ksiega id 91033 Nieznany

background image

1

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

BO YIN RA

Ksi ga Sztuki Królewskiej

podr cznik białej magii

przeło ył

Marceli Tarnowski

Łód - Katowice - Warszawa 1923

Tre .

Do Poszukuj cego

niwo

Niesko czenie wielokrotna jedno

Poznaj samego siebie!

Droga ucznia

Zako czenie

Z Krainy wiec cych

Próg

Pytanie króla

W drówka

Poł czenie

Wola rado ci

Do wszystkich, którzy d

do wiatła

Nauka

Posłowie

----------------------

Do Poszukuj cego

Chc prawi ci o drodze, po której ja sam ongi kroczyłem!

Chc ci ukaza drog , na któr wkroczy mo e ten jedynie, kto sam si staje „drog ”!

W drowcem byłem na tej drodze i d yłem do wiatła, a wreszcie tak si zbli yłem do

sło ca, a e si w niem pogr ył w drowiec i droga.

Zanim si opatrzyłem, stałem si sam sobie „drog ” i pomkn łem, jak strzała do celu, w

płomienne sło ce.

background image

2

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

I tak oto ja sam zjednoczyłem si ze sło cem, a wszystko, czem byłem przedtem,

spłon ło w arze.

Siebie samego trawi w ogniu jego wiatła - jak ebym miał nie pragn , aby wszystko,

co d y do wiatła, do sło ca, stało si wiatłem i ogniem płomiennym!

Wszystkie „sło ca” gorej w tem samem wietle!

Kto zapłon ł jako „sło ce”, jest ze wszystkiemi sło cami w sobie samym zjednoczony.

Nie wiesz, jakiego sło ca wiatło przy wieca ci w mojem wietle.

Nie narzucaj granic samowoli!

W wietle znikaj wszelkie granice.

Szukaj wiatła w sło cach, a sło c w ich wietle!

Kochaj wiatło we wszystkiem, co wieci, o Poszukuj cy!

Je li chcesz zbli y si do wiatła, tedy zaniechaj oporu!

Wszystko w tobie jest jeszcze oporem!

Wszystko w tobie jest jeszcze mow , dlatego nie „słyszysz” nic!

Wszystko w tobie jest jeszcze spojrzeniem, dlatego nie „widzisz” nic!

Naka sobie samemu milczenie i przymknij oczy swe, a eby wielka cisza dotrze mogła

do ciebie!

Tylko w ród ciszy nauczysz si wreszcie „widzie ”.

Tylko w bezsłownej ciszy przemawia wieczyste „słowo”.

„Pocz tek” płodzi „słowo” - „słowo” płodzi „ wiatło”, i wiatło wieci w „słowie”, w

najgł bszej ciszy wieczno ci, która jest dzi , jak była po wsze czasy.

Nauka, któr tu otrzymujesz, nie wyl gła si w mózgach człowieczych.

Jest ona nauk wieczno ci i nic nie ma wspólnego z owemi gmachami my li, przez które

człowiek ziemi pragnie osi gn niebo.

Nauka, któr tu otrzymujesz, jest sama - słowem „słowa”...

Wszyscy, którzy mog da ci t nauk , s w „słowie” zjednoczeni wiedz i

wiadomo ci .

Gdy nauczaj , nauczaj rozpoznawania siebie samego w „słowie”, a przez „słowo”

tworz ład w chaosie złud i omamów, tłocz cych si w wiecznym ruchu tego, co zwie si

„materj ”.

Lecz w tobie jest jeszcze tysi c sprzeciwów, walcz cych z tysi cem innych.

Jeszcze nie jeste wolny.

Jeszcze nie posiadasz bezwolnej woli d enia za mn po cie ce do wiatła.

Je eli d ysz do wiatła, musisz si nauczy „wierzy ”!

„Wierzy ” znaczy to: kształtowa sił , aby zbudzi sił wy sz .

Same ju słowa wiary mog by siłami, ale nie chc , aby „wierzył” samemi słowami.

„Wiara” jest „wol ”!

Jaka jest „wiara” twoja, takie s twoje siły!

Jaka jest „wiara” twoja, tak b dzie ci si działo...

Tylko własna twa siła wyzwala owe wy sze, pomocne siły.

background image

3

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Je li pragniesz si „modli ”, tedy pro w sobie o „skrzydła”!

Słysz, istniej skrzydła, co wy ej nios , ni eli orle lotki!

Istniej skrzydła, co ponios ci ponad wszystkie gwiazdy.

O takie skrzydła pro , je li pragniesz si „modli ”!

Ka da inna „modlitwa” jest blu nierstwem.

Kto prosi o te skrzydła, b d mu dane.

Kto chce lata , temu wyrosn lotki.

Ju podczas „modlitwy” b dzie „wzniesiony”...

A teraz, o Poszukuj cy, zburz bo ki fałszywe, je li chcesz zbli y si do wieczno ci w

swym Bogu ywym!

Szukaj w sobie swego Boga! W tobie samym tylko mo e si on jako twój Bóg narodzi .

Nie b dziesz słu ył innemu Bogu!

Słuchaj prastarych, bł dnie tłumaczonych słów!

Słuchaj ich w nowem rozumieniu!

Słuchaj z dr cym sercem:

Jam jest twój pan!” powiada Bóg twój...

„Nie b dziesz szukał innych bogów!”

„Nie b dziesz tworzył sobie obrazów, czyni c z nich Boga swego!”

Tutaj, o Poszukuj cy, odnajdziesz w sobie pocz tek i koniec prawdy!

Kto poj ł tu, co poj nale ało, ten si na drodze swej wi cej nie potknie.

Lecz słowo człowiecze mo e tu jeno bł d i pomieszanie stworzy , i dlatego ko cz sw

mow !

Gdy kiedy odnajdziesz sam w sobie to, czego dzi napró no szukasz w zewn trzno ci,

wówczas dopiero zrozumiesz, co chciały ci obwie ci słowa zamierzchłej przeszło ci.

-----------------------


niwo

Rzu my zasłon na wszystkie słowa, które w nowym wiecie słu nam do

wypowiadania si .

Tak b dzie lepiej...

Wiele jest jeszcze rzeczy, które oszcz dzi nam nale y, a które musieliby my wypieli ,

gdyby my chcieli w ród „słów m drców” oddzieli fałszywe od prawdziwych.

„Młodsi” bracia nasi, którzy z tej czy innej wie ci zasłyszeli o nas, licz mniejszemi

okresami czasu, ni eli my.

I w dobrej wierze uwa aj si za powołanych do pomagania w dziele, które my czyni

musimy, bowiem dla nich powstawanie jego zbyt jest przewlekłe.

Jak eby im si w ich gwałtowno ci nie podobało tempo naszego działania, gdyby si

mogli domy le , e zaledwie zacz li my to, co im wydaje si ju zdawna dokonanem!

background image

4

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Siejemy tylko ziarno na zaoran rol .

Od was zale y, czy zakiełkuje ziarno...

Baczcie, aby cie bronili łakomemu ptactwu po era ziarenka, zanim wzrosn korzenie i

d bła!

Strze cie tego, co wam powierzono!

Wielu przesiadywa musi w ciemno ci, wielu musi mieszka w cieniu, bowiem dni s

ciemne - po eraj wiatło.

Ale tym, co i w nocy czuwaj , za wieci „sło ce” na niebie północnem.

Do tych przyjd biało odziani „pasterze” i wi t gr na fletni ich trzody zbior ...

A wówczas ka dy, kto pragnie przewodu, znajdzie przewodnika, a przewodnik

powiedzie ich przez „wrota pi owe” i przez „drog pustynn ” na wy e „ wi tych gór”, na

wy e Himavatu.

Tam zaton ło „sło ce” w wietle, a „ziemia” utraciła swój ci ar.

Tam jest „niebo” wieczn głowni ognist , a „gwiazdy” płon w jego wietle.

Wszystko, co dojrzało do zapłoni cia, w ogniu tym staje si ogniem i wieczystem

wiatłem.

Ale wiele jeszcze jest zielone i nasi kłe wod - nadmiarem my li.

I tak oto opiera si płomieniowi, wi dnie i gnije...

Spokojnie wyczekuj wieczni Ojcowie „mistrzów na ziemi” po ywienia dla ognia.

I zapalaj roje gwiazd od wiecznego aru.

Słysz! - Spłon , roz arzy si , wieci lub te zgni - jedno albo drugie jest twem

przeznaczeniem!

Je li chcesz mu si umkn , tedy zwodzi ci własna głupota.

Tylko wybór spoczywa w twem r ku!

Kto własne swe mniemanie powa a stawia narówni z wieczyst m dro ci bosk , ten

staje na drodze czynu, który mamy do spełnienia na ziemi.

Blu ni on duchowi, o wietlaj cemu ziemi , je li my li swe, zrodzone z prochu, stawia na

miejscu „słowa”!

Zanim powstały wiaty, było „słowo”, i w niem wieci poznanie „słowa”!

Nie przez my lenie osi gn mo e człowiek to poznanie, bowiem my l jest najlichszym

ze sług „słowa”.

Kto chce zawsze otrzymywa wietlany dar pana, niechaj naka e słudze milczenie!

Czynimy dzieło dalekiego „Wschodu”, dzieło wiec cego dnia wieczno ci!

Otwiera mamy dusze dla ywego wiatła.

Kto szuka „przewodu”, który nikogo nie wiedzie na manowce, niechaj zachowa słowa

nasze w sercu.

My za b dziemy mu po wszystkie czasy bliscy duchem!

background image

5

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Na ziemi tej zrodzili my si na czynnych Braci „Synów wiatła”.

Przez nas ma si wiatło wieczno ci sta poznawalnem dla człowieka ziemi tej, nie

o lepiaj c oczu jego.

Podobnie wam yjemy ciele nie, ale zarazem prze ywamy ycie wieczno ci...

Kto prowadzony jest poprzez w sk cie k , wiod c do naszego „królestwa” w duchu,

ten kroczy naprzeciw własnemu yciu wieczno ci.

Powiedziemy go do „gwiazd” wieczno ci, które - zrodzone z prawdziwego wiatła - s

jednem z nami, powiedziemy go w wietle, które istnieje od prapocz tku i nigdy zagasn nie

mo e.

Niewielu bardzo jest nas, którzy przez wol sw zdobywamy i zachowujemy na ziemi t

jedno wiatła duchowego.

Lecz wielu jest nas razem z owymi, co przed nami nosili to „brzemi ”, z owymi, co po

nas nosi je b d .

Nie dzieli nas „rasa” ani „narodowo ”, mowa ani granice geograficzne, oddalenie w

czasie ani przestrzeni.

W sobie samych uwielbiamy to, co chce si przez nas objawi ...

Wyrzekli my si pragnienia, aby by czem innem, jak objawieniem w wiecie

widzialno ci.

Nie przymuszali my siebie, aby si „sta ” tem, czem jeste my.

Ka dy z nas z trwog wspomina ów dzie , co przyniósł mu wiedz i jarzmo, które musi

d wiga ...

Gdzie tylko yje jeden z nas, tam posiada „Bractwo na ziemi” wi tyni ducha.

aden z nas nie daje w swych słowach własnej nauki.

W słowach ka dego z czyni cych mówi wszyscy czyni cy Pra wiatła w wieczno ci.

Napró no b dziecie usiłowali odró ni jednego z nas od jego Braci!

adnego z nas nie mo na tu „zabi ”, niszcz c jego ciało, bowiem w królestwie ducha

yjemy wszyscy wzajem w sobie, przenikaj c jeden drugiego, zjednoczeni jeden ze wszystkimi,

bez wzgl du na to, czy korzystamy jeszcze z ciała ziemskiego, czy te opu cili my je ju .

Jeste my ponad my leniem i patrzeniem, bowiem znale li my królestwo najprostszego

poznawania, krain Rzeczywisto ci.

Tam „ yjemy” i stamt d działamy, nawet gdy ciała nasze dziel tysi ce mil.

Kto znalazł dost p duchowy do kogo z naszego kr gu, ten wkroczył na ziemi do

wi tyni ducha.

Chcemy dosi gn serc ludzi, a eby serca ludzi odnalazły cie k do ducha.

Wyborem za kieruje prawo, które jest ponad wszelk samowol .

I aden z nas nie mo e dowoli przyjmowa do wi tyni ka dego, kto do niej dotrze.

Strumie musi by bliski morza, aby mógł d wiga na sobie morskie okr ty.

background image

6

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Ka dy, kto przychodzi do nas, dozna mo e pomocy i przewodu - atoli „ wi cenia”

otrzyma mo e ten tylko, kogo prawo do tego przeznaczyło.

-------------------


Niesko czenie wielokrotna Jedno

Dalecy jeste my od tego, aby odsłania zbo n m dro , której kapłanami jeste my,

po dliwym oczom czelnej ciekawo ci.

Dajemy wszystko, co wolno nam dawa . - Dzisiaj jest to wi cej, ni wolno było dawa

naszym Braciom w przeszło ci!

Ale w pokorze chylimy czoła przed prawem ducha.

Wał ochronny milczenia rozci gni ty został przed ostateczn tajemnic , bowiem prawo

chce tak - a nie, i my tak chcemy.

I tak oto musimy sami zaciera w umysłach to, co w ró nych czasach podst pnie zdobyli

niepowołani, i zmuszeni jeste my wówczas wznosi mur milczenia wy ej jeszcze.

Dano wam wiele, co nie nale ało do tych, którzy wam to dawali...

Budz c si , poznawajcie, jak umie prawo ducha niszczy takie dary!

Tylko to, co przez nas jest dane, uznaje prawo ducha za swe dzieło!

Nie wierzcie, aby cie na Wschodzie, bodaj nawet na stokach Himavatu - tam gdzie

„łab dzie” naj wi tszych stawów wi tyni pobudowały swe gniazda - mogli si zbli y do

zbo nej m dro ci duchowego „Wschodu”!

Nie wszystko, co pochodzi ze Wschodu, jest wiatłem ze wiatła „Wschodu”.

Wieje te ze Wschodu suchy wicher jałowej spekulacji i wiatr gor czkowy pustego

zabobonu...

Najwi ksza głupota i najwy sza m dro znajduj si na Wschodzie.

Atoli wiatło z dalekiego „Wschodu” ducha jest wieczyst , kosmiczn m dro ci !

Potrafi ono dosi gn ka dego, kto mo e je przyj , bez wzgl du na to, z jakiego

pochodzi narodu.

Szukajcie, a - znajdziecie! - Ale nie szukajcie w wiecie zewn trznym! Strze cie wiatła,

które oto na nowo zapalamy w sercach Krainy Zachodu - bowiem ono jest: wiatłem z

dalekiego „Wschodu” ducha!

wiatło, które wiecznie było i wiecznie b dzie, wieci wprawdzie dla wszystkich w

ciemno ciach, ale ni cy w mroku nie poznaj go.

Bacz, oto ty sam jeste jeszcze - swym snem - ty, który masz sam siebie w „Pra wietle”

jako wiatło pozna !

Nigdy nie byłe istotnie w ciemno ci, bowiem to, co mógłby był tak nazywa , nie ma

bytu w prawdzie twego ducha.

Byłe wiatłem od prapocz tku, który nigdy nie „był”, lecz wiecznie „jest”!

background image

7

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

wieci masz w sobie samym, i by poznał pełni swego wiatła, i zbudzi si masz ze

snu ciemno ci!

Dzi jeste jeszcze niewolnikiem snu.

Mo e jutro ju zbudzisz si , a dzie twój b dzie wieczny...

I „noc” nie ograbi ci ju z pełni twego wiatła.

Z wyboru własnej woli - przez swoj wiar w „noc” - stałe si snem ciemno ci!

Oto masz mrok rozja ni swem wiatłem, i by si dzie stał w tobie, a sen twój dobiegł

ko ca.

Strze si przed snami swemi, albowiem duchy twego snu s despotyczne i dne

władzy!

Łatwo si mo e sta , i przetrzymaj ci one we nie dłu ej, a wówczas prze pisz

dzie swój i czeka b dziesz musiał nowego dnia.

Szukasz jeszcze we nie, w pustej nico ci, nad chmurami Jedynego, który tylko w wielu

si objawia.

Bacz, mieszka on ju w tobie i powiada:

„Jestem po rodku was, ale wy słowa mego nie słyszycie, albowiem głos mój cichy jest,

niby daleki ptaków zew!”

Naucz si odró nia wiat wyobra e od rzeczywisto ci w wiecie!

Wyobra enie trzeba ci przezwyci y , a nie rzeczywisto !

Zbud w sobie prostot dziecka, je li chcesz znale to, co duchowe!

Unikaj wszelkiej my lowej „m dro ci”!

Uciekaj od wiata, opartego jedynie na my leniu!

Porzu wiat, który yje jeno głow !

Oto jest „wielkie wyrzeczenie si ”!

Oto pocz tek kroczenia po cie ce, na której w drowiec sam staje si rzeczywisto ci w

prawdzie!

W wi tym porz dku włada prawo!

Je li wiatło wieczno ci dosi gn ma kiedy serc ludzi, tedy musi pierwej przyj

barw ziemi...

Dlatego tylko jeste my wiec cymi wiatła, e wiatło przysposobiło nas do tego, aby

nabierało w nas barwy ziemi.

Zawierzaj zawsze „ wiec cemu”, który ci si stanie „przewodnikiem”, lecz miłuj w nim

tylko wiatło, które, przenikaj c go, zbli y si chce do ciebie!

Uwolnij dusz sw od wszelkiego obrazu form miertelnych, je li chcesz znale

Jedynego, który si w niesko czonej wielokrotno ci objawia!

To, co działa chce w tobie, to nie człowiek, przez którego poznawalnemi si staj dla

ciebie promienie wiatła.

Je eli zwiesz go „mistrzem”, tedy wiedz, i jest on tylko mistrzem jasnego wiecenia, ale

nie „ wiatłem” samem!

background image

8

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Kto macaj c w ciemno ciach po da przewodu, niechaj szuka w sobie nade wszystko

tego jedynego, co „mistrza” ka dego czyni dopiero „mistrzem” - złocistej iskry wieczno ci...

Znale j mo e jedynie, szukaj c w sobie samym.

Jeste my tem, czem jeste my, poto jeno, aby wam pomaga .

Niczego innego nie da od nas prawo.

Zbudzi w was mamy siły, które wyrw serca wasze z ciemno ci.

Wie was mamy do was samych...

Zapali mamy w was boski płomie , wieczy cie wiec cy.

Rozbudzi mamy w was „słowo”.

- Ale w ten sposób pomaga mo emy jeno temu, kto pragnie naszej pomocy...

Bezsilni jeste my, ilekro nie wierzycie niezachwianie, i taka pomoc od nas jest

mo liwa.

Poza tem jeste my lud mi ziemi, nie wolnymi od „bł dów”.

Działamy jako ludzie ziemi, którzy ju w yciu ziemskim znale li królestwo ducha i

umiej z niego działa .

W pokorze wiemy - a wiedza ta oparta jest na pewno ci - i jedna tylko istnieje

„doskonało ”, do której d y wszelkie ycie - a to, co nazywamy „ yciem”, jest tylko tem

d eniem.

Gdyby „doskonało ” była osi galna, tedy przy osi gni ciu jej ko czy musiałoby si

wszelkie „ ycie”, a tylko jej nieosi galno stwarza po wszystkie wieki coraz now , wieczn

podstaw ycia.

„Doskonał ” jest tylko owa niesko czenie wielokrotna Jedno , która si w

niezliczonych ukształtowaniach wieczy cie na nowo jako siebie sam prze- ywa...

-------------------


Poznaj samego siebie!

Nie wierz bł dnym marzycielom, kiedy ci powiadaj : - Ka dy, kto potrafi, mo e si

kiedy sta „mistrzem”!

„Mistrz” rodzi si ju na t ziemi jako mistrz, a kto si mistrzem nie zrodził, ten nigdy

mistrzem „sta si ” nie mo e.

Wielu jest ludzi, co ch tnie wierz ka dej obiecance, je li tylko głaszcze ich pró no .

Atoli nie osi gn oni wi cej, jeno zburzenie własnej kolei ycia.

Nie szukajcie tego, co samo was nie szuka!

Na drodze do ducha po wsze czasy nakazana jest ka demu w drowcowi najwi ksza

ostro no .

Ludzie, którym natura zdradzi chce swe tajemnice, s tak rzadcy, i najbutniejsza tylko

zarozumiało ywi mo e przekonanie, i si nale y do tej znikomo małej garstki.

Wysocy „Ojcowie” Pra wiatła wiedz , komu mog zaufa i komu maj przez „guru”

oddawa swe siły.

background image

9

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Kto istotnie nale y do tej nielicznej garstki, wie o tem wówczas dopiero, gdy dane mu s

moce jego działania.

Nigdy nie wymarzył sobie sam swego zadania.

W duchu był on dojrzały, zanim si narodził, a gdy osi gn ł „swój czas”, odnale li go

„Ojcowie” w Pra wietle, jako rzały owoc.

Mo e szukał ju przedtem m dro ci, a nie chciał posi

„magji”.

Mo e szukał w pokorze przewodnika, ale nie pragn ł z pewno ci „ wi cenia”, które si

stało jego udziałem.

I tak oto „stał si ” tem, czem był od urodzenia, nie przeczuwaj c tego...

Władza nad siłami okultywnemi nie jest nigdy zewn trzn oznak „mistrza”.

Słyszeli cie, i istniej rodki i drogi do osi gni cia takich sił?

Zaiste, lepiejby było, aby cie nic o takich rzeczach nie wiedzieli.

Dla wi kszo ci ludzi, którzy d yli do tego, stały si moce owe haczykiem u w dki. I

wiele sił utraci musieli w tych sidłach.

Kto ma nad mocami temi jako powołany panowa , tego przez długie lata przygotowa

naucza powołany panowania nad niemi.

A i wówczas jeszcze mog mu si one sta przyczyn zguby.

Kto posiada moc panowania nad temi siłami okultywnemi, ten obowi zany jest stale

pot gi swej u ywa , a moc ta m ci si straszliwie, je li wola raz cho by zawiedzie...

Jedna chwila zwłoki lub zw tpienia we własn moc, a wszystkie te siły, które pot ga twa

umie skierowa ku dobremu, odwróci si mog na złe, poci gaj c nieobliczalne skutki.

Szale stwo i mier tajemnicza nie s jeszcze najstraszliwemi nast pstwami, które z tego

mog wynikn .

Wina za spada na tego, kto oddał moc tak w r ce, nie stworzone do władania ni .

Prawdziwy „mistrz” nie obarczy si tak win .

Gdy kiedykolwiek „mistrz” jaki staje „guru” człowieka yj cego na ziemi, a ten jego

„Synem” duchowym, tedy musi to by człowiek, który przedtem ju „umarł” był dla woli

ziemi, a yje jeno dla woli ducha, w której si na nowo „narodził”.

I jedyne, co mo e wówczas „mistrz” czyni , to, i kieruje on z ducha człowiekiem,

nakazuj c mu dokonywa woli ducha.

Ziemia jest wówczas dla „Syna” duchowego polem pracy, a jedynie królestwo woli

duchowej uznaje on za sw praw ojczyzn .

Atoli siła woli duchowej jest niesko czenie wy sz od wszelkich sztuk „okultywnych”.

Kto d y jeszcze do sił „okultywnych” przez zewn trzne „ wiczenie”, popada w

mroczn krain zgubnych pragnie ...

„Magja” w najwy szym sensie, „Sztuka Królewska” prawdziwych „wtajemniczonych”

wszech czasów, z krain t nic nie ma wspólnego.

Prawdziwa moc cudowna „Sztuki Królewskiej” jest tylko wiecznie niezwyci on sił

woli ducha.

Atoli człowiek mo e w sobie samym posi

t wol wiecznego ducha, gdy tylko

wyrzeknie si nieodwołalnie woli ziemi.

background image

10

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Kto chce si wyzby w sobie „woli ziemi”, niechaj nie s dzi, i by musiał na to wyrzec

si ziemi.

„Zaprzeczenie wiata” jest głupot !

„Zaprzeczenie wiata” jest narkotykiem słabych dusz.

Wła nie przez „zaprzeczenie wiata” b dziesz najcz ciej skuty z „wol ziemi” bowiem

to, co ka e ci „zaprzecza ” wiat, to zawsze niezaspokojona „wola ziemi”, a nie zwyci sko

pot na wola ducha, której wszystko musi słu y i której nic przeciwstawi si nie zdoła.

Równie głupimi s wszyscy wzgardziciele JA, bowiem nie wiedz oni, czem gardz .

Je li powiadaj do ciebie: „Pokonaj w sobie swe JA!” - radz ci le. Zga JA, a wszystko

zga nie, gdy wszelki byt i wszelkie zjawisko dostrzegalne jest tylko przez JA, dla JA.

Nie mo esz zgasi swojego JA, nawet gdy d ysz ze wszystkich sił do nie-JA, popadaj c

w złudzenie, i wyrzekasz si swego JA.

Wieczne jest owo pra-Ja, które ci wiecznie ze siebie jako JA płodzi!

Powiedz tym, co twierdz , i JA jest w nich zgaszone: - „Nie wy stali cie si nie-JA, ale

głupota wasza wierzy w ten fałsz waszego złudzenia!”

Uciskacie wprawdzie to, co jest w was JA, ale nie mo ecie JA zabi !”

„Bł dnie pojeli cie słowa m drca, bowiem m drzec jest do gł bi swem JA!”

„Wszystko w nim podwładne jest jego JA”.

„Za wyrzec si macie jedynie naleciało ci!”

Z prawieczno ci jeste JA, o Poszukuj cy, nawet je li nie rozpoznajesz jeszcze swej

identyczno ci w biegu okr nym wieczystej spirali.

Wszystko, prócz JA, jest przemijaj c „naleciało ci ”.

Bronisz jeszcze „naleciało ci”, jak gdyby była to twa własno .

Ale wszystko, co jest naleciało ci , znów od ciebie odleci i niezliczone ju razy

odlatywało od ciebie - lecz ty nie dostrzegałe tego!

Własne twe ciało jest tylko naleciało ci w tym wiecie naleciało ci.

Atoli ty jeste JA - za JA jest jednorakie, wieczyste i niezniszczalne w ka dej emanacji!

JA jest niewyja nione, bowiem JA jest „ wiatłem w sobie” i doskonał jasno ci .

JA płodzone jest wiecznie jako pra-JA!

Nie inaczej poznawany jest, nie inaczej kochany „guru”, „Ojciec”, nie inaczej

„Pra wiatło”, jeno przez JA...

Atoli tem jeste i ty, o Poszukuj cy - ty zawsze jedyne JA, je li chcesz tylko wyzby si

wszystkiego, co jest w tobie naleciało ci !

Nie szukaj „nazewn trz”, Poszukuj cy, tego, co yje we wn trzu!

Nigdy nie znajdziesz zewn trz siebie tego, czego nie znalazłe we „wn trzu”, w sobie.

Zachowaj sw trze wo duchow !

W trze wej wierze, bez „marzycielstwa” i „mistycyzmu”, najrychlej znajdziesz pewno

ostateczn .

Im bardziej wzrasta b dzie twa pewno , tem ja niej odczuwa b dziesz w sobie wol

ducha.

----------------------

background image

11

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce


Droga ucznia.

Stoisz oto przed wi t furt i umiesz ju „puka ”.

Atoli kto „zapuka”, b dzie mu otworzone, je eli poda „prawdziwe znaki”.

Lecz jak e masz znale wysok Społeczno , nie szukaj c „nazewn trz”?

O Poszukuj cy! - Ta duchowa gromada przewodników bardzo jest blisko ciebie - ale

twoje czucie nie jest jeszcze rozbudzone...

Działa ona w tobie, w sobie jeste z ni zwi zany nie przeczuwaj c nawet ladu tego

zwi zku.

Wie o niej ka dy, kto si pogr y we własn najwewn trzniejsz gł bi .

Mógłby długie dni i noce sp dzi w jednym domu z „mistrzem”, a jednak trudno ci

b dzie rozpozna go jako „mistrza”, albowiem jedyny Mistrz, którego „pochodniami” s jeno

wszyscy „mistrze” tej ziemi, dobrze poukrywał znaki, któreby ich czyniły poznawalnymi.

Nie ukrywaj oni przed wami tego, czem s wistocie.

e działaj oni istotnie, poznacie, w druj c po drogach, które wam oni ukazuj .

Je li patrz c zbli y si chcesz do tej wysokiej Społeczno ci, tedy bacz, aby osi gn w

sobie samym ten stan, w którym yj ci mistrze o „jednakiem oku”.

Nie wcze niej przejmiesz w sobie ich wie , jak w owym dniu, w którym osi gniesz po

raz pierwszy najwewn trzniejsz , bezwoln cisz , pełn pewno ci, pełn ufnej beztrwogi.

Atoli wypróbuj siebie samego, aby nie przyj ł złud swoich snów za prawd i

rzeczywisto !

Na pocz tku niełatwo jest odró ni , co pochodzi z własnych marze , a co jest głosem

duchowego przyjaciela.

Ale wnet nauczysz si odczuwa t ró nic , je li istotnie prawdziwy „guru” naucza ci

b dzie duchowo.

Z wpływu jego promieniuje wówczas czysto i wolno , jakiej nigdy nie mogłoby ci da

własne twe marzenie.

Ale strze si pró nych pyta ! „Guru” nie jest „wyroczni ”!

Rzadko posiada on wiedz ziemsk , a nigdy nie b dzie ci jej w nadzmysłowy sposób

udzielał.

Chce on tylko da ci duchow pewno w sprawach ducha, a dusz tw uwolni z kajdan

ciemno ci.

To mo e on uczyni , bowiem zna „kanały”, ł cz ce wszystko duchowe.

Ze swego ducha posyła on twemu duchowi ukształtowane siły, które nios ci wiatło i

jasno .

Usiłuje on dopomóc ci - w odkryciu siebie samego.

Cisza musi by w tobie i nadsłuchiwa musisz do wn trza, je li chcesz si nauczy

poznawa „guru”, który mo e usiłuje przewodzi ci.

Atoli sam tylko spokój zewn trzny mało ci b dzie przydatny.

background image

12

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Dusza twa musi by niby staw, chroniony od wichru; wolna od najl ejszej nawet fali.

I musisz czu si tak, jak gdyby słuchał najzaufa szego przyjaciela!

Mo e przywykłe ju do wyobra enia, i „mistrze”, których zwie si „lwami ciszy”, s

bezczynnymi marzycielami, yogami w tpliwego pokroju, jakich si widuje na rynkach?

Wierzysz mo e, i ci jasnoocy s kapłanami tajemnych kultów w woniej cych

kadzidłami, tajemniczych kryptach?

Gdy, o Poszukuj cy, wpadniesz na trop prawdy, nie daj si zwie kuglarskim

sztuczkom swej wybujałej wyobra ni!

Wiedz, i po ród „mistrzów” s mistrze miecza!

Wiedz, i inni kieruj losami wielkich krajów!

Jedni kultywuj wysokie sztuki, inni wysokie nauki, a jeszcze inni stroni od wszelkiej

uczono ci i wszelkiej sztuki.

Jedni yj w ogromnych miastach, po rodku rozgwaru wiata, inni mieszkaj w dalekiej,

niedost pnej samotno ci.

Lecz wszyscy słuchaj tego samego wołania, które ich „powołało”.

Niewiele mo e odpowiadałoby twym wyobra eniom o mistrzach siedmiu wrót, gdyby

mógł kogo z nich rozpozna pod jego ziemsk zasłon .

Ale „zewn trzne” jest dla m drca pozorem, a wszelki pozór jest złudny.

Czego naucza „mistrz” z zewn trz, co mówi i pisze, mo e si sta wprawdzie dla ciebie

bod cem do powa nego poszukiwania prawdy, ale duchowej m dro ci, któr ma on do

oddania, „ wiatła z Himavatu”, inaczej si naucza...

wiatło wieczno ci jest zaprawd gł biej ugruntowane, ni po ludzku przemijaj ce,

zmienne nauki m dro ci i ich szkoły.

Nie mo esz pierwej przebywa w gł binach swego wn trza z „kamieniami wielkiego

muru”, a przywykniesz oddycha z łatwo ci i swobod powietrzem tego muru, wysoko

ponad dziełami wiata i m dro ci dnia powszedniego.

A wszelako nie wolno ci zapomina , e i „mistrze” tej ziemi s zwykłymi lud mi -

lud mi, co wprawdzie dobrze zdaj sobie spraw ze swego stanowiska we wszech wiecie

duchowym, ale tem niemniej wiedz , i s tylko lud mi - którzy chc wiecznie lud mi pozosta

w ród wiecznych ludzi.

Nie wcze niej poznasz ich duchowo i nauczysz si ich pojmowa , a sam w sobie

odczujesz podobny stan.

Atoli, jako ton harfy współd wi czy ze wszystkiemi harfami na sali, gdy dło artysty

dotknie struny jednej tylko harfy, tak i wi te d wi ki brzmi jasno dla ka dego, kto został

„przyj ty”, je li tylko osi gn ł on w sobie samym „strój” harf ze wi tych gór.

Twój stan wewn trzny jest „kluczem”, który otworzy ci furt do tajemnego zboru.

Nic nie mo e by przed tob przemilczane, nic nie b dzie ukryte dla ciebie, kiedy

posi dziesz tego rodzaju „klucz”.

Ale nie usiłuj słysze w sobie d wi ków, widzie obrazów, przejmowa słów tak, jak

gdyby mówione one były do ciebie z zewn trz.

background image

13

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Wielu ludzi wierzyło, i znajduj si z „mistrzami” w takim zwi zku, jak z wiernymi

gnomami, i sami tworzyli sobie jeno swoich mistrzów.

Podobnie „materjalizacja” postaci fakira przez działaj ce na jawie „medjum”

spirytystyczne nie jest „mistrzem”, a to, co takie „medjum” pisze, nie jest nigdy inspirowane

przez „mistrza”.

Wszystko to jest w najwy szym stopniu złudne i oddala ci od prawdy!

wiec cy Pra wiatła nigdy si takemi rodkami nie posiłkuj .

Nie szukaj niczego prócz stanu najgł bszej, bezwolnie ufnej ciszy!

W tym samym stopniu, w jakim zbli ysz si do tego stanu, zbli ysz si do tych, co wraz

z tob prowadzeni s po drodze do prawdy.

Nie szukaj w duchowym zmroku marze dnia przeczuwanych towarzyszów!

Mo esz tylko mie udział w ich sile, ich samych natomiast zna tylko ten, czyimi

uczniami s oni, podobnie jak ty.

Nie „szperaj” i b d stale wiadom rzetelnego napi cia wszystkich swych

wewn trznych zdolno ci!

Ani na chwil nie wolno ci traci siebie samego z oka duszy!

Mógłby bowiem zboczy ze swej „drogi” i po długim czasie dopiero przekonałby si ,

i nie jeste ju na drodze...

Je li za istotnie nale e masz do tych, dla których dzi ju bliski jest dzie promiennego

poznania, tedy pod przewodem „guru” nauczysz si wnet unika wszelkich niebezpiecze stw.

B dziesz wówczas wkrótce sam sobie w pełnej jasno ci wiecił.

Ale dzisiaj niechaj twa troska nie kieruje si na ów dzie .

Nie wiesz, kiedy jest on ci przeznaczony, i nikt nie wie tego!

Jeste sam swoim „czasem” i musisz „czas” swój dopełni !

Niechaj ci wystarcza słowo „guru”:

„Kiedy si czas dopełni, nadejdzie dla ci dokonanie!”

Wszelka niecierpliwo szkodzi tylko twemu dziełu i odwleka je.

Wieczny jeste i twoj jest wieczno !

Czekaj cierpliwie!

Wyzb d si „naleciało ci”!

Twoim obowi zkiem jest tylko dobrze niemi rz dzi ; nie jest to twoja „własno ”.

D co dnia, co godzina do wysokiego stanu wewn trznej ciszy, pełnej wierz cego

zaufania, i zawsze wolnej od wszelakiej trwogi.

Tak osi gniesz niechybnie pewno wewn trzn .

A je li jeste istotnie jednym z tych, co mog si sta uczniami „mistrza”, tedy tylko w

ten sposób znajdziesz w sobie samym „mistrza”, który uczyni ci swym „Synem”.

Tak tedy ujrzysz po raz pierwszy wysok Społeczno , o której tyle legend prawi ci pod

zasłon - tak tedy dotrzesz wówczas jako „Syn” swego „Ojca”, swego „guru”, do siebie

samego w swym Bogu!

background image

14

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Lecz je li nic si nie zdarzy, coby ci bezsprzecznie za wiadczyło, i masz si sta

„uczniem” mistrza - tedy wiedz, i nie nakazano ci nosi brzemienia, które zreszt w ka dym

wieku bardzo tylko nieliczni d wigaj .

Twoja droga do Boga b dzie ci wówczas nierównie dost pniejsz , ni gdyby musiał

wspina si na strome cyple, gdzie stoi wi tynia w której otrzymuje wi cenia ucze mistrza...

-----------------------


Zako czenie.

Ale strze si , o Poszukuj cy, własnej niestało ci.

Strze si cierniska zw tpienia!

Mo e przeczuwasz ju okolice wiatła, podobnie jak w drowiec nocny poprzez mgły

poranne przeczuwa okolice, gdzie wiatło dnia wnet wzejdzie?

Atoli pomi dzy tob a t okolic wyrasta ciernisko coraz to odnawiaj cego si ,

bolesnego zw tpienia.

Ilekolwiek by cierni wyplenił, tyle odro nie na nowo.

Nie tra czasu na głupie czyny!

Nigdy - nawet w wieczno ci - nie pójdziesz naprzód, je li b dziesz s dził, i wystarczy

przerzedza jeno t g stw cierniow zw tpienia.

Tylko twa wytrwała stało mo e ci tu dopomóc.

Silnie i pewnie krocz po drodze swej, cho by twe stopy krwawi si miały od tysi ca ran

pró no ci - pró no ci, która nie chce znosi tego, i nigdy nie mo esz wypleni cierniska

ci głego zw tpienia.

Stopa twa musi by czysta, je li ma wkroczy kiedy na owe jasne, kryształowe

„stopnie”, które wiod do hal najwewn trzniejszej wi to ci w duchu twoim.

„Czysta” b dzie twa stopa wówczas dopiero, kiedy umyta b dzie w twej własnej krwi...

Tysi ce ludzi szukało drogi do wiatła i zawi li ostatecznie na cierniach zw tpienia,

bowiem pró no ich nie zniosła tego, aby kroczy naprzód, nie mog c usun z drogi

cierniska.

Ty, o Poszukuj cy, nie b d im podobien!

Bezpieczny b dziesz, je li zaufasz wiecznemu „sło cu”, którego promie ci przy wieca.

Nieczuły na wszystko, co odwodzi ci poza siebie, wyci gnij r ce ku owej dłoni

pomocnej, któr widzisz przed sob !

W milczeniu id za przewodnikiem, który mo e o sobie powiedzie :

„Ja nie szukam wi cej wiatła, bowiem sam stałem si blaskiem wiatła!”

„Ja nie szukam pokoju, bowiem sam stałem si sobie pokojem!”

„Ja nie szukam wiedzy, bowiem sam stałem si sobie pewn wiedz !”

...Milcze musi si dusza twoja nauczy , je li zbli y si ma do niej wiatło.

...Milczenie b dzie zawsze najgł bszem wołaniem twej duszy o wiatło .

...Milcz c odnajdzie kiedy twa dusza na wieki wiatło wieczyste!

background image

15

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Oby wiatło wieczno ci, które uczy ci poznawa t ksi g jako gwiazd przewodni ,

dosi gło rychło twego serca, nie b d c przedtem zaciemnione w umy le i zniszczone przez

chmury my lenia!

Oby rozwiało ono mgł głupoty, która chce ukry przed okiem twej duszy nas,

wiec cych Pra wiatła!

Błogosławie stwo i nowa moc niechaj spłyn na ciebie ze słów tej ksi gi!

-------------------------


Z krainy wiec cych.

W duszy twej jest male ka furtka, mniejsza, ni pyłek słoneczny. Kto przejdzie przez

ni , w drowa b dzie mógł w dalekie krainy, nie wyruszaj c z domu swego...

A najdawniejsze czasy b dzie mógł dzisiaj prze ywa .

--------------------------


Próg.

Przybywszy do owej wi tyni, gdzie miał otrzyma wi cenia, zapytał ucze swego

mistrza:

„Powiedz e mi wreszcie tutaj, o Pewny, kim jeste wistocie - ty, który umiesz nad

wszystkiem w sobie panowa i który przez nic nie jeste opanowany?!”

Wówczas rzekł mistrz:

„Jestem jak ty, człowiekiem, atoli tem, czem byłem, zanim si stałem człowiekiem, tem

stałem si dopiero, kiedym jako człowiek przezwyci ył sen ludzi.

Wówczas dopiero stałem si mistrzem swych sił, kiedym pokonał sen, który w uwi zi

trzyma ludzi tej ziemi.

Pytasz, kim jestem, tedy ci powiadam:

Ja jestem - JA sam!”

„Ty sam?” - zapytał tedy ucze - „ty sam? - jak e mam to sobie tłumaczy !”

„O mój chela” - odparł „guru”, bowiem znajdowali si oni w gł bokich Indjach, gdzie

ucznia nazywa si „chela”, a mistrza „guru” lub „ojcem” - „jak e wiele musz przed tob na

zawsze zamilcze , je li sam tego nie odnajdziesz, i jak e wiele mam ci jednak e tutaj do

powiedzenia!

Jestem panem swych sił, bowiem stałem si sobie samo-sił tych sił.”

„Tedy prosz ci , ojcze, powiedz mi co o siłach, których samo-sił si stałe ” - rzekł

ucze .

A mistrz odparł:

„Słuchaj, umiłowany w wietle, i pojmij dobrze w swem sercu:

background image

16

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Kiedy wy ludzie mówicie: widzimy wiat ten okiem naszem, czujemy i dotykamy go,

zwiastuje nam go nasze ucho - wówczas mówicie o male kiej cz stce wiata.

Atoli ja znam cały wiat!

Ja „widz ”, „słysz ” i „czuj ” wi cej ni wy!

Ja yj w całym wiecie, który stworzony jest ze „ wiatów”, podobnych waszemu, i

wszystkie „ wiaty” w sobie zawiera.

Splecione wzajem ze sob - wzajem si przenikaj c, znajduj si wszystkie te wiaty w

jednem miejscu.

Ukryty w waszym wiecie - pokryty jego formami - znajduje si wiat owych sił

duchowych, których ja jestem „samo-sił ”.

Pratwórczo i burz c przez tworzenie działaj owe siły.

Bezsilne s one same przez si , ale „samo-siła” jednego jedynego, kto sam si ni stał,

napełnia je yciem i przez niego staj si one wysokiemi mocami.

Pot g tych mocy odczuwaj wszyscy yj cy na tej ziemi - królowie i ebracy - ale

wszyscy oni nie przeczuwaj , sk d dosi ga ich pot ga ta...

Nie wiedz tego, bowiem pi , a sen otula ich g sto.

Lecz słuchaj dalej, ty, który chcesz si sta czuwaj cem uchem i widz cem okiem

wiatów!

Spleciony i pogr ony w wiecie, który wydaje si wam jedynym „ wiatem”, i podobnie

spleciony ze wiatem tych „sił ognia”, znajduje si wiat czystego wiatła, który płodz c

przenika wszystko.

Te za trzy wiaty piastuje w sobie, przenikaj c przez nie i wszystkie w sobie

rozpoznaj c, tworz c, zachowuj c i gwoli ci głego przekształcenia burz c, jedyny Pot ny,

który sam tylko zna swoje „imi ”...

Nie nazywamy go adnem słowem naszych j zyków, bowiem adne słowo ziemi tej nie

mogłoby go obj .

Nam objawia si on jeno w milczeniu. Z niego i w nim yje człowiek, który si stał

„okiem wiatów”.

Przez niego jest samosiła pani „sił ognia” i wszelkiej mocy, zawartej w siłach tych.

Mo esz go nazwa równie „Pot n ”, bowiem w tem, co słowa moje z trudem odda

usiłuj , zawarty jest od prawieków m czyzna i kobieta.

W prapocz tku istot, zw cych si „lud mi”, powstawał „człowiek” w wieczystem

płodzeniu z „m czyzny i kobiety” w duchu, władcy „samosiły”, pana wszelkich mocy.

Atoli gdy owe siły ognia, płon cego bez płomienia, ukazały człowiekowi jego moc, jego

niesłychan wielko i pot g , zapomniał on o swem wysokiem władztwie i ul kł si własnej

mocy.

„Trwoga” jest „grzechem” człowieka!

Z trwogi przed siłami, których był panem, „upadł” człowiek z jasnych wy y!!

Bacz, oto poznałe przyczyn wszelkiego zła na tej ziemi, bowiem nietylko człowiek,

lecz cała przyroda podległa jego upadkowi i jest teraz jako trzoda bez pasterza.

background image

17

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

„Porz dek”, istniej cy w niej, jest porz dkiem, nie uznaj cym wi cej „ducha” za pana,

jest tylko pozostało ci owego porz dku, który ongi „duch” powierzył „człowiekowi”, gdy

jeszcze człowiek nie był „upadł”.

Zdumiony stajesz dzisiaj przed „cudami natury” i nie domy lasz si nawet, e wszystko,

co widzisz, pochodzi z twojej utraconej teraz „woli ducha” i e byłoby to daleko jeszcze

„cudowniejsze”, gdyby „natura” mogła ci dzi jeszcze uzna za pana.

A oto musi ona działa dalej, jak mechanizm, który nakr cono.

Ty jedynie mo esz j kiedy „wyzwoli ” z tego, cho by to miało trwa jeszcze miljony

lat.

Lecz nie s d , i ta male ka planeta, na której yjesz, sama tylko ponosi skutki twego

upadku!

Cały fizycznie dostrzegalny obszar wiatów ze wszystkiemi jego sło cami i planetami ty

jeden skazałe na ycie bez „Boga”, bowiem owo Prapot ne i Jedyne, o którym mówiłem

pierwej, powierzyło niegdy tobie jednemu - „człowiekowi”, cał moc rz dzenia w m dro ci

wszystkiem, co yje w postaci „materji”.

e za wszystko pochodzi z „Prapot nego”, tedy mimo twego upadku nie mo e ono

zniszcze w chaosie i zachowuje ów porz dek, który mu dało „Wszechpot ne”, by

„człowiek” z tego porz dku przez wol ducha mógł znowu wzwy i w tworzeniu.

Przez całe „stworzenie” idzie „rysa”, której aden „Bóg” naprawi nie zdoła, bowiem

tylko „człowiek” od prawieków posiada moc odbudowywania tego, co sam zburzył.

A słuchaj dalej o losie „człowieka”, o owym losie, który nie mógłby by powstrzymany,

gdyby nawet jeden tylko z ludzi duchowych niegdy mu był podpadł, jak obwieszczaj

symbolicznie ksi gi wi te.

Los ten idzie z pokolenia w pokolenie, zwi ksza trwog i umacnia „win ” w ka dem

nowem pokoleniu.

Tak oto upadł „człowiek” z wysoko ci swej mocy i wieczystej wielko ci i zwi zał si -

ze zwierz ciem, które jest tylko ska onym obrazem jego istoty.

To, co nazywacie „pralud mi”, były to owe „zwierz ta”, z któremi zjednoczył si „pan

ziemi”, gdy z trwogi odpadł od wysokich sło c.

Atoli siła wy y niezupełnie go opu ciła.

yj c sam z siebie, przenikaj c ciało zwierz cia, ukryty przed samym sob w zwierz ciu,

przeczuwa jednak e sw „samosił ”, jako obc , wy sz istot .

Zwierz stało si ucieczk upadłego, kiedy si bł kał bez ojczyzny; bowiem ojczyzna nie

znała go wi cej, a ciało zwierz cia stało si dla tak e jaskini odkupienia.

Gdy tylko wieci w nim poczyna „samosiła”, triumfuje on w zwierz ciu, a cała chu

zwierz ca ciemnieje dla w tem wietle.

Dlatego po da w zwierz ciu gwałtownie tego wiatła, a z ka dym nowym promieniem

ro nie te jego po danie wiatła.

Niektóre z tych istot, które si dzisiaj zw „lud mi”, kiedy ich duch wzmocniony został

przez długotrwał m k zwierz co ci, póty d yły naprzeciw wiatłu, a wiatło mogło ich

znowu na trwałe o wieci , a przez to stała si „samosiła” na nowo ich udziałem.

background image

18

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Stali si oni pierwszymi pomocnikami swych braci, pi cych w zwierz ciu.

Stali si znowu na ziemi „wiedz cemi oczyma wiatów”.

Opanowali znowu z płomiennym zapałem „siły ognia”, które im słu yły.

Jednym z tych jestem i ja!”

„Czy wiesz tedy teraz, kim jestem?!” - zapytał po tych słowach mistrz.

„Tak, panie!” - rzekł chela, jakby budz c si ze snu - „zdaje si , i domy lam si ju , kim

jeste , ale wyja nij mi - czy to twój ojciec dał ci w dziedzictwie tak sił ducha, czy te ciało

matki obdarzyło ci takiem poznaniem?

Wybacz mi!

Wiesz, i kłoni si przed tob we czci, lecz oko moje nie mo e zapomnie , i widzi

przed sob li tylko człowieka, człowieka podobnego do innych ludzi we wszystkiem, co

poznawalne jest zewn trznie.

„Głupcze!” odparł mistrz - „s dziłem, e pytasz o mnie, e chcesz wiedzie , kim ja

jestem - a ty pytałe pewnie o zwierz , które mi tu słu y jeszcze za pokarm i po erane jest

przeze mnie!!...

Sk d mam to, co dały ci słowa moje, o tem powiedziałem ci, ale ty nic z tego nie

zrozumiałe , bowiem le ysz jeszcze w nie gł bokim.

Wiedz, i słowa moje dały ci wiedz w Pra wietle, a tylko ten, kto posiada w sobie

„samosił ” osi gn mo e „wiedz w Pra wietle”!

Lecz teraz - teraz powiedz mi ty, kim ty jeste ? - albowiem prawo wymaga, bym zadał ci

to samo pytanie, które ty mnie w tem wi tem miejscu zadałe .

Kim jeste ty - którym wiele jeszcze włada, a który nad niewiele czem umie panowa ?!”

„Mistrzu, pytasz mi twardemi słowy o to, co ty jeno mógłby mi powiedzie .

Ja - nie wiem tego jeszcze!”

Atoli mistrz rzekł:

„ aden człowiek nie był tak czelny jak ty!

Jak e mogłe wkroczy do tej wi tyni - do tej wi tyni, która nie wypuszcza nikogo, kto

nie znajdzie na moje pytanie odpowiedzi?!

O ty nieszcz sne nic!!

Je li nie jeste do m dry, aby da odpowied , tedy niechaj pytanie moje zbudzi twój

rozum, aby te mury nie ogl dały twej zguby!”

Zaledwie panuj c nad swym głosem ze wzburzenia i dr c na całym ciele odparł chela:

Ty, który kochasz wszystko, co yje - jak eby mógł kaza zabi swego ucznia, je li

musi ci on tu pozosta dłu nym odpowiedzi?

Mo e naprawd jestem - „niczem”, jak powiedziałe , mo e twe słowo zawiera w sobie

ukryty sens”.

„O chela mój”, rzekł na to mistrz głosem zimnym i z gorzk drwin - jeste „niczem”

nietylko w tajemnem rozumieniu, ale i w zwykłym sensie słowa!

Nie widz niczego, czemubym mógł da wysokie wi cenia, dopóki ty sam nie wiesz,

kim jeste ...

background image

19

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Przedtem stał tu jeszcze mój chela; teraz nie widz „niczego” i mówi do „niczego”.

Tedy zawołał ucze jak w gor czce:

„Mistrzu!... Guru!... drwisz z chela swego!! Chcesz mi zgubi !!

Mówisz, jak nigdy dot d nie mówiłe !

Wiesz, kto stoi przed tob !! Wiesz o tem lepiej, ni ja!

Wiesz, i to wy przywołali cie mi , inaczej nie stałbym w tem miejscu!”

„Któ to jest, kto l y mi tutaj?” - odparł wzgardliwie mistrz.

A ucze zawołał tak gło no, e głos jego niby chór demonów odbił si przera liwie od

sklepie :

„Ja jestem, którego nie chcesz poznawa wi cej! Ja, twój Chela!!

Kim e innym mam by , jak nie tym, kim jestem!!!

Ja sam mog przecie by tylko sob samym!!!”

Gdy ucze wykrzykn ł ochrypłym głosem te słowa, opu ciły go nagle zmysły i padł jak

martwy na ziemi .

Wreszcie - po długim i gł bokim nie, zbudził si .

U ło a jego, na które przeniesiono go omdlałego, stał mistrz.

Ucze rozejrzał si wokół siebie, nie poznaj c miejsca, w którem si znajdował, bowiem

była to jedna z tajemnych komnat wi tyni.

Spostrzegł mistrza i ujrzał, i oblicze jego promieniowało wewn trzn rado ci .

„Wsta ”, rzekł mistrz głosem pełnym miło ci, „wsta i wkrocz teraz na pierwszy z

siedmiu stopni, które ci powiod do sanktuarjum wi tyni! Tam zdob dziesz sił , której

posłuszne musz by wszystkie siły ognia. Wytrzymałe oto dzielnie prób progu, bowiem po

raz pierwszy stało si ka de włókno twego ciała - słowem!

Przedtem ywa była tylko głowa i serce.

Teraz oto, w krzyku twej trwogi miertelnej zbudziło si wreszcie całe twe ciało do

prawdziwego ycia.

Teraz oto osi gn ł „człowiek” w zwierz ciu - siebie samego, i ju wiesz, kim jeste !”

Ucze słuchał tych słów, nie wiedz c, co si z nim dzieje.

Na wpół w tpi c jeszcze pochwycił dło mistrza i rzekł:

„O guru! Jak e wielkie jest jednak twe serce! Co mam czyni , aby ci okaza sw

wdzi czno ?”

Atoli mistrz potrz sn ł głow i rzekł w zupełnym spokoju:

„Wejd na stopnie! A kiedy znajdziesz to, czego wielu szukało, a co nieliczni tylko w

ka dym okresie znajduj - wówczas - spotkamy si znowu...

Kto dojrzał do znalezienia, ten tutaj znajdzie.

Je li natomiast siły duszy z zamierzchłej przeszło ci, które si w tobie zjednoczyły, nie

wykazuj jeszcze kosmicznej „liczby”, która jest wymagana, tedy i teraz jeszcze nie ujdziesz z

tych murów, które z tak pewno ci zwyci stwa przekroczyłe .

Opuszczam ci oto! Mo e - ujrzysz mi znowu! Jeste jeszcze przed ostatni prób ...”

Poczem w milczeniu powiódł go mistrz przez długie i kr te, ciemne przej cia, i w

milczeniu opu cił go, gdy dotarli do w skiej hali siedmiu stopni.

background image

20

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Sam musiał teraz ucze próbowa wchodzi na stopnie...

Z moc , w skupieniu, z wol elazn udało mu si dosi gn wy y pierwszego stopnia.

Na ka dy dalszy stopie trudniej było dotrze , ni na poprzedni.

Cz sto groziło mu, i siły go opuszcz .

Za najwy szy ze stopni wymagał ode rzeczy prawie niemo liwej.

Stopie ten był - tak wysoki, jak on sam ze wzniesionymi r koma...

Ostatni sił musiał go zdoby , aby si ostrze enie mistrza nie stało prawd .

Nareszcie - cel został mimo wszelkich trudno ci osi gni ty.

Dotarłszy do sanktuarjum wi tyni, znalazł si ucze w wysokiej sali, wypełnionej

blaskiem złocisto-białych promieni wiatła.

Tutaj wyszli mu naprzeciw wszyscy, co przed nim szli t drog , a po rodku nich

dostrzegł mistrza, którego był uczniem.

Kiedy go poznał, chciał z wdzi czno ci ucałowa dło jego, bowiem czuł w sobie teraz

ow sił , któr mu mistrz przyobiecał po osi gni ciu celu ostatecznego.

Ale najstarszy z zebranych tu powstrzymał go i rzekł:

„Komu chcesz jeszcze dzi kowa , czyli temu, przez „imi ” czyje stałe si „słowem”?!

Bacz, my wszyscy jeste my jednym w jednym!

W tobie było to, co wołało nas do ciebie...

W tobie było to, co chciało osi gn samo siebie...

W tobie było to, co si w tobie dokonało...

Teraz oto ty yjesz w nas i my w tobie...

Atoli my - wszyscy jeden - yjemy w tym, który nas jednoczy.

Poznaj c jego, uwielbiamy go w nas samych!”

--------------------------


Pytanie króla.

„Wyja nij mi, o nie miertelny”, rozpocz ł król, „czemu m dro ka dego m drca jest

inna?

Jeden jak i drugi nazywa sw nauk prawd , a jednak nauki ich s odmienne.”

„Wszyscy nauczaj tego samego”, rzekł ów, o którym mówiono, i osi gn ł wielkie

zjednoczenie.

„Wybacz, wielki nauczycielu, e musz ci zaprzeczy ”, odparł król.

„Przetrawiłem nauki wielu m drców, a ka da była inna. Jeden uznawał wiele narodzin w

wielu kolejno na ziemi przychodz cych ciałach; inny natomiast mówił o wielu narodzinach w

jednem ciele, podczas jednego ycia na ziemi.

Który z nich ma tedy racj ?!

Dla jednego bogowie byli s dziami; inny natomiast stawiał przebudzonego człowieka -

ponad bogami, a prawdziwy yogi - jak mi powiadano - mo e nawet bogom rozkazywa .

background image

21

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Jak e to wszystko pogodzisz?”

„We wszystkich tych naukach mowa jest o jednej prawdzie”, rzekł m drzec.

„Jak e mog wszystkie te nauki rozmaite rzeczy obwieszcza , je li kryj w sobie jedn

tylko prawd ?” zapytał król.

A yogi odparł: „Wielki królu, posłuchaj mej przypowie ci!

Pewnego promiennego dnia siedział mistrz wraz ze swymi uczniami na brzegu morza.

Najmniejsza fala nie m ciła bezbrze nej tafli, a kopuła nieba błyszczała jak wielki turkus

w skarbcu.

Tedy prosili uczniowie mistrza, by siadł z nimi do łodzi, a oni ujm wiosła w swe dłonie,

aby siebie i jego zawie na otwarte morze.

Mistrz wsiadł do łodzi, a uczniowie pchn li wiosła. Wkrótce l d znikł z ich oczu.

Kiedy si zatrzymali pod naci gni tym aglem, rzekł mistrz:

„Pragn was wypróbowa , czy widzicie to, co ja widz .

Powiedzcie mi wi c, co widzicie!”

Tedy ujrzał jeden obraz swój na gładkiem zwierciadle morza i dziwił si , jak wiernie i

bez skazy odbija go ono.

Drugi spojrzał na wod i znalazł kres jej tam, gdzie stykało si z ni sklepienie nieba.

Zachwycony był tedy dal morza i w zachwyceniu słowami pełnemi czci sławił jego

bezgraniczno .

Gdy za trzeci miał mówi , opowiadał o gromadzie ryb, otaczaj cych łód , i z miło ci

opisywał ich kształty i wielobarwne szaty.

Tak tedy mówili o ró nych rzeczach, znajduj c si jednak na jednem miejscu.

Kiedy za czwarty opowiedział o wietle, które opromienia wszystko, i gło no, w

ozdobnych słowach wie cił chwał kopuły gwiezdnej, spojrzeli uczniowie w oczekiwaniu na

mistrza...

Atoli mistrz rzekł:

„Widz sło ce i widz wiatło. Widz dal i widz yj tka morskie, otaczaj ce łód

nasz . - Widz te siebie samego w zwierciadlanej tafli - ale... widz wi cej!

Powiedz nam, co widzisz, o guru!” prosili uczniowie. A mistrz rzekł:

„Czy nie do mówiłem wam o tem? Od wielu miesi cy mówi wam, co widz , a wy

nie wiecie tego jeszcze?”

Tedy zawołali wszyscy:

„Nigdy jeszcze, mistrzu, nie wyje d ali my społem na morze, a ty twierdzisz, i mówiłe

nam o niem?”

„Czy powiedziałem, e mówiłem o morzu, czy te mówiłem o tem, co widz ?” - odparł

mistrz.

I tak oto mówił dalej:

„Zawie li cie mi na morze, bowiem mniemali cie, i b d wam oto o morzu mówił...

Atoli morze opowiada samo o sobie, i gdyby było wokół mnie tysi c uczniów, tedy uszy

moje usłyszałyby tysi c opowie ci morza w mowie ust człowieczych.

Ale czy w lesie palmowym jest inaczej?

background image

22

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Albo na lodowatych szczytach dzikich gór Himavatu?

Las i góry tako opowiadaj same o sobie, i nie trzeba mi pyta was, je li chc usłysze

ich „opowie ci”...

Atoli od was chciałem usłysze to, co widz na ka dem miejscu, o ka dym czasie, a co

jednak e jest poza czasem i przestrzeni .

Kto to widzi, ten zapomina przy tem „opowie ci” nieba i morza, gór i lasów - i tako

opowie ci człowieka na tej ziemi...

Szukacie jeszcze nazewn trz, bowiem wasze wewn trzne królestwo nie ma jeszcze

„sło ca” i dlatego jest ciemne.

Gdy si jednak kiedy staniecie królami swych królestw, wówczas wszystko, co le y

„zewn trz”, b dzie wam winne haracz i przyj b dzie musiało do was, gdy tego za dacie.

Czekajcie tedy, a si staniecie panami, bowiem je li jako ebracy wyruszacie w wiat,

daje wam ka dy tylko to, co chce da !”

Kiedy uczniowie usłyszeli te słowa, zamilkli zawstydzeni.

e za i wieczór ju si zbli ał, tedy silnemi uderzeniami wioseł zd ali co najszybciej

do brzegu.” - Na tem zako czył m drzec.

„Wedle tego”, rzekł król, „wedle tego mógłbym przypuszcza , i rozmaito nauki ma

miejsce u tych, co s jeszcze „nazewn trz?”

„Tak te jest, o królu”, rzekł m drzec, „ale nie zapominaj, e i ci, co wieszcz ze swego

wn trza, mówi mog jedynie swoim j zykiem i e dlatego ta sama prawda nawet u nich

cz sto ró ne nosi szaty.

Je li chcesz pozna prawd , jaka ona jest, bez zasłony, musisz jej szuka w sobie samym

i czeka cierpliwie, a si tobie samemu odsłoni ta uka e!”

A e król nie pytał go wi cej, podniósł si yogi i udał do pobliskiego gaju, gdzie stał

namiot jego.

Atoli król naradzał si w sobie, czy mo e si sam sta widz cym prawd .

Po chwili przerwał swe rozmy lania i rzekł do siebie samego:

„Kto wie, czy mnie prawda ukazałaby si odsłoni ta? Mam tylu m drców w swoich

krajach, a w lasach swych mog ka dej chwili pyta yoginów i „ wi tych”.

Mnie, królowi, musz wyjawi swe najczystsze poznanie, a ja mog je ocenia wedle

swego uznania.

Pocó mam sam ogl da prawd naocznie?

Mo e wówczas moja prawda wydałaby si mnie samemu niepewn , a kogó mógłbym

zapyta , czy to jest prawda?”

I nakazał odjazd, dosiadł ulubionego słonia i radował si my l o muzykantach i

tancerkach, którzy go oczekiwali w pałacu.

----------------------------

background image

23

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

W drówka.

Ucze , którego ojczyzna była w Krainie Zachodu, daleko od wielkich gór, na stokach

których mieszkał mistrz, zapytał wła nie o wielkiego Nauczyciela z Nazaretu i prosił mistrza o

pouczenie.

„W kraju mym”, mówił ucze , „wielu jest słynnych nauczycieli, którzy nie wierz , i był

on prawdziwym człowiekiem i wysokim mistrzem, a s dz , i podanie tylko stworzyło jego

rysy.

Ty jednak, o wielki, mówiłe do mnie cz sto słowami, które celowo zapo yczyłe z

ksi g, traktuj cych o yciu i nauce owego m a.

Pełen byłe czci, wypowiadaj c jego imi , a je li ci dobrze zrozumiałem, cenisz

wielko jego duszy wy ej ni eli wszystkich, którzy kiedykolwiek kroczyli po drodze

zjednoczenia...

Dlaczego jednak nie widz ciebie po ród tych, co si jego imieniem nazywaj ?

Dlaczego nie jeste chrze cijaninem?!”

Tak pytał ucze , bowiem nie wiedział jeszcze, czem jest prawdziwy „mistrz” tej ziemi.

Ale mistrz za miał si i nie odparł nic.

Tedy zapytał ucze , który oto popadł w zw tpienie, o co innego, - jakby chc c si z

pierwszego pytania usprawiedliwi .

„Słusznie czynisz zapewne, ty, władca sił, o których nauczyciele moi na Zachodzie nic

nie mog powiedzie , e wy miałe me pytanie!

Jakie współczucie musisz mie dla nas, dzieci Zachodu! A jednak prosz ci , aby

przynajmniej na to pytanie odpowiedział: Czy nie byłoby lepiej dla nas, synów Zachodu,

gdyby my pu cili w niepami nauk owego m a, jako wie , która nie ma nam ju nic do

powiedzenia?

Przy tych słowach zatrzymał si mistrz w milczeniu.

W drowcy przybyli teraz na gór , która oddzielała wody jednej rzeki od innych.

Wysoka, pot na kolumna, w stylu powszechnym w wi tyniach tybeta skich, wykuta

ongi z jednego głazu, oznaczała miejscowo .

W pi mie, wydaj cem si dziwnem a jednak pi knem dla oka człowieka Zachodu, nosiła

ona wi te słowa:

Om! Mani padme hum!

To znaczy: „Zaiste! W kwiecie Lotosu yje tajemnica!”

Pod tym napisem znak wskazywał obcemu pielgrzymowi drog do bliskiej wi tyni.

„Czy nie s dzisz, i byłoby lepiej”, zacz ł mistrz, „aby ta stara kolumna znikła st d?

U ludów twojej rasy widziałem co innego.

Niechaj pielgrzymi poznaj , i mnisi w tej samotni, mimo swego wyrzeczenia si wiata,

potrafi i jednak z pr dem czasu.

Zamierzam wpłyn na przeło onego klasztoru, aby zburzono t kolumn . Mo naby

natomiast sprowadzi z jakiego miasta południowego pi kny, nowy drogowskaz, jakie wy na

background image

24

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Zachodzie umiecie odlewa z elaza, zdobiony bogato i barwnie malowany. Z pewno ci

bardziej si to wszystkim spodoba.

Có bowiem ma nam jeszcze do powiedzenia ten głaz skalny w dzisiejszych czasach?”

„Nie mówisz chyba powa nie, mistrzu?” odparł ucze przera ony.

„Czy te istotnie dotyla pozbawiony jeste zrozumienia sztuki, i przy całej swej

m dro ci nie widzisz, e na tem miejscu stosowne jest tylko to stare dzieło pobo nych r k!?

Czy nie widzisz jej prostej wielko ci i pi kna? - Zaiste, godna jest nosi wi te zgłoski!

Jak eby mógł te znaki kaza wymalowa na elaznym drogowskazie?

Przytem na tej wysoko ci drogowskaz elazny nie b dzie trwały.

Natomiast kolumna, któr wzniosły niegdy zdolne dłonie, stoi tu ju ponad tysi c lat i

wytrwa mo e jeszcze lat tysi ce.

Bosko , któr ona wie ci, znalazła w niej najdostojniejszego nosiciela, a wszystkim

pielgrzymom, co w tem pustkowiu szukaj wi tyni, a w niej spokoju, mo e ona z daleka ju

wskazywa drog .

Z pewno ci nie mówisz powa nie, gdy nigdy nie mógłbym zrozumie , e ty nie

odczuwasz wszystkiego...”

Tedy za miał si mistrz raz jeszcze i milczał znowu, jak milczał był przedtem wobec

pytania ucznia...

Poczem ruszyli dalej.

W milczeniu szli ku dolinie, ku rozległym budynkom klasztoru lamy, gdzie widoczna si

wnet stała wi tynia.

Atoli ucze my lał nad tem - dlaczego mistrz umiał go zawsze zmusi , aby na ka de

pytanie sam dawał odpowied , bowiem widział jasno, e we wszystkiem, co mówił o wi tej

kolumnie, dawał tylko sobie samemu odpowied na swe pierwsze pytanie o wysokim Mistrzu z

Nazaretu.

----------------------


Poł czenie.

Kiedy przybyłem przed dom m drców wiatła, pocz łem puka u furty, ale nikogo nie

było, kto by mi otworzył.

Tedy smutek opadł m dusz i znu ony usn łem pod progiem.

Gdy po bezładnych, przera liwych snach zbudziłem si wreszcie znowu, stał przede mn

m w odzieniu tuziemczem, który wiódł ze sob zwierz juczne, a zwierz obładowane było

koszami, pełnemi wie ego chleba.

„Czego chcesz tu, cudzoziemcze”, spytał, - „czy nie wiesz, e ta furta nie rozewrze si

przed nikim, kto przedtem nie wyszedł zza niej?”

Atoli ja odparłem:

„Biada mi, je li te słowa mówi prawd , bowiem id z daleka, jako e mistrz rozkazał mi

i do tych, co mieszkaj w tym domu, aby by przyj tym do koła ich Społeczno ci.

Tedy rzekł do mnie ów m :

background image

25

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

„Bacz, i ja nale do tych, co tu mieszkaj , a pragnienie twe znane jest memu duchowi,

ale powiadam ci jeszcze raz: progu tego nie przekroczył jeszcze nikt, kto pierwej nie umarł!

Ci jednak, co s wewn trz, bez przeszkód wchodz i wychodz ...

Je li tedy chcesz umrze , przeniesie ci to zwierz jako martwego przez próg!”

„Jak ebym miał nie chcie umrze ”, brzmiała odpowied moja, „je li nie mog inaczej

dosta si do Społeczno ci waszej?!

Zabij mi , abym w ten sposób przeszedł przez próg, albowiem wiem, i po tamtej stronie

furty mier moja si sko czy!

Czy i ty nie zmarłe był niegdy , zanim przebyłe furt , a czy nie stoisz oto yw

przede mn ?!”

„Niechaj si dzieje wedle woli twojej”, odparł m , i w tej e chwili uczułem, jak z ciała

mego uchodzi ycie, jak wiadomo moja zadr ała o mnie...

Ale zanim jeszcze zrozumiałem, e opu ciłem ju zupełnie swe ciało, poznałem nagle

siebie jako - jeden z owych chlebów, które le ały w koszach na grzbiecie jucznego zwierz cia.

Chciałem woła , ale nie mogłem.

Chciałem uciec, ale ciało stało si chlebem i nie poruszało si .

Tedy zm tniała wiadomo moja, i tak musiano mi zapewne przenie do domu i

poło y na stole, gdzie - jak wnet oprzytomniawszy ujrzałem - le ałem obok innych potraw

przed misk najstarszego z m drców.

Nie długo tak le ałem - jak w ci kim, ponurym nie - gdy usłyszałem głos najstarszego

z m drców, który mówił:

„ wi ty i błogosławiony niechaj b dzie ninie chleb ten, który si chce sta po ywieniem

dla ducha wieczno ci!

Od tej chwili po wieki wieków niechaj b dzie po ywieniem mego ukrytego Boga!”

Z temi słowy przełamał chleb, którym si ja sam stałem, na dwoje, i uczułem szczerb w

swem ciele, jakby to moje ludzkie ciało zostało rozerwane.

Dr c z bólu oczekiwałem zupełnego swego zniszczenia, ale nie mogłem ju uciec przed

przemoc , której si z wolnej woli poddałem...

Moja wiadomo siebie przy miła si znowu...

Ale nie długo trwa miało to przy mienie; bowiem wnet powstała wokół mnie jasno ,

jakiej nie znałem, jakkolwiek jasnem było owo wiatło, w którem mi niegdy mistrz ukazywał

rzeczy trzech wiatów.

Tako stało si , i znalazłem si znowu w ludzkiem ciele i nie byłem wi cej „potraw ”...

I oto: - przemówiłem! A to, co mówiłem, były to słowa najstarszego z m drców.

Jego ciało stało si mojem, a duch mój nieoddzielnym od jego ducha.

Kiedy za m drcy, Bracia jego, ujrzeli to, rzekli:

„Rado jest w kole naszem, bowiem nowy Brat narodził si nam, a ty, o Najstarszy,

który kujesz ła cuch wieczystej m dro ci - ty młotem swoim zamkn łe otwarty pier cie !”

„Wy to powiadacie! - Te słowa wasze obwieszczaj przybycie moje!”

Tak oto mówiłem przez usta najstarszego z m drców.

„Jako potrawa przybyłem do was, aby si w duchu waszym narodzi !

background image

26

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Ale teraz oddajcie mi moj szat , abym nie bawił po ród was w szatach innego, podczas

gdy ten inny ukrywa si !”

Na te słowa opu cili m drcy swe miejsca przy stołach i wiedzeni przez najstarszego, z

którem duchem mój duch si poł czył, wyszli przed furt .

Tam jednak le ało moje ciało ziemskie, bez ycia, st ałe...

A najstarszy pochylił si nad niem i raczej wytchn ł ani eli wypowiedział te słowa:

„Ty jeste mn ! W tem swojem ciele ziemskiem słu mnie w sobie i sobie we mnie!

Wiedz, i narodziłe si z po ywienia, ycia wiatła, które wszystko ywi i od wszystkiego

bierze po ywienie!”

Kiedy wyrzekł te słowa, uczułem, jak wiadomo moja wyszła z jego ciała, gdy duch

mój pozostał z jego duchem poł czony...

Ale wnet i duch mój w równej mierze jak moja wiadomo poczuł si w starem ciele,

jednak nie było to to ciało, co pierwej - co si w niem zmieniło, i potrafiłem teraz we wn trzu

swego ciała widzie , jak pierw tylko zewn trz widziałem.

Kiedym si teraz podniósł, przyj li mi m drcy z niezmiern rado ci , jak kogo , kogo

si długo oczekiwało.

A gdy wiedli nowopowstałego przez furt do wn trza, najstarszy z m drców, upojony

Bosko ci , piewa pocz ł pie , której słowa takie oto były:

„ yj dla miło ci,

wieczniku wiatła,

Ucz c rozja niaj,

Pochodnio wiata!”

A chór Braci moich pochwycił jego piew:

„Naucz si siebie rozpoznawa w wietle!

Nauczycielu miło ci, gotuj swoje dzieło!...”

Ja za ujrzałem, i podobnie jak Bracia moi nosz biały turban „Wiedz cych” na głowie i

otulony jestem białym burnusem „ wiec cych”.

Atoli w duszy mojej było poznanie duchowe wszystkich tych, co zebrani byli wokół mnie,

tych, co przed nami mieszkali w domu m drców i tych, co po nas mieszka w nim b d .

Czułem ich wszystkich w sobie samym zjednoczonych, a ja sam byłem w ka dym z nich.

Tako stałem si tem, czem jestem!

--------------------------


Wola rado ci.

„Bóg” ywie w rado ci,

a nie w cierpieniu!

Niewolnicy cierpienia stworzyli

„cierpi cego” Boga...

Moc, która ci si

background image

27

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

jako cierpienie objawia,

pro ci ma tylko drogi

twojej rado ci.

--------------------------


Do wszystkich, którzy d

do wiatła.

Nie pytaj wi cej: „Co to jest Bóg?”

Pozostawmy to pytanie „bezbo nym”, „bałwochwalcom”, którzy sobie „Boga” swego

wymy laj .

Mamy dane na to, aby w tpi , czy „Bóg” „wysłucha” poszukuj cego, który go sobie

chce wymy li .

Wiemy, i „Bóg” nie odpowie nikomu, kto pyta o „Boga”...

Wiemy, i „Bogu ywemu” wstr tna jest zgiełkliwo pyta .

Ale pojmiecie swego „Boga” wnet, gdy tylko nauczycie si słysze jego mow ...

Nato za trzeba ciszy!

*

Wszystko tworz ce trwa w ciszy.

W sobie samym zgotuj siedzib dla ciszy, aby ci si twój „Bóg ywy” mógł sta

przyjacielem i domownikiem!

Słowa te chc dusz tw powie do wielkiej ciszy.

*

B dziemy tu przez chwil mówili ci o człowieku.

Od człowieka dotrze musisz do „Boga”, je li „Bóg” nie ma dla ciebie pozosta na wieki

- obcym!

*

Nie szukaj „Boga” w „utrapieniu swego serca”, je li chcesz naprawd znale w sobie

swego „Boga ywego” - albowiem spłodziła ci wola rado ci twego „Boga”...

Nie staraj si pozna swego „Boga” przez pytania, bowiem w najcichszem pytaniu woła

rozgło nie zw tpienie...

Znajdziesz swego „Boga” li tylko w najgł bszej ciszy - umacniany przez cierpienie,

które przezwyci yłe - w woli rado ci!

*

wiadom wol odwracaj si od tych, co na bł dnych cie kach z trwogi serc swoich

wołaj o Bosko ! - Bowiem nigdy nie mógłby znale w sobie gł bokiej ciszy.

Je li chcesz spotka „Boga” w sobie, tedy musisz by sam z człowiekiem, którym

jeste ...

W najgł bszej swej ciszy staniesz si sam sobie pytaniem, i ty sam b dziesz te sobie

odpowiedzi .

Ze sob samym tylko mo esz i w wielk cisz ...

background image

28

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Sam tylko mo esz znale siebie tam, gdzie twój „Bóg ywy” stanie si w tobie

słyszalny!

-------------------------


Nauka.

Na brzegu morza widziałem matk , siedz c ze swem dzieckiem.

Dziecko bawiło si w piasku muszelkami i barwnemi kamykami.

Atoli cała jego zabawa było to: wybieranie i odrzucanie...

Czy i my sami nie jeste my tylko dzie mi, bawi cemi si w ten sposób?!

Wybieramy i odrzucamy, i tak czynimy przez lata i dziesi tki lat, a do ko ca naszego.

Czy pobudk nie jest nam ten sam bodziec, co ka e dziecku bawi si muszelkami i

kamykami?

Tu pragn zatrzyma si z tob ! W tem miejscu ujrzymy wschód sło ca. Pocó mamy

w ród nocy obje d a ziemi , goni c za sło cem?

*

Oto znale li my ju człowieka, który sam jest sobie pytaniem i odpowiedzi .

Wybieranie i odrzucanie - oto jego dzieło.

Nigdy nie spotkasz człowieka przy czem innem!

Co prawda pó niej wska e ci on wielkie przyczyny, kiedy go zapytasz, czemu co czyni.

Atoli człowiek nigdy si tak bardzo nie okłamuje, jak kiedy chce własne czyny

wyja nia ...

*

Ta sama gł bia jest ródłem pop dów do zabawy dziecka i do wszelkiego czynu.

Tu jak i tam jako najgł bsz przyczyn odnajdziesz wol rado ci...

Jest ona ostatecznem rozwi zaniem dla wielu „zagadek”. Sam byt człowieka zrodzony

jest z niej.

*

Wszystkie twe my li i czyny s dla ci „muszelkami” i „barwnemi kamykami”.

Wedle swej własnej warto ci wybiera b dziesz i odrzuca .

Poznasz wnet, i wiele trzeba odrzuci , bowiem nie mo e słu y do trwałej rado ci.

...Wiele „barwnych kamyków” gromadzisz w domu, a oko twe raduje si niemi na krótki

czas.

Lecz potem nu y ci zabawa.

Uczysz si odró nia warto .

background image

29

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Drogocenne kamienie chciałby znajdowa i perły prawdziwe, a nie tylko puste muszele

i barwne krzemienie...

*

Pocz tkowo opuszcza ci odwaga, bowiem widzisz, jak pierwsza twa rado umiera z

tem poznaniem.

Ponuro lizga si oko twe po piasku... ale oto: - co błyszczy tam po ród krzemieni!...

piesznie odrzucasz precz barwne kamienie, aby podnie to, co tak błyszczy: -

znalazłe swój pierwszy kamie drogocenny!

...Od tego dnia stałe si m dry! Nie dadz ci ju rado ci krzemienie, które tylko

błyszcz , póki je morze zwil a.

Od tego dnia poczniesz odrzuca wiele, co oku twemu błyszczy czarownie, i szuka

b dziesz owych rzadkich kamieni, co wiecznie wiec ...

Tego da wola rado ci.

Rado ci bez rozczarowa !

Rado ci bez przerwy!

Rado ci bez ko ca!

*

Zapytasz oto:

„Je li nauka ta głosi prawd ostateczn - tedy nacó jeszcze cierpienie?!”

Bacz:

Cierpienie jest warunkiem i r kojmi wszelkiej rado ci!

...Wszystko we wszech wiecie yje z biegunowych przeciwie stw.

Wy i nizina, wielko i mało , cierpienie i rado , prawda i fałsz - z tego yje wszelkie

ycie.

Bez cierpienia nie byłaby rado sob , bowiem wszelka rozł ka i wszelki podział tworz

cierpienie - za rozł ka i podział s konieczne, a eby rado mogła okaza swe niesko czenie

rozmaite działanie.

Atoli twa wola rado ci niechaj widzi w cierpieniu kłamstwo i tak oto niechaj ci czyni

cierpienie bezwarto ciowem.

Cierpienie i rado zwalczaj si wzajem.

Cierpienie i rado posi

chc tw sił .

Cierpienie i rado chc by przez ciebie cenione.

Ile dajesz rado ci, o tyle umykasz si cierpieniu - a e si ono kiedy stanie niewolnikiem

i ch tnym sług rado ci twojej.

*

Nie radz ci oczywi cie ucieka tchórzliwie przed wszelkimi trudno ciami!

Twa wola rado ci chce ci wie cz sto przez ponure w wozy losu drog krótsz do

wietlanych wy y...

Zwyci stwo wymaga walki.

Walka znaczy to: otrzymywanie ran i zadawanie ran.

background image

30

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Strze si rado ci z ran, które musisz zadawa ! - Nienawi jest odcieniem niemocy...

Wola rado ci nauczy ci miło ci zwyci zcy.

Okuwaj cierpienie swe w kajdany, ilekro zadaje ci ono ból bezu ytecznie - gdy

cierpienie pcha ci do walki, wywalczaj zwyci stwo.

Cierpienie jest kłamstwem!

Cierpienie jest twoim wrogiem i przeciwnikiem!

Cierpienie musisz sp ta albo pokona w walce, a eby rado mogła by wolna i

panowa !

*

W woli rado ci wszystko stanie ci si łatwem.

Najwy sz moc ycia masz po swej stronie.

Moc, która najwi kszemu nawet cierpieniu umie rozkazywa ...

...Nawet ów, co tworzy przyrost cierpienia, d y tajemnie do rado ci.

Jego wola rado ci jest wprawdzie sp tana, a jednak zawdzi cza on jej jedynie cał sił .

Wola rado ci rodzi wszelki czyn.

Wola rado ci utrzymuje wszelkie ycie.

Wybieraj sam, czy chcesz, jako pokonany szermierz, słu y cierpieniu, czy, jako

zwyci zca, przemóc je pragniesz.

Je li oka esz trwog przed cierpieniem, mo esz by tylko pokonany.

Atoli wola rado ci uczyni ci chce zwyci zc .

*

We wszelkim bycie znajdziesz wol rado ci przy pracy.

...Kształtu i miary chce wola rado ci, aby si rado mogła narodzi z miło ci.

Miło jest d eniem do jedno ci wszystkiego, co „rozdwojone”

Miło tylko zmusza nienawi do usług.

Miło jednoczy wszelkie przeciwie stwa.

...Z miło ci tylko mo e wola rado ci spłodzi rado .

Wola rado ci jest m sk wol ...

Potrzeba jej rodzicielki: miło ci.

*

Bez miło ci byłaby wola rado ci jak udr czony pot pieniec.

Miło daje jej cel i pewny kierunek.

Miło jest to: wyrównanie biegunów przeciwnych.

Miło rozpuszcza wszystko małe w wielkiem, wszystko połowiczne w całem.

Miło ł czy warto z bezwarto ciowo ci wedle praw kosmicznych w wy sz jedno .

Wszelka „bezwarto ciowo ” miła jej jest gwoli warto ci, której musi słu y ... Nie

istniej izolowane „warto ci” i „bezwarto ciowo ci” prócz my li twoich.

„Warto ” i „bezwarto ciowo ”, acz nierównego stopnia, wymagaj si wzajem.

background image

31

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Wszelki wzrost da zjednoczenia nierównych cz ci w „miło ci”.

Tak dopiero powstaje to, co - trwa!

*

Ale oto widzisz, jak ludzie umieraj , i pytasz:

„Gdzie jest tu to, co trwa?”

Pytaj raczej:

„Gdzie jest tu to, co przemija?!”

...Widziałem mier najukocha szych ludzi, a nic przemijaj cego nie znalazłem.

Widziałem jeno nowe poł czenie „cz ci”, jak daleko si gał wzrok mego

„zewn trznego” oka.

Któ ci poka e tam, gdzie twoje oko zewn trzne nie si ga, co przemijaj cego?

Tam, gdzie nie si ga ono, nie si gało i wówczas, gdy dostrzegalni jeszcze byli dla

zmysłów ci ludzie, którzy teraz znikn li dla zmysłów twoich.

Zmysły objawiły ci tylko, e istnieje co , o czem mówiło ci jedynie działanie w wiecie

zmysłów.

Je li s dzisz, i to, czego istnienie widziałe , gdy jeszcze działało w sposób dostrzegalny

dla zmysłów, teraz zniszczało - tedy, zaiste jeste tylko niewolnikiem swych zmysłów.

*

Podobnie ałoba po zmarłych pochodzi tylko z woli rado ci.

Zwodnicz jest ta ałoba, je li odj ci chce wiar w istnienie tych, których twe oko

zewn trzne ju dostrzec nie mo e.

Siebie samego opłakuj, i tak długo podlegałe złudzeniu!

Wiedz tak e, i rado ze zmysłowego w człowieku ró na jest od rado ci z człowieka

samego.

Mo esz ju teraz poj , i cała widzialno sama przez si nic nie oznacza - e jest ona

jedynie wiadectwem warto ci niewidzialnych.

Wszystkie najwy sze warto ci le w Niewidzialnem!

Je li chcesz znale najwy sz warto „człowieka”, tedy szuka musisz w

Niewidzialnem przez swoje „Niewidzialne”, o ile szuka nie chcesz napró no!

*

Widzialno ci wierzy musisz wiele, ale nie wszystko!

Musisz si nauczy uznawa widzialno , jako biegun przeciwny swej prawdy!

...Nie byliby my tu na ziemi tem, czem jeste my, nie osi gn liby my tego bytu bez

ni szej cz ci woli, która tworzy siebie jako „widzialno ”.

Niewidzialnie tworz ca i widzialnie tworzona wola zjednoczona jest w nas samych.

Jeszcze nie zbli amy si tu do wymaganego kosmicznie stosunku trwałego zjednoczenia

tych sił woli.

Wyzwolenie od „nadmiaru”,

uzupełnienie „niedomiaru” - oto zmiana, wymagaj ca „ mierci” ciała ziemskiego.

background image

32

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Nie kr powani wi cej przez kształty, które si tylko zewn trznemu oku zdaj

rzeczywistemi, pozostaniemy jednak e w „widzialno ci”, ka dy jako cało i siebie samego

wiadom wreszcie w cało ci.

Ale do tego daleka jest jeszcze droga, a owa „zmiana” nie nast pi w tej e godzinie, gdy

si „widzialno ” oddzieli od twego „niewidzialnego”.

Je li chcesz „wiecznie” zachowa siebie w sobie, tedy i wówczas jeszcze musisz działa

w dalszym ci gu, a wola twa osi gnie ow równowag , której wymagaj prawa kosmiczne.

Pozostaniesz dla siebie widzialny przez owo „oko”, któremu twe oko zewn trzne

zawdzi cza cał „zdolno widzenia”, ale b dziesz co innego i inaczej widział, ni eli umiałe

tutaj widzie .

Twa wola widzialno ci kierowa si b dzie musiała na inne cele, a z twoj wiecznie

niewidzialn wol osi gnie równowag , jakiej wymaga wieczyste prawo.

*

Nie znajdujesz drogi do tych, których zwiesz „zmarłymi”, bowiem ich „zewn trze” stało

si „wewn trznem”, twoje za „wewn trzne” nazbyt jest jeszcze uwi zione w „zewn trznem”...

Istnieje do nich droga, ale niezwykle rzadcy s ci, co potrafi na ni wkroczy .

Kto wkracza na ni , musi sam drog sw o wietla - inaczej zbł dzi i zajdzie nie tam,

gdzie chce.

Noc i zamieszanie otoczyłyby go, a eby si wreszcie sam pogr y musiał w nocy.

Ci za , co bezpiecznie mog wkracza na t drog , po wiadcz prawd moich słów...

Tylko ta jedyna droga mo e da człowiekowi, który yje jeszcze tu, w swem widzialnem

ukształtowaniu, bezwzgl dn pewno wiadomego do wiadczenia.

Wolny od „ekstazy” i z cał jasno ci wiadom samego siebie, mo e on jednocze nie

rozpoznawa przedmioty tego wiata zewn trznego oraz y z tymi, którzy dawno ju porzucili

ciała ziemskie.

Kto nie jest do „sztuki” tej zrodzony, nigdy si jej na ziemi tej nie „nauczy”.

Pragnienie ujrzenia yj cych w mierci bez tej sztuki naprowadziło człowieka na drogi,

ukazuj ce złud za złud .

W dusznych komnatach przywołuj ludzie moce, które ch tnie zjawiaj si na zew i

graj „rol ” wyznaczon im niem wol wzywaj cych.

Co prawda, podobnie jak sami wzywaj cy działaj w lepej niewiedzy, mog te i istotnie

„zmarli” ludzie z ni szych sfer popa lepo w bł dne koło tych mocy i posłu y ich ch ci

zwodzenia, ale to, co na tej drodze mo na osi gn , gorsze jest jeszcze, ni wszelka

w tpliwo , za najcz ciej działaj owe siły same.

Nie w ten sposób staraj si posi

wiar w ycie swych „zmarłych!”

...Zaledwie potrafisz siebie samego w swem wn trzu rozpozna , jak e si wi c mo esz

spodziewa , i usłyszysz delikatne głosy tych, co odeszli?!

Napró no szuka b dziesz nazewn trz „dowodów” na to, co tylko w

najwewn trzniejszej gł bi natury i tylko dla nielicznych dost pne.

background image

33

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

*

Wieczne ycie jest spoczynkiem i czynem.

Spoczynek i czyn s w wiecznej odmianie, jak przypływ i odpływ, w wieczystem morzu

stawania si wewn trznego.

Wieczny spoczynek byłby prawdziw mierci !

Atoli wieczny czyn byłby prawdziwem pot pieniem!

Spoczynek i czyn, w miło ci zł czone - oto dopiero najwy sze ycie duchowe.

...Bł dnie tłumaczysz swoj t sknot , je li mniemasz, i pragniesz „wiecznego

spoczynku”.

T sknota twa pragnie wieczystej rado ci w spoczynku i czynie.

Rado jest ludzkiem odczuwaniem boskiej doskonało ci. Dlatego zgadza si masz z

wol rado ci!

Nie mo esz pragn „nadmiaru” rado ci.

To, co jest ci ju teraz spełnieniem w trwałej rado ci, nigdy nie mo e ci by odj te.

*

Wsz dy rozstawia przyroda swe drogowskazy. Atoli ludzie szalej obok nich, jak

igraj ce dzieci...

Musicie si nauczy baczniejsz uwag zwraca na drogowskazy!

D ycie jeszcze do rozkoszy i dajecie si po era chuciom, podczas gdy tylko rado

wiedzie do trwałego ycia.

Bóg yje w rado ci!

„Rado ” jest jasnym wiatłem!

„Rado ” i „chuci” s - wzbieraj c po og !

„Wola rado ci” jest - wol Boga!

*

...Poznaj samego siebie!

pi ca była twa wola, zanim jeden biegun twej istoty wdarł si w widzialno ...

Teraz jeszcze ni wola twoja...

Ale coraz bardziej i bardziej budzi si b dzie twa wola, a kiedy w rado ci i wietle -

wszystko posi dziesz wol !...

*

Wszystkie tablice praw ustanowiła wola rado ci.

Sam jeste „wol rado ci”, musisz by posłuszny własnym prawom.

Tak tylko dotrze mo na do siebie samego w swym Bogu ywym!

Wszystko, co mo e zapewni trwał rado , słu y ci b dzie.

Wszystko, co nie słu y trwałej rado ci, musi ci szkodzi .

background image

34

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Atoli ty sam jeste swym „s dzi ”! Sam mo esz si na długi czas „pot pi ” i sam mo esz

podnie si do najwy szej „błogo ci”.

Ale - jakkolwiek długo miałby bł dzi - kiedy b dziesz musiał jednak e pój za sob

samym...

Gdy tylko rozpoznasz wówczas siebie samego po raz pierwszy, odnajdziesz siebie w

Bosko ci...

...Jeszcze d ysz „nazewn trz” w pust nico ! Jeszcze szukasz tysi cy celów

„nazewn trz”!

Lecz kiedy musisz jednak e zrozumie , e tylko - ty sam mo esz si sobie sta „celem”!

*

We własnej dłoni dzier ysz moc „wi zania” i „rozwi zywania”!

Jeszcze nie jeste w sobie wiadom swej mocy!

Oczekujesz jeszcze z „zewn trz” tego, co tylko we „wn trzu” sta si mo e.

Ale „zewn trz” i „wewn trz” sta ci si musz jednem, kiedy rozpoznasz wreszcie siebie

samego w swem wn trzu, jako „wol rado ci”.

Długo uczono ci , i tylko „udr czenie serca” i „skrucha” zbli y ci mog do Bosko ci.

Nazbyt zawierzyłe tym naukom i teraz oto l kasz si drogi do siebie samego!

Nie l kaj si !

Niechaj ci nie przera a jasno słoneczna, co le y ponad nakazan ci drog niebiesk !

Oko twe, które dot d w mroku s dziło tylko, e widzi, b dzie si musiało nasamprzód

przyzwyczai do sło ca, a z pewno ci nauczy si te widzie w wietle.

Kroczy b dziesz w mocy rado ci, gdy tylko znajdziesz siebie samego w woli rado ci.

W woli rado ci y b dziesz nowem yciem!

W woli rado ci prze ywa b dziesz siebie samego w swym wieczystym Bogu ywym!

-----------------------


wiatło z Himavatu

Je eli szukasz wiatła,

tedy wiedz, i droga twa

strze ona jest przez

Mistrzów dnia!

-------------------------

Posłowie.

background image

35

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

W ukrytym namiocie pasterskim, wysoko ponad bł kitnem morzem Południa napisana

została niegdy znaczna cz

tej ksi ki.

Gdym wówczas, przed laty ogłosił urywki jej w czterech małych rozprawach, s dziłem,

i tylko w specjalnie przygotowanem kole oczekiwa mog dla nich zrozumienia.

Atoli do wiadczenie wykazało, i rozprawki te znalazły licznych czcicieli daleko poza

owym ciasnym kr giem.

Tak wi c odtworzyłem tu na nowo w pierwotnej postaci rozdział „ wiatło z Himavatu”,

który niegdy ogłosiłem w dwóch wyci gach pod ró nemi tytułami, skre liwszy ze tylko to,

co dodałem wówczas w celu zbli enia do sposobu pojmowania owego cia niejszego kr gu.

„Z krainy wiec cych” i „Wola rado ci” pozostały naogół niezmienione, aczkolwiek i te

rozdziały, podobnie jak „ wiatło z Himavatu”, zostały nieco rozszerzone, aby si stały dla

ogólnego zrozumienia dost pniejsze.

Nauki te, których jestem wyrazicielem i po rednikiem, zwracaj si do wszystkich ludzi,

którym cicha t sknota pozwala przeczuwa krain nad wiata, wsz dy duchowo czynn i

przenikaj c ten wiat ziemski w niewidzialnych falach.

W naturze rzeczy, o których jest mowa w ksi eczce niniejszej, le y, i mog si one

ukazywa jedynie pod zasłon symbolów.

Starałem si uczyni zasłon do przezroczyst , aby prawda stała si pod ni widoczna.

Ponadto wiele rzeczy pozosta musi niewypowiedzianych, bowiem nie daj si one

wyrazi słowami.

Ksi ka ta nastroi ma tylko struny na harfie.

Atoli dusza, która si jej przewodowi powierzy, je li chce, aby wieczna pie w niej

zabrzmiała, b dzie musiała sama sw własn pie na harfie tej zagra .

Czerwic 1920

Bo Yin Ra

----------------------------------------------


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ostatnia ksiega id 341582 Nieznany
Ksiega Jakosci i BHP id 141148 Nieznany
02 KSIEGA DRUGA id 362764 Nieznany (2)
01 KSIEGA PIERWSZA id 362763 Nieznany (2)
Ksiega jakosci Probit id 252728 Nieznany
Abolicja podatkowa id 50334 Nieznany (2)
4 LIDER MENEDZER id 37733 Nieznany (2)
katechezy MB id 233498 Nieznany
metro sciaga id 296943 Nieznany
perf id 354744 Nieznany
interbase id 92028 Nieznany
Mbaku id 289860 Nieznany
Probiotyki antybiotyki id 66316 Nieznany
miedziowanie cz 2 id 113259 Nieznany
LTC1729 id 273494 Nieznany
D11B7AOver0400 id 130434 Nieznany
analiza ryzyka bio id 61320 Nieznany
pedagogika ogolna id 353595 Nieznany

więcej podobnych podstron