezu, ufam Tobie. Jezu kocham Ciebie. Jezu wielbię
Ciebie. Jezu Ty pozostań moim Panem, teraz i na
wieki. Amen. Matko Boża, rozlej na całą ludzkość
działanie Łaski Twojego Płomienia Miłości, teraz i w
godzinę śmierci naszej. Amen.
Ojcze , wejrzyj na Serce Twego umęczonego Syna, na
zadośćuczynienie, jakie Ci składa za nas
grzeszników, pokornie prosimy o miłosierdzie
Twoje i prosimy o przebaczenie.
Ojcze Przedwieczny, zachowaj kościół Twego Syna w
świętości i prawdzie, a wszystkim jego wiernym
dzieciom daj szczęście w Twej chwale przez Mękę i
śmierć Pana naszego, Jezusa Chrystusa, który z Tobą
żyje i króluje na wieki wieków. Amen
Któryś za nas cierpiał rany.
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała.
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
STACJA X- PAN JEZUS Z SZAT OBNAŻONY
Stacja publicznie wydrwionych.
Kłaniamy się Tobie, Jezu Chryste, i błogosławimy
Ciebie,
Żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Pan Jezus: Duszo Moja, nikt nie zwracał uwagi na
śmiertelną bladość Mojego Oblicza, na jęki, jakie
wyrywały się ze ściśniętego bólem Serca, gdy Mi
zdzierano szaty gwałtownie i brutalnie. Drżałem z
bólu, podczas gdy Krew popłynęła z tysięcy Ran.
Rany i Krew, to było Moje nakrycie w owej chwili
obnażenia. Ofiaruj Ojcu Niebieskiemu Moje Rany dla
przebłagania Majestatu znieważonego grzechami
zmysłowości. Moje Rany pokryją jednak winy dusz
nawracających się. Moja Krew oczyści ich plamy, byle
z pokorną ufnością wyznały swoje przewinienia w
Sakramencie Pokuty. Ja się nie wzdragam przed
żadną chorobą duszy, bo każdą uleczyć mogę. Boli
mnie tylko uporczywe trwanie w grzechu niewiary,
złości i zmysłowości. O dzieci Moje ukochane.
Odwróćcie się od tego, dco poniża waszą godność, co
brudzi duszę. Przyjdżcie do Mnie, a znajdziecie w
Mym Sercu szczęście i światłość życia.
Pan Jezus: Oto Jestem na Kalwarii. Oprawcy czynią
wszystko, aby mnie wyszydzić. Aby znieważyć Mnie
do końca. Odzierają Mnie z szat. Czy jest jakieś zło,
którego człowiek mógłby nie popełnić, skoro Boga
się tak znieważa? Nienawiść oprawców jest wielka,
ale i nie mniejsza, a nawet dużo większa,
współczesnych oprawców. Znieważają Mnie. Tak
bardzo Jestem znieważany, na wszystkie możliwe
sposoby, szczególnie w Najświętszym Sakramencie.
A któż się nade mną ulituje, a któż Mnie pocieszy, a
któż się za Mną wstawi? Ja cierpię, ciągle cierpię. Już
prawie 2000 lat minęło, a Ja ciągle cierpię. Ukójcie
Mój ból, połóżcie balsam na Moje Rany, balsam
waszej miłości, balsam waszego życia w Prawdzie,
waszej świętości
Moja modlitwa – rozważanie: Człowiek pozbawił
Ciebie, Jezu, wszystkiego: wolności, przyjaciół,
możności działania, i jakby tego było mało- odarł
Ciebie z szat. Upokorzył i poniżył Ciebie i Twoje
Święte Ciało. Ciebie, który cenisz sobie godność
ciała! Stałeś tam, przed swoimi oprawcami, w
pokorze- obnażony, w koronie cierniowej, kaleczącej
Twoje czoło, a ciało Twoje ociekało krwią. Cierpiałeś
w milczeniu. Gdy ja cierpiałam, pochylałeś się nade
mną, choć nie wierzyłem w Twoje miłosierdzie. Ty,
Boże, miałeś mnie jednak w swoich planach i
objawiałeś się w obliczach moich przyjaciół i tych,
którzy otoczyli mnie swoją troskliwą opieką. Ty
okazywałeś mi swoje miłosierdzie poprzez ból
właśnie i cierpienie. Dziękuję Tobie za tamten ból,
łzy i strach, bowiem dzięki nim rozpoznałem Ciebie i
jestem zdolny zrozumieć Twoje cierpienie. Dziękuję
Tobie, Boże, za tamte trudne chwile, które
przybliżyły mnie do Ciebie.O Jezu, doszedłeś na
Kalwarię.
Skrajnie wyczerpany ledwo trzymasz się na nogach.
Twoja oszpecona Twarz już nie krwawi. Gorący,
suchy, palestyński wiatr zamknął broczące
Przenajświętszą Krwią Rany.
Na włosach i na brodzie widać dużo gęstej, powoli
krzepnącej Krwi.
Z trudem otwierasz ciężkie, zasinione powieki.
Twój wykrzywiony i spuchnięty nos oraz pościerane
policzki i stłuczone czoło dobitnie świadczą o
bolesnych upadkach podczas Twojej Drogi przez
Mękę.
Twoje Święte Ciało też już nie krwawi, bo do
zasychających ran przywarła tunika, tworząc jedyny
w swoim rodzaju opatrunek.
Ale cóż to?
Żołnierze zrywają z Ciebie szaty.
Potworny ból rozszarpywanych ran przeszywa całe
Twoje Ciało.
O Jezu, oni nie mają litości.
Zadają Ci znów niewyobrażalne cierpienie i na
domiar złego drwią z Twojej nagości.
Oto, wraz z bólem fizycznym, doświadczasz tortury
psychicznej --- obnażonej godności nie tylko Ciała,
ale i całego Człowieczeństwa. Wszak ciało ludzkie
nie jest czymś dodatkowym, mało ważnym. Ono
uczestniczy w godności człowieka stworzonego na
obraz i podobieństwo Boga.
Ale Ty, Boski Mistrzu, godnie stawiłeś czoła
upokorzeniu i śmieszności.
To bardzo trudna próba. Wszak dwa tysiące lat temu
nagie ciała nie były tak eksponowane jak dziś.
Publiczne obnażenie było aktem bardzo wstydliwym
i wiązało się z ogromnym poniżeniem człowieka. Ty
jednak udowodniłeś, że nie jest śmieszne to, co
przepełnia cnota i dobro.
Ale nagość --- to nie tylko brak odzieży, lecz także
brak współczucia, które i dziś niewielu potrafi
okazać drugiemu człowiekowi.
W Twoim poddaniu się ludzkiej złości i
okrucieństwu posunąłeś się aż tak daleko, a jednak
zachowałeś swą wolność.
Twoja miłość --- Miłość Boga do człowieka --- jeszcze
raz okazała się silniejsza.
Trzeba być w pełni wolnym, aby móc się całkowicie
ofiarować, aby zostać wywyższonym, aby móc
pociągnąć za sobą wszystkich. Tylko człowiek
uwikłany jest niewolnikiem wielu spraw: tych, które
go krępują, spowalniają jego kroki, ubożą życie.
Jakże mogę powiedzieć o sobie: „jestem wolny”,
skoro czuję silne przywiązanie do tego, z czym
trudno mi się rozstać, co za bardzo mi się podoba,
czego innym nigdy nie umiałbym oddać?
A przecież człowiek rodzi się nagi i wolny.
Nagi też wraca do ziemi i nagi stanie na Sądzie
Bożym, twarzą w twarz ze swoim Stwórcą.
Czy jednak zdoła ostatecznie zachować swą
wolność?
Jakże często, zniewoleni rzeczami błahymi,
zostawiamy wszystko dopiero pod przymusem
śmierci.
Boże odarty z szacunku i intymności, oczyma duszy
widzę w tej wielkopiątkowej scenie szczególny
symbol naszych czasów: tak wiele osób jest dziś
odzieranych z czci i godności przez tych, którzy
kierują się cynizmem, chciwością lub dążeniem do
osiągnięcia prymitywnej przyjemności.
Ja też czasami postępuję okrutnie.
Chociaż nie zdzieram z ludzi szat fizycznych, to
jednak zdarza mi się obnażać ich psychicznie, raniąc
ich wrażliwość, ich człowieczeństwo poprzez
niedyskrecję, plotkę, oszczerstwo lub zdradę.
Gdy wystawiam bliźniego na pośmiewisko,
powoduję u niego wyjątkowo bolesną ranę.
Strzeż mnie, Jezu, przed ślepotą na zadawaną
bliźnim krzywdę!
Naucz, Panie, odzwierciedlać w sobie majestat
Twojego Oblicza, gdy wrogowie zechcą użyć
przeciwko mnie oręża śmieszności.
Ojcze Nasz..., Zdrowaś Maryjo..., Chwała Ojcu...
Jezu, ufam Tobie. Jezu kocham Ciebie. Jezu wielbię
Ciebie. Jezu Ty pozostań moim Panem, teraz i na
wieki. Amen. Matko Boża, rozlej na całą ludzkość
działanie Łaski Twojego Płomienia Miłości, teraz i w
godzinę śmierci naszej. Amen.
Ojcze , wejrzyj na Serce Twego umęczonego Syna, na
zadośćuczynienie, jakie Ci składa za nas
grzeszników, pokornie prosimy o miłosierdzie
Twoje i prosimy o przebaczenie.
Ojcze Przedwieczny, zachowaj kościół Twego Syna w
świętości i prawdzie, a wszystkim jego wiernym
dzieciom daj szczęście w Twej chwale przez Mękę i
śmierć Pana naszego, Jezusa Chrystusa, który z Tobą
żyje i króluje na wieki wieków. Amen
Któryś za nas cierpiał rany.
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała.
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
STACJA XI- PAN JEZUS DO KRZYŻA PRZYBITY
Stacja leżących na łożu boleści
Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste, i
błogosławimy Ciebie,
Żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Bóg Ojciec: Duszo Moja,wiedz, że Syn Mój umiłowany
został dlatego okryty tyloma Ranami, ponieważ
Moja Boska miłość została zraniona. Ja cały jestem
miłością, świat stworzyłem z miłości. Do Moich
ziemskich dzieci żywiłem tylko jedno uczucie –
bezgraniczną miłość. Tymczasem ludzie Mojej
miłości nie chcieli. Jako Bóg cierpieć nie mogłem.
Mój Syn Jezus stawszy się człowiekiem, przyjął na
siebie dobrowolnie wszystkie Rany, które ludzie
zadali Mojej odwiecznej miłości przez swoje grzechy.
Wszystkie Moje dzieci, które dostaną się do nieba,
wejdą przez Rany Jezusa, Rany Mojej miłości. Będzie
ich to uszczęśliwiać, ponieważ poznają, jak bardzo
były przeze Mnie kochane.
Pan Jezus: Wszystko się dokonuje. Oto rozciągnięty
Jestem na drzewie Krzyża. Nieopisany ból przeszywa
Moje Ciało. Otrzymuję zapłatę za Moją Miłość, za
Moją Dobroć, za tysiące uzdrowionych, za tysiące
wyzwolonych spod mocy złego. Oto człowiek
odpłaca się Bogu. Dlaczego tak czynicie Moje dzieci?
Czyż nie stworzyłem was dla Miłości, a wy co
czynicie? Waszego Zbawiciela krzyżujecie. O
stworzenie co czynisz?Ty nic nie pojmujesz. Jesteś
tak zaślepione. Pycha i egoizm cię rozpierają, a
nienawiść jest dla ciebie pokarmem. Co wy czynicie?
Miłość krzyżujecie! Mogłoby się wydawać, że
nienawiść zwycięża. Jednak ona będzie pokonana. Ja
właśnie tę nienawiść pokonałem na Krzyżu, na
którym zostałem wywyższony, a wy przeze Mnie.
Moja modlitwa – rozważanie: Człowiek przybił
Twoje umęczone ciało do krzyża, z nienawiści do
Twojej Świętości. Zniewolił Twoje nogi, by już nie
chodziły. Zniewolił Twoje ręce, by już nie czyniły
dobra wśród ludzi. W Twoim niewyobrażalnym dla
świata bólu, maleją ludzkie i moje cierpienia. Moje i
ludzkie grzechy i winy, gładzi Twoja Boża Męka.
Ucisza się we mnie wszystko, głos zamiera, gdy
widzę Ciebie na Drzewie Krzyża. Widok Twojego
rozpiętego ciała rozbudza we mnie sumienie i każe
stanąć w prawdzie. Gdy Ty Jezu widzisz, jak moje
grzechy przybijają mnie do krzyża, nie gorszysz się
mną, ale stajesz obok i Twą świętą dłonią, uwalniasz
mnie od niego. Naucz mnie posłuszeństwa, bym bez
zniechęcenia pragnął wypełniać Twoją wolę. Naucz
mnie pokory i cierpliwości, godnej Twojego
Majestatu. O Jezu odarty z szat, rzucili Cię brutalnie
na ziemię, aby Twoje Święte Ręce przybić do belki,
którą resztkami sił przyniosłeś na Golgotę.
Czy mogę sobie wyobrazić ból, jaki czułeś, Panie
mój, gdy grube, kwadratowe gwoździe miażdżyły
Twoje nadgarstki?
Miarowe uderzenia młotków, spod których tryskała
Przenajświętsza Krew, nie zdołały zagłuszyć Twego
krzyku.
Czy mogę sobie wyobrazić ból wyłamywanych
stawów barkowych jaki czułeś, mój Panie, gdy
zawieszali Cię na staticulum
Rozważaj, duszo moja, ostatni akt bolesnej Męki
Syna Bożego bezwładnie wiszącego na szubienicy
Krzyża.
Czy mogę sobie wyobrazić ból, jaki czułeś, mój
Panie, gdy oprawcy przybijali Twoje Święte Stopy?
Chwycili Je, przycisnęli mocno lewą na prawej i
przebili jednym gwoździem, który został wbity
jednym, bardzo silnym uderzeniem. Przerażająca
wprawa w torturowaniu Skazańca.
I znów przejmujący krzyk, i strugi Krwi, które
wytrysnęły z głębokich Ran.
Boże, Ty cierpisz śmiertelnie za wszystkie pokolenia
aż do skończenia świata.
„Bo sfora psów mnie opada, osacza mnie zgraja
złoczyńców. Przebodli ręce i nogi moje, policzyć
mogę wszystkie moje kości. A oni się wpatrują,
sycą mym widokiem; moje szaty dzielą między
siebie i los rzucają o moją suknię”.
Ukrzyżowany, zawieszony na nienaturalnie
wyciągniętych ramionach z głową wciśniętą między
łopatki, z trudem chwytasz powietrze w krótkich i
płytkich oddechach.
Twoja poraniona klatka piersiowa rozszerza się do
zadziwiających rozmiarów, po czym przez dłuższą
chwilę pozostaje nieruchoma.
Siniejąca skóra opina sterczące żebra, a całe Ciało
zalewa śmiertelny Pot.
Z największym wysiłkiem, wspierając się na
przybitych do Krzyża stopach, odciążasz na chwilę
barki, aby złapać jeszcze jeden krótki oddech.
Drżące mięśnie okaleczonych nóg tylko chwilę
wytrzymują ostry ból przeszywający Twoje Ciało od
stóp do głowy i znów osuwasz się do poprzedniej
pozycji.
Ileż razy podczas długiej agonii odbywała się ta
dramatyczna walka?
Najpierw były mozolne usiłowania wspięcia się do
góry, aby złapać oddech, po czym następowało
ponowne opadnięcie z wyczerpania.
I te zadziwiające, bo przepełnione miłością słowa
modlitwy: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co
czynią”.
A przecież niewierni zgotowali Ci, mój Panie,
najokrutniejszą udrękę.
Najokrutniejszą, gdyż powodowała powolną śmierć
w największych cierpieniach.
Najokrutniejszą, bo najbardziej zniesławiającą.
Najokrutniejszą, bo przeznaczoną dla najbardziej
nikczemnych przestępców.
Wszystko ogarnęły moce ciemności, ponieważ mrok
nienawidzi światła, grzech nienawidzi cnoty, zło
nienawidzi dobra, a potomstwo Węża nienawidzi
potomstwa Niewiasty.
I oto Syn Boży --- „Nazarenus rex Judeorum”--- został
zhańbiony.
„Hańba złamała moje serce i sił mi zabrakło, na
współczującego czekałem, ale go nie było, i na
pocieszających, lecz ich nie znalazłem. Dali mi
jako pokarm truciznę, a gdy byłem spragniony,
poili mnie octem”
Panie mój i Boże znienawidzony, opuszczony,
przybity do Krzyża, zawieszony pomiędzy dwoma
pospolitymi przestępcami, Ty nie uległeś rozpaczy,
lecz wciąż pozostawałeś otwarty na najdrobniejsze
przejawy dobra, miłości i ufności.
To dlatego dostrzegłeś skruchę łotra.
Wypowiadając słowa najwspanialszej obietnicy:
„Dziś ze Mną będziesz w raju”, pomogłeś dobremu
łotrowi przyjąć z godnością i w nadziei życia
wiecznego okropne męki ukrzyżowania.
Oto przed oczyma duszy staje niezgłębiona
tajemnica Miłości: Bóg zezwolił, aby Go osądzono i
ukrzyżowano, aby przemieniono Go w istotę, która
wije się jak robak pod wpływem bólu, w
trędowatego, w którym nie ma nic zdrowego. Bóg-
Człowiek nie ukrył się za zasłoną swojej Boskości.
Został Ofiarą, gdyż Sam tego chciał.
„Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok
Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki:
»Niewiasto, oto syn Twój«. Następnie rzekł do
ucznia: »Oto Matka twoja«. I od tej godziny uczeń
wziął Ją do siebie”
Matko moja i Matko Boga, Najświętsza Dziewico,
Maryjo, skoro podczas tego szaleńczego huraganu
zła, który przetoczył się przez Golgotę, nawet
skruszony łotr zasłużył na przebaczenie, wstaw się
za mną u swego Syna i uproś dla mnie łaskę życia
wiecznego, nie przez wzgląd na zasługi moje, lecz
dzięki Jego Miłosierdziu.
Ojcze Nasz..., Zdrowaś Maryjo..., Chwała Ojcu...
Jezu, ufam Tobie. Jezu kocham Ciebie. Jezu wielbię
Ciebie. Jezu Ty pozostań moim Panem, teraz i na
wieki. Amen. Matko Boża, rozlej na całą ludzkość
działanie Łaski Twojego Płomienia Miłości, teraz i w
godzinę śmierci naszej. Amen.
Ojcze , wejrzyj na Serce Twego umęczonego Syna, na
zadośćuczynienie, jakie Ci składa za nas
grzeszników, pokornie prosimy o miłosierdzie
Twoje i prosimy o przebaczenie.
Ojcze Przedwieczny, zachowaj kościół Twego Syna w
świętości i prawdzie, a wszystkim jego wiernym
dzieciom daj szczęście w Twej chwale przez Mękę i
śmierć Pana naszego, Jezusa Chrystusa, który z Tobą
żyje i króluje na wieki wieków. Amen
Któryś za nas cierpiał rany.
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała.
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
STACJA XII- PAN JEZUS UMIERA NA KRZYŻU
Stacja umierających
Kłaniamy się Tobie, Jezu Chryste, i błogosławimy
Ciebie,
Żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Bóg Ojciec: Duszo moja, oto opuściłem Syna za to, że
ludzkość ukochał miłością nieskończoną. Rozciągnął
na Krzyżu swoje ramiona, bym nie dosięgnął
ludzkości. Chciał ją zastawić sobą, bym jej nie
chłostał karą wiecznego opuszczenia. Więc dałem
przeżyć umiłowanemu Synowi w całej grozie, w całej
mocy uczucie wiecznego opuszczenia dusz, które na
to zasługują. Synu, Jam Ciebie opuścił, bo gdy Ty
zawisłeś bezwładny przygwożdżony na Krzyżu,
wysoko do Mnie wzniesiony, to Ja zstąpiłem przez
ten czas na niziny, by podnieść w Twe rozpięte
objęcia to, co upadłe, co pełza po ziemi. Synu, Ja
razem z Tobą całą ludzkość przycisnę do Mego
Ojcowskiego łona. Twoja chwała będzie
opromieniona chwałą tych, za których cierpisz
bolesne opuszczenie
Pan Jezus: Zostałem wywyższony ponad ziemię. Ja
jestem Królem Nieba i Ziemi. Moje Królowanie
rozpoczęło się na Krzyżu. Moje Królowanie nabyłem
Swoją Krwią, zapłaciłem najwyższą cenę. Oto
Jestem! Zawisłem na Krzyżu. Przeżywam agonię.
Moje Ciało zawisło na gwożdziach. Oto drzewo
Krzyża, na którym zawisło Zbawienie świata. Oto Ja
Jestem waszym Zbawicielem, oto Ja oddałem za was
Moje Życie. Czy chcecie pójść za Mną? Jeśli tak, to
musicie być gotowi na wszystko. Widzicie jaką cenę
zapłaciłem. To jest cena za Miłość, Miłość do
człowieka. Pokochajcie Krzyż całym waszym sercem,
a zwyciężycie zło tego świata. Moje Ramiona
rozpięte na Krzyżu obejmują cały świat, obejmują
was Moje dzieci, którzy wierzycie we Mnie i
pragniecie Mi służyć. Nie lękajcie się. Jam zwyciężył
świat, szatana, grzech i śmierć.
Moja modlitwa – rozważanie: Niesprawiedliwy i
nieprawy człowiek przygląda się swojemu
zbrodniczemu dziełu. Przywiedziony przez niego,
ręce masz rozpięte na krzyżu i umierasz.
Z godnością, by nie dać jemu satysfakcji z jego
dzieła. Umierasz za jego i moje grzechy.
Umierasz, by Twój oprawca mógł żyć. Umierasz dla
mnie, bym i ja mógł żyć.
Zanim jednak wydasz z siebie ostatnie tchnienie,
oddajesz swoją Matkę, by stała się matką ludzi; i
ludzi powierzasz Jej opiece.
W tłumie stojącym wokół Twojego krzyża,
dostrzegasz i mnie- Twój wzrok jest wymowny- każe
mi zakrywać twarz przed Tobą.
Wybacz Jezu ludziom... Wybacz Jezu mnie moje
grzechy, które przywiodły Ciebie na krzyż.
Daj dar rozpoznawania dobra i zła.
Daj Ducha, który nie będzie pozwalał wchodzić w
grzechy.
Daj wiarę w odpuszczanie grzechów, która będzie
zachęcać do lepszego życia.
Pozwól chwytać się Twojego krzyża, gdy moje
grzechy będą zbyt ciężkie.
O Jezu, coś uczynił, że zgotowano Ci tak straszną,
trzygodzinną agonię?
Co uczyniłeś, że prokuratorowi rzymskiemu
zależało na zadaniu Ci jak najbardziej dotkliwego i
długotrwałego cierpienia?
Czy nie wystarczyły Męki Ogrójca, Tortury w
Ciemnicy, upokorzenia sądowe, wyniszczające bicze
i cierniem ukoronowanie?
Twoi oprawcy bardzo się starali, żebyś męczył się
dłużej.
Przywiedli Ciebie --- Słowo Wcielone --- na miejsce
haniebnej śmierci i rozciągnęli Cię na crux sublimis
tak, abyś nie umarł natychmiast, abyś od razu nie
stracił świadomości, aby powoli wysączyć z Ciebie
życie --- kropla po kropli --- ku uciesze jednych, a
przestrachowi innych.
O Jezu, w swoim osamotnieniu na Krzyżu doznałeś
najgłębszego poniżenia. Jeżeli dotąd mogłeś liczyć
na kojącą bliskość Ojca tak, jak na Górze Oliwnej, tak
na Golgocie musiałeś walczyć sam, zmagając się z
wewnętrznymi ciemnościami.
W niezwykle tajemniczy sposób samo Słowo
Wcielone zostało dręczone przez duchową torturę
opuszczenia, kiedy to dusza nie znajduje
pocieszenia w Bogu. O Jezu, jakże wielka musiała
być Twoja udręka, skoro, nie wyrzekając dotąd ani
jednego słowa skargi, teraz wydałeś z siebie
przerażający okrzyk: „Boże mój, Boże mój, czemuś
Mnie opuścił?”
Ty --- Syn Boży --- czułeś w duszy głuchą pustkę.
Bez odpowiedzi pozostało Twoje desperackie
wołanie.
Ale Ty nie zwątpiłeś.
Nie pogrążyłeś się w bezsensie, w rozpaczy.
Tak, jak nieodwołalna była Twoja miłość do ludzi,
tak nieodwołalne było Twoje zaufanie do Tego, od
którego wyszedłeś i do którego wracasz.
Konając na Krzyżu, dałeś nam, Panie, przykład
zwycięstwa nie tylko głębokiej Wiary, ale i
niezłomnej Nadziei. To był także triumf prawdziwej
Miłości.
Panie mój, jakże głębokich urazów doznałeś podczas
swej Męki.
Jakże dużo Krwi straciłeś w wyniku rozlicznych Ran.
Twoje niewysłowione cierpienie było spotęgowane
krańcowym odwodnieniem z powodu obfitego
pocenia się i braku płynów.
„Moje gardło suche jak skorupa, język mój
przywiera do podniebienia, kładziesz mnie w
prochu śmierci”.
Jednak do ostatniej chwili nie traciłeś świadomości,
walcząc o kolejny oddech.
„Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego!”
W końcu przyszła nagła śmierć.
Twoje Przenajświętsze Serce przestało bić, a cała
przyroda pogrążyła się w żałobie: Słońce się
zaciemniło, Niebo straciło swój blask, Ziemia
zadrżała, zasłona w Świątyni rozdarła się, rozpacz
ogarnęła cały wszechświat.
O Panie, któryś skonał w przerażających
męczarniach, Twoja głowa w koronie cierniowej
nieruchomo spoczywa na pooranej chłostą klatce
piersiowej.
Podbródek dotyka mostka.
Ramiona są przygarbione, a ręce wyciągnięte i
zwichnięte w barkach.
Długie, lekko falujące włosy oraz wystrzępioną
brodę z widocznym przedziałkiem skleja gęsta,
zakrzepła Krew.
Twoje ołowiane powieki już się nie unoszą.
Exactor mortis, dopełniając obowiązku, włócznią
przebił Ci bok i natychmiast wypłynęła Krew i Woda.
Dlaczego?
Aby zbawić człowieka. Aby zniszczyć grzech. Aby
otworzyć wrota Niebios.
Szczyt cierpienia stał się szczytem zwycięstwa.
Śmierć została unicestwiona.
Ziemia została oczyszczona jak wielkie, zaorane
pole, aby mógł się na niej wznieść Kościół ---
oblubienica Chrystusa. A stało się to dla zbawienia
wszystkich ludzi, także mnie.
Oddałeś, Jezu, wszystko, co miałeś.
Wszystko, od pierwszego do ostatniego tchnienia.
Oddałeś dobrowolnie, płacąc krwawą daninę z
własnego życia.
Oddałeś się Ojcu w doskonałej Ofierze Miłości.
Wszak wszystko Twoje należy do Niego --- jakby
spięte złotą klamrą Bożej Woli.
Całą swą Naturą, Osobowością, Myślą, Rozumem,
Sercem i Dążeniem zawsze, Panie mój, trwałeś przy
Ojcu.
Jezu Chryste, proszę Cię za tymi, którzy nie widzą już
sensu swojego życia, którzy na skutek
rozczarowania niepowodzeniem, zdradą lub
cierpieniem fizycznym, upodobnili się do Ciebie na
Krzyżu. Daj nam wszystkim doznać pomocy Twojej
Krwi, abyśmy także w godzinie ciemności umieli
razem z Tobą całkowicie zawierzyć Miłości Ojca.
Spraw, o Panie, niech umrą dzisiaj wszystkie moje
przybite na krzyżach, nikczemne przywiązania,
wszystkie pożądania, namiętności i złudne
przyjemności, które mnie od Ciebie oddzielały.
Pragnę oddać Ci się cały i żyć w Tobie, aż do
ostatniego mojego tchnienia.
Teraz ze spokojem patrzę ku tej chwili, która
przyjdzie niewątpliwie.
Nic nie jest bardziej pewne od tego, że nadejdzie ten
moment, w którym duch mój uleci ku Tobie. Moim
celem --- Niebo.
Dziękuję Ci, Jezu, za ostatnią lekcję Krzyża.
Ojcze Nasz..., Zdrowaś Maryjo..., Chwała Ojcu...
Jezu, ufam Tobie. Jezu kocham Ciebie. Jezu wielbię
Ciebie. Jezu Ty pozostań moim Panem, teraz i na
wieki. Amen. Matko Boża, rozlej na całą ludzkość
działanie Łaski Twojego Płomienia Miłości, teraz i w
godzinę śmierci naszej. Amen.
Ojcze , wejrzyj na Serce Twego umęczonego Syna, na
zadośćuczynienie, jakie Ci składa za nas
grzeszników, pokornie prosimy o miłosierdzie
Twoje i prosimy o przebaczenie.
Ojcze Przedwieczny, zachowaj kościół Twego Syna w
świętości i prawdzie, a wszystkim jego wiernym
dzieciom daj szczęście w Twej chwale przez Mękę i
śmierć Pana naszego, Jezusa Chrystusa, który z Tobą
żyje i króluje na wieki wieków. Amen
Któryś za nas cierpiał rany.
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała.
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
STACJA XIII- PAN JEZUS ZDJĘTY Z KRZYŻA
Stacja tych, którzy umarli.
Kłaniamy się Tobie, Jezu Chryste, i błogosławimy
Ciebie,
Żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Pan Jezus: Duszo Moja, przypatrz się, jak Moja Matka
wpatruje się w każdą Moją Ranę, obmywa je
własnymi Łzami, namaszcza pocałunkami, a w sercu
z wielką czcią i miłością je adoruje. Inne niewiasty i
uczniowie, za Jej przykładem, czynią podobnie. Ty,
która poszłaś śladami Mej Męki na miejsce Mego
skonania, przyjdż do Mego Ciała, namaść je
aromatem cnót, adoruj Moje błogosławione Rany,
całuj je, łzami zraszaj Moje Oblicze i złóż Mnie w
grobie twojego serca.
Pan Jezus: Zdjęto Moje Ciało i złożono na Ręce Mojej
Świętej Matki. Ona cierpi. Jej Serce krwawi, chociaż
nikt tego nie widzi. Ona współcierpiała ze Mną. Ona,
która wytrwała do końca zjednoczona ze mną.
Współcierpiąc ze Mną stała się Współodkupicielką
świata. Oto złożono Moje Ciało na Jej Ramiona.
Opłakuje Mnie. Jej łzy spływają na Moje Ciało. Jej łzy
obmywają Mnie z tej nienawiści, która to wszystko
spowodowała. Jej łzy balsamują Moje Ciało. Ona
cierpi strasznie. Jednak wie, że to nie koniec, ale
początek nowego życia, abyście i wy uwierzyli.
Moja modlitwa – rozważanie: "Wykonało się"...
Zbawiłeś świat... Zdejmują Twoje umęczone ciało, by
ten czyn przyniósł ludziom i mnie ulgę- nie cierpisz
już. Wykonałeś z pokorą i w posłuszeństwie, wielki
plan Twojego Ojca. Jakże wielka musi być Twoja
miłość do ludzi, że nie sprzeciwiając się Ojcu,
poszedłeś na krzyż, wiedząc, jakie cierpienie Ciebie
czeka. Jakże wielka jest Twoja miłość do mnie, że nie
chesz schodzić z krzyża gdy grzeszę, by mnie ukarać,
ale spoglądasz z niego z miłością i zrozumieniem. Ty,
który cierpisz rany za moje grzechy, daj siłę woli,
bym mógł patrzeć z uwielbieniem w Twoje oczy,
zawsze, gdy staję pod krzyżem. Dokonało się.
„On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze
sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz
ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi,
stawszy się podobnym do ludzi. A w
zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka,
uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż
do śmierci - i to śmierci krzyżowej”.
Księgi nie kłamały.
Wszystkie proroctwa spełnione.
Teraz będziesz mógł, Panie, odpocząć w grobie.
Również i w moim życiu, nawet po najcięższych
próbach, przychodzi ulga.
Przychodzi moment zdjęcia z krzyża.
Na ziemi nic nie jest wieczne, a tym bardziej krzyże,
które my --- ludzie --- dźwigamy. One także osiągają
swój kres. Nie tylko te, które są ceną za miłość, ale
również i te, które wynikają z naszej
niedoskonałości, a więc są następstwem grzechu.
O Panie, miarą Twojej nieskończonej i doskonałej
Ofiary Miłości jest miłość bez miary, bo w tajemnicy
śmierci otwierasz Niebo najpierw sprawiedliwym z
Szeolu , a następnie wszystkim pozostałym
pokoleniom.
Ty odwiedzasz tych, którzy pomarli, nie poznając
Ciebie za życia. A tymczasem na ziemi, wokół Twojej
Matki gromadzą się nieliczni wierni, aby oddać Ci
ostatnią posługę.
Owego kwietniowego piątku Józef z Arymatei z
bólem przypominał sobie szczegóły Prawa
żydowskiego, dochodząc do wniosku, że musi
zaryzykować i wykupić Ciało Chrystusa --- dosłownie
za każdą cenę. I oto historycznie znana sprzedajność
Piłata, wcześniej bardzo okrutnego wobec swojej
żywej Ofiary, nagle uczyniła go wielkodusznym
wobec Zamęczonego na śmierć. Piłat nie mógł się
oprzeć denarom znanego z bogactwa Żyda. Józef bez
trudu wykupił więc Ciało. Potem odstąpił Jezusowi
swój grób i nabył płótno pogrzebowe, a Nikodem
przyniósł najczystszą sól i wonności. Nie mogli oni
jednak dopełnić obrzędu Taharah z powodu
wykonanej na Jezusie kary śmierci i Jego zgonu w
okropnych mękach połączonych z rozlewem krwi.
Mimo to należało pogrzebać Zmarłego jeszcze przed
zapadnięciem zmroku.
„Będą patrzeć na tego, którego przebili, i boleć
będą nad nim, jak się boleje nad jedynakiem, i
płakać będą nad nim, jak się płacze nad
pierworodnym”
Mój Zbawicielu, gdy znajdę się w obliczu bolesnej
sytuacji, napełnij moje serce żywą nadzieją, że
kiedyś nadejdzie dzień uwolnienia z krzyża
zadanego przez innych lub samego siebie. Wszak w
dużym stopniu zależy ode mnie, kiedy nastąpi
zdjęcie z krzyża i czy będzie ono dla mnie
prawdziwym wybawieniem i wyjściem na spotkanie
z Tobą.
Ojcze Nasz..., Zdrowaś Maryjo..., Chwała Ojcu...
Jezu, ufam Tobie. Jezu kocham Ciebie. Jezu wielbię
Ciebie. Jezu Ty pozostań moim Panem, teraz i na
wieki. Amen. Matko Boża, rozlej na całą ludzkość
działanie Łaski Twojego Płomienia Miłości, teraz i w
godzinę śmierci naszej. Amen.
Ojcze , wejrzyj na Serce Twego umęczonego Syna, na
zadośćuczynienie, jakie Ci składa za nas
grzeszników, pokornie prosimy o miłosierdzie
Twoje i prosimy o przebaczenie.
Ojcze Przedwieczny, zachowaj kościół Twego Syna w
świętości i prawdzie, a wszystkim jego wiernym
dzieciom daj szczęście w Twej chwale przez Mękę i
śmierć Pana naszego, Jezusa Chrystusa, który z Tobą
żyje i króluje na wieki wieków. Amen
Któryś za nas cierpiał rany.
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała.
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
STACJA XIV- PAN JEZUS ZŁOŻONY DO GROBU
Stacja złożonych do grobu.
Kłaniamy się Tobie, Jezu Chryste, i błogosławimy
Ciebie,
Żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.
Pan Jezus: Duszo Moja, tak jak grób, w którym Mnie
pochowano, był czysty, tak i ty zachowaj Mnie w
swoim czystym sercu; bo tylko czyste serce zdolne
jest do miłości czułej, mocnej, trwałej i
wspaniałomyślnej.
Pan Jezus: Składają Moje Ciało do grobu. Kto wierzył
w Moje Zmartwychwstanie? Powiadam wam, jedynie
Matka Moja wierzyła do końca, jedynie Ona, nikt
więcej. Gdyby nie ta Jej wiara, cóż by było z wami?
Dla kogo miałbym Zmartwychwstawać, skoro nikt
nie wierzył? Ona jednak wierzyła. Nigdy nie
będziecie zdolni, nawet przez całą wieczność,
podziękować należycie mojej i waszej Matce, za to,
co dla was uczyniła. Kochajcie Ją Moim Boskim
Sercem, a w ten sposób Ją pocieszycie i
podziękujecie za Jej bezgraniczną miłość do was.
Wiara jest tak wielkim skarbem, dlatego strzeżcie
swojej wiary abyście jej nigdy nie utracili.
Szczególnie teraz, kiedy zło nasiliło swoje działanie,
kiedy szatan wyszedł, aby niszczyć, mordować i
grabić. Aby porywać to co da się porwać. Nie dajcie
mu się zastraszyć. On będzie czynił wszystko, aby
odebrać wam wiarę. Wy jednak strzeżcie jej, jak
najcenniejszego skarbu. Ta wiara, która jest w
waszych sercach, jest tak bardzo cenna. Dzięki tej
wierze, Ja mogę przemieniać was, Ja mogę was
kształtować, abyście zostali świętymi. Jestem tu
pośród was. Przyszedłem do was, bo was kocham.
Oto podchodzę do każdego z was i dotykam was
Moją Mocą i Miłością. Otrzymujecie tak wiele łask,
właśnie teraz, nie wcześniej ale teraz, bo
wytrwaliście do końca. Ci, którzy nie wytrwali nie
otrzymają tych łask. Tak samo będzie przy końcu
waszego życia. Otrzymacie to na coście sobie
zasłużyli. Oto tutaj Jestem obecny. Jestem teraz z
Moją Mamą, a wraz z Nami są Aniołowie i Święci,
cały orszak Niebieski. Niebo zstępuje na ziemię. Ta
ziemia jest święta. Ogarniam was Swoją miłością.
Raduję się Swoją obecnością pośród was. To jest
wasze Zmartwychwstanie, właśnie przy tej stacji,
dlatego, że ogrom łask płynie na was. Zostaliście
dotknięci Moją mocą, a Moja Miłość rozlała się na
wasze serca. Upodobniliście się do mnie, zostaliście
przemienieni, jesteście już inni, doskonalsi,
zbliżyliście się do mnie jeszcze bardziej. Wasze serca
upodabniają się do Mojego Najświętszego Serca i
Niepokalanego Serca Mojej Matki. To wszystko
naprawdę się dokonało, bo ja tu Jestem żywy i
prawdziwy, chociaż mnie nie widzicie, ale tym
większą macie zasługę, że wierzycie w te słowa. A
teraz Moje dzieci przyjmijcie Moje
Błogosławieństwo, Błogosławieństwo Boga Ojca,
Boga Syna i Boga Ducha Świętego, niech spocznie na
was i pozostanie na wieki. Amen.
Moja modlitwa – rozważanie: Złożono Twoje
umęczone ciało w grobie... Odpocznij Jezu po męce,
jaką zadał Tobie człowiek w swej nieprawości. Niech
barki Twoje odpoczną od dźwigania ciężkiego
krzyża. Niech Twoje nogi odpoczną, po długiej
drodze; drodze męki i cierpienia. Niech Twoje oczy
odpoczną od przerażającego widoku krwi i
szyderczych twarzy Twoich oprawców. Niech Twoja
Święta Głowa odpocznie od wszystkich myśli i wizji
naszych grzechów, którymi obrażaliśmy Twoją
Świętą Godność. Niech Twoje Święte Ciało odpocznie
od zadanych ran i bólu. Udziel mi Jezu odrobiny
Twojego cierpienia, bym mógł zrozumieć Twoją
miłość do ludzi i do mnie. Udziel mi Jezu odrobiny
odwagi, bym nie uciekał od Twojego krzyża. Udziel
cierpliwości w oczekiwaniu na Twoje
Zmartwychwstanie.„Grób Mu wyznaczono między
bezbożnymi,
i w śmierci swej był na równi z bogaczem,
chociaż nikomu nie wyrządził krzywdy...”.
O Panie, Twoje zmasakrowane Torturami Ciało
pobożni Żydzi chcieli pochować, jak nakazywała
stara tradycja pogrzebowa, ale nie udało im się
poprawnie ułożyć Twoich Rąk --- wzdłuż boków.
Gdy wisiałeś na Krzyżu, najpierw nastąpiło
całkowite wywichnięcie stawów barkowo-
łopatkowych, a następnie stopniowe rozrywanie
więzadeł obu ramion.
W rezultacie tego niezwykle bolesnego procesu
doszło do wypadnięcia główek kości ramieniowych z
obu stawów.
Właśnie dlatego jedynym możliwym ułożeniem
Twoich Świętych Rąk było ich skrzyżowanie na
gwałtownie tężejącym pośmiertnie Ciele.
„Spodobało się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem”.
Wonności i sól pogrzebową obficie rozsypano w
kamiennej niszy grobowej. Potem rozwinięto
pierwszą połowę długiego lnianego płótna. Na niej
złożono Ciało, które następnie zostało przykryte
drugą połową płótna, począwszy od głowy, a
skończywszy na piętach. Starannie uformowany
Całun został podpisany przez exactora słowami:
IHΣOY NNAZAPENNOΣ oraz obwiązany pasami z
rzymskimi pieczęciami. Na głowie Zmarłego
położono chustę pogrzebową, a całe płótno
żydowscy grabarze obficie posypali wonnościami.
Władza rzymska --- wbrew zwyczajom żydowskim ---
wejście do Grobu zamknęła ogromnym kamieniem i
postawiła zbrojną straż.
Nic już nie można było zrobić.
Zamordowany na Golgocie, ze szczególnym
okrucieństwem, Król Żydowski miał zniknąć z
historii. Byli bowiem tacy, którzy postanowili
zamknąć Go w grobie na zawsze. Próbowali
wymazać z dziejów Ziemi najwspanialszą nowinę, że
Bóg nieodwołalnie potwierdził swoim Męczeństwem
heroiczną Miłość do człowieka.
A jednak to nie koniec!
To dopiero błogosławiony początek!
W ciszy tych smutnych chwil rodzi się pierwszy
promień nadziei, że oto nadchodzi, Panie, Twój
chwalebny triumf.
O Jezu, nie mogłeś mnie już bardziej umiłować!
Nie mogłeś być już bardziej posłuszny Ojcu!
Naucz mnie wierzyć w Miłość Boga, która jest
największym skarbem danym ludzkości!
Naucz mnie unikać grzechu, który jest największym
nieszczęściem dziejów!
Duszo Chrystusowa, uświęć mnie!
Ciało Chrystusowe, zbaw mnie!
Męko Chrystusowa, wzmocnij mnie!
O Jezu, w ranach swoich ukryj mnie!
Panie życia i śmierci, wierzę, że nawet wtedy, gdy
moje serce okaże się ciemne jak grób, to mocą
Twojej obecności może stać się świątynią
Zmartwychwstania --- miejscem prawdziwej
przemiany mroku w światłość.
Panie mój, dla zasług Twojej bolesnej Męki, uzdolnij
mnie do tego, abym nigdy nie przestał dolewać do
lampy swojego życia bezcennej oliwy, którą jest
ofiarna miłość bliźniego.
Ojcze Nasz..., Zdrowaś Maryjo..., Chwała Ojcu...
Jezu, ufam Tobie. Jezu kocham Ciebie. Jezu wielbię
Ciebie. Jezu Ty pozostań moim Panem, teraz i na
wieki. Amen. Matko Boża, rozlej na całą ludzkość
działanie Łaski Twojego Płomienia Miłości, teraz i w
godzinę śmierci naszej. Amen.
Ojcze , wejrzyj na Serce Twego umęczonego Syna, na
zadośćuczynienie, jakie Ci składa za nas
grzeszników, pokornie prosimy o miłosierdzie
Twoje i prosimy o przebaczenie.
Ojcze Przedwieczny, zachowaj kościół Twego Syna w
świętości i prawdzie, a wszystkim jego wiernym
dzieciom daj szczęście w Twej chwale przez Mękę i
śmierć Pana naszego, Jezusa Chrystusa, który z Tobą
żyje i króluje na wieki wieków. Amen
Któryś za nas cierpiał rany.
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała.
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
Modlitwa na zakończenie
drogi Krzyżowej
Jezu, dziękuję Ci z całego serca za wszystkie
pouczenia na twej drodze krzyżowej, które są
inspiracją i drogą mojego życia. Pragnę nieść swój
krzyż mocno złączony z Twoim Krzyżem, aby przez
niego spotkać się z Tobą w Twoim królestwie, w
którym żyjesz z Bogiem Ojcem i Duchem Świętym
przez wszystkie wieki wieków. Amen.
Panie Jezu Okaż Nam Twoje Najświętsze Oblicze a
będziemy zbawieni.
Jezu Odkupicielu świata, który pokonałeś śmierć
przez swoje Zmartwychwstanie, spraw to, by Twoja
droga krzyżowa stała się dla mnie światłem i mocą
moją w dźwiganiu codziennego krzyża pracy,
trudności i cierpienia. Tobie zaś ofiaruję życie swoje
z wszystkimi jego krzyżami i cierpieniami. Ty zaś
uświęć je swoimi zasługami, naucz mnie
wielkoduszności, natchnij mnie duchem miłości i
poświęcenia dla Ciebie i dla bliźnich moich, za
których położyłeś duszę swoją, abym mógł
powtórzyć słowa Twojego Apostoła: A ja, nie daj
Boże bym się miał chlubić z czego innego, jeno z
krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez
którego świat mnie jest ukrzyżowany a ja światu.
Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen
Wszechmogący Boże Ojcze, który przez życie i naukę
Twojego Syna pokazałeś nam właściwą drogę do
Ciebie, do szczęśliwości wiecznej, przez Jego
cierpienie i śmierć pokazałeś nam także, że droga do
miłości może prowadzić do krzyża, a zapłatą za
wierność może być korona cierniowa. Daj nam łaskę
do nauczenia się tej trudnej lekcji. Pomóż nam brać
krzyż na siebie i naśladować Jezusa Chrystusa w
cierpliwości przez nienaruszoną wiarę. Daj, abyśmy
tak uczestniczyli z Nim w cierpieniu, żebyśmy
tajemnice Jego mocy i pokoju rozumieli nawet w
najciemniejszych godzinach i mogli dostrzegać
światło wieczne. Prosimy Cię Ojcze, przez Jezusa
Chrystusa, naszego Pana Syna Twego, który za nas
umarł i dla nas zmartwychwstał. Amen.
Jezu, Synu Boga Przedwiecznego, Ty z miłości do
mnie ogołociłeś samego siebie, całego siebie.
Wszak na Krzyżu nie miałeś nic.
Krzyż dał Ci Piłat, a koronę i gwoździe --- żołnierze.
Byłeś nagi.
Gdy umarłeś, zawinęli Cię w płótno ofiarowane
przez dobrą duszę i złożyli w grobie, który też nie
należał do Ciebie.
A przecież mogłeś żyć i umrzeć jak Król.
Ty jednak wybrałeś ubóstwo, gdyż był to najlepszy
sposób ofiarowania Miłości. O Panie, pragnę uczcić
Twój wizerunek Krzyża.
Uwielbiam Twoje Stopy, które przemierzały
rozpaloną słońcem ziemię palestyńską.
Uwielbiam Twoje Ręce, którymi tuliłeś do piersi
dzieci, a one napełniały się łaską Boga.
Uwielbiam Twoje Dłonie, które kładłeś na chorych, a
oni doznawali uzdrawiającego oczyszczenia.
Uwielbiam Twoje Oczy, którymi zaglądałeś w
najgłębsze zakamarki ludzkich dusz, napełniając je
pokojem.
Uwielbiam Twoje Uszy, które zawsze z miłością
wsłuchiwały się w odgłosy strapionych ludzkich
serc.
Uwielbiam Twój Język, którym głosiłeś słowa życia
wiecznego.
Uwielbiam Twoje Serce włócznią przebite ---
niewyczerpaną skarbnicę Łaski Boga.
Pragnę także ofiarować Ojcu Niebieskiemu, wraz z
Twoją Męką i Konaniem, Najdroższą Krew i Rany, za
grzechy mojego życia.
Oczyma duszy wpatruję się w Twój Krzyż i
rozmyślam o niewysłowionych cierpieniach, które
pokornie przyjąłeś w Ogrójcu, Ciemnicy i na Drodze
Krzyżowej.
O Jezu, ofiaruję Ojcu Przedwiecznemu Twój
trzygodzinny śmiertelny Strach na Krzyżu jako
pokutę za wszystkie swoje niedbalstwa i obojętność
oraz za zaniedbania natchnień Ducha Świętego.
Z głębokim żalem, z powodu mnóstwa swoich win i
grzechów, rozważam bezmiar Ran, jakie odniosłeś,
Panie mój, przed niezasłużoną śmiercią krzyżową.
Swoją Przenajświętszą Krwią oczyść, Jezu, moje oczy,
bym czystym wzrokiem mógł patrzeć na Twe Ciało
sromotnie zawieszone na szubienicy Krzyża.
Oczyść, Panie, moje dłonie, bym czysty palec mógł
włożyć w miejsca gwoździ na Twych Świętych
Rękach i Stopach.
Oczyść moje usta, abym czystymi wargami mógł
ucałować Ranę po włóczni tkwiącej w Twoim Sercu.
Zbawicielu mój, każdym pocałunkiem, oddechem i
uderzeniem mojego serca, każdym słowem i myślą
pragnę uczcić wszystkie Twoje Święte Rany oraz
każdą Kroplę Twej Mesjańskiej Krwi. Tyleż razy
pragnę ofiarować Ojcu Przedwiecznemu
nieskończone zasługi Twojej Bolesnej Męki jako
zadośćuczynienie za grzechy moje i całego świata.
Pozostając w łączności z Twoją nieskończoną
Miłością i łaskawym Miłosierdziem, pragnę również
wiele dusz wybawić od ognia czyśćcowego.
Pragnieniom moim towarzyszą Twoje święte słowa:
„Wszystko, co dla Mnie chcesz uczynić, to jakbyś już
uczynił!”Dlatego tylko z Tobą, w Tobie i dla Ciebie,
mój Zbawicielu, mogę odmienić swą małą wiarę,
wątłą nadzieję i fałszywą miłość, zanurzając się w
bezmiarze Twoich Boskich Cnót.
Dla uzyskania odpustu zupełnego:
Pod Twoja Obronę uciekamy się Święta Boża
Rodzicielko, naszymi prośbami racz nie gardzić w
potrzebach naszych, ale od wszelakich złych
przygód racz nas zawsze wybawiać, Panno
chwalebna i błogosławiona. O Pani nasza,
Orędowniczko nasza, Pośredniczko nasza,
Pocieszycielko nasza. Z synem swoim nas pojednaj,
Synowi swojemu nas polecaj, swojemu Synowi nas
oddawaj.
Koronka do Najświętszych Ran Pana
Jezusa
Niniejsza koronka została ułożona z aktów
strzelistych, które podczas objawienia Jezus
przekazał Siostrze Marii Marcie Chambon, zmarłej
w opinii świętości, w klasztorze Sióstr Wizytek w
Chambery.
Koronkę tę ofiaruję w intencji nawrócenia
wszystkich grzeszników, odmawiając:
•
na początku Różańca: O Jezu, Boski Odkupicielu,
bądź nam miłościw, nam i całemu światu. Amen.
Święty Boże, Święty Mocny, Święty
Nieśmiertelny, zmiłuj się nad nami i nad całym
światem. Amen.
Przepuść, zlituj się, mój Jezu, w otaczających
niebezpieczeństwach. Krwią Twoją Najdroższą
osłoń nas. Amen.
Ojcze Przedwieczny, okaż nam miłosierdzie,
przez Krew Jezusa Chrystusa, Syna Twojego
Jedynego, błagamy Cię, okaż nam miłosierdzie.
Amen;
•
zamiast Ojcze nasz odmawiamy : Przez
Niepokalane Serce Maryi Ojcze Przedwieczny,
ofiaruję Ci Rany Pana naszego Jezusa Chrystusa
na uleczenie ran dusz naszych;
•
zamiast Zdrowaś Maryjo odmawiamy: O mój
Jezu, Przebaczenia i Miłosierdzia Przez zasługi
Twoich Świętych Ran;
•
na zakończenie (3x): Ojcze Przedwieczny,
ofiaruję Ci Rany Pana naszego Jezusa Chrystusa
na uleczenie ran dusz naszych.
„[...] Za każdym słowem wymówionym przez was
w koronce spuszczam kroplę Krwi Mojej na
duszę grzesznika. [...]”
Rozważanie końcowe
Nie smuć się, duszo moja, i już nie rozpaczaj. Wszak
Pan zmartwychwstał tak, jak sam powiedział
Zmartwychwstał wbrew temu, iż od dwóch tysięcy
lat nie tylko poszczególni ludzie, ale i potężne
instytucje oraz systemy polityczne dążą do tego, by
ukrzyżowana Miłość pozostała w grobie, by nikt o
niej nie pamiętał i by można było kiedyś napisać w
jakiejś encyklopedii, że Jezus z Nazaretu i Jego
Ofiara była mitem, a więc zabobonną wiarą prostych
rybaków. Oto przewrotny zamysł tych, którzy budują
cywilizację nienawiści i śmierci. Niestety tacy ludzie
będą pojawiać się na świecie aż do ostatecznego
uwieńczenia dziejów. Będą wprzęgać w to dzieło
wszystkie możliwe środki: kłamstwo, przemoc,
nienawiść, pieniądze, władzę, mass media, prawo, a
nawet ideologie i politykę.
Jakże naiwni i biedni są tacy ludzie! Zapominają, że
prawdziwej Miłości nikt nie jest w stanie zamknąć w
grobie przeszłości i zapomnienia, gdyż jest Ona
silniejsza od śmierci, od grzechów i ludzkiej nędzy.
To Boża Miłość sprawia, że nieustannie powtarza się
cud Wielkiej Nocy.
Tak, jak --- wbrew siłom zła --- Bóg zmartwychwstaje
i wychodzi z grobu, tak też każdy z nas może
zmartwychwstać do nowego życia w prawdzie,
świętości i w pokoju.
Wiara w Zmartwychwstanie Chrystusa Pana ożywia
we mnie radość, że ta nieprawdopodobna, lecz
zbawienna Ofiara wciąż się urzeczywistnia,
ponieważ już:
•
nie całkowicie należę do świata, który odrzucił
Chrystusa,
•
jestem ochrzczony i noszę w sobie zalążek
nieśmiertelności,
•
należę do tych, którzy zostali opieczętowani
znakiem Krzyża, stali się własnością Chrystusa,
a więc całe swoje życie winni umieszczać w
przestrzeni Jego łaski,
•
wzrasta we mnie człowiek nowy, któremu
przeznaczone jest życie wieczne,
•
wreszcie mogę porzucić ten przeklęty zdrowy
rozsądek, który każe mi szukać przestrzeni dla
dobra poprzez paktowanie ze złem,
•
teraz zmartwychwstały Chrystus uwalnia moje
pragnienie dobra od bezsiły, która w ludzkiej
perspektywie pozostawała dotąd nieuleczalna!
Ponadto, nieprzypadkowo Chrystus zmartwychwstał
właśnie w niedzielę. Niedziela jest pierwszym, a
zarazem ósmym dniem tygodnia. To, że światłość
Zmartwychwstania rozświetliła poranek pierwszego
dnia tygodnia, unaocznia nam, iż swoim powstaniem
z martwych Chrystus Pan zapoczątkował nową
epokę w ludzkiej historii, epokę, która nigdy nie
przeminie, bo jest wobec historii transcendentna.
Przez otwór w grobie zmartwychwstałego Jezusa
pada na ziemię, i nigdy już padać nie przestanie,
światło przyszłego wieku. Ogarnia nas ono
zwłaszcza wówczas, kiedy gromadzimy się na
sprawowaniu Eucharystii.
„A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do
skończenia świata”.
Za każdym razem, gdy Ty --- Panie dobry jak chleb,
wraz z Twoim Duchem Świętym, Pocieszycielem -
nawiedzasz serce przepełnione zgryzotą, istota
ludzka powraca do życia. Bo Ty, Jezu, jesteś Chlebem
Życia.
Dziękuję Ci, Synu Boga Najwyższego, za to, że Kościół
katolicki jest przede wszystkim Kościołem
Eucharystii zakorzenionym w słowach Twojego
Testamentu z Wieczernika: „Oto Ciało Moje, oto Moja
Krew”.
Dziękuję Ci również za to, że jesteś wśród nas
dosłownie na wyciągnięcie ręki. Potwierdzają to
liczne świadectwa, m.in. Błogosławionej Matki
Teresy z Kalkuty: „Młoda dziewczyna przyjechała z
innego kraju, by przyłączyć się do Misjonarek
Miłosierdzia. Nasza reguła wymaga, żeby każdy
nowoprzybyły zaraz następnego dnia po przyjeździe
stawił się w Domu dla umierających.
Powiedziałam do tej dziewczyny: »Czy widziałaś, z
jaką miłością, z jaką pieczołowitością kapłan w
czasie Mszy Świętej dotykał Ciała Jezusa w Hostii?
Czyń to samo, jak pójdziesz do umieralni, ponieważ
tego samego Jezusa znajdziesz w poranionych
ciałach naszych biedaków«.
Siostry porozchodziły się. W trzy godziny później
przyszła do mnie nowoprzybyła, radośnie
uśmiechnięta i powiedziała: »Matko, od trzech
godzin dotykam Ciała Chrystusa«.
»Jak to? --- zapytałam. Cóż takiego zrobiłaś?«
Odpowiedziała: »Jak przyszłam do umieralni,
przyniesiono akurat człowieka, który wpadł do
kanału. Wyciągnięto go dopiero po pewnym czasie.
Był poraniony, brudny, obeszły go robaki. Umyłam
go i zrozumiałam, że właśnie w tej chwili dotknęłam
Ciała Chrystusa«”.
Tajemnica Eucharystii --- owego Testamentu z
Wieczernika --- jest najbardziej królewską drogą
wprowadzającą nas coraz głębiej w blask tego Dnia
Ósmego, który nie ma zachodu.
„Miłujcie się wzajemnie”. Bez tego przykazania
wielkie dzieła człowieka przemieniają się w ruinę.
Błogosławiona wina, którą wymazał tak wielki
Odkupiciel.
Błogosławione kolce, które tkwiły w tak zacnej
Skroni.
Błogosławione gwoździe, które trzymały
Przenajświętsze Ciało.
Błogosławione drzewo, na którym zawisło
Zbawienie Świata.
Błogosławione płótno, na którym powstał
wstrząsający obraz Męki Pańskiej, nie uczyniony
ludzką ręką.
Pieśń
On szedł w spiekocie dnia i w szarym pyle dróg,
A idąc uczył kochać i przebaczać.
On z celnikami jadł.On nie znał kto to wróg,
Pochylał się nad tymi, którzy płaczą.
Mój Mistrzu, przede mną droga, którą przebyć
muszę tak jak Ty.
Mój Mistrzu, wokoło ludzie, których kochać trzeba,
tak jak Ty,
Mój Mistrzu, niełatwo cudzy ciężar wziąć w ramiona
tak jak Ty.
Mój Mistrzu, poniosę wszystko, jeśli będziesz ze mną
zawsze Ty.
On przyjął wdowi grosz i Magdaleny łzy,
Bo wiedział co to kochać i przebaczać,
i późną nocą On do Nikodema rzekł,
Że prawdy trzeba pragnąć, trzeba szukać.
Mój Mistrzu...
Idziemy w skwarze dnia i w szarym pyle dróg,
A On nas uczy kochać i przebaczać,
I z celnikami siąść - zapomnieć kto to wróg,
Pochylać się nad tymi, którzy płaczą.
Mój Mistrzu..