Tytuł oryginału:
Gerontikon
Przekład:
s. M ałgorzata Borkowska OSB
Wstęp, opracowanie i redakcja:
ks. M arek Starowieyski
Redakcja techniczna:
Beata Bielecka
Korekta:
M ałgorzata Chojnacka
Projekt okładki oraz ilustracje.
Zofia Borowska
Zdjęcie na okładce:
Fragmenty fresku z popiersiem Chrystusa z katakumby Commobille, Rzym
Copyright by
wydawnictwo fili,
Kraków 1992
Imprimatur:
Kuria Metropolitalna w Krakowie
t Kazimierz Nycz, Vic. Gen.
r
O. doc. dr hab. Tomasz Dąbek, OSB, Cenzor
L. 1705/93 Kraków, dnia 25.06.1993 r.
ISBN 83-85541-13-6
wydawnictwo [fil
Plac Na Stawach 3
30-107 Kraków
tel. (012) 22 15 83
tel./fax (012) 21 50 92
W
s t ę p
N a przełomie III i IV w. pojawia się w egipskim chrześcijaństwie potężny
ruch obejmujący dziesiątki tysięcy ludzi: ruch pustełniczo-zakonny.
Problem genezy tego ruchu pozostaje ciągle otwarty. Próbowano wiązać
go z Qumran, z ruchem esseńczyków, z ruchami ascetycznymi świata grec
kiego czy egipskiego, ba, nawet z dalekim buddyzmem. Próby zawiodły,
hipotezy odrzucono, a choć tu i ówdzie znaleziono elementy wspólne, to
jednak udowodnienie zapożyczeń jest dość problematyczne. Wszystkie te
hipotezy z góry były skazane na niepowodzenie, gdyż nie uwzględniały
faktu podstawowego, a mianowicie, że u ludzi istnieje wrodzone pragnienie
doskonałości i że wszystkie religie starały się na nie odpowiedzieć; stąd też
we wszystkich religiach, niezależnie od siebie, powstawały ruchy ascetyczne
o większym czy mniejszym nasileniu.
Podobnie rzecz miała się z egipskim ruchem pustdniczo-zakonnym. Jest
to ruch typowo chrześcijański i przyczyn jego powstania szukać należy
w nauce chrześcijańskiej i w chrześcijańskich Księgach Świętych. Surowa
asceza towarzyszyła chrześcijaństwu od jego początków: spotykamy więc
w nim ludzi całkowicie Bogu poświęconych - zarówno mężczyzn jak
i kobiety. Ślady tego znajdziemy w pismach pisarzy II i III w., choć
świadectwa, szczególnie najstarsze, bywają rzadkie, niejasne i przyćmione
blaskiem męczenników. Żyde ascetów i męczenników chrześdjańskich
w miarę upływu czasu coraz bardziej odbija się od m iem ośd tłumów
wchodzących do kośdoła, a jeszcze bardziej od bezideowości rozkładające
go się pogaństwa.
Chrześdjaństwo dotarło do Egiptu prawdopodobnie już w I w., jednak
tylko do miast, a więc do ludności żydowskiej i helleńskiej. W pierwszej
połowie III w. zostaje ono przyjęte przez Koptów i w tym samym czasie
przełożono Pismo Święte na język koptyjski. Wtedy to następuje wybuch:
tysiące neofitów, łudzi prostych, przeważnie chłopów, porwanych nauką
chrześcijańską wychodzi na pustynię, aby tam pędzić życie pełne umar
twienia. Wzór tego żyda znaleźli w Piśmie Świętym: jak Abraham po
rzucają wszystko na głos Boży, jak Eliasz wychodzą na pustynię, jak Jan
Chrzritiel wiodą surowe i pełne umartwienia żyrie, jak Chrystus walczą na
pustyni z pokusami. Podejmują męczeństwo z własnej woli naśladując
swych brad-męczenników, którzy wylali krew za Chrystusa. W Piśmie
Świętym znajdują wzory doskonałośd.
Na samym początku należy tu podać szereg uwag, które pozwolą na
lepsze zrozumienie wstępu; zostaną one następnie dokładniej rozwinięte.
Ruch ten określiliśmy jako pustelniczo-zakonny. Rozpoczął się bowiem od
ruchu pustelniczego, następnie rozwinęły się formy wspólnotowe, a więc
zakonne. N a przełomie III i IV w. spotykamy szereg ludzi, wśród których
szczególną rolę odegrał św. Antoni Pustelnik, którzy opuszczają domy
rodzinne i udają się na pustynię, aby tam spędzić resztę swego żyda
w samotnośd, sam na sam z Bogiem. Ich sława przydąga innych, którzy
udają się do nich, aby zostać ich uczniami. Stopniowo więc tworzą się
pewnego rodzaju nieformalne wspólnoty pustelników, zresztą płynne.
Mamy więc pustelników żyjących samotnie, choć pustelnicy żyjący w zu
pełnej samotnośd nie istnieli, oraz kolonie pustelników, jak np. Cele,
często wspominane w Księdze Starców.
W pierwszej połowie IV w. pojawiają się pierwsze regularne klasztory.
Ich twórcą jest św. Pachomiusz, autor pierwszej reguły zakonnej. Klasztory
pachomiańskie przeżywają wielki rozkwit w IV w. Obok nich powstają,
szczególnie w miastach, liczne klasztory, niezależne od reguły pachomiań-
skiej, rządzące się zazwyczaj własnym prawem.
Tu dochodzimy do kwestii terminologii, którą później omówimy obszer
niej. Używać będziemy zamiennie nazw: mnich, pustelnik, asceta, eremita,
choć każda z nich ma swój oddeń. Największe trudności budzi słowo
mnich, które kojarzy się nam z współczesnym zakonnikiem. Od tego słowa
cały ruch nazywać będziemy monastycznym.
Unikalnym w swej głębi, prostocie, a czasem nawet naiwnośd dokumen
tem tego wielkiego ruchu monastycznego w Egipde jest Księga Starców.
Mówi ona bowiem nie o systemie czy zasadach ascetycznych ani o urządze-
niach monastycznych, ale o tym, co jest nąjdekawsze, a mianowide
o ludziach, których nazwał jeden z pisarzy francuskich „pijanymi Bogiem”,
o ich poszukiwaniach, wzlotach i upadkach na drodze do Boga. Księgę
Starców można porównać z Kwiatkami św. Franciszka, stąd ktoś nazwał ją
„Fioretti pustyni” .
Nie zapominajmy jednak, że choć mówi ona o problemach ogólno
ludzkich, a więc i o naszych, to jednak mówi przez pryzmat ludzi ży
jących w Egipde w IV i V w. I aby lepiej ją zrozumieć, należy ją
widzieć w kontekśde historycznym. W iadomośd konieczne do zrozumie
nia tekstu, a więc o czasach, o kraju, o ludziach, ich żydu i asce-
zie, a w końcu o samych apoftegmatach i o źródłach do poznania
monastycyzmu egipskiego, umieściliśmy we wstępie, by przez długie ko
mentarze nie przeszkadzać czytelnikowi w smakowaniu piękna Księgi.
Komentarz ograniczyliśmy więc do odnośników do Pisma Świętego, naj
ważniejszych wyjaśnień historycznych i terminologicznych. Stąd gorąca
prośba do czytelnika, by przed wziędem do ręki Księgi uważnie przeczytał
wstęp: pomoże mu to w zrozumieniu samego tekstu i pozwoli na uniknięcie
szeregu nieporozumień.
1. Wydarzenia
Nie miejsce tu aby podawać historię epoki, chciałbym natomiast wspo
mnieć te wydarzenia, które znajdują swe odbicie w apoftegmatach.
Przełom trzeciego i czwartego wieku to okres szczególnie okrutnych
prześladowań w Egipcie. Nieliczni jeszcze wtedy mnisi udzielają męczen
nikom pełnego poparda moralnego, na przykład św. Antoni udaje się do
Aleksandrii, by dodawać męczennikom otuchy.
Pierwsza połowa IV w. stoi w Egipde pod znakiem walk ariańskich. Sam
Ariusz był kapłanem aleksandryjskim, ale zostaje potępiony przez synody
aleksandryjskie. Sobór w N icd (325 r.) deponuje Ariusza i ogłasza naukę
o współistotnośd Ojca i Syna. Patriarcha Aleksandrii św. Atanazy (f 373 r.),
całe swoje życie poświęca na walkę z arianizmem, co przypłaca pięciokrot
nym wygnaniem. Św. Atanazego wspierają mnisi, ukrywa się wśród nich,
poznaje ich życie. Owocem tych kontaktów jest Życie św. Antoniego, które
stało się jedną z najpopularniejszych książek starożytności chrześcijańskiej.
Po św. Atanazym walki arjańskie toczą się dalej w IV w. i mnisi jako wierni
zwolennicy Atanazego bywają wypędzani z Egiptu. W końcu IV w. ustają
spory ariańskie.
Mimo walk ariańskich Egipt staje się modny w Europie Zachodniej.
Droga licznych pielgrzymów z Rzymu, Hiszpanii i Galii wiedzie przez
E g ip t Niemało do tej popularności przyczynił się sam św. Atanazy przez
pobyt w Rzymie i Trewirze, a następnie przez Życie św. Antoniego.
Rodzący się monastycyzm zachodni IV w. szuka wzorów w monastycyzmie
egipskim, toteż nie dziwAiy się, gdy wśród Ojców Pustyni znajdujemy
młodych Rzymian.
W końcu IV w. patriarchą Aleksandrii zostaje Teofil (f 412 r.). Nowy
patriarcha rozpoczyna nieubłaganą walkę z pogaństwem, m in . burząc
świątynie pogańskie, np. sławny Serapeion w Aleksandrii. W walce tej
wykorzystuje mnichów. Teofil usilnie zabiega o względy mnichów, aby
ich wykorzystać do swych akcji, co nie u wszystkich Ojców Pustyni
wywołuje zachwyt; zobaczymy to w apoftegmatach Arseniusza i Pambo.
Teofil jednak orientuje się dobrze w sytuacji panującej wśród mnichów
i potępia szerzący się wśród nich antropomorfizm, co z kolei wywo
łuje ogromne poruszenie na Pustyni. Teofil bardzo ostro potępia oryge-
nizm, szerzący się również wśród mnichów - dodajmy, że sam był uprze
dnio jego gorącym zwolennikiem - i wypędza z Egiptu wielu mnichów, inni
sami uciekają do Konstantynopola, szukając pomocy u św. Jana Chryzo
stoma (f 407 r.); doprowadza to do ostrych starć między Aleksandrią
a Konstantynopolem, zakończonych wygnaniem św. Jana Chryzostoma
z Konstantynopola. Intrygi Teofila zasłaniają jego pozytywną działalność.
Dodać należy, że Teofil niemało przyczynił się do rozkładu żyda mona
stycznego w Egipcie wyprowadzając mnichów z pustyni i używając ich do
swych spraw, np. do burzenia świątyń pogańskich. Skutki tego dadzą
o sobie znać po jego śmierci: na soborze efeskim (431 r.), a szczególnie na
synodzie efeskim (zwanym też soborem efeskim II) (449 r.).
Mnisi bywali niejednokrotnie ofiarą napadów dzikich ludów pustyni.
W początku V w. następuje dwukrotny najazd beduińskich plemion
pustyni na Sketis, w 407 i 437 r.; Arseniusz porównuje je ze zniszczeniem
Rzymu w 410 r. I one również przyczyniły się do upadku życia monastycz-
nego szczególnie w Sketis. Wprawdzie później odradza się żyrie monastycz
ne, ale już nie w takim stopniu, w jakim kwitło tam w IV w.
Spory chrystologiczne (stosunek dwu natur w Chrystusie) między Cyry
lem Aleksandryjskim ( | 444 r.) i Nestoriuszem (f 451 r.) zakończone
soborem efeskim (431 r.) nie znajdują głębszego oddźwięku wśród Ojców
Pustyni egipskiej, choć wiemy o nie najbardziej chlubnej działalności
mnichów w Efezie podczas soboru. Są one jednak tylko słabym przed
smakiem tego, co dziać się zacznie w czasie sporów w latach czterdziestych,
kiedy Dioskur (444-451) patriarcha Aleksandrii, nie mniej wyzbyty skru
pułów jak Teofil, zacznie wykorzystywać mnichów dla poparcia powsta
jącego monofizytyzmu. Doprowadza to do skandalu tzw. soboru efeskiego
w 449 r., kiedy Dioskur na czele mnichów rozpędza zebranych w Efezie
Ojców soboru; niektórzy z nich utracili życie, m in . sędziwy patriarcha
Konstantynopola, Flawian. Ogłoszenie przez sobór w Chalcedonie (451 r.)
nauki o dwóch naturach zjednoczonych w jednej osobie wywołuje ostry
protest Egiptu, który staje się bastionem monofizytyzmu. N a podstawie
apoftegmatów stwierdzamy, że stosunki między zwolennikami i przeciw
nikami Chalcedonu układały się w Egipcie względnie spokojnie w porów
naniu do krwawych walk w Palestynie pomiędzy mnichami nawzajem
i mnichami a wojskiem. Mnisi egipscy dzielą się najpierw na dwa obozy,
a następnie stopniowo monofizyd biorą górę.
Kiedy pod koniec V w. młody afrykańczyk Fulgencjusz, późniejszy
biskup Ruspe, chriał udać się do Egiptu, by tam pędzić żyrie monastyczne,
spotkał się z biskupem Syrakuz, Eulaliuszem. „Wówczas błogosławiony
Fulgencjusz wyznał, iż chce się udać do najdalszego klasztoru Tebaidy,
aby żyć tam, żyć jak Księga (Kasjana) podawała, będąc umarłym dla
świata i gdzie większość wstrzemięźliwych mężów jego przyjęciu przeszka
dzać nie będzie i stanie się dla niego wzorem. «Dobrze czynisz - po
wiedział biskup - iż chcesz dążyć do większej doskonałości, lecz wiedz,
że bez wiary niemożliwe podobać się Bogu (Hbr 11,6). Ziemię jednak,
do której chcesz się udać, oddzieliła wiarołomna niezgoda od łączno
ści z błogosławionym Piotrem. Wszyscy owi mnisi, których przedziwne
umartwienie tak jest sławione, nie będą z tobą złączeni w sakramencie
ołtarza»” .1
2. Ludzie
Kim byli d ludzie, którzy porzudwszy wszystko udali się na pustynię7
Skąd pochodzili? Jakie było ich pochodzenie społeczne, wykształcenie?
W naszym zbiorze spotykamy na ogół ludzi pochodzących z Egiptu, ale
siła atrakcyjna monastycyzmu egipskiego była tak wielka, że w później
szym okresie przybywali tu ludzie z całego basenu M orza Śródziemnego,
szczególnie z jego wschodniej częśri, a więc Palestyny, Syrii, Synaju, Małej
Azji, Persji, Grecji; spotykamy jednak także przybyszów z Zachodu.
Równocześnie do Egiptu dochodziła sława wielkich ludzi spoza Egiptu jak
Bazylego i Grzegorza z Kapadoq'i, Efrema z Syrii.
Byli to przeważnie ludzie prośd: chłopi, pasterze, widbłądnicy, d a-
stkarze, cyrulicy itd., a/ch o ć spotykamy wśród nich ludzi z miasta,
ogromną większość stanowią chłopi, jest to więc ruch typowo chłopski,
kultura monastyczna jest również kulturą par excellence chłopską. Spo
tykamy również ludzi marginesu społecznego: bandytów, nawet zwy
rodniałych zbrodniarzy, jakim był bez wątpienia Apollo, prostytutki.
Nie znaczy to jednak, by wśród mnichów nie było ludzi z innych warstw:
Arseniusz i dwaj tajemniczy Rzymianie oraz Synkletyka należeli do
arystokracji, Ewagriusz Pontyjski był wybitnym intelektualistą. Ale ogół
stanowią ludzie prośd, stąd ich poziom umysłowy jest dość niski, ję
zyk prosty i bardzo konkretny, problemy teologiczne często dość pry
mitywne: antropomorfizm czy utożsamianie Melchizedecha z Chrystusem.
I tu dochodzimy do jednego z największych uroków apoftegmatów: lu
dzie bardzo prośd osiągnęli szczyty bogactwa duchowego, które starają
prosty
ym
ti
przekazać: ludzio:
równie
i bardzo prostym jak oni, językiem
Jeżeli św. Jan od Krzyża czy św. Teresa z Avila borykali się
z wyrażaniem swych ekstaz, o ileż trudniejsze zadanie stało przed pa
stuchem czy widbłądnikiem, mającym jako narzędzie nie giętki język
hiszpański intelektualistów XVI wieku, ale prosty, konkretny język koptyj-
ski chłopa egipskiego IV wieku, w którym starali się wyrazić mądrość
chrześdjańską
4
»
»
problemie człowieka: kontaktie
nowiącą o najwazmejszyn
z Bogiem, i owoce swych przemyśleń nieraz wielu lat? Uczniowie musieli
czekać nieraz całe dni, aby usłyszeć od abba „słowo” - czy wynikało to
tylko z ćwiczenia ucznia w pokorze?
Jeśli chodzi o stan rodzinny, spotykamy bardzo rożne sytuacje: nieżona-
d , żonad, którzy rozeszli się za wspólną zgodą, czasami obydwie strony
podjęły żyde pustelników; spotykamy małżonków, którzy żyli w dzie
wictwie, oraz mężów, którzy porzucali swoje żony, nawet z dziećmi, choć
spotykamy również wypadki wyjśaa na pustynię z małymi dziećmi i wy
chowywania ich na pustyni.
Apoftegmaty mówią na ogół o mężczyznach, ponieważ ruch pustelniczy
był w ogromnej większośd ruchem męskim. W niniejszym zbiorku spoty
kamy się z trzema kobietami; ale musiały one niejednokrotnie ukrywać
swoją kobiecość. Apoftegmaty mówią na ogół o ludziach, którzy żyde
poświęcili Bogu w klasztorze czy na pustyni, spotykamy się jednak także
z postadam i ludzi świeckich.
3. Miejsca
Opuśdwszy miasto czy wieś rodzinną pustdnicy udawali się na pustynię
okalającą dolinę Nilu, na pustynię Synaju, pustynię Judzką czy okalającą
Gazę - jak zobaczymy z lektury tekstu, niektórzy mnisi często zmieniali
miejsce swego zamieszkania. Słowo pustynia na razie omawiamy z punktu
widzenia czysto geograficznego - powrócimy jeszcze do niego, gdy będzie
mowa o duchowym znaczeniu pustyni.
W iadomośd geograficzne apoftegmatów nie są zbytnio ścisłe. Egip-
tologowie, zafascynowani starożytnym Egiptem faraonów, zaniedbali
na ogół wykopalisk dotyczących Egiptu chrześdjańskiego - stąd wielo
krotnie stajemy bezradni wobec danych w nich zawartych. Ogólnie można
by powiedzieć, że apoftegmaty Księgi Starców odnoszą się do Dolne
go Egiptu. Miejscowośd, o których jest mowa można znaleźć na załączonej
mapce.
Najstarsze skupiska pustelników powstały w Nitrii, dziś koło El-Bar-
nudji, stosunkowo blisko Aleksandrii i osad ludzkich. Założycielem żyda
monastycznego był Ammun ok. 330 r. N itria była m ielcem dawnych
kopalni sody. Na południe od Nitrii znajdowały się skupiska cel mni
chów - prawdziwe miasto, jak to wykazały wykopaliska - od których
wzięła się nazwa Cele (Kellia).
Około 40 mil (65 km) w głąb pustyni, na południe od Nitrii w okolicach
Wadi en Natrum leżała Sketis. Znajdowały się tam wielkie kopalnie sody
i wiódł tamtędy szlak karawan. Żyde ascetyczne rozpoczęło się tam
również ok. 330 r., jego twórcą był Makary Wielki, wokół którego zaczęli
gromadzić się pustelnicy. Początkowo nie było tam kapłanów, tak że mnisi
wędrowali na msze do Nitrii. Według koptyjskiej legendy archanioł miał
położyć rękę na sercu Makarego i zważyć je; stąd wzięła się nazwa Sketis.
Jak zobaczymy, wedle apoftegmatów w Sketis znajduje się centrum żyda
monastycznego. Prawdoppdobnie na południe od Sketis, w głąb pustyni
znajdowało się Ferme.
N a południe od Sketis dużym skupiskiem mnichów i
m niszek
była oaza
Fayum (Arsinoe): były tam zarówno skupiska mnichów w m ieśde jak
i pustelnicy żyjący na pustyni wokół oazy.
W Górnym Egipde znajdował się drugi widki ośrodek żyda monastycz
nego, Tebaida. Tam właśnie znajdowały się klasztory pachomiańskie m in.
Tabennesi.
Duże ośrodki żyda monastycznego znajdowały się w miastach lub
wokół nich nad Nilem (np. Terenuthis, Oxyrrhynchos), w okolicach
twierdzy Babilon, oraz w delde Nilu. N a szczególną uwagę zasłu
gują również ośrodki żyda monastycznego skupione wokół Aleksandrii
(Konopos, Enaton, Endekaton i inne). Odegrały one rolę szczególnie
w V w. w czasie sporów chrystologicznych. Skupiska
m n ich ów
znaj
dowały się koło miejsc, w których żył św. A ntoni (Pispir oraz góra
Kolzim).
Egipt był mocno związany z półwyspem Synajskim, gdzie spotykamy
licznych pustelników żyjących na pustyni koło d y sm a (dziś Suez), wokół
Faran, oraz sławny klasztor w Raithu. Ważnym ośrodkiem życia mona
stycznego była Gaza i klasztory koło niej położone. Liczne klasztory
znajdowały sie na pustyni Judzkiej i w samej Jerozolimie.
4. Życie codzienne mnicha 2
Zapoznanie się z życiem mnichów powinno pomóc nam w lekturze
apoftegmatów. Omówimy tu tylko żyde pustelników; żyde klasztorów
pachomiańskich w Egipde znajdzie czytelnik w rozdziale poświęconym
klasztorom pachomiańskim w Starożytnych regułach zakonnych3.
W idokrotnie używaliśmy już słów mnich i pustelnik zamiennie. Spróbuj
my ustalić terminologię. Pustelników nazywano anachoretami (gr. anacho-
reo - oddalam się), eremitami (gr. eremos - pustynia) lub mnichami (gr.
monachos - pojedynczy) - jak widzimy w tym ostatnim wypadku znaczenie
zmieniło się w późniejszych wiekach.
Absolutnych pustelników nie spotykamy. Paradoks polegał na tym, że
im bardziej pustelnik odcinał się od świata, tym bardziej potrzebował
ludzkiej pomocy; o d d ęae się rekluza wymagało ucznia, który by ob
sługiwał jego najbardziej elementarne ludzkie potrzeby. Pustelnicy, których
poznajemy w apoftegmatach, jak zobaczymy, musieli się spotykać z konie
czność religijnej (msza św., wspólne modlitwy) czy materialnej (zakup
żywnośd, sprzedaż owoców pracy), co więcej, tworzą pewnego rodzaju
związki nieformalne. Więzy organizacyjne są jednak bardzo luźne, a próba
narzucenia jakiegokolwiek autorytetu, nawet w sprawach wiary, jak
najsłuszniejsza skądinąd interwencja Teofila w sprawie antropomorfizmu,
spotyka się z oporem
m n ichów.
Ten brak autorytetu powoduje nieustanne
wędrówki mnichów i wiążące się z tym nawoływanie Ojców, by
mnich
pilnował swojej celi. Wydaje się, że mamy tu do czynienia z następnym
powodem późniejszego załamania się tego potężnego ruchu - był
nim
swoisty anarchizm.
a)
Podjęde żyda zakonnego. Człowiek odczuwający powołanie do żyda
zakonnego udawał się do starca - abba (sem.), apa (kopt.) — ojca - o czym
będzie jeszcze mowa, to jest człowieka doświadczonego w życiu wewnętrz
nym, aby u niego przygotować się do trudnego żyda pustelniczego. Starzec
nie przyjmuje ucznia od razu: doświadcza go, próbuje jego pokorę,
wytrwałość. Przyjęcie ucznia łączy się ze zmianą stroju - otrzymuje on strój
(gr. schema - słowo to na oznaczenie stroju zakonnego zachowało się do
dziś wśród mnichów greckich) żyda pustelniczego, symbol przeobleczenia
się w nowego człowieka. Był to prawdopodobnie lebiton, tunika z krótkimi
rękawami lub bez rękawów. Mnich jednak nie używał go stale, ale tylko
idąc do Komunii św. i w godzinie śmierd - jako szatę godową na spotkanie
Oblubieńca. Strój codzienny mnicha, taki sam, jak zwyczajnego chłopa
egipskiego, był ubogi; jak mówił jeden z Ojców, ma być taki, że gdyby się
go zgubiło, nikt by go nie,podniósł Po odbydu próby u Ojca młody mnich
wybierał sobie miejsce zamieszkania i zaczynał samodzielną walkę o swoje
zbawienie. Czy jednak wszyscy mnisi przeszli tę próbę „nowicjatu”?
Trudno jest na to odpowiedzieć.
b)
Mieszkanie, cela. Słowo cela wiąże się nam z czystą celą klasztorną.
Cela mnicha nie odpowiada naszemu wyobrażeniu; użyto tu jednak tego
słowa po prostu jako najbardziej zbliżonego do rzeczywistośti.
Pustelnicy żyli w jaskiniach lub celach. Często wykorzystywali naturalne
jaskinie, które przystosowywali do swych potrzeb, np. M akary miał
2 jaskinie - jedna służyła mu za mieszkanie, druga za miejsce modlitwy.
Skały na pustyni egipskiej posiadające mnóstwo jaskiń doskonale nadawa
ły się na takie mieszkania.
Cele budowano z kamienia zlepionego błotem; pokryte były drzewem
lub gałęziami. Miały normalnie jeden lub dwa otwory i były bardzo niskie.
Często dzielono ją na dwa pomieszczenia, z których jedno było prze
znaczone dla modlitwy. Cela miała często koło siebie ogródek i bywała
otoczona murkiem tak wysokim, by nikt tam nie mógł zaglądać; ważne to
było szczególnie wtedy, gdy dwie lub kilka cel stało niedaleko siebie. Cela
nie zawsze była
zam ieszkiw ana
przez jednego pustelnika. Często żył w niej
abba ze swym uczniem, który wiernie służył mu czasami nawet aż do
śmierci, szczególnie w chorobie. Niekiedy jednak uczeń osiedlał się niedale
ko mistrza. Bywało również tak, że w celi żyło dwóch lub kilku pustel
ników razem.
Ostatnie badania archeologiczne, na przykład w Esna, rzuciły nowe
światło na sposób mieszkania mnichów w celach. Były one zbudowane
solidnie, dobrze pomyślane, tak by chronić mieszkańców zarówno przed
skwarem jak i przed zimnem pustyni. Wnętrza były przestrzenne i czyste.
Nie jest rzeczą możliwą, by je budowali sami mnisi; musieli im w tym
pomagać kwalifikowani robotnicy i rzemieślnicy z sąsiednich wsi. Jak więc
widzimy dane apoftegmatów i literatury monastycznej nie we wszystkim
zgadzają się z danymi archeologii.
Wzajemna odległość cel była bardzo różna. Czasami stały jedna koło
drugiej. Takim skupiskiem cel były wspomniane Cele na południe od
Nitrii. Czasami jednak były od siebie bardzo oddalone. Św. Antoni zaleca,
by ich odległość wynosiła 12 mil jedna od drugiej!
W celi znajdowała się mata służąca do spania. Czasami do spa
nia służyły skóry. Znajdowały się tam bardzo proste sprzęty, naczy
nie z wodą do picia i moczenia liści palmy używanych do wypla
tania naczyń lub sznurów. W niektórych celach istniało palenisko do
gotowania, chleb natomiast piekło się we wspólnych piecach. Z apof
tegmatów wynika, że sprzęt był bardzo prosty. Czy jednak zawsze ta
kim był? Wypadki napaści rabunkowych na cele, opowiadanie, że na
dwóch zwierzętach mieściły się sprzęty wyniesione z celi, świadczyły,
że ubóstwo, do którego tak bardzo Ojcowie wzywali, nie zawsze było
przestrzegane.
Cela ma jednak nie tylko znaczenie materialne: jest ona miejscem,
w którym dokonuje się walka mnicha z pokusami; ćwiczenie w cnocie, cela
jest środkiem ascezy, stąd ciągłe nawoływanie, by jej nie opuszczać: można
nawet nie odprawiać czuwań, nie pościć, opuścić modlitwy, byleby pozo
stawać w celi. Opuszczenie celi było częstą pokusą mnicha - zobaczymy to
w apoftegmatach. I rozumiemy dobrze tę pokusę.
Dodajmy jeszcze jeden rodzaj mieszkań mnichów - były nim świątynie
pogańskie już od dawna opuszczone czy nawet groby, jak to miało miejsce
w wypadku św. Antoniego, albo ogólnie mówiąc stare budynki, jak
stwierdza Pispir.
Jeśli chodzi o odległość od osad ludzkich, to była ona bardzo różna:
w Nitrii ludzkie mieszkania dochodziły do samych cel mnichów, Sketis
natomiast była położona na uboczu; jeszcze dalej leżała góra św. A n
toniego Kolzim.
c)
Porządek dnia. Po modlitwie porannej mnich rozpoczynał pracę,
która trwała do godziny 9 (odpowiadająca mniej więcej naszej 15) - kiedy
to spożywał jedyny posiłek. Po nim następował odpoczynek, a następnie
praca, modlitwa i czytanie duchowne (o ile mnich dysponował książką - co
należało do wyjątku i naturalnie umiał czytać!). Wieczorem znowu na
stępowały modlitwy. Czasami wieczorem spotykali się ojcowie na wspólne
rozmowy (łac. collationes - o których pisze Kasjan) na tematy duchowe.
Bardzo często noce spędzano na czuwaniu i modlitwie, przeciągającej się aż
do rana. W soboty, w godzinach wieczornych zbierali się mnisi okoliczni
na wspólną mszę, po której następowała agapa.
d) Praca. Obowiązek pracy jest bardzo mocno podkreślany w apofteg-
matach. Każdy pustelnik ma obowiązek utrzymywania się z pracy rąk
własnych. Pojawiające się próby wymigiwania się od roboty pod pozorami
modlitwy są niemiłosiernie tępione. Takie wymigiwanie się nie było
zjawiskiem wyłącznie egipskim - z tym samym problemem zmagał się
św. Augustyn w Afryce,(kiedy to próbował wytłumaczyć mnichom z Had-
rumetum, że obowiązek modlitwy bynajmniej nie wyklucza obowiązku
pracy. Praca mnicha ma służyć jego doskonaleniu się, ma on również
zdobyć środki na własne utrzymanie oraz zapewnić sobie możliwość
dawania jałmużny.
/
Ponieważ Ojcowie Pustyni byli przeważnie ludźmi prostymi, stąd naj
częściej spotykaną pracą jest praca fizyczna. Była ona dobrana w ten
sposób, by móc się podczas niej modlić. Przeważnie pleciono maty, liny,
koszyki. M ateriał do niej przygotowywali sobie bądź sami pustelnicy, bądź
dostarczano go im; podobnie rzecz miała się ze zbytem owoców pracy:
sprzedawano hurtowo lub sami mnisi nieśli swój towar do miasta. Praca ta
była mechaniczna i można było przy niej powtarzać formuły modlitwy.
W czasie żniw mnisi masowo wyruszali do tej pracy. Znamy też przypadki
pracy umysłowej, np. przepisywanie książek, są to jednak wypadki odosob
nione. Brak jest na ogół wzmianki o jakimś szerszym życiu umysłowym.
Przy
m inim alnych
potrzebach mnichów zarobki były bardzo duże, co
pozwalało im na duże jałmużny i stwarzało mit o ich bogactwie. Czy był to
jednak li tylko mit? Trudno jest w każdym razie stwierdzić z całą pewno
ścią stan posiadania mnichów. Wiemy tylko, że Ojcowie Pustyni nieustan
nie nawoływali do ubóstwa.
*
e) Odżywianie się. Posiłek jak już mówiliśmy, mnisi spożywali raz
dziennie około 15, bardzo jednak często stosowano posty, szczególnie
w chwilach pokusy odbywano bardzo długie i uciążliwe posty. Sprawę
postu traktowano bardzo poważnie. Woła Pojmen: „Jakże możemy zdobyć
bojaźń Bożą mając brzuch pełen sera i misę pełną wędzonki” (181 r.).
Jedzono wtedy co drugi dzień, co trzeci, a czasami nawet raz na tydzień.
Ojcowie Pustyni radzili jednak, by raczej jeść regularnie, a nie do syta, niż
raz na dwa, trzy dni, ale do syta. Jedzenie było proste: chleb wypiekany raz
na kilka miesięcy - lub placki jęczmienne, owoce, jarzyny, jakiegoś ro
dzaju kasza. Z zasady wyłączano mięso. Do menu dodawano czasem tro
chę oliwy. Pito wodę. W ina używano, ale bardzo rzadko; ojcowie przypo
minali, że nie byłoby ono złe, gdyby nie było szatana. W jedzeniu
podkreślano ubóstwo mnicha. Dla umartwienia psuto smak potraw. Dla
umartwiona również pito wodę słoną z tamtejszych jezior lub zbutwiałą,
zastałą w naczyniach.
W tych wszystkich obostrzeniach stosowano jednak wyjątek: odwiedzi
ny. Gdy Ojcowie wzajemnie się odwiedzali, ukrywali przed sobą swoje
posty i umartwienia, starali się gościa podjąć jak najlepiej. Podobnie
postępowali i sami goście: jedli i pili, co im podano, nie zważając na swe
umartwienia, ze względu na miłość bliźniego; tak rzecz się miała np.
z winem. Po takich odwiedzinach jednak zazwyczaj zaostrzali posty, by
wynagrodzić te chwile , .luksusu”. Naturalnie te „wystawne przyjęcia” były
dość względnie wystawne jak na nasz gust.
f)
Odwiedziny. Były dwa rodzaje odwiedzin: ciekawych i braci przy
chodzących z prośbą o pomoc.
Dla ciekawych mnisi byli bez litości: wypędzali ich nie patrząc na
stanowisko, pochodzenie czy święcenia. Potrafili „spławić” zarówno arcy
biskupa Aleksandrii Teofila, który przychodził, by zjednać dla swych
poczynań wpływowych mnichów pustyni, jak i kobietę z senatorskiego
rodu, która przybyła aż z Rzymu - Arseniusz jej wprost powiedział, że jeśli
ją przyjmie, a ona z pewnością rozpapla w Rzymie, że widziała wielkiego
Arseniusza, to wtedy morze zamieni się w drogę kobiet zdążających do
niego. N a ogół nie przyjmowano kobiet, nawet matki i siostry, co nie
przeszkadzało mnichom udać się nawet do prostytutki, jeśli chodziło
o zbawienie duszy. Często mnisi odpędzali gości różnymi dość „chytrymi”
sposobami: siadali na progu i objadali się serem, by przychodzący wierzyli,
że są nic nie warci, albo udając, że się nie jest tym mnichem poszukiwanym,
o sobie samym mówili rzeczy złe, wprost oświadczali, że mnicha nie ma
w domu, lub, w końcu, chowali się. K to przeczytał wspomnienia Egerii,
niestrudzonej wędrowniczki z IV w., w pełni zrozumie mnichów...
Zupełnie inaczej miała się rzecz, gdy przybywali bracia lub d , któ
rzy szukali „słowa” , pjcowie poznawali ich od razu, jako że posia
dali umiejętność rozróżnienia swych gośd. Byli oni przyjmowani ser
decznie, z całą gościnnośdą. Istniał cały rytuał przyjęda: wspólna mo
dlitwa, rozmowa, wspólna praca, posiłek. Trzeba jednak dodać, że
Ojcowie czasami „próbowali” swoich gośd, np. Antoni kazał czekać
M akaremu cały dzień pod drzwiami swej celi, po czym wypróbowawszy
jego wytrwałość, przyjął go z radością. Celon przyjśaa była porada,
pomoc, „słowo” , prośba o wyciągnięde z grzechu. Nauka, którą otrzy
mywali przychodząc, nie zawsze jednak była wyrażona słowem: czasa
mi to była lekcja milczenia, pokory, miłośd itd. Innego rodzaju formą
odwiedzin były „rozmowy duchowe” - „collationes” , kiedy ojcowie zbie
rali się razem, rozprawiali o postępie duchowym, udzielali sobie porad,
dzielili się własnymi doświadczeniami.
g)
Modlitwa. Mnisi prywatnie modlili się (gr. synaxis) zasadniczo dwa
razy: rano i wieczorem, odmawiając po 12 psalmów. Często jednak
odbywali czuwania połączone z modlitwami nocnymi. Ideałem mnicha
było modlić się nieustannie. Jak jednak połączyć ten obowiązek z pra
cą? Praca, jak widzieliśmy, była dość mechaniczna, pozwalała więc na
proste modlitwy, np. powtarzanie wielokrotnie prostych formuł, jak
wezwanie „Panie Jezu Chryste zmiłuj się nade m ną grzesznikiem” , co
dało początek modlitwie Jezusa. Inną formą była medytacja polegająca
na wielokrotnym powtarzaniu półgłosem całych partii Pisma Świętego.
Stopniowo modlitwa stawała się modlitwą całego dnia. Wielokrotnie
w apoftegmatach spotykamy się ze zjawiskami modlitwy kontemplacyjnej
czy po prostu ekstazy.
Podstawę modlitwy stanowiło Pismo Święte. Wielu Ojców znało je na
pamięć, szczególnie Psałterz, należący do codziennych modlitw. Również
w czasie wspólnych modlitw czytano Pismo Święte i rozważano je. To
zgadza się z danymi innych źródeł, które mówią o kulcie Pisma Świętego
w monastycyzmie egipskim. W niniejszym przekładzie staraliśmy się
wyszukać wszystkie aluzje do tekstu świętego (zob. przypisy); widać je
jasno gdy porównuje się tekst grecki apoftegmatów z tekstem greckim
Pisma Świętego. Jeżeli chcemy dokładnie zrozumieć tekst, musimy równie
dokładnie zbadać jego źródła skrypturystyczne. Niejednokrotnie będziemy
zdziwieni sposobem zastosowania Pisma. Niemniej jednak stwierdzić musi
my, że apoftegmaty nie są przepojone Pismem Świętym tak, jak byśmy się
tego spodziewali: często przez wiele stron nie spotykamy ani jednego nawet
nawiązania do ksiąg świętych, a co więcej, znajdujemy zdania, w których
ojcowie przekładają słowa Starców nad Pismo. Trudno nam odpowiedzieć,
dlaczego autor zbioru wybrał właśnie takie apoftegmaty - stanowi to jedną
z zagadek tej książki.
Z soboty na niedzielę mnisi spotykali się na mszy św. (gr. prosfora). Nie
wszystkie skupiska mnichów miały jednak swoich kapłanów, np. ze Sketis
mnisi musieli odbywać daleką drogę aż do Nitrii, by uczestniczyć we mszy
św. Po mszy odbywała się uczta braterska - agapa. Jak się wydaje życie
eucharystyczne nie było wśród mnichów zbyt rozwinięte.
Tak wyglądają główne zarysy żyda mnicha wedle apoftegmatów. Nie
jest to obraz pełny. Należałoby go uzupełnić innymi źródłami tak pisanymi
jak i kultury materialnej. Widzimy pustelników, ludzi z krwi i kośd, ich
walki, upadki, podnoszenie się, wady i zalety, życie, w którym nie brak
obmowy, kradzieży, bójek, cudzołóstwa, któremu nie obca jest plaga
starożytnośd (i nie tylko!) - pederastía, ale również nieobce są wzloty
mistyczne. Apoftegmaty nie są dziełem przykrojonym ad usum Delphini. Są
pięknym dziełem o „gwałtownikach” , od których gwałt derpi Królestwo
Niebieskie.
5. Nauka ascetyczna4
Nie mamy bynajmniej zamiaru omawiać całości nauki ascetycznej Ojców
Pustyni. Nie starali się oni zresztą stworzyć systemu, a chdeli tylko
zaradzić potrzebom poszczególnych ludzi. Każdy z nich kładł nacisk na
inne wartośd zależnie od swojej osobowości i osobowośd swego rozmów
cy. Niemniej jednak postaramy się uwypuklić pewne podstawowe pojęda
ascezy Ojców Pustyni.
a)
Pustynia. Ludzie wychodzili na pustynię - to odejście musiało być
absolutne i bezwzględne, należało porzucić wszystko to, co się posiadało,
kochało, nawet swoich bliskich, rodziców, krewnych. Pustynia ma więc nie
tylko swe znaczenie geograficzne, ale również i duchowe - opuszczenie
wszystkiego; było to odejście od świata w znaczeniu ewangelii Jana, od zła,
egoizmu, wszystkiego, co złego niesie z sobą świat.
Pustynia jest drogą wskazaną przez Księgi natchnione. Przez pustynię
szedł Abraham do Ziemi Obiecanej, którą osiągnął dopiero wtedy, gdy
wszystko porzucił; przez nią zmierzał Mojżesz na czele ludu wybranego, by
posiąść ziemię obiecaną mu przez Boga; na pustynię wyszli Eliasz i Jan
Chrzciciel, na pustyni przygotowywał się Chrystus do swej pracy. N a
pustyni czyhają na mnicha pokusy i trudności, podobnie jak czyhały na
Izraelitów. Bo pustynia to królestwo szatana; spalenie i pustka jest jego
dziełem i symbolem. Właśnie dlatego pustelnicy wychodzą na pustynię, by
tam, w królestwie swoim, szatan został pokonany przez ich pokutę,
umartwienie, pokorę. I tam właśnie ma zostać odnowiony raj, gdy
zakwitnie na nim życie anielskie.
Ciekawym jest porównanie starożytnych mistyków pustyni, jakimi byli
Ojcowie Pustyni, i współczesnych: Karola de Foucaułd, Carlo Caretto czy
Ernesta Psicharii.
b)
Słowo Ojca. Wyjście na pustynię nie stanowi dezercji. Wręcz przeciw
nie, to przejście na pole walki, do której należy się przygotować. Wspo
mnieliśmy już o nim omawiając podjęcie życia na pustyni. To przygotowa
nie stanowi coś w rodzaju współczesnego nowicjatu. Tym, który przygoto
wuje adepta do życia na pustyni, jest starzec (gr. geron). Nie chodzi tu
o wiek, ale o doświadczenia życia wewnętrznego, czyli o mądrość. Mogą
więc być „młodzi starcy” ; młodzi wiekiem, starzy doświadczeniem. Do
starca przychodzi uczeń i prosi go o „słowo”. „Słowo” stanowi wielką
łaskę i dar Boży, na który uczeń musi czekać, nieraz długo, i na który musi
zasłużyć pokorą, wytrwałością, wiarą. Raz przyjęty przez Ojca przebywa
z nim, naśladuje go, słucha jego pouczeń; uczy się także jego milczenia,
pokory, pobożności.
Ale przede wszystkim czeka na jego „słowo” , a więc nie na długą
mowę, nie na regułę, która niesie wartości powszechne, ale na „słowo”
potrzebne dla niego w danej chwili. Starzec jest „theoforos” (nosicie
lem Boga) lub „pneumatoforos” (nosicielem Ducha) i to stanowi o jego
charyzmacie. Mówi on „słowo”, które jest „słowem Boga” , bo udziela
z mocy, którą w sobie nosi. Jeśli uczeń gamie się do starca jak do
Boga, wtedy i starzec zostanie przez Boga w szczególny sposób natchniony,
co ma powiedzieć; w przeciwnym jednak wypadku starzec nie ma nic do
powiedzenia. „Słowo” starca jest więc jak „słowo Boże” , które nie cofnie
się, zanim nie wypełni swego zadania. Czasami razi nas to porównywanie,
ba, czasami nawet przekładanie „słowa” starca nad „słowo” Pisma
Świętego.
„Słowo” starca uczeń ma przechowywać w swoim sercu i starać się je
wypełniać. Między uczniem a nauczycielem wytwarza się związek oparty
na charyzmacie ojca: jest to zarazem stosunek ojca do syna - stąd semickie
„abba” a koptyjskie „apa” oznaczające ojca, u kobiet „amma” - matka,
a zarazem stosunek pana do sługi. Uczeń ma się wyrzec całkowicie własnej
woli, być całkowicie posłusznym ojcu i wprowadzać w życie „słowo” .
c)
Hesychia. Ideałem, do którego dąży mnich, jest „hesychia” , słowo
greckie, bardzo trudne do przełożenia. Opuściwszy świat człowiek musi
wyciszyć w sobie wszystko to, co jest ze świata, i zbliżyć się do żyda
anidskiego, żyda nieba. Pojęde ,hesychia” ma pewne podobieństwo do
stoickiej „ap ath d a” , jest jednak od niej o wiele bogatsze.
Ciszę mnicha zakłócają pokusy pochodzące od szatana. Są one wielo
rakie, dobrze dostosowane do człowieka. Są to więc pycha, nieczystość,
chęć odejśda i powrotu do świata i wiele innych. Walka z pokusami
przybiera formy niesłychanie dramatyczne, jak np. walki Antoniego czy
Mojżesza. Ta walka stanowi powołanie mnicha: „zabierz pokusy ... a nikt
- mówił św. Antoni (5): jest to walka aż do krwi,
ęczennika, bo
lęczennik stanowił ideał
nich ma za przeciwnika
nie będzie zbawiony”
- 1
która upodabnia mnicha do
Ojców Pustyni. W alka ta jest tym dęższa, że
najstraszliwszego wroga - szatana.
Mówiono wide o demonologii Ojców Pustyni, bo szatan stanowi jeden
z podstawowych tematów literatury monastycznej. Z pewnośdą można tu
szukać paraleli w folklorze egipskim, bo mnisi wyrażali się językiem
i pojędami swoich czasów i swojego kraju. Można też szukać tłumaczeń
w psychologii: człowiek w ciszy, skwarze i umartwieniu odkrywa samego
siebie w całej prawdzie, zstępuje, by tak powiedzieć, do dna samego siebie
i tam dociera do nawarstwienia zła tkwiącego w człowieku. Wychwycenie
elementów folkloru i wyjaśnienia psychologii posiadają niewątpliwie wiel
ką wartość, ale w końcu wyjaśniają bardzo niewiele. Dla Ojców Pustyni
szatan jest wielką realnością, jest tym, który krąży jako lew ryczący,
szukając kogo by pożreć. Jemu to właśnie oni opierają się umocnieni
w wierze (por. 1 Pt 5,8n). O tej prawdzie przypomina nam cała literatura
monastyczna.
Poprzez walkę z pokusą, poprzez posty i umartwienia mnich zadaje
sobie nieustanny gwałt, dągle zaczyna od nowa, dągle niszczy w sobie
starego człowieka, i umierając sobie samemu przyodziewa się w nowego.
Ale w tym dągłym mozole i walce musi dobrze rozróżnić to, co pochodzi
od Boga, i to, co pochodzi od szatana, co w tej drodze pomaga i co
przeszkadza. Służy mu dar roztropnośd, lepiej z grecka, „diakrisis” -
umiejętnośd oddzielania. Posiadali ją w najwyższym stopniu ojcowie. Ona
pozwala człowiekowi poznać swój stan duchowy i powoduje płacz nad
złem popełnionym, płacz, który stanowi jakoby nowy chrzest obmywający
z grzechów.
W walce o „hesychia” człowiek musi opanować swą chęć posiadania
przez ubóstwo, chęć wywyższenia przez pokorę, chęć nasycenia przez
posty; musi opanować język i brzuch, jak to dosadnie stwierdzają ojcowie.
Najważniejszą tu jednak jest pokora, bo gdy jej zabraknie, wszystko jest na
nic. Ona jedyna może poskromić szatana i on się jej najbardziej lęka.
Opiera się ona na bezwzględnym posłuszeństwie i wyrzeczeniu własnej
woli. Podkreślona jest również rola miłości, ale w dużo mniejszym stopniu,
niż to chcielibyśmy widzieć.
Taka jest droga do osiągnięcia „hesychia” . Droga trudna, droga mę
czeństwa, na której człowiek napotyka pokusy, zniechęcenie, oschłość
ducha. Ale ona prowadzi człowieka do życia niebiańskiego - jest drogą
prawdziwej filozofii.
Obok niewątpliwych wartości ascezy ojców są w niej elementy, które
spowodowały w późniejszych wiekach zahamowanie rozwoju monastycz
nego. Podkreślona jest w niej rola człowieka, jego trudu i wysiłku, oraz rola
szatana. Natomiast mniej w niej jest o roli Boga w zbawieniu człowieka,
»
m
i 1
.1
>i
ii»
.
¡mm
m
m
m
tm
«
tu
n
*
Jego łaski, Jego sakramentów. Uważny czytelnik dostrzeże, jak rzadko
w apoftegmatach pada imię Chrystusa. Trudno więc dziwić się, że w sporze
o rolę łaski i człowieka w zbawieniu, mnisi galijscy, uczniowie Kasjana,
będący więc pod silnym wpływem monastycyzmu egipskiego, wypowiedzie
li się przeciwko Augustynowi po stronie złagodzonej nauki Pelagiusza.
d)
Świętość. Czy świętość jest jedynie osiągalna przez mnichów? Nie,
świętość jest powszechna, dla wszystkich: mężczyzn, kobiet, świeckich.
Można ją osiągnąć żyjąc w małżeństwie, w zgodzie z innymi, w miłości
wzajemnej, wypełniając sumiennie swoje codzienne obowiązki. Jest to
stwierdzenie ze wszech miar słuszne, ale osiągnięte raczej intuicyjnie niż
drogą rozumowania. Widać bowiem u autorów apoftegmatów wyraźne
zakłopotanie, jak pogodzić kategoryczne stwierdzenie „uciekaj od świata” ,
a zarazem świętość człowieka żyjącego na świecie, która przewyższa
niejednokrotnie świętość mnicha. Upłyną wieki poszukiwań ascetyki chrze
ścijańskiej, zanim ten dylemat znajdzie właściwe rozwiązanie.
Ostatnimi czasy mnożą się prace nad apoftegmatami, powstają coraz
nowe ich tłumaczenia, które cieszą się wielkim powodzeniem. Gdzie szukać
powodów tego powodzenia? Wydaje się, że jest ich kilka. Po pierwsze
radykalizm Ewangelii - bezkompromisowe przyjęcie Ewangelii z wszyst
kimi jej konsekwencjami i uświadomienie sobie faktu, tak dobrze zro
zumiałego przez Ojców Pustyni, że dla człowieka jest jeden ważny problem:
Bóg, skarb, który odnalazłszy człowiek poszedł i sprzedał wszystko, aby go
osiągnąć. Po drugie: jest to nauka oparta na doświadczeniu wewnętrznym
człowieka, który spotkał Boga, poczuł jego głos. Nie jest to więc asceza
wydumana, ujęta w formy różnych filozofii. Tu człowiek przemawia do
człowieka. Można wiele zarzucić nauce Ojców, jednego na pewno nie
można - że nie jest autentyczna. I w końcu jej prostota. Wiemy dobrze, że
dzieła teologii coraz bardziej przypominają dzieła gnostyków, przeznaczo
ne dla wybranych. Żargon, pokrętność myśli, rozpaczliwe poszukiwanie
oryginalności, maskują jakże często, pustkę autorów. Jakże daleko jesteś
my od czasów kiedy Ewagriusz Pontyjski (również mnich ze Sketis
T
/
cytowany w tym riuorze) pisał: „Jeśli jesteś teologiem, będziesz się
prawdziwie modlił, jeślj będziesz się prawdziwie modlił, jesteś teologiem” .5
To pojęcie teologii, tak żywe dziś na chrześcijańskim Wschodzie, Zachód
zaprzepaścił. Apoftegmaty głoszą pfosto wielkie prawdy o Bogu i człowie
ku. Toteż chętnie darowujemy im ich pomyłki, obficie korzystając z ich
bogactwa.
Podać tu trzeba jeszcze kilka słów dla historyka. Jeżeli apoftegmaty
mówią dużo o człowieku, to jako całość nie stanowią najlepszego źródła
dla poznania religijności Egiptu monastycznego. Widzieliśmy już niepełny
obraz roli Pisma Świętfego. Podobnie rzecz ma się z kultem maryjnym, tak
bardzo rozwiniętym w Egipcie; w Księdze Starców znajdziemy zaledwie
wzmianki o Maryi. Podobnie rzecz ma się z chrystocentryzmem chrze
ścijaństwa egipskiego: widzimy go u Atanazego, spotykamy go w innych
źródłach. Arianizm w Egipcie nie znalazł oparcia, bo umniejszał rolę
Chrystusa; walki chrystologiczne w Egipcie V w. miały swe korzenie w tym
chrystocentryzmie. Nie znajdujemy jego śladów w apoftegmatach.
By poznać więc religijność monastycyzmu egipskiego, należy uwzględnić
pisma wymienione w bibliografii i inne: szczególnie hagiograficzne oraz
papirusy. Wtedy dopiero możemy otrzymać prawdziwy obraz monastycyz
mu
6. Źródła do poznania monastycyzmu egipskiego
Jaki jest stan naszych informacji na temat życia pustelniczego i zakon
nego w Egipcie? Jesteśmy w szczęśliwej sytuacji, gdyż dysponujemy sto
sunkowo licznymi dziełami starożytnymi na ten temat.
Najpopularniejszym utworem jest „bestseller” starożytności chrześci
jańskiej Życie św. Antoniego pióra św. Atanazego, biskupa Aleksandrii
( t 373 r.), który osobiście znał wielkiego pustelnika. Dzieło to opisuje jego
życie, sławne pokusy, podaje jego mowy. Nie jest to jednak dzieło
historyczne, ale ascetyczne; autor podaje w nim przykład do naśladowania,
co jednak bynajmniej nie znaczy, że nie zawiera ono cennych wiadomości
historycznych o św. Antonim. Życie już w IV w. doczekało się dwóch
przekładów na łacinę, a w późniejszych wiekach fascynowało Europę tak
narracją jak i nauką ascetyczną, odegrało więc bardzo ważną rolę w for
mowaniu ascezy chrześcijańskiej i wywarło wielki wpływ na kulturę: wy
mienimy tu jeszcze dla przykładu słynne obrazy Hieronima Boscha, Piotra
Breughela czy Mathiasa Grunewalda lub książkę Kuszenie św. Antoniego
Gustawa Flauberta.
Z innych dziel zachowanych i spisanych po grecku wymieńmy Historię
do Lausosa Palladiusza (f 425 r.), biskupa Hełenopolis, przyjaciela i ucznia
św. Jana Chryzostoma (f 407 r.), który znał dobrze Egipt, oraz Historię
mnichów w Egipcie, dzieło anonimowe, przełożone później na łacinę
i poprawione przez Rufina z Akwilei ( | 411 r.). Liczne wzmianki o mni
chach podają dwaj historycy Kościoła V w., Sokrates i Sodzomenos,
których dzieła niedawno wydano po polsku.
Istnieje stosunkowo obfita literatura dotycząca monastycyzmu pacho-
miańskiego, a więc Reguły zakonne, Księga pouczeń ascetycznych jego
ucznia Horsiesiego, listy Pachomiusza i Teodora oraz liczne życiorysy
św. Pachomiusza.
Bardzo ważnym dziełem są Rozmowy Ojców Jana Kasjana (f 435 r.),
który spisał naukę Ojców i przekazał ją Zachodowi po łacinie. Rozmowy
oraz drugie jego dzieło Urządzenia zakonne były pilnie studiowane w klasz
torach Europy, opierał się na nich św. Benedykt.
Osobne miejsce wśród literatury monastycznej Egiptu zajmuje postać
Ewagriusza Pontyjskiego (f 399 r.), potępionego przez sobór II konstan
tynopolitański (553 r.) za orygenizm. Dzieła tego wybitnego teoretyka
ascezy zachowały się przypisywane innym autorom, a także w przekładach
(np. na syryjski). Dzieło Ewagriusza jest stopniowo odkrywane.
Jeśli chodzi o naukę Ojców Pustyni znajdziemy ją również w dziełach
powstałych poza Egiptem, a będących w kręgu jego wpływów: wymieńmy
tu tylko dzieła powstałe w V/VI w. w kręgu Gazy, a więc listy ascetyczne
Barsanufiusza i Jana oraz nauki ascetyczne Doroteusza z Gazy.
Osobne zupełnie miejsce pośród źródeł zajmują apoftegmaty Ojców.
Apoftegmaty, rodzaj literacki znany w starożytności, to sławne zdania,
godne pamięci, czyli to, co z łaciny nazywamy sentencjami. Powstawały
one w kręgu kultury greckiej, rzymskiej a nawet hebrajskiej; mamy więc tu
do czyniena z gatunkiem literackim powszechnie znanym w starożytności.
Apoftegmaty Ojców Pustyni to krótkie zdania, często oparte na Piśmie
Świętym, jeszcze częściej na własnych przeżyciach i doświadczeniach,
napisane bardzo prosto tak, by były zrozumiałe dla każdego, nawet
najprostszego człowieka. Obok sentencji znajdziemy w zbiorach apofteg-
matów krótkie lub dłuższe opowiadania.
Apoftegmaty najpierw kursowały z ust do ust. Spisano je w V w., kiedy
nastąpiły najazdy plemion beduińskich na Egipt i życie zakonne zaczęło
tam upadać. Cel ich był jasny: zbudować nowe pokolenia mnichów,
pokazując im świetlane przykłady starców, równocześnie dokładając nowe,
im współczesnych, by wykazać, że życie zakonne nie upadło jednak
zupełnie. Wtedy też powstają wielkie zbiory apoftegmatów: Gerontikon (od
gr. geron - starzec) (
Księga Starców), inaczej zwany Alphabetikon (zbiór
ułożony według alfabetu) - uszeregowano tu apoftegmaty w porządku
alfabetycznym, wedle/imion Ojców, którzy je wygłaszali. Tę to księgę
zawiera niniejszy tom. Innym zbiorem był zbiór systematyczny, czyli
według tematów, które Ojcowie omawiają. Ten zbiór zachował się jedynie
w przekładzie łacińskim. Istnieje szereg innych zbiorów, mniejszych lub
większych oraz pojedynczych apoftegmatów cytowanych przez różnych
autorów. Zachowały się one w licznych przekładach na języki starożytnego
chrześcijaństwa: koptyjski, gruziński, armeński, syryjski, etiopski, staro
słowiański itd. Dodajmy, że w Kościołach Wschodnich apoftegmaty
stanowią dotychczas jedną z podstawowych lektur duchownych. Zwróćmy
uwagę na fakt, że większość literatury dotyczącej żyda zakonnego w Egip-
rie doszła do nas nie w oryginale, ale w przekładach, czyli przeszły przez
sito innej kultury. Pisma pachomiańskie przeszły przez podwójne sito -
przełożone na grekę, a następnie na łacinę. Apoftegmaty wprawdzie są
świadectwem Koptów o świecie koptyjskim, ale i one doszły do nas
poprzez przekład grecki czy łaciński.
Alphabetikon czy Gerontikon ułożony jest alfabetycznie według imion
Ojców: apoftegmaty są zgrupowane pod imieniem danego Ojca, co po
zwala na uchwycenie jego rysów charakterystycznych. Mogą tu jednak
zdarzać się pomyłki, bywa i tak, że te same apoftegmaty w różnych
zbiorach są przypisywane różnym Ojcom. Nie jesteśmy w stanie ziden
tyfikować wszystkich Ojców, co zresztą zobaczymy czytając komentarz,
a nawet podejrzewa się, że były pomyłki co do samych imion: na przykład
z Sisoe zrobiono Tithoe. To są jednak wyjątki. Ogólnie można stwierdzić,
m
*è
êM
że apoftegmaty pozwalają nam scharakteryzować postacie poszczególnych
Q|eów. W obrębie danej litery zazwyczaj Ojcowie są uszeregowani według
ich ważności - na przykład zbiór otwiera postać św. Antoniego.
Obecny zbiór powstał przed początkiem VI w., ponieważ zna go już
Reguła św. Benedykta. Redaktor zbioru opatrzył go wstępem (Prolog).
Jak już wspomnieliśmy apoftegmaty są do dnia dzisiejszego lekturą
duchową chrześcijańskiego Wschodu, w Polsce natomiast stanowią zupeł
nie nie znaną dziedzinę. Ten tom stanowi pierwszą próbę zbliżenia ich
polskiemu czytelnikowi - obszerny wybór różnych zbiorów apoftegmatów
spisanych w różnych językach jest przygotowywany dla serii „Pism
starochrześcijańskich pisarzy” wydawanych przez ATK.
Kończąc ten wstęp chciałbym podziękować za pomoc w rozwikłaniu
wielu problemów zarówno filologicznych jak i historycznych p. prof. dr
hab. A. Świderkównie i p. doc. dr hab. E. Wipszyckiej z Uniwersytetu
Warszawskiego; ich kompetentna pomoc pozwoliła nie tylko na uniknięcie
wielu błędów, ale i na udoskonalenie samego tekstu.
Warszawa, 27 lipca 1981, w dniu iw. Cyryla, patriarchy Aleksandrii.
Uwagi bibliograficzne
Obszerną bibliografię na temat apoftegmatów znajdziemy w PSP 33, t. 2,
s. 219-240. Tu podajemy podstawowe prace polskie.
Przekład niniejszy opiera się na wydaniu ateńskim (wyd. Astir 1970)
będącym zasadniczo przedrukiem wydania Coteliera zawartego w PG 65,
72-439, z wprowadzeniem niewielkich poprawek. Wydanie uzupełniono
apoftegmatami, które podaje J. C. Guy, Recherches sur la tradition grecque
des apophthegmata Pahum, Bruxelles, 1962, 20-54.
Przy opracowaniu komentarza dopomogły przekłady: włoski L. Mor-
tari, Vita e detti dei Padri del Deserto, Roma 1975, t. 1-2 (wyd. Città
Nuova), i niemiecki B. Millera, Weisung der Väter, Freiburg Br. 1965 (wyd.
Lambertus Verlag, ten sam tekst zawiera bardziej dostępne wydanie lipskie
z 1974 dokonane przez St. Benno Verlag).
Najobszerniejszy polski wybór apoftegmatów znajdziemy w dwutomowym
wydaniu w PSP 33, t. 1-2, 1986 r., z obszernymi wstępami i komentarzem.
pragnień się wyrzeka, a poddaje się Bogu i swojemu ojcu: dlatego też ma
większą chwalę». A przeto, dzieci, dobre jest posłuszeństwo podjęte dla
Pana. Wy, dzieci, poznaliście częściowo i tylko jakby maleńki ślad tej
doskonałości. O posłuszeństwo, zbawienie wszystkich wiernych! O po
słuszeństwo, matko wszystkich cnót! O posłuszeństwo, które znajdujesz
królestwo! O posłuszeństwo, które otwierasz niebo i ludzi z ziemi do niego
prowadzisz! O posłuszeństwo, pokarmie wszystkich świętych, który oni
ssali i dzięki niemu doszli do doskonałości! O posłuszeństwo, n
z aniołami!”
A
b b a
R
o m a n
(803). Kiedy abba Roman miał umrzeć, zebrali się przy nim jego
uczniowie i pytali go: „Jak powinniśmy żyć?” A starzec odpowiedział: „Nie
pamiętam, żebym kiedy nakazał co któremuś z was, a najpierw nie
postanowił w myśli, że się nie będę gniewał, jeśli to nie zostanie wykonane.
I tak przez cały ten czas mieszkaliśmy razem w pokoju” .
A
b b a
S
i s o e s
W
i e l k i
1(804). Do abba Sisoesa przyszedł brat skrzywdzony przez drugiego
brata i powiedział: „Pewien brat wyrządził mi krzywdę i chcę się na nim
zemścić” . A starzec prosił go, mówiąc: „Nie dziecko: ale raczą pozostaw
Bogu wymierzenie sprawiedliwości” . On jednak mówił: „Nie spocznę, póki
się nie zemszczę”. Powiedział starzec: „Módlmy się, brade”. I wstał
starzec, i zaczął mówić: „Boże, już nam niepotrzebna Twoja troska o nas
bo sami sobie wymierzamy sprawiedliwość”. A brat, kiedy to usłyszał,
upadł do stóp starca i mówił: „Już się nie będę m śd ł wybacz mi, abba” .
r
2(805). Pewien brat zapytał abba Sisoesa: „Co mam robić, bo przy
chodzę do kośdoła, i często odbywa się agapa, i zatrzymują mnie” . Starzec
mu odpowiedział: „To problem trudny”. Wtedy zapytał jego uczeń
Abraham: , Jeśli odbywa się spotkanie w sobotę albo w niedzielę, i brat
wypije trzy kubki, czy to za dużo?” Starzec odrzekł: „Gdyby nie było
szatana, nie byłoby za dużo”.
3(806). Uczeń abba Sisoesa powiedział do niego: „Ojcze, zestarzałeś się:
przenieśmy się odtąd gdzieś bliżej okolic zamieszkanych”. Odpowiedział
mu starzec: „Przenieśmy się tam, gdzie nie ma kobiet” . Uczeń odrzekł*
„A gdzież jest takie miejsce, w którym by nie było kobiet, oprócz pustyni?”
Starzec mu na to: „Więc na pustynię
m nie
prowadź”.
—*
99
*
4(807). Uczeń abba Sisoesa mawia! do niego często: „Abba, wstań,
jedzmy” . A on go pytał: „Tośmy jeszcze nie jedli, dziecko?” Mówił mu:
lie, ojcze” . Odpowiadał starzec: „Jeśliśmy jeszcze nie jedli, to przynieś,
zjedzmy” .
5(808). Kiedyś abba Sisoes powiedział z ufnością: „Odwagi! Oto ju ż od
trzydziestu lat nie proszę Boga nawet o darowanie mi grzechów, tylko o to
jedno wciąż się modlę: «Panie Jezu, ustrzeż mnie od mojego języka!» Ale aż
do dziś codziennie z jego powodu upadam i grzeszę”.
i
6(809). Brat zapytał abba Sisoesa: „Dlaczego namiętności nie od
chodzą ode mnie?” Starzec mu odpowiedział: „Ich narzędzia są w tobie; ale
oddaj im ten ich zastaw, a pójdą sobie”.
/
7(810). Kiedyś abba Sisoes mieszkał na górze abba Antoniego, a że ten,
kto załatwiał jego sprawy, długo nie przybywał, starzec przez dziesięć
miesięcy nie widział żadnego człowieka. Aż, przechadzając się po górach,
spotkał pewnego Faranitę polującego na dzikie zwierzęta. I zapytał go:
„Skąd przychodzisz i od jak dawna tu jesteś?” On zaś odrzekł: „Wierz mi,
abba, od jedenastu miesięcy przebywam w tych górach, a nie spotkałem
żadnego człowieka, aż dopiero ciebie” . Gdy starzec to usłyszał, wrócił do
celi i uderzył się w piersi, mówiąc: „Patrz, Sisoesie, myślałeś, żeś coś
wielkiego osiągnął: a tymczasem nie dorównałeś nawet temu świeckiemu!
8(811). N a górze abba Antoniego odbywała się Eucharystia, i mieli
tam bukłaczek wina. Jeden ze starców wziął dzbanuszek i kubek i zaniósł
abba Sisoesowi, częstując go; a on wypił. I znów drugi raz tak zrobił, a on
przyjął. Podszedł wreszcie i po raz trzeci, ale on już nie przyjął, mówiąc:
„Przestań, bracie: czyż nie wiesz, że jest szatan?”
9(812). Pewien brat przybył do abba Sisoesa na górę abba Antoniego.
I kiedy rozmawiali, zapytał abba Sisoesa: „Czy jeszcze nie doszedłeś do
miary abba Antoniego, ojcze?” Starzec mu rzekł: „Gdybym miał jedną
z myśli abba Antoniego, stałbym się cały jak ogień, ale znam człowieka,
który - chociaż z trudem - potrafi znosić jego myśli” .
10(813). Pewien Tebańczyk przyszedł kiedyś do abba Sisoesa, pragnąc
zostać mnichem. A starzec go zapytał, czy kogoś ma na świecie. On
99
*
odpowiedział: „Mam jednego syna” . Rzekł mu starzec: „Idź i wrzuć go do
rzeki, a wtedy zostaniesz
m nichem ” .
Kiedy on odszedł, żeby syna wrzucić
do rzeki, starzec posłał jednego z braci, aby go powstrzymał. Gdy więc
tamten już miał to zrobić, brat mu powiedział: „Stój, co robisz?” On zaś
odrzekł: „Abba mi kazał wrzucić go do rzeki”. Brat na to: „Ale potem
powiedział, żebyś go nie wrzucał”. 1 Wtedy zostawił syna i wrócił do starca,
i stał się wypróbowanym mnichem dzięki swojemu posłuszeństwu.
11(814). Pewien brat spytał abba Sisoesa: „Czy dawnych ojców szatan
też tak dręczył?” Odpowiedział mu starzec: „Teraz dręczy bardziej, bo jego
czas coraz bliżej2, i to go gniewa”.
12(815). Abraham, uczeń abba Sisoesa, był kiedyś kuszony przez szata
na i starzec dowiedział się, że uległ pokusie. Wtedy wstał i wyciągnął ręce
do nieba, mówiąc: „Boże, chcesz czy nie chcesz, nie puszczę dę, póki go nie
uzdrowisz!” I zaraz został uzdrowiony.3
13(816). Pewien brat zwródł się do abba Sisoesa, mówiąc: „Widzę, że
pamięć o Bogu trwa we mnie stale”. Odpowiedział mu starzec: „Nie to jest
widkie, że myśl twoja trwa przy Bogu; ale wielką rzeczą jest widzieć, że się
jest niższym od wszelkiego stworzenia. Bo to właśnie, oraz fizyczna asceza,
wprowadza na śdeżkę pokory” .
14(817). Opowiadano o abba Sisoesie, że kiedy miał umierać i ojcowie
siedzieli wokół niego, jego twarz zajaśniała jak słońce4, i powiedział: „Oto
przyszedł abba Antoni” . A po chwili powiedział: „Oto przyszedł chór
proroków”. I jeszcze bardziej zajaśniała jego twarz, i powiedział: „Oto
przyszedł chór apostołów”. I znowu ze zdwojoną siłą zajaśniała jego twarz
i wydawało się, że z kimś rozmawia. Starcy go zapytali: „Z kim mówisz,
ojcze?” On odpowiedział: „Oto przyszli aniołowie, żeby mnie zabrać, a ja
ich proszę, żebym mógł jeszcze zostać i trochę odpokutować” . Starcy mu
powiedzieli: „Ojcze, nie potrzebujesz pokuty!” Odrzekł im starzec: „Za
prawdę, nie mam świadomośd, żebym chodaż początek uczynił” . I wszy
scy zrozumieli, że jest doskonały. I znowu zajaśniała jego twarz jak słońce,
i przelękli się wszyscy;3 i powiedział do nich: „Patrzrie, Pan przyszedł
i mówi: «Przynieśde mi naczynie pustyni»” 6.1 zaraz oddał d u ch a7, i stał
się jak błyskawica ®, a cała cela napełniła się piękną wonią 9.
>1
15(818). A bba Adelfios, biskup Nilopolis, odwiedził abba Siśoesa na
górze abba Antoniego; a gdy się już wybierał z powrotem, starzec - zanim
by odeszli - przygotował im rano posiłek. A był dzień postu. I właśnie
kiedy stół był zastawiony, zapukali jacyś bracia. Starzec więc polecił swemu
uczniowi: „Zanieś im także coś do jedzenia, bo są zdrożeni” . Abba
Adelfios mu rzekł: „Ależ nie, zostaw, żeby nie powiedzieli, że abba Sisoes
jada od rana!” A starzec spojrzał na niego i powiedział bratu: „Idź, zanieś
im” . Tam a zaś, kiedy ujrzeli posiłek, zapytali: „Czy m adę gośd? I czy
może także i starzec je z wa^ni?” Brat odpowiedział: „Tak” . Kiedy to
usłyszeli, zmartwili się i powiedzieli: „Niechże wam Bóg wybaczy, żeśde
starcowi pozwolili jeść teraz! Czyż nie wiecie, że będzie się za to umartwiał
przez wiele dni?” Biskup to usłyszał i padł na twarz przed starcem, mówiąc:
„Wybacz mi, abba, bo ja myśląłem po ludzku, a tyś postąpił po Bożemu
Odpowiedział mu abba Sisoes: .Jeżeli Bóg nie wsławi człowieka, ludzka
sława jest niczym” .10
16(819). Przyszło kilku braci do abba Sisoesa, aby od niego usłyszeć
słowo, ale on im nic nie powiedział, a tylko wciąż mówił: „Wybaczrie mi” .
Obejrzeli jego koszyki i zapytali Abrahama jego ucznia: „Co robide z tymi
koszykami?” Odpowiedział im: „Sprzedajemy je tu i tam” . Starzec słysząc
to odezwał się: „I Sisoes czasami jada” . A oni z tych słów odnieśli wielką
korzyść i odeszli z radośdą, zbudowani jego pokorą.
17(820). Abba Ammun z Raithu zwrócił się do abba Sisoesa mówiąc:
„Kiedy czytam Pismo, mam ochotę przyswajać sobie piękne zwroty, żeby
móc nimi odpowiadać na pytania” . Starzec odpowiedzi^: „Nie potrzeba.
Raczej przez czystość myśli zdobywaj sobie spokój i właśdwe słowa” .
18(821). Pewien człowiek świecki szedł kiedyś do abba Sisoesa na górę
abba Antoniego, a miał ze sobą syna: i podczas drogi stało się, że syn jego
umarł. On się nie przejął, ale ufnie zabrał dziecko do starca; i upadł na
ziemię razem z synem, jakby się kłaniali i prosili starca o błogosławieństwo.
Potem ojciec wstał, zostawił dziecko u stóp starca i wyszedł z celi. A starzec
myśląc, że chłopiec dągle się kłania, odezwał się do niego: „Wstań już
i wyjdź” .11 Nie wiedział bowiem, że był martwy. I natychmiast chłopiec
wstał i wyszedł, a ojciec na jego widok uniósł się radością: wrócił do
środka, pokłonił się starcowi i opowiedział mu, jak to było. Starzec na tę
wiadomość zmartwił się, bo nie pragnął, aby się takie rzeczy działy. I jego
uczeń prosił ich, aby nikomu nie opowiadali aż do śmierci starca.
19(822). Trzech starców przyszło do abba Sisoesa, żeby posłuchać jego
słów. I pierwszy go zapytał: „Ojcze, jak mogę się uratować od rzeki
ognistej?” 12 A on mu nic nie odpowiedział. Mówi mu drugi: „Ojcze, ja k
mogę się uratować od zgrzytania zębów 13 i robaka, który nie ginie14 ?”
I spytał trzeci: „Ojcze, co mam robić, bo pamięć o ciemnościach
nych15 zadręcza mnie na śmierć?” Starzec im rzekł w odpowiedzi: ,J a
0 tych rzeczach nie pamiętam: bo Bóg jest litościwy, i ufam, że ukaże mi
miłosierdzie”. Usłyszawszy te słowa starcy odeszli zmartwieni. Starzec
jednak, nie chcąc ich odsyłać smutnych, zawrócił ich i powiedział: „Wy,
bracia, jesteście szczęśliwi i ja wam zazdroszczę: jeden mówi o rzece
ognistej, drugi o piekle, trzeci o ciemnościach... Jeżeli w waszych myślach
króluje pamięć o tych rzeczach, nie możecie zgrzeszyć. A co ja pocznę,
zatwardziały16, który nie zasłużyłem nawet na zrozumienie, że istnieje kara
Boża na ludzi? I dlatego grzeszę bezustannie” . - Upadli mu do nóg
1 powiedzieli: „O czym słyszeliśmy, to i zobaczyliśmy” .17
20(823). Zapytano kiedyś abba Sisoesa: , Jeżeli brat upadnie, czyż nie
powinien pokutować przez rok?” On odpowiedział: „To twarde słowa” .18
Spytali go: „Więc przez pól roku?” I znów powiedział: „To dużo” . Pytali
dalej: „Więc przez czterdzieści dni?” I znów powiedział: „To dużo” . Wtedy
zapytali: „Więc jakże? Jeżeli brat zgrzeszy, a zaraz potem jest agapa, czy on
ma przyjść na tę agapę?” Starzec odpowiedział: „Nie: powinien pokutować
przez kilka dni. Bo ufam Bogu, że jeżeli taki człowiek nawróci się z całej
duszy, to Bóg go przyjmie już po trzech dniach pokuty”.
21(824). Kiedy raz abba Sisoes przybył do Klysma, przyszli jacyś
świeccy, żeby go zobaczyć; i mówili do niego dużo, ale on im nic nie
odpowiadał Wreszcie któryś z nich powiedział: „Czego się naprzykrzacie
starcowi? On nie jada, to i mówić nie ma siły” . Starzec odrzekł na to:
„Ilekroć potrzebuję, jadam ”.
22(825). Abba Józef zapytał abba Sisoesa: „Ile czasu powinien człowiek
pracować nad wykorzenieniem namiętności?” Starzec mu na to: „Chcesz
znać czas?” Odpowiedział abba Józef: „Tak” . Odrzekł mu starzec:
„W chwili, w której zjawi się namiętność, natychmiast ją wyrwij” .
23(826). Pewien brat zapytał abba Sisoesa- z Petry o sposób żyda. Rzekł
mu starzec: „Daniel powiedział: Chleba pożądań nie
19 ” .
24(827). Opowiadano o abba Sisoesie, że kiedy siedział w celi, zawsze
trzymał drzwi zamknięte.
25(828). Kiedyś do abba Sisoesa na górę abba Antoniego przyszli
arianie i zaczęli mówić przecinko prawowiernym. A starzec nic im nie
odpowiedział20, ale zawołał swego ucznia i rzekł: „Abrahamie, przynieś mi
księgę świętego Atanazego i czytaj” . A kiedy zamilkli, ujawniona została
ich herezja. I starzec odprawił ich w pokoju.
26(829). Abba Ammun z Raithu przyszedł kiedyś do Klysma odwiedzić
abba Sisoesa; a widząc, jak on derpi nad tym, że porzucił pustynię, powie
dział: „Czemu, się martwisz, abba? Cóż mogłeś robić jeszcze na pustyni,
będąc tak stary?” A starzec spojrzał na niego surowo i odrzekł: „Cóż ty
mówisz, Ammunie? Czyż mi nie wystarczała na pustyni swoboda ducha?”
27(830). Kiedyś abba Sisoes siedział w celi, a jego uczeń zapukał do
drzwi. Starzec zawołał: „U dekaj, Abrahamie, nie wchodź: dla spraw
ziemskich nie m a teraz czasu” .
28(831). Pewien brat zapytał abba Sisoesa: „Jak to było, że gdyś
mieszkał z abba Orem, opuśdłeś Sketis, a przyszedłeś i zamieszkałeś tutaj?”
Starzec odpowiedział: „To było, kiedy Sketis zaczynała się zapełniać,
dowiedziałem się, że zasnął abba Antoni, wstałem i przyszedłem tu na tę
górę, a że znalazłem tu pokój w odosobnieniu, mieszkam tu od niedawna”.
Brat zapytał: „Ile lat już tu mieszkasz?” Odrzekł starzec: „Siedemdziesiąt
dwa” .
29(832). Abba Sisoes powiedział: „Jeśli masz człowieka, który by za
łatwiał twoje sprawy, nie powinieneś mu rozkazywać” .
30(833). Pewien brat zapytał abba Sisoesa: .Jeżeli podczas drogi prze
wodnik nasz zabłądzi, czy trzeba mu to powiedzieć?” Starzec odrzekł
„Nie” . Brat pytał: „Więc mamy pozwolić, żeby nas sprowadził z drogi?”
Odpowiedział starzec: „A co? Może wziąć kija na niego? Znałem ja braci,
którzy szli kiedyś przez pustynię w nocy, a ich przewodnik zabłądził.
Ich zaś było dwunastu, i wszyscy się zorientowali, że źle idą. I każdy
walczył ze sobą, żeby nic nie powiedzieć. A kiedy nastał dzień, przewodnik
zauważył, że zabłądził, i powiedział im: „Wybaczcie mi poszedłem w złym
kierunku”. Oni zaś wszyscy odpowiedzieli: „Wiemy, tylko nic nie mówi
liśmy”. A on na to zdumiał się i stwierdził, że bracia aż do śmierci pa
nują nad swoim językiem. I oddał chwalę B oguZ1. A zeszli wtedy z drogi
o mil dwanaście”.
31(834). Kiedyś przyszli Saraceni i obrabowali starca i mieszkającego
z nim brata. A oni wyszli na pustynię, aby znaleźć coś do jedzenia. I starzec
znalazł suche odchody wielbłądzie, a rozłamawszy je znalazł dwa ziarnka
jęczmienia, jedno zjadł, a drugie zachował w ręce. Brat nadszedł i zobaczył
go żującego, więc powiedział: „Czy to jest miłość, że znalazłeś coś do
jedzenia i sam jesz, a mnie nie wołasz?” - Abba Sisoes odpowiedział: „Nie
pokrzywdziłem dę, bracie: oto twoja porga, zachowałem ją w dłoni” .
, 32(835). O abba Sisoesie tebańczyku opowiadano, że mieszkał w Kala-
mon koło Arsinoe. A pewien inny starzec w innej laurze zachorował. On
słysząc o tym zmartwił się; a jadał tylko co drugi dzień i to był jego dzień
postu. Gdy więc usłyszał wiadomość, powiedział sobie: „Co mam robić?
Jeżeli pójdę, mogliby mnie tam b rad a przymusić do jedzenia; a jeżeli
odłożę do jutra, on mógłby tymczasem umrzeć. Ale tak zrobię: pójdę, a nie
będę jadł’” . I tak poszedł, zachowując post: wypełnił przykazanie Boże, ale
i od sposobu życia, który był dla Boga podjął, nie odstąpił.
33(836). Któryś z ojców opowiadał o abba Sisoesie - tym z Kalamon -
że kiedyś, chcąc przezwydężyć sen, zawiesił się nad przepaścią w Petra; ale
przyszedł anioł i uwolnił go, i nakazał mu, żeby ani sam tego więcej nie
robił, ani innych czegoś takiego nie uczył.
34(837). Któryś z ojców pytał abba Sisoesa: „Jeżeli mieszkam na
pustyni, i przyjdzie barbarzyńca, i chce mnie zabić, a ja mam dosyć siły,
żeby go pokonać, czy mam go zabić?” Odrzekł starzec: „Nie: ale powierz
go Bogu. Bo kiedy spada próba na człowieka, niech sobie mówi: «To za
moje grzechy»; a jeżeli przychodzi dobro: «To zrządzenie Boże»” .
”
22
_
a on
35(838). Pewien brat prosił abba Sisoesa tebaóczyka: „Powiedz mi
słowo”. Odrzekł: „Co d mam «powiedzieć? Może to: Czytam Nowy
Testament, a zawracam do Starego” .
• w
36(839). Ten sam pytał abba Sisoesa z Petry o sens słowa, które mu
powiedział abba Sisoes tebańczyk. Starzec odrzekł: „W grzechu zasypiam
i w grzechu powstaję” .
37(840). Mówiono o abba Sisoesie tebańczyku, że kiedy się kończyło
nabożeństwo, udekał do swojej celi. I mówili o nim: „Czarta ma
pełnił dzieło Boże.
1
38(841). Pewien brat spytał abba Sisoesa: „Co mam robić, abba, bo
upadłem?” Odpowiedział mu starzec: „Powstań” . Brat rzekł: „Już po
wstałem i znowu upadłem” . I rzdkł starzec: „Powstań znowu, i znowu” .
Brat więc p y ta ł:, J a k długo?” On odpowiedział: „Aż dopóki nie zostaniesz
zabrany ze świata, czy to w stanie cnoty, czy upadku. Bo człowiek takim
odchodzi, jakim go znaleziono” .
39(842). Brat pytał pewnego starca: „Co mam robić, bo martwię się
z powodu pracy: lubię powroźnictwo, a nie mogę go wykonywać” . Starzec
mu odpowiedział, że abba Sisoes mawiał: „Nie należy wykonywać pracy,
która nam daje satysfakcję” .
40(843). Abba Sisoes powiedział: „Szukaj Boga, ale nie badaj, gdzie
mieszka”.
41(844). Powiedział także, iż wstyd i brak bojaźni często prowadzą do
grzechu.
42(845). Pewien brat pytał abba Sisoesa: „Co mam robić?” Odrzekł mu:
„To, czego szukasz, to głębokie milczenie i pokora, bo napisano: Szczęśliwi
»
ci, którzy w Nim trwają 23 : w ten sposób zdołasz się ostać”.
43(846). Powiedział abba Sisoes: „Stań się wzgardzony, a wolę swoją
odrzuć za siebie i bądź bez troski: tak znajdziesz pokój” .
44(847). Pewien brat zapytał abba Sisoesa: „Co mam począć z moimi
namiętnościami?” A starzec odpowiedział: „Każdego z nas wystawia na
pokusę wiosna pożądliwość2* " .
45(848). Pewien brat prosił abba Sisoesa: „Powiedz mi słowo”. On zaś
odrzekł: „Po co żądasz ode mnie próżnych słów? Oto rób to, co widzisz” .
46(849). Kiedyś abba Abraham, uczeń abba Sisoesa, odszedł w jakiejś
sprawie, a starzec całymi dniami nie chciał od nikogo innego przyjąć
posługi, bo mówił: „Miałbym pozwolić, żeby ktokolwiek poza moim
bratem przyzwyczaił się do mnie?” I nie zgodził się na to, i znosił
niewygodę aż do powrotu brata.
47(850). Opowiadano o abba Sisoesie, że kiedyś siedząc w celi zakrzyk
nął wielkim głosem:2S „O nędzo!” Jego uczeń zapytał: „Co d się stało,
ojcze?” Odrzekł mu starzec: „Jednego człowieka szukam, by móc z nim
mówić, a nie znajduję” .
48(851). Kiedyś abba Sisoes odszedł z góry abba Antoniego, udał się
w góry za Tebaidą i tam zamieszkał. A byli tam melecjanie26 mieszka
jący w Kalamon koło Arsinoe. Niektórzy bracia więc, usłyszawszy, że
odszedł w dalsze góry, chdeli go tam odwiedzić. Ale mówili: „Co mamy
robić? Bo w górach są melecjanie: wiemy, że starzec nie poniesie od nich
szkody, ale my sami, idąc odwiedzić starca, moglibyśmy narazić się na
pokusy ze strony heretyków!” Więc żeby nie spotkać się z heretykami, nie
poszli do starca.
49(852). Opowiadano o abba Sisoesie, że zachorował, i kiedy starcy
siedzieli wokół niego, on jakby z kimś rozmawiał. I mówią mu: „Abba, co
✓
widzisz?” Odpowiedział: „Widzę jakichś przybyszów podchodzących do
mnie i proszę ich, żeby mnie jeszcze zostawili, żebym mógł jeszcze trochę
odpokutować” . Któryś ze starców powiedział: „A gdyby d ę zostawili, czy
byłbyś jeszcze zdolny zużyć ten czas na pokutę?” Odrzekł starzec: , Jeśli
tego nie mogę, przynajmniej jęczę trochę nad moją duszą, a to mi
wystarcza” .
50(853). O abba Sisoesie opowiadano, że kiedy przyszedł do Klysma,
zachorował. I gdy był w celi razem ze swym uczniem, oto nagle rozległo się
pukanie do drzwi. A starzec zrozumiał, kto to, i powiedział do ucznia:
„Abrahamie, powiedz temu, kto tam puka: «Sisoes jestem na pustyni,
Sisoes jestem i na posłaniu!»” Na te słowa tamten zniknął.
51(854). Abba Sisoes tebańczyk powiedział do swego ucznia: „Powiedz
mi, co myślisz o mnie, a ja d pqwiem, co myślę o tobie” . Uczeń rzekł: „Ty
jesteś dobry w sercu, ale trochę twardy” . Starzec mu na to: „A ty jesteś
dobry, ale w sercu próżny” .
52(855). O abba Sisoesie tebańczyku opowiadano, że nie jadał chleba.
I raz na Wielkanoc bracia upadli
Odpowiedział im:
u do stóp prosząc, aby jadł z nimi.
i: „Zrobię jedno z dwojga: albo będę jad ł chleb, albo te
wszystkie potrawy które przygotowaliście” . Odrzekli: „Jedz tylko chleb”.
I tak uczynił
t
53(987). Jeśli pytał ktoś abba Sisoesa o abba Pambo, ten odpowiadał:
„Pambo był wielki, wielki w swoich dziełach”.
54(988). Powiedział abba Sifeoes komuś z braci: „Jak idzie?” On zaś
mówi: „Straciłem dzień, ojcze!” Mówi starzec: „Ja jeśli nawet stracę dzień,
składam dzięki” .
A
b b a
S
y l w a n
1(856). Kiedyś abba Sylwan i jego uczeń Zachariasz odwiedzili pewien
klasztor; a kiedy mieli już wracać, poczęstowano ich skromnym posiłkiem.
u:
W drodze uczeń znalazł wodę i chciał się napić. Starzec powiedział i
„Zachariaszu, post dzisiaj” . On na to: „Przecież jedliśmy, ojcze” . Rzekł
starzec: „To, co jedliśmy, było poczęstunkiem miłości; ale sami trzymajmy
się naszego postu” .
2(857). Ten sam będąc kiedyś pośród braci wpadł w ekstazę i rzucił się
na twarz. A po długim czasie podniósł się i zaczął płakać. Brada
wypytywali go: „Co d jest, ojcze?” On jednak milczał i płakał. A kiedy na
niego nastawali, żeby powiedział, rzekł: „Zostałem w duchu porwany przed
sąd Boży i widziałem tam wielu naszych idących na zatracenie, a wielu
świeckich wchodzących do królestwa” . I starzec przejął się skruchą; i nie
chdał wychodzić z celi. A jeżeli musiał to twarz zasłaniał kapturem
i mawiał: „Czemu miałbym pragnąć oglądać to światło doczesne, bezużyte
czne?”
3(858). Kiedy indziej wszedł jego uczeń Zachariasz i znalazł go w eksta
zie, z rękami wyriągniętymi do nieba. Wyszedł więc i zamknął drzwi.
Wrócił o godzinie ósmej i dziewiątej i znalazł go tak samo: dopiero
a dziesiątej zapukał, wszedł i zastał go na rozmyślaniu. I zapytał: „Co d
dzisiaj było, ojcze?” On odpowiedział: „Chorowałem dzisiaj, dziecko”.
Uczeń jednak uchwycił go za nogi, mówiąc: „Nie puszczę dę, dopóki mi
nie powiesz, co widziałeś!” Starzec odrzekł: „Zostałem porwany do n ieb a1
i widziałem chwałę Boga, i tam stałem aż do tej pory, a teraz
m nie
odesłano” .
4(859). Kiedy abba Sylwan mieszkał na górze Synaj, jego uczeń Zacha
riasz odszedł kiedyś, załatwić jakąś sprawę i powiedział starcowi na od
chodnym: „Odkryj wodę i podlej ogród” . A on wychodząc zasłonił sobie
oczy kapturem i patrzył tylko pod nogi. Właśnie wtedy pewien brat nad
szedł do niego w odwiedziny, a widząc go z daleka, zastanawiał się nad
jego postępowaniem. I kiedy już podszedł, pytał: „Powiedz mi, abba, dla
czego zasłaniałeś sobie oczy kapturem i w ten sposób podlewałeś ogród?”
Starzec mu odpowiedział: „Dziecko, po to, żeby moje oczy nie oglądały
drzew i żeby mój umysł nie oderwał się z ich powodu od swojego zajęcia” .
5(860). Pewien brat przyszedł do abba Sylwana na górę Synaj, a widząc
jak bracia pracują, powiedział do starca: „Nie pracujcie na
pokarm,
który ginie2, bo Maria wybrała lepszą cząstkę3”. Starzec zwrócił się do
swego ucznia: „Zachariaszu, daj temu bratu książkę i umieść go w pustej
celi” . A kiedy nadeszła godzina jedenasta, ów brat patrzył na drzwi,
spodziewając się zaproszenia na posiłek; ale ponieważ nikt po niego nie
przyszedł, wstał i poszedł do starca. I zapytał: „Abba, czy dzisiaj bracia nie
jedli?” Starzec odpowiedział: „Owszem” . On na to: „A dlaczegośde mnie
nie wezwali?” Odrzekł starzec: „Bo ty jesteś człowiek duchowy i nie
potrzebujesz takiego pokarmu; a my deleśni chcemy jeść, i dlatego
pracujemy. Ty zaś wybrałeś lepszą cząstkę, czytasz przez cały dzień i nie
chcesz jeść pokarmu ddesnego”. Gdy on to usłyszał, upadł do nóg starca,
Czaszka odpowiedziała: „Cięższe jeszcze męki znajdują się pod nami’'.
Starzec pytał: „A kto je derpi?” Czaszka odrzekła: „Myśmy nie znali
Boga, więc doznajemy trochę łitośd; ale d , którzy G o znali, a zaparli się
Go albo nie wypełnili Jego woli, są tam poniżej nas” . Wtedy starzec wziął
czaszkę i pogrzebał ją.
39(492). Opowiadano o abba Makarym Egipcjaninie, że szedł kiedyś ze
Sketis w góry koło Nitrii, a kiedy już był blisko, powiedział do swego
ucznia: „Idź o kawałek drogi przede mną”. Uczeń więc poszedł przodem
i spotkał pogańskiego kapłana’. I zawołał do niego: „Hej, hej, szatanie,
dokąd tak pędzisz?” - a ten zawrócił z drogi, pobił go zostawiając
półżywego17, a potem wziął swój kij i pobiegł dalej. Wkrótce potem
spotkał go biegnącego abba Makary i rzekł mu: „Powodzenia, pracow
niku, powodzenia!” Ten zdumiał się i podszedł do niego pytając: „Co we
mnie widzisz dobrego, że mnie pozdrawiasz?” Starzec odrzekł: „Widzę cię
utrudzonego, a nie wiesz, że się na próżno trudzisz” .18 On zaś na to:
„A mną wstrząsnęło twoje pozdrowienie i zrozumiałem, że ty należysz do
Boga. Przedtem spotkałem innego mnicha, złego, który mnie zelżył
i którego pobiłem na śmierć” . Starzec zrozumiał, że chodziło o jego ucznia.
A kapłan uchwycił się jego stóp i mówił: „Nie puszczę cię, póki się nie
zgodzisz zrobić i ze mnie mnicha!” I poszli razem do miejsca, gdzie leżał
tamten brat i zanieśli go do kościoła na górze. A wszyscy zd umiewali się na
widok kapłana, i zrobili go mnichem, i wielu pogan z jego powodu zostało
chrześcijanami. Mawiał więc abba Makary, że złe słowo i dobrego dym
czyni, a dobre słowo i dych czyni dobrymi.
40(493). Opowiadano o abba Makarym, że kiedyś pod jego nieobecność
przyszedł doddej do jego celi, a on wracając zastał go na ładowaniu swo
ich sprzętów na wielbłąda. Wszedł więc i zaczął wyńosić dalsze sprzęty i ła
dować je razem z tamtym. Kiedy już załadowali, dodziej zaczął bić wiel
błąda, żeby się podniósł, ale na próżno. Abba Makary, widząc, że wielbłąd
nie wstaje, wszedł do celi i znalad tam jeszcze motyczkę. Wziął ją i dołado
wał, mówiąc: „Bracie, wielbłąd czekał jeszcze na to”. Potem trącił wiel
błąda nogą, mówiąc: „Wstawaj” - a wielbłąd zaraz wstał i na jego rozkaz
odszedł kawałek drogi. Ale potem znów się położył i nie wstawał, aż póki
nie zdjęto z niego wszystkich ukraddonych rzeczy. Dopiero wtedy odszedł.
41(494). Abba Ajo prosił abba Makarego: „Powiedz mi słowo”. Odpo-
wieddał mu abba Makary: „Uciekaj od ludd, siedź w celi, i opłakuj swoje
grzechy, a do plotek nie miej zamiłowania: tak będdesz zbawiony”.
42(1490A). Mówił abba Makary: „Kiedy byłem młody odczuwałem
w celi zniechęcenie i wyszedłem na pustynię mówiąc do swoich myśli:
«Tego, kogo spotkam zapytam, aby mi dopomógł». I spotkałem chłopca
pasącego woły. I zapytałem go: «Cóż mam uczynić chłopcze, skoro jestem
głodny?» Powieddał mi: «Jedz!» Znowu powieddałem, że zjadłem i znowu
jestem głodny! Wtedy powieddał do mnie: «To chyba jesteś osłem, abba,
skoro ciągle chcesz żreć!» I odszedłem wyciągnąwszy z tego pożytek”.
A
b b a
M
o j ż e s z
1(495). Kiedyś abba Mojżesz był strasznie kuszony do nieczystości;
i nie mogąc już dłużej wysieddeć w celi, poszedł i opowieddał o tym abba
Izydorowi. A starzec go zachęcał, by wrócił do siebie - ale on się nie
zgadzał i mówił: „Abba, już nie mogę”. Wtedy starzec wyprowadził go n a
dach i powieddał mu: „Spojrzyj na zachód” - a on spojrzał i zoba
czył kłębiące się nieprzeliczone mnóstwo szatanów, którzy wrzeszczeli
jakby przed bitwą. I znowu powieddał abba Izydor: „Spojrzyj także na
wschód” - spojrzał więc i zobaczył niezliczony zastęp świętych aniołów
w chwale. Abba Izydor powieddał: „Oto d zostali posłani przez Pana
świętym na ratunek, a tamci na zachodde walczą przeciw świętym; ale
liczniejsi są ci, którzy są z nam i' *. Abba Mojżesz dożył ddęki Bogu, nabrał
odwagi i wrórił do swojej celi.
2(496). Pewien brat w Sketis zgrzeszył; zwołano zebranie i posłano
także po abba Mojżesza, ale nie chriał przyjść. Ponownie kapłan posłał do
niego wezwanie: „Przyjdź, bo cały lud na debie czeka”. Wstał więc
i poszedł, ale w dął ddurawy koszyk, napełnił go piaskiem i poniósł
na plecach. Ci, którzy wyszli na jego spotkanie, zapytali go: „Ojcze,
co to znaczy?” Odpowiedział im starzec: „Moje grzechy sypią mi się za
plecami, ale ja ich nie widzę, a przychodzę dzisiaj sądzić cudze winy”.
Kiedy to usłyszeli, nic już nie powiedzieli tamtemu bratu, ale mu przeba
czyli.
3(497). Kiedy indziej, gdy w Sketis zebrali się ojcowie, chcieli go
wypróbować i zaczęli go lżyć, mówiąc: „Po co ten Murzyn przyszedł tutaj
między nas?” On zaś słuchał i milczał. A gdy się już rozchodzili, zapytali
go: „Abba, nic cię to nie wzburzyło?” On im odpowiedział: „ Wzburzyłem
się, ale nie przemówiłem 2 ” .
*
4(498). Opowiadano o abba Mojżeszu, że otrzymał święcenia i nałożono
mu albę. Arcybiskup powiedział mu wtedy: „Widzisz, abba Mojżeszu,
stałeś się cały biały”. Odrzekł mń starzec: „To zewnątrz, panie biskupie; ale
czy i wewnątrz?” Arcybiskup zaś, chcąc go wypróbować, nakazał duchow
nym: „Kiedy abba Mojżesz wejdzie do prezbiterium, wypędźcie go, ale
idźcie za nim, żeby usłyszeć, co powie”. Przyszedł więc starzec, a oni
wypędzili go, mówiąc: „Wynoś się, Murzynie!” On zaś wyszedł, mówiąc do
siebie: „Słusznie z tobą postąpili; czarny brudasie: nie jesteś człowiekiem,
po co więc szedłeś między ludzi?”
5(499). Kiedyś w Sketis wydano polecenie: „Przez ten tydzień macie
pościć” . Otóż tak się złożyło, że do abba Mojżesza przyszli bracia z Egiptu,
a on przygotował im skromny posiłek. Jego sąsiedzi zobaczyli dym
i donieśli duchownym: „Oto Mojżesz przekroczył polecenie i gotował
u siebie posiłek” . Oni odpowiedzieli: „Pomówimy z nim, kiedy przyjdzie”.
I w sobotę - ponieważ znali świątobliwe życie abba Mojżesza - powiedzieli
mu wobec całego ludu: „O abba Mojżeszu! przekroczyłeś przykazanie
ludzkie, a zachowałeś Boże” .
6(500). Pewien brat przyszedł do Sketis do abba Mojżesza, prosząc go
o słowo. A starzec mu odpowiedział: „Idź, usiądź w swojej celi, a cela d ę
wszystkiego nauczy” .3
7(501). Powiedział abba Mojżesz: „Człowiek, który ucieka od ludzi, jest
jak dojrzałe grono; ten zaś, który mieszka między ludźmi, jest jak grono
zielone” .
8(502). Kiedyś pewien dostojnik usłyszał o abba Mojżeszu i udał się do
Sketis, żeby go zobaczyć. Ktoś o tym uprzedził starca, a on wstał, żeby
udec na mokradła. W drodze jednak spotkał tamtych, i zapytali go:
Powiedz nam, starcze, gdzie jest cela abba Mojżesza?” Odpowiedział:
Czego chcede od niego? To głupiec”. Dostojnik przybył do kośdoła
i powiedział do duchownych: „Słyszałem o abba Mojżeszu i przyszedłem,
żeby go zobaczyć: ale w drodze spotkaliśmy starca idącego do Egiptu
i pytaliśmy go o celę abba Mojżesza, a on nam odpowiedział: «Czego
chcede od niego? To głupiec». Duchowni na te słowa zmartwili się i pytali:
„Jak wyglądał ten starzec, który coś takiego powiedział o świętym?”
Dostojnik odpowiedział: „Był to starzec w zniszczonej odzieży, wysoki
i czarny”. A oni na to: „To był sam abba Mojżesz! A powiedział wam tak
dlatego, że chdał uniknąć spotkania z wami” . Dostojnik więc oddalił się,
bardzo zbudowany.
________
\
9(503). Powiedział abba Mojżesz o Sketis: „Jeżeli zachowamy przykaza
nia ojców, to zaręczam wam w obliczu Boga, że nie przyjdą tu barbarzyń
cy. Ale jeżeli ich nie zachowamy, to miejsce to musi zostać spustoszone” .
10(504). Pewnego dnia powiedział do siedzących u niego brad: „Oto
dzisiaj przyjdą do Sketis barbarzyńcy: wstawajcie i udekajde”. Zapytali
go: „A ty, abba, nie chcesz uciekać?” Odpowiedział: „Ja już od tylu lat
wyczekuję tego dnia, aby się spełniły słowa Pana Chrystusa, który
powiedział: Wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną ” 4. Oni na
to: „Więc i my nie uciekamy, ale umrzemy razem z tobą” . On od
powiedział: „To już nie moja rzecz: niech każdy decyduje o swoim
postępowaniu”. A było tam z nim siedmiu brad. I powiedział im: „Oto już
barbarzyńcy podchodzą do drzwi” . I weszli, i pozabijali ich; ale jeden
z nich ze strachu ukrył się pod koszem. I zobaczył siedem wieńców, które
spłynęły z nieba i uwieńczyły zabitych.
11(505). Pewien brat radził się abba Mojżesza, mówiąc: „Widzę cel przed
sobą, ale nie potrafię go osiągnąć” . Starzec mu odpowiedział: „Jeżeli się nie
staniesz martwy jak ci, którzy leżą w grobie, nie zdołasz go osiągnąć”.
12(506). Opowiadał abba Pojmen, że pewien brat pytał abba Mojżesza,
w jaki sposób człowiek może się stać umarłym wobec bliźniego. A starzec
mu odpowiedział, że jeżeli ktoś sobie nie wytłumaczy, że jest już od trzech
dni, w grobie, to nie zdoła tych słów wykonać.
13(507). Opowiadano w Sketis o abba -Mojżeszu, że kiedyś szedł do
Petry i zmęczył się drogą. I zastanawiał się: „Jak zdołam zebrać tu dla
siebie dość wody?” Wtedy usłyszał głos mówiący3: „Idź i nie troszcz się
0 nic” . Poszedł więc, a kilku ojców wyszło na jego spotkanie; ale mieli ze
sobą tylko niewielką butelkę wody i abba Mojżesz zużył to wszystko n a
przyrządzenie odrobiny soczewicy. Martwił się więc starzec i modlił się do
Boga, wychodząc i wchodząc 6,do celi. Wtedy nad Petrą zjawiła się chmura
deszczowa, i zaraz mógł napełnić wszystkie naczynia. Obecni zaś prosili go:
„Powiedz nam, dlaczego tak wychodziłeś i wchodziłeś?” Starzec im
odrzekł: „Spierałem się z Bogiem, mówiąc: «Przyprowadziłeś mnie tutaj,
a oto nie mam wody aby pÓi Twoi słudzy». Dlatego tak wchodziłem
1 wychodziłem błagając Boga, aż póki nam wody nie zesłał” 7.
14(508). Siedem rozdziałów, które abba Mojżesz wysłał do abba Pojme-
na: (I) Abba Mojżesz powiedział, że człowiek powinien umrzeć dla
drugiego przez to, żeby go nie sądzić w żadnej sprawie.
15(509). (II) Powiedział także: „Człowiek powinien, zanim wyjdzie z d a
ła, zadać w sobie śmierć wszelkiemu złu, tak, żeby nikogo nie krzywdził”.
16(510). (III) I to powiedział: „Jeżeli człowiek nie jest w sercu przeko
nany, że jest grzesznikiem, to Bóg go nie wysłuchuje” . A brat zapytał: „Co
to znaczy być przekonanym, że się jest grzesznikiem?” Starzec odpowie
dział, że jeśli ktoś dźwiga riężar własnych win, to nie ogląda się za cudzymi.
17(511). (IV) I to powiedział: „Jeśli postępowanie nie zgadza się z mo
dlitwą, na próżno trudzi się taki człowiek” 8. A brat zapytał: „Co to jest
zgodność postępowania z modlitwą?” Starzec odrzekł: „To znaczy nie
robić samemu tego, o co się Boga prosi. Bo jeśli człowiek wyrzeka się
własnej woli, to Bóg daje mu się przejednać i przyjmuje jego modlitwę” .
18(512). Pytał brat: „Co wspomaga człowieka we wszystkich jego
trudach?” Odpowiedział mu starzec: „Bóg go wspomaga, bo napisano: Bóg
jest
dla nas ucieczką i mocą, w trudnościach pomocnikiem możnym się
okazał9".
• Si
f ' r .
(V) Brat zapytał: „A posty i czuwania, które człowiek praktykuje, czego
dokonują?” Odrzekł starzec: „One upokarzają duszę, bo napisano: Na
nędzę moją i na trud mój popatrz i odpuść -wszystkie me w ystępki10. Jeśli więc
dusza przynosi te owoce, to Bóg z ich powodu lituje się nad nią” .
(VI) Brat pytał starca: „Co ma czynić człowiek we wszelkiej pokusie,
jaka na niego przychodzi, i wobec każdej myśli pochodzącej od wroga?”
Odrzekł starzec: „Trzeba płakać przed obliczem dobroci Bożej, aby
otrzymać pomoc. A Bóg wspomaga szybko, jeżeli Go prosić mądrze. Bo
napisano: Pan moim wspomożycielem, nie lękam się, cóż może uczynić mi
człowiek? 11
(VII) Brat pytał: „Oto człowiek bije swojego sługę za popełnioną winę:
co ma mówić duga?” Odrzekł starzec: ,Jeśli to dobry sługa, powie:
«Wybacz mi, zawiniłem»” . Pytał brat: „I nic więcej?” Starzec odpowie
dział: „Nic: bo skoro tylko przyzna się do winy i powie «Zgrzeszyłem» Pan
jego zlituje się nad nim. A najważniejsze: nie sądzić bliźniego. Bo kiedy
ręka Pana pobiła w Egipcie wszystkich pierworodnych, nie było tam domu,
w którym by nie leżał zm arły12 ”. Brat pytak „Co znaczą te słowa?”
Odpowiedział mu starzec: .Jeżeli się staramy widzieć własne grzechy, nie
widzimy grzechów bliźniego; bo byłoby głupotą ze strony człowieka,
któremu ktoś umarł, zostawić swojego zmarłego, a iść płakać nad cudzym.
Umrzeć zaś wobec bliźniego znaczy nieść ciężar własnej winy, a nie
troszczyć się o innych ludzi w tym sensie, żeby rozróżniać, że ten jest
dobry, a tamten zły. Żadnemu człowiekowi nie czyń nic złego ani w sercu
nie myśl źle o nikim. Nie gardź takim, który źle postępuje, ale się też i nie
daj pociągnąć takiemu, co krzywdzi bliźniego; ani się nie raduj razem
z tym, który d o wyrządza. Nie obmawiaj nikogo, ale mów: «Bóg zna
każdego»13. Nie daj się wciągnąć obmówcy ani się nie ciesz z jego obmowy;
ale nie miej też i nienawiści dla takiego, który bliźnich obm awiału , bo to
by znaczyło sądzić. Z żadnym człowiekiem nie trwaj w waśni ani nie
przechowuj wrogości w sercu; ale też nie miej nienawiści dla takiego, który
żywi wrogość dla bliźniego. Na tym polega pokój. T ą myślą się umacniaj:
trud potrwa krótko, a odpoczynek będzie wieczny, dzięki łasce Słowa
Bożego. Amen” .
35(35). Powiedział abba Antoni: „K to kuje żelazo, zastanawia się
najpierw, co chce z niego zrobić: czy sierp, czy miecz, czy siekierę. Także
i my powinniśmy się zastanowić, jaką cnotę chcemy wypracować, żeby nie
trudzić się na próżno” 21.
36(36). I to powiedział, że posłuszeństwo połączone ze wstrzemię
źliwością ujarzmia dzikie zwierzęta.
37(37). Powiedział także: „Znałem mnichów, którzy po wielu trudach
upadli i doszli do pychy duchowej, a wszystko przez to, że zaufali własnym
osiągnięciom i zlekceważyli nakaz Tego, który powiedział: Zapytaj ojca,
a on ci oznajmi:>» 22
f - r i
if'
■ -V
. V«
' M
-<r.
i i r
— *
■
i i
/ A .
. ¡ I t :
• .* i >
11 .
. ii*Ł v
38(38). Powiedział także: „Jeśli to możliwe, mnich powinien wyjawić
starcom nawet, ile kroków robi albo ile kropel pije u siebie w cdi: żeby
sprawdzić, czy może i w tym nie błądzi” .
A
b b a
A
r s e n i u s z
1(39). Abba Arseniusz, kiedy żył jeszcze w pałacu cesarskim, modlił
się do Boga: „Panie, zaprowadź mnie na drogę zbawienia” . I usłyszał głos
mówiący: „Arseniuszu, uriekaj od ludzi, a będziesz zbawiony” .
2(40). Ten sam, kiedy już odszedł na pustynię, znowu się modlił tymi
samymi słowami \ i znowu usłyszał g ło s:, Arseniuszu, uciekaj, milcz, módl
się: to są bowiem korzenie bezgrzeszności” .
3(41). Kiedyś na abba Arseniusza napadli w jego celi szatani i dręczyli
go. A kiedy przyszli ci, którzy mu usługiwali, i zatrzymali się pod drzwiami
celi, usłyszeli go, jak wołał do Boga: „Boże, nie opuszczaj mnie: niczego
dobrego w Twoich oczach nie zrobiłem, ale w Twej łaskawości pozwól mi
zacząć”.
>1
4(42). Opowiadano o nim, że jak w pałacu nikt nie nosił strojniej szych
szat od niego, tak na pustyni nikt nie przychodził do kościoła gorzej
. ubrany.
5(43). Ktoś mówił do błogosławionego Arseniusza: ,Jakże to my,
którzyśmy otrzymali takie wychowanie i tyle nauki, nic nie osiągamy, a d
chłopi egipscy zdobywają tak wielkie cnoty?” Odpowiedział mu abba
Arseniusz „My ze świeckiego wychowania nic nie korzystamy; a d chłopi
egipscy zdobywają cnoty własnym trudem” .
6(44). Kiedy raz abba Arseniusz radził się pewnego starca Egipganina
co do swoich myśli, ktoś inny zobaczył to i zapytał: „Abba Arseniuszu,
jakże to ty, który otrzymałeś tak wielkie wykształcenie w grece i łacinie,
radzisz się tego prostaka co do swoich myśli?” On zaś mu odpowiedział:
w grece i łacinie mnie wykształcono, ale alfabetu tego prostaka jeszcze się
nie nauczyłem
7(45). Kiedyś błogosławiony arcybiskup Teofil odwiedził abba A r
seniusza w towarzystwie pewnego urzędnika; i prosili starca, żeby im
powiedział słowo. On po chwili milczenia zapytał „A jeżeli wam powiem,
czy go będziede przestrzegać?” Obiecali mu na to, że będą. Wtedy rzekł im
starzec: „Gdy usłyszyde, że gdzieś przebywa Arseniusz, to tam nie idźde
8(46). Kiedy indziej znowu arcybiskup chcąc go odwiedzić, posłał
najpierw kogoś z zapytaniem, czy starzec mu otworzy. A on kazał mu
odpowiedzieć: „Jeżeli przyjdziesz, to d otworzę; ale jeżeli tobie otworzę,
będę otwierał wszystkim, a w takim razie nie będę tu dłużej mieszkał” .
Arcybiskup, gdy to usłyszał, powiedział „Jeśli mam go tą wizytą wypędzić,
to nie idę”.
9(47). Pewien brat prosił abba Arseniusza o słowo. Starzec mu od
powiedział: „Walcz, ile tylko sił d wystarczy, by twoja praca wewnętrzna
była po myśli Bożej, a tak pokonasz zewnętrzne namiętnośd”.
10(48). Powiedział także: .Jeżeli Boga szukamy, On się nam objawi;
a jeśli Go zatrzymujemy, zostanie z nam i”.
W
11(49). Ktoś mówił do abba Arseniusza: „Dręczą mnie moje myśli
i mówią mi, że nie jestem zdolny do postu ani do pracy, więc żebym
przynajmniej poszedł opiekować się chorymi, bo i to także jest miłość” .
A starzec rozpoznał podsżepty diabła i tak odpowiedział: „Wracaj i jedz,
pij, śpij, żadnej pracy nie wykonuj - tylko się z celi nie oddalaj” . Bo
wiedział, że to wytrwanie w celi doprowadza mnicha do doskonałości.
12(50). Powiedział abba Arseniusz, że mnich przebywający w obcym
kraju nie powinien się do niczego mieszać, a znajdzie pokój.
13(51). Abba Marek pytał abba Arseniusza: „Dlaczego od nas ucie
kasz?” Starzec mu odpowiedział: „Bóg widzi, że was kocham. Ale nie
potrafię przebywać naraz z Bogiem i z ludźmi. Wszystkie tysiące i miriady
zastępów niebieskich mają tylko jedną wolę, ludzie zaś mają wiele prag
nień: nie potrafię więc zostawić Boga, a przyjść do ludzi”.
14(52). Abba Daniel opowiadał o abba Arseniuszu, że on czuwał całymi
nocami, a kiedy nad ranem musiał już przespać się trochę, mawiał do snu:
„Choćże tu, mamy sługo”. I zasypiał na siedząco, na krótko, i bardzo
prędko się budzik
15(53). Mawiał abba Arseniusz, że wystarczy mnichowi jedna godzina
snu, jeśli jest dobrym bojownikiem.
16(54). Opowiadali starcy, że kiedyś w Sketis rozdawano figi, ale po
nieważ były bardzo mamę, nie posłano ich abba Arseniuszowi, żeby
go nie obrazić. Kiedy się starzec dowiedział, nie przyszedł do kościo
ła, bo mówił: „Wykluczyliście mnie, skoro nie podzieliliście się ze mną
błogosławieństwem, które Bóg przysłał braciom: widać go nie byłem
godzien” . Gdy wszyscy dowiedzieli się o tym, zbudowali się pokorą starca;
a kapłani poszli, zanieśli mu tych fig i przyprowadzili go z radością do
kościoła.
17(55). Opowiadał o nim abba Daniel: „Przez cały czas, kie
z nami, dawaliśmy mu na rok jeden kosz chleba: i jeszcze sami
jedliśmy, gdyśmy go odwiedzali”.
18(56). Mówiono też o abba Arseniuszu, że tylko raz do roku zmieniał
wodę, która mu służyła do zwilżania włókien, a przez cały rok tylko do niej
dolewał. Plótł bowiem liny i szył kosze codziennie do godziny szóstej.
A starcy prosili go i mówili: „Czemu nie zmienisz wody, przecież cuchnie”.
On odpowiadał: „To za kadzidła i wonie, którymi rozkoszowałem się
w świede, muszę teraz znosić ten zaduch”.
19(57). I to opowiadano, że gdy się dowiadywał, iż już dojrzały wszelkie
rodzaje owoców, p ro sił:, ¿Przynieście mi”. I z każdego raz tylko kosztował
troszeczkę, składając dzięki Bogu.
20(58). Kiedyś abba Arseniusz w Sketis zachorował, a nie miał nic,
nawet prześcieradła. I ponieważ nie miał za co go kupić, przyjął od kogoś
jałmużnę. I rzekł: „Dziękuję Q , Panie, że uznałeś mnie za godnego
przyjęda jałmużny w imię Twoje”.
21(59). Mówiono o nim, że jego cela była oddalona od innych o trzy-
dzieśd dwie mile i że nie opuszczał jej łatwo: jego sprawy załatwiali inni.
A po spustoszeniu Sketis odszedł płacząc i mówił: „Świat stracił Rzym,
a mnisi stracili Sketis!”
22(60). Abba M arek pytał abba Arseniusza: „Czy ta. dobrze nie mieć
u siebie żadnych ułatwień? Widziałem brata, który uprawiał trochę jarzyn,
a powyrywał je ”. Odrzekł abba Arseniusz: „To rzecz dobra, ale należy ją
miarkować według sił danego człowieka. Bo jeśli bez nich nie zdoła
wytrzymać, niedługo zasadzi nowe”.
23(61). Opowiadał abba Daniel, uczeń abba Arseniusza: „Byłem kiedyś
u abba Aleksandra, a jego opanował smutek, i z tego smutku wyciągnął się
na ziemi i patrzył w niebo. Przypadkiem błogosławiony Arseniusz przy
szedł właśnie, żeby z nim mówić, i widział go leżącego. Podczas rozmowy
zapytał: „A gdzie jest ten świecki, którego tu widziałem?” Abba Aleksan
der na to: „Gdzież go widziałeś?” Odrzekł: „Kiedy schodziłem z góry,
spojrzałem tu w stronę jaskini i zobaczyłem człowieka wyciągniętego na
ziemi i patrzącego w niebo”. On upadł do nóg starca i powiedział:
„Wybacz mi, to ja byłem: bo opanował mnie smutek” . A starzec odpo
wiedział: „Ach, więc to ty byłeś? Dobrze. Ja myślałem, że to ktoś świecki
i dlatego zapytałem
f*
24(62). Kiedy indziej abba Arseniusz powiedział do abba Aleksandra:
„Kiedy już przygotujesz sobie włókna, przyjdź i gedz ze mną; ale gdyby
przyszli jacyś goście to zjedz z nimi” . Otóż abba Aleksander pracował
powoli i dokładnie; gdy więc przyszedł czas posiłku, nie miał jeszcze
włókien gotowych. A ponieważ chdał się zastosować do słów starca,
został, by skończyć robotę; tymczasem abba Arseniusz, widząc, że go nie
ma, pomyślał, że m a gości, i zjadł sam. O zmroku abba Aleksander
skończył i przyszedł. Starzec go zapytał; „Miałeś gości?” On odrzekł:
„Nie”. Starzec więc pytał dalej: „Dlaczego w takim razie nie przyszedłeś?”
A on na to: „Bo mi powiedziałeś, żebym przyszedł, gdy przygotuję włókna:
więc usłuchałem i nie przyszedłem, bo dopiero teraz skończyłem” . Starzec
zdumiał się nad jego dojkładnośdą i powiedział: „Posil się zaraz, żebyś
mógł się modlić ze spokojem, i wypij swoją porcję wody: inaczej szybko by
twoje dało wpadło w chorobę” .
25(63). Kiedyś abba Arseniusz przyszedł na miejsce, gdzie były trzciny
i chwiały się na wietrze^. Starzec zapytał uczniów: „Co to za ruch?”
Odpowiedzieli: „To trzciny” . I rzekł im starzec: „Zaiste, jeżeli ktoś siedzi
skupiony, a usłyszy ćwierkanie wróbla, już jego serce nie trwa w tym
samym skupieniu: cóż dopiero wy, skoro tu u was tak szumią trzciny!”
26(64). Opowiadał abba Daniel, że jacyś bracia wybierali się do Tebaidy
po len i mówili sobie: „Przy tej okazji zobaczymy abba Arseniusza” . Abba
Aleksander wszedł do niego i powiedział: „Chcą d ę widzieć b rad a przybyli
z Aleksandrii” . Starzec odrzekł: „Dowiedz się od nich, jaki jest cel ich
podróży”. On dowiedział się, że idą po len do Tebaidy, i powtórzył to
starcowi. A starzec na to: „Zaiste nie zobaczą twarzy Arseniusza, bo nie
dla mnie przyszli, ale w sprawach związanych ze swoją pracą. Ugość ich
i odeślij w pokoju, ale im powiedz, że starzec nie może ich przyjąć” .
27(65). Pewien brat przyszedł pod celę abba Arseniusza w Sketis
i zajrzał przez drzwi; i zobaczył starca jakby całego w ogniu, a brat ów był
godzien'to oglądać. I gdy zapukał, starzec wyszedł, a widząc zdumienie na
twarzy brata, zapytał go: „Od dawna pukasz? Czyś może co widział?” On
odpowiedział: „Nie” . Starzec porozmawiał z nim i pożegnał go.
28(66). Kiedy abba Arseniusz mieszkał w Kanopos, pewna dziewica
z senatorskiego rodu, bardzo bogata i pobożna, przyjechała z Rzymu, żeby
go zobaczyć. Podejmował ją arcybiskup Teofil, a ona go prosiła, by
wpłynął na starca i żeby starzec ją przyjął. Arcybiskup przyszedł i prosił go:
„Ta dostojna pani przyjechała z Rzymu i chce cię widzieć” - starzec jednak
nie zgodził się na jej wizytę. Gdy ona to usłyszała, kazała sobie osiodłać
wierzchowca, bo mówiła: .Jed n ak ufam Bogu, że go zobaczę. Bo nie
przybyłam tu oglądać człowieka, gdyż ludzi jest dość i w naszym mieście;
v
ale przybyłam oglądać proroka” 3. I kiedy zajechała przed ceię starca, za
zrządzeniem Bożym starzec był właśnie na zewnątrz: zobaczyła go więc
i upadła mu do nóg. On podniósł ją z gniewem i patrząc na nią rzekł:
„Chciałaś oglądać m oją twarz, patrz sobie” - ale ona ze wstydu nie
spojrzała nawet w jego twarz. I mówił jej starzec: „Czy nie słyszałaś
0 moim sposobie żyda? Trzeba go było uszanować. Albo jak śmiałaś
jechać tak daleko? Czyż nie wiesz, że jako niewiasta nie powinnaś włóczyć
się po świede? A może o to d chodziło, żeby po powrocie do Rzymu móc
mówić innym kobietom, że widziałaś Arseniusza - a wtedy z morza zrobi
się jedna wielka droga dla kobiet zdążających do mnie?” A ona na to:
.Jeżeli Bóg pozwoli, nikom u nie dam tu przyjechać: ale módl się za
m nie
1 zawsze o mnie pamiętaj” . A starzec odparł: p ro s z ę Boga, żeby pamięć
0 tobie zabrał mi z serca” . N a te słowa odeszła wstrząśnięta, a gdy w ródła
do miasta, dostała gorączki ze zmartwienia. Doniesiono błogosławionemu
arcybiskupowi Teofilowi, że jest chora; przyszedł ją więc odwiedzić i pytał,
co się jej stało. Odpowiedziała: „Obym tu nie była przyjeżdżała! Bo
prosiłam starca, by o mnie pamiętał, a on mi odpowiedział: «Proszę Boga,
żeby pamięć o tobie zabrał z mego serca». I teraz umieram ze zmartwie
nia!” Odpowiedział jej arcybiskup: „Czyż nie wiesz, że jesteś kobietą?
1 że tó przez kobiety nieprzyjadel atakuje świętych? To dlatego starzec tak
d powiedział: ale za twoją duszę zawsze się będzie modlił” . W ten sposób
uleczył ją na duchu i odjechała do siebie rozradowana.
29(67). Abba Daniel opowiadał o abba Arseniuszu, że kiedyś przyszedł
urzędnik i przyniósł mu testament jakiegoś jego krewnego senatora, który
zostawił mu ogromny spadek. Starzec wziął ten testament i chdał go
podrzeć. Wtedy urzędnik padł mu do nóg i mówił: „Błagam d ę nie drzyj
go, bo mi głowę utną!” Odrzekł abba Arseniusz: ,J a umarłem wcześniej,
a on dopiero teraz”. Odesłał więc testament i nic nie przyjął.
30(68). Opowiadano też o nim, że w wieczór sobotni, gdy już rozświecał
się dzień Pański, zostawiał słońce za plecami i wyciągał ręce do nieba
r
w modlitwie: tak trwał, aż póki słońce w twarz mu nie zaświeciło, i wtedy
siadał.
‘
31(69). Opowiadano o abba Arseniuszu i abba Teodorze z Ferme, że
bardziej niż ktokolwiek znienawidzili ludzką chwałę. I abba Arseniusz
niemal nie spotykał się z ludźmi, abba Teodor zaś wprawdzie się spotykał,
ale był wtedy jak miecz.
32(70). Kiedyś, gdy abba Arseniusz mieszkał w Dolnym Egipcie i było
mu tam źle, przyszła mu myśl, żeby tę celę porzucić. Nie zabierając nic ze
sobą poszedł prosto do swoich uczniów, Aleksandra i Zoila Faranitów,
i powiedział do Aleksandra: „W stań i przepraw się” - a on usłuchał. Potem
starzec powiedział do Zoila^ „Chodź ze mną do rzeki, znajdź mi łódź pły
nącą do Aleksandrii, a potem przepraw się i ty do twego brata” . Zoil, cho
ciaż bardzo zmartwiony tymi słowami, milczał. I tak się rozdzielili. A kiedy
starzec przybył do Aleksandrii, zapadł tam na ciężką chorobę. Oni zaś, po
nieważ dawniej mu usługiwali - mówili jeden do drugiego: „Czy może
czymś obraziliśmy starca i dlatego od nas odszedł?” Ale nie mogli sobie
nic przypomnieć, żadnego nieposłuszeństwa. Kiedy starzec wyzdrowiał,
powiedział sobie: „Pójdę do moich ojców”. Przeprawił się więc i dotarł do
Petry, gdzie byli jego uczniowie. Kiedy jeszcze był nad rzeką, jakaś nie
wolnica Murzynka dotknęła przechodząc jego płaszcza, a starzec ją skarcił.
Niewolnica zaś odpowiedziała: .Jeżeli jesteś mnich, to idźże w góry!”
Starzec przejął się skruchą na te słowa i powtarzał sobie: „Arseniuszu,
jeżeli jesteś mnichem, idźże w góry”. Wtedy właśnie spotkali go Aleksander
i Zoil i upadli mu do stóp; także i starzec rzucił się na ziemię, i płakali
razem. A starzec rzekł: „Czyż nie słyszeliście, że byłem chory?” Od
powiedzieli: „Owszem”. Pytał ich więc: „To dlaczego nie przyszliście mnie
odwiedzić?” Odrzekł abba Aleksander: „Twoje odejście od nas było nie
wyjaśnione, i widu się gorszyło, bo mówili: Gdyby oni nie byli nieposłu
szni, starzec by ich nie opuśdł”. On zaś na to: „Teraz już będą ludzie
mówić, że gołąbka nie znalazła miejsca, gdzie by mogła usiąść, i w ródła do
Noego do arki” 4. Tak ich podeszył i pozostał już z nimi aż do śmierd.
33(71). Mówił abba Daniel, że abba Arseniusz opowiadał jakoby o kimś
innym - ale to na pewno o niego chodziło - taką historię. Pewien starzec,
siedząc w celi, usłyszał głos mówiący: „Chodź, pokażę d dzieła ludzkie”.
Wstał więc i wyszedł, i zaprowadzono go w jakieś miejsce, gdzie zobaczył
Murzyna, który rąbał drzewo i układał je w wielką wiązkę. Próbował tę
wiązkę unieść, ale nie mógł: i wtedy zamiast z niej coś odjąć, znowu rąbał
drzewo i jeszcze więcej do niej dokładał. Trwało to długo. Nieco dalej
pokazano starcowi człowieka, który stał nad jeziorem i czerpał z niego
wodę, i lał ją do dziurawego naczynia, tak że woda z powrotem spływała
do jeziora. A głos dalej mówił do starca: „Chodź, pokażę d jeszcze coś
więcej”. I zobaczył starzec świątynię, a przed nią dwóch ludzi na koniach
trzymało w poprzek bdkę, stojąc jeden obok drugiego. I chcieli z nią
wjechać przez bramę, ale nie mogli, ponieważ belka była ustawiona
w poprzek. Żaden jednak z nich nie poniżył się do tego, żeby stanąć za
towarzyszem i ustawić belkę na wprost: toteż i stali przed bramą. A głos
mówił: „Ci tutaj to są ludzie, którzy jarzmo sprawiedliwośd niosą z pychą,
i nie chcą się upokorzyć, aby się poprawić i pójść pokorną drogą
Chrystusową s. toteż i pozostają na zewnątrz Królestwa Bożego. Ten zaś,
co rąbał drzewo, to człowiek mający wide grzechów na sumieniu: i zamiast
się nawródć, dodaje do tych grzechów jeszcze dalsze. A ten co czerpał
wodę, to człowiek, który wprawdzie spełnia dobre czyny, ale ponieważ jest
w nich domieszka zła, przepada także i dobro. Toteż każdy człowiek
powinien czuwać nad swymi czynami, aby się nie trudził na próżno” 6.
34(72). Ten sam opowiadał, że kiedyś przyszło kilku ojców z Aleksan
drii, żeby zobaczyć abba Arseniusza; a jeden z nich był stryjem dawnego
arcybiskupa Aleksandrii Tymoteusza zwanego Ubogim 7, i miał ze sobą
któregoś ze swych bratanków. Starzec zaś był wtedy chory i nie chciał się
widzieć z nimi, żeby także nie przychodzili inni i żeby mu się nie
naprzykrzali. Mieszkał wtedy w Petra koło Troe. Odeszli więc smutni.
Potem zaś przyszedł najazd barbarzyńców, i starzec odszedł i zamieszkał
w Dolnym Egipcie; oni dowiedzieli się o tym i przyszli znowu, żeby go
zobaczyć, a on przyjął ich z radością. I powiedział mu brat, który był
z nimi: „Czyż nie wiesz abba, że przyszliśmy kiedyś do ciebie do Troe -
i nie przyjąłeś nas?” Starzec mu odpowiedział: „Wyście jedli chleb i pili
wodę: a ja, synu, zaiste ani chleba, ani wody nie skosztowałem, ani nie
usiadłem, aż póki nie uznałem, że już wróciliście do domu: a to żeby się
ukarać za to, że z mojego powodu także i wy się męczyliście. Ale wybaczcie
A
S
mi, bracia” . I odeszli poćieszeni.
35(73). Ten sam opowiadał: „Wezwał mnie kiedyś abba Arseniusz
i powiedział mi: Pociesz twego ojca, aby kiedy odejdzie do Pana, modlił się
za ciebie, żeby d się dobrze wiodło”.
'
I
36(74). Opowiadano o abba Arseniuszu, że kiedy raz diorow ał w Sketis,
kapłan przyszedł i przyprowadził go do kośdoła, a tam ułożył go na m adę
i dał mu poduszeczkę pod głowę. Otóż pewien starzec, który właśnie
przybył, żeby go «»baczyć, ujrzawszy go leżącego na m adę i z głową opartą
na poduszce zgorszył się i powiedział: „Więc to ma być abba Arseniusz? To
on tak sobie leży?” Kapłan odprowadził tego starca na bok i zapytał go:
„Czym zajmowałeś się w^świede?” On odrzekł: „Byłem pasterzem” . - , J a k
więc - pytał kapłan - wyglądało twoje życie?” On na to: „Było bardzo
dężkie!” Kapłan znów pytał: „A teraz jak a się żyje w celi?” A on rzekł:
„O wide lżej” . Wtedy rzekł kapłan: „Widzisz tego oto abba Arseniusza?
On w świede był dla cesarzy jak ojdec: służyły mu tysiące niewolników,
wszyscy w jedwabnych szatach, w złotych pasach i w klejnotach, a spoczy
wał na bezcennych posłaniach. Ty jako pasterz nie miałeś w świede tak
dobrze, jak tu masz teraz: on zaś nie ma już tutaj tych wygód, w jakich żył
w świede. I tak ty doznałeś ulgi, a on utrapienia”. Gdy starzec to usłyszał,
przejął się skruchą i powiedział, padłszy mu do nóg: „Wybacz mi, abba,
zgrzeszyłem: to jest prawda niewątpliwie, że on tu przyszedł na uniżenie,
a ja na polepszenie losu” . I odszedł zbudowany.
37(75). Jeden z ojców przyszedł do abba Arseniusza, i kiedy zapukał,
starzec mu otworzył, myśląc, że to jego uczeń: a widząc, że to ktoś inny,
upadł na twarz. Gość prosił: „Wstań abba, żebyśmy się przywitali!” - ale
starzec na to: „Nie wstanę, póki nie odejdziesz” . I mimo długich próśb nie
wstał, dopóki tamten nie odszedł.
38(76). Opowiadano o pewnym bracie, który przybył do Sketis, żeby
zobaczyć abba Arseniusza. Przyszedł on do kościoła i prosił duchownych,
żeby go do niego zaprowadzili. Odpowiedzieli: „Odpocznij trochę, bracie;
później go zobaczysz” . Ale on rzekł: „Póki go nie zobaczę, niczego nie będę
jadł” . Posłano więc z nim brata jako przewodnika, bo do celi starca było
daleko. Zapukali do drzwi, weszli i pozdrowili starca; potem usiedli
i.milczeli. Wreszcie brat wysłany z kościoła rzekł: „Ja odchodzę, módlcie
się za mnie”. A ów brat przybysz, onieśmielony wobec starca, od
powiedział na to: „Ja także idę z tobą” - i wyszli razem. I prosił
przewodnika: „Zaprowadź mnie także do abba Mojżesza, tego, który był
zbójem” . A kiedy tam przyszli, starzec przyjął ich z radością, ugościł, i tak
dopiero odprawił. Pytał więc brat przewodnik gościa: „Oto d ę zaprowadzi
łem do cudzoziemca i do Egipcjanina: który z nich bardziej d się
podobał?” A on na to: „Mnie osobiśde Egipcjanin!” Otóż pewien starzec
usłyszał o tym i zaczął tak się modlić: „Panie, wyjaśnij mi tę sprawę! Jeden
dla Twego imienia
unika
ludzi, a drugi dla Twego imienia przyjmuje ich
z otwartymi ramionami!” I zobaczył w widzeniu dwie barki płynące po
rzece: w jednej ujrzał abba Arseniusza, a Duch Boży unosił się nad nim
w milczeniu, w drugiej zaś abba Mojżesza, nad którym unosili się
aniołowie i karmili go plackami z miodem.
39(77). Opowiadał abba Daniel, że abba Arseniusz przed śm ierdą
przysłał im te słowa: „Nie troszczde się o urządzenie agapy za moją duszę:
jeżeli sam dla siebie przygotowałem miłość, to ją tam znajdę” 8
40(78). Kiedy abba Arseniusz miał już umierać, jego uczniowie bardzo
się martwili. A ón im mówił: „Jeszcze nie czas; kiedy czas przyjdzie, to
wam powiem. Ale pozwę was przed sąd Boga Straszliwego, jeżeli moje
szczątki dade komukolwiek”. Oni na to: „Coż więc mamy zrobić?
Pochować d ę nie umiemy”. Odrzekł im starzec: „Nie umiede nóg mi
związać liną i zadągnąć mnie w góry?” - Te zaś były ulubione powiedzenia
starca: „Arseniuszu, po co tu przyszedłeś?” i „Często żałowałem mowy, ale
nigdy milczenia”. A kiedy już umierał, zobaczyli uczniowie, że płacze.
I zapytali: „To naprawdę i ty się boisz, ojcze?” On odrzekł: „Naprawdę,
ten strach, który teraz czuję w tej godzinie, czułem odkąd zostałem
mnichem” . I tak umarł.
41(79). Opowiadano o nim, że ponieważ całe żyde spędził siedząc nad
rękodziełem, miał na piersiach bruzdy wyżłobione przez łzy, które płynęły
z jego oczu. Kiedy abba Pojmen usłyszał, że on już usnął, zapłakał
i powiedział: „Szczęśliwy jesteś abba Arseniuszu, że opłakałeś się już na
*
tym świecie. Bo kto nad sobą tutaj nie płacze, będzie musiał płakać
wiecznie: więc czy z dobrej woli, czy w męce, płaczu uniknąć się nie da” .
42(80). Opowiadał o nim abba Daniel, że nigdy nie chciał odpowiadać
na pytania dotyczące Pisma, chodaż umiałby o tym mówić, gdyby zechdał.
Niechętnie także pisywał listy. Kiedy przychodził czasem do kośdoła,
siadał za filarem, żeby ani jego twarzy nikt nie oglądał, ani on sam nie
patrzył na nikogo. Wyglądu był anielskiego, podobny do patriarchy
Jakuba: zupełnie siwy, o wytwornej postad i wysuszonym d d e . Brodę miał
długą do pasa, a rzęsy wypadły mu od łez: był wysoki, ale na starość się
zgarbił. Żył lat dziewięćdziesiąt pięć: z tych czterdzieśd przebył w pałacu
świątobliwej pamięd Teodozjusza Wielkiego, gdzie był jak ojdec dla
najjaśniejszych Arkadiusza i H onoriusza9. Potem w Sketis mieszkał przez
lat czterdzieśd, potem (iziesięć w Troe powyżej Babilonu, naprzedw
Memfis; trzy w Kanopos koło Aleksandrii, a ostatnie dwa znowu w Troe,
i tam umarł, dopełniwszy swojego biegu w pokoju i bojam i Bożej. Był to
bowiem mąż dobry i pełen Ducha Świętego i wiary. Zostawił mi swój
płaszcz skórzany, białą włosiennicę i sznurowe sandały; a ja niegodny
nosiłem je, aby zyskać błogosławieństwo.
43(81). Opowiadał także abba Daniel o abba Arseniuszu, że kiedyś we
zwał on ojców Aleksandra i Zoila i powiedział im pokornie:
„Poniew aż
ata
kują mnie złe duchy i nie wiem, czy mnie nie wykradną we śnie, potrudźeie
się tej nocy ze mną i pilnujde, żebym nie zdrzemnął się zamiast czuwać” .
Siedzieli więc od zmroku w milczeniu, jeden po jego prawej stronie, a drugi
po lewej. I opowiadali ojcowie: „Myśmy zasypiali i budzili się, ale nie
zauważyliśmy, żeby on się zdrzemnął. Wreszcie nad ranem - Bóg wie, czy
umyślnie to zrobił, żebyśmy myśleli, że zasnął, czy też naprawdę przy
rodzona senność go ogarnęła - odetchnął głęboko trzy razy i zaraz się pod
niósł, mówiąc: «Zasnąłem, prawda?» Odpowiedzieliśmy, że nie wiemy” .
44(82). Przyszli kiedyś starcy do abba Arseniusza i bardzo go prosili,
żeby ich wpuścił. Otworzył im, a oni go prosili o słowo o tych, którzy
mieszkają w odosobnieniu i nie widują się z ludźmi. Starzec im rzekł:
„Kiedy panna mieszka w domu ojca, wielu stara się ojej rękę; kiedy jednak
wyjdzie za mąż, już nie podoba się wszystkim, i jedni ją chwalą, a inni nią
gardzą. I nie jest już tak ceniona jak wtedy, gdy jeszcze była ukryta. Tak
jest i z duszą: gdy się pokaże tłumom, już się nie może wszystkim
podobać” .
45(1015). Mówiono o abba Arseniuszu, że nikt nie mógł naśladować
jego sposobu życia.
A
b b a
A
g a t o n
1(83). Abba Piotr, uczeń abba Lota, opowiadał: „Byliśmy kiedyś w celi
abba Agatona, i przyszedł do niego pewien brat, mówiąc: «Chcę mieszkać
razem z braćmi: powiedz mi, jak mam się zachowywać?» Starzec mu od
rzekł: «Jak w pierwszym dniu, kiedy do nich przyjdziesz, tak po wszystkie
dni żyda bądź wśród nich jak obcy, żebyś nie nabrał wobec nich bezczelnej
swobody». Abba M akary zapytał: «A co sprawia taka swoboda?» Starzec
odrzekł: «Bezczelność podobna jest do palącej wichury, która kiedy nad
chodzi, wszyscy przed nią uriekają, a owoc drzew marnieje». Abba M akary
pytał: «Więc aż tak szkodliwa jest bezczelność?» Odrzekł abba Agaton:
«Nie ma od niej gorszej wady, bo jest ona źródłem wszelkich wad. Praw
dziwemu bojownikowi nie przystoi nadmierna śmiałość, nawet kiedy jest
sam we własnej celi. Znam brata, który mieszkając w celi przez czas dłuższy
i mając w niej łóżko, mówił: Byłbym aż do odejśda stąd nie użył ani razu
tego łóżka, gdyby mi inny nie kazał. - Oto Boży pracownik i bojownik»” .
2(84). Powiedział abba Agaton: „Mnich nie powinien pozwolić, aby
sumienie oskarżało go o cokolwiek” .
3(85). Powiedział także, iż bez przestrzegania przykazań Bożych czło
wiek nie zdobędzie ani jednej cnoty.
4(86). Powiedział także: „Nigdy nie poszedłem spać mając coś przedw
komuś; ani nie pozwoliłem, o ile mogłem, żeby ktoś poszedł spać mając coś
przeciwko mnie” .