KURIER CHICAGO
KURIER
2-8 lipca 2010 r.
21
MOIM ZDANIEM - MOIM ZDANIEM - MOIM ZDANIEM - MOIM ZDANIEM - MOIM ZDANIEM - MOIM ZDANIEM
TaÀmy
z “czarnej skrzynki”
Zgodnie z przewidywaniami po
dwóch i póû miesiâcu od “katastrofy”
ujawniono zapis jednej z tzw. czarnych
skrzynek prezydenckiego Tu-145M.
OczywiÀcie, zapisy ujawnione po ta-
kim czasie nie majâ wiÅkszej wartoÀci.
Ciekawe - co Rosjanie tak dûugo z ty-
mi zapisami robili? OczywiÀcie, w Òa-
den sposób nie ujawnili “what took
them so long” (co zajÅûo im tak duÒo
czasu) - jak mawiajâ Jankesi. Zapewne
“strona polska” musiaûa dostarczyå
“braciom zza Buga” próbki gûosów
zaûogi, by odpowiedni “zsyntezowaå
wypowiedzi”, które nigdy nie miaûy
miejsca. Potem naleÒy wpleÀå je w ory-
ginalne fragmenty taÀmy… I tak po-
wstaje swoisty misse-mage - i nie do u-
nikniÅcia niezgodnoÀci i sprzecznoÀci.
“No to katastrofa, bÅdzie makabra”
mówi jeden z czûonków zaûogi o pogo-
dzie nad lotniskiem. Rzecz w tym, Òe
prawdziwy pilot nigdy tak nie mówi.
Choåby dlatego, Òe wie, iÒ prezydencki
Tupolew ma system radiolokacyjnej
mapy - I pilot oglâda na ekranie teren
nad którym leci i teren przed nim. Ten
Tupolew mógû bezpiecznie lâdowaå
nawet przy widocznoÀci 0/0 - co w jÅ-
zyku lotniczym znaczy: zero wido-
cznoÀci i zerowy puûap chmur (czyli
chmury dotykajâ gruntu). I tak nawet
raz byûo.
Dokûadnie ten sam samolot wiózû
pewnego razu naczelnego wodza U-
kûadu Warszawskiego, sowieckiego
marszaûka Dimitra Ustinowa i wylâdo-
waû perfekcyjnie na maûym lotnisku
wojskowym na Pomorzu przy warun-
kach dokûadnie wûaÀnie 0/0. WiÅc Òa-
den pilot wojskowy, wiedzâc jakie ma
wyposaÒenie w kokpicie, nie mógû ro-
biå problemu z powodu widocznoÀci
200 metrów, ani wieÒa kontrolna nie
mogûa odradzaå lâdowania, równie do-
brze wiedzâc, Òe to przecieÒ nie zwyk-
ûy liniowiec pasaÒerski, tylko “prezy-
dencka maszyna”. Bo wszak kontroler
wieÒy lotniczej to teÒ nie amator, tylko
wysokiej klasy fachowiec. I jak jest
wyposaÒony samolot, który wozi gûo-
wÅ paºstwa, w dodatku samolot, który
juÒ wiele razy na tym lotnisku lâdowaû
- po prostu wie. Ale wypowiedzi “ka-
tastrofa, bÅdzie masakra” sâ dobre
medialnie dla gawiedzi - i do zwalania
winy na pogodÅ i polskich pilotów…
Ale nawet mimo takich - ewidentnie
faûszywych wypowiedzi - musiaûy po-
zostaå element autentycznej taÀmy. I
np. Kontroler z wieÒy lotniczej mówi:
“Horyzont” (co znaczy macie wyso-
koÀå lotu zero) w tej samej chwili, kie-
dy drugi pilot odczytuje pomiar wyso-
koÀci: “30” (czyli 30 metrów). Jak to
juÒ wspomniaûem, system MECON
faûszuje dane satelity nawigacyjnego
sterujâcego pilotem automatycznym
do 30 metrów. Poza tym ÀciÅcie
skrzydûem maûego drzewka przy prÅd-
koÀci ciÅÒkiej maszyny 230 km/godz
nie spowoduje ani zmiany linii lotu, ani
“poûoÒenia samolotu na skrzydûo” -
czyli silnego przechyûu na lewe
skrzydûo - jak pokazujâ wszystkie u-
beckie telewizornie na animowanych
filmikach z ostatnich sekund lotu. Ina-
czej, jeÒeli stery sâ zablokowanwe, al-
bo ktoÀ z zewnâtrz przejâû kierowenie
samolotem. Jak juÒ 11 kwietnia wypo-
wiedziaû siÅ najwybitniejszy polski
specjalista od katastrof lotniczych, u-
rzâdzenie, które zablokuje stery (i sa-
molot bÅdzie caûy czas opadaû w dóû
nie reagujâc na próby poderwania go
do gory) w Tu-154M moÒna zamonto-
waå tylko w ten sposób, Òe uruchomi
siÅ ono dokûadnie w momencie otwar-
cia klap lub wysuniÅcia podwozia… O-
czywiÀcie wypowiedzi pilotów, Òe u-
tracili sterowanie maszynâ i ma miej-
sce zamach - trzeba na oryginalnej taÀ-
mie zamazaå, by byûy nieczytelne!
Innych sprzecznoÀci i niejasnoÀci
na tych taÀmach co niemiara. Czemu
niby gûówny pilot w ogóle siÅ nie odzy-
wa w ostatnich minutach lotu? Czemu
jeÀli pada komenda dugiego pilota:
“odchodzimy” (czyli wzbijamy siÅ w
powietrze) - samolot nie tylko, Òe nie
podrywa siÅ do góry - ale teÒ nikt w
kokpicie tego faktu nie komentuje?
I tak powstaûo te coÀ (z rosyjskim
stemplami, Òe autentyczne): coÀ dodali,
coÀ zamazali, trochÅ autentycznego
musieli zostawiå… A ubeckie telewi-
zornie robiâ z polski pilotów, którzy
woÒâ prezydenta i premiera, idiotów,
którzy nie latali na symulatorach… Cie-
kawe, czy ktoÀ w takie brednie wierzy?
Bo wszak symulatory to juÒ w szkole
lotniczej niezbÅdny element szkolenia.
Z tym, Òe od momentu spreparo-
wania i dostarczenia tych taÀm z czar-
nej skrzynki z kabiny pilotów - paº-
stwo rosyjskie oficjalnie staûo siÅ
wspóûuczestnikiem zamachu. Wspóûu-
czestnikiem, wspóûpracownikiem za-
machowców, stronâ wspóûodpowie-
dzialnâ… Ciekawe, jak spreparujâ taÀ-
my z “czarnej skrzynki” z nagraniami
z kabiny pasaÒerów? Bo wszak pier-
wszy wybuch (jeden z dwóch skûado-
wych wybuchu bomby izowolumetry-
cznej) - ten który powoduje rozprÅÒajâ-
cy siÅ gaz uwalniajâcy siÅ ze zbiornika,
gdzie byû w postaci cieczy pod ciÀnie-
niem setek atmosfer - musi byå na ta-
kiej taÀmie sûychaå. Osoby najbliÒsze
lokalizacji bomby bÅdâ teÒ ranne - po-
winniÀmy sûyszeå wybuch, Àwist, gûosy
bólu i przeraÒenia, a potem drugi wiel-
ki wybuch - zanim zapadnie cisza…
NaprawdÅ ciekawe - co zajmuje Rosja-
nom tyle czasu? CzyÒby te skrzynki
musieli wyprodukowaå od nowa i na-
nosiå na nie zarówno element ze skrzy-
nek prawdziwych, jak i spreparowane?
O skanadalicznej “wspóûpracy” stro-
ny “polskiej” nie wspominajâc.
Wszak jedna z trzech skrzynek byûa
produkcji polskiej i chroniona polskim
patentem. Jej Rosjanie nie potrafili od-
czytaå, wiÅc usûuÒny i gorliwy pomoc-
nik w zacieraniu Àladów zbrodni - Do-
nald Tusk - zamiast “otworzyå” rze-
czonâ skrzynkÅ w Polsce, natychmiast
przesûaû do Moskwy niezbÅdne progra-
my komputerowe...
NajwaÒniejsze pytania
Tak dochodzimy do pytania: kto to
zrobiû, dlaczego, i co z tego dla nas wy-
nika? - Odpowiedzi na te pytania pozo-
stajâ kluczowymi sprawami dla naszej
przyszûoÀci. Bowiem po zamordowa-
niu Prezydenta Polski sytuacja naszego
kraju bardzo siÅ zmieniûa. I co wiÅcej -
jak najbardziej to nas wszystkich doty-
czy. I poniÒej na te pytania odpowiemy.
Nie postaramy siÅ odpowiedzieå, tylko
odpowiemy. BÅdÅ bowiem staraû siÅ
wypowiadaå jak byûy wojskowy. Do-
bitnie i konkretnie, i twardo trzymajâc
siÅ faktów i pozbawionej emocji logiki.
Poszukujâc najlepszych dróg postÅpo-
wania dla nas. Oceºcie to Paºstwo
Czytelnicy sami.
Ale jeszcze jedna maûa dygresja.
Niewâtpliwym dowodem na faûszer-
stwo przedstawionych zapisów z
“czarnej skrzynki” z kabiny pilotów
jest i czas katastrofy. Lotnikso wojsko-
we Smoleºsk-Siewiernyj (Smoleºsk-
Póûnoc) ma bowiem postaå pasa starto-
wego dûugoÀci 2600 m dokûadnie w li-
nii wschód-zachód. Samolot prezyden-
ta Polski podchodziû do lâdowania do-
kûadnie od wschodu, lecâc na zachód.
Na wschód od lotniska sâ tereny space-
rowe (bagienny lasek), do którego od
poûudnia przylega osiedle mieszkanio-
we. Zaopatruje je w prâd linia elektry-
czna biegnâca w linii póûnoc-poûudnie.
Nasz Tu-154M tuÒ przed “katastrofâ”
Àciâû liniÅ energetycznâ zaopatrujâcâ te
osiedle. Prâd zgasû w mieszkaniach o-
siedla dokûadnie o godzinie
10:39:50sek. Od miejsca “katastrofy”
do uszkodzonej linii jest dystans, który
nawet lecâc z prÅdkoÀciâ 200 km/h -
wymagaû czasu lotu najwyÒej 4 sekun-
dy. Stâd czas “katastrofy” to
10:39:54sek. - dokûadnie taki wyliczyli
niezaleÒni eksperci. A na taÀmach z
Moskwy rozmowy w kokpicie trwajâ
jeszcze dwie minuty dûuÒej! Swojâ
drogâ - nie dziwota, jeÒeli do orginal-
nych rozmów “trochÅ” siÅ dodaûo!
(Czas zostaû podany wg czasu lokalne-
go, wg czasu Àrodkowo-europejskiego
obowiâzujâcego w Polsce byûa odpo-
wiednio 8:39:54sek - jako czas “kata-
strofy”.) OczywiÀcie drugim niezaleÒ-
nym dowodem prawdziwego czasu ka-
tastrofy pozostaje seria zdjÅå satelity a-
merykaºskiego obserwujâcego ten re-
gion. A na zdjÅciach jest nie tylko do-
kûadny czas, ale i “a view to the kill”
- fotografia zabójstwa, czyli wspo-
mnianego wybuchu bomby izowolu-
metrycznej rozrywajâcej kadûub samo-
lotu na strzÅpy… Nie naleÒy bowiem
zapominaå, Òe rejon od Smoleºska do
Moskwy jest regionem monitorowa-
nym satelitarnie na mocy podpisanych
porozumieº rozbrojeniowych Wa-
szyngton-Moskwa. Zresztâ - jednym z
wielu takich regionów w obecnej Ro-
sji.
Dziwne zamachy
przypisywane Putinowi
Mój BoÒe - Rosjanie to mnie za-
wiedli. MuszÅ Paºstwu Czytelnikom
powiedzieå, Òe gdybym tzw. zamachy
przypisywane Putinowi miaû oceniaå
jako analityk polityczny i wojskowy -
byûbym bardzo sceptyczny. Kto zabija,
jawnie i w biaûy dzieº strzaûami z pi-
stoletu znanâ miÅdzynarodowo dzien-
nikarkÅ Politkowskâ - i to w dniu uro-
dzin (czy imienin) Putina? AleÒ trzeba
byå niespeûna rozumu! Albo kto truje
w Londynie LitwinienkÅ, byûego ofice-
ra FSB (rosyjskiej Federalnej SûuÒby
Bezpieczeºstwa), znanego krytyka Pu-
tina, radioaktywnym pierwiastkiem
(dokûadnie Polonem), w dodatku nie-
zwykle rzadkim i wykorzystywanym
wojskowo? Nadto ûatwym do wykry-
cia nawet po setce lat? Kto tak nieudol-
nie truje kandydata na prezydenta U-
krainy - dokûadnie tak, by byûo to ûatwe
do wykrycia, i by ten nie zginâû? Tylko
sprawca, który wûaÀnie chce, aby pode-
jrzenia padûy na prezydenta Rosji, na
rzâd Rosji! AleÒ zamachów tak siÅ nie
robi! IleÒ jest lepszych sposobów… Ot,
wypadek samochodowy, wybuch gazu
w mieszkaniu - i sto innych, dyskret-
nych i trudnych do wykrycia! Raczej
broniûbym tezy, Òe Putin moÒe mieå u
siebie groÎnâ opozycjÅ, przede wszy-
stkim z krÅgów dawnego GRU, która
byå moÒe nawet wykonujâc jego roz-
kazy, stara siÅ przy okazji pod nim
“ryå”, jak tylko moÒe… Car Rosji
moÒe siÅ oczywiÀcie nie przyznaå do
wûasnej “sûaboÀci”, moÒe nawet zro-
biå zamachowca z Londynu deputowa-
nym, ale to nie zmienia faktu, Òe po-
czâtkowo mógû nie mieå z róÒnymi
wydarzeniami nic wspólnego. Osobnâ
sprawâ jest fakt, Òe wûadca Rosji moÒe
byå czÅÀciowo zakûadnikiem dawnego
GRU, które czÅsto robi sobie, co chce,
nikogo o zdanie nie pytajâc. Jako jedna
z siû, które wyniosûy Piutina do wûa-
dzy... KaÒdy kraj despotyczny jest bo-
wiem zawsze zagdkâ odnoÀnie wido-
cznych i ukrytych mechanizmów wûa-
dzy.
Hipoteza, Òe Putin zwaryjowaû, ma
skûonnoÀci do jakiegoÀ ekshibicjonisty-
cznego sadyzmu, oraz otoczyû siÅ mier-
notami i kompletnymi idiotami - jest
mimo wszystko mocno fantazyjna i
stoi w doÀå mocnej sprzecznoÀci z
dziaûaniami Putina jako gûowy paº-
stwa. Hipoteza taka pojawiûa siÅ w in-
ternecie, moÒna jâ dziÀ nazwaå “hipo-
tezâ Gordionowa”.Wedûug autora in-
ternetowych komentarzy uÒywajâcego
takiego pseudonimu, nowa “zbrodnia
katyºska” nosi jakby “podpis Puti-
na” - niemal jawne epatowanie siÅ
przed caûym Àwiatem w rodzaju - pa-
trzcie, ja to zrobiûem, i co mi kto zrobi?
Rzecz w tym, Òe jest to niestety hipote-
za moÒliwa, jest moÒliwe, Òe tak rze-
czywiÀcie jest. A wtedy, sûowo
“brrr...” - jest dobrym komentarzem
do tego, jak mogâ siÅ rozwijaå dalsze
wydarzenia w Polsce... Pewno bÅdzie-
my mieli seriÅ politycznych mordów?
Ale zauwaÒmy teÒ sprzecznoÀå takich
dziaûaº z wczeÀniej ujawnianymi ce-
chami osobowoÀci wûadcy Kremla. W
jego dziaûaniach byûo bowiem widaå
wiele rozsâdku i autentycznej troski o
kraj. DuÒo przykûadów moÒnaby poda-
waå: dyscyplina budÒetowa, Chodor-
kowski, Bieriezowski, polityka wobec
Iranu, twarde targi z USA dosûownie o
wszystko i z powodu byle pretekstu,
etc., etc… Dlatego Putin i jego ekipa ni-
gdy nie byli zbyt ciepûo widziani w
Waszyngtonie. I to naprawdÅ nie tylko
z powodu embargo na import kurczaka
z USA. Swojâ drogâ, sûawne zdanie
Putina: “Amerykaºskie kurczaki za-
wierajâ takie iloÀci syntetycznych ste-
rydów, Òe z punktu widzenia rosyjskie-
Rafaû Klimuszko
Szcz¹tki prezydenckiego samolotu.
Fot.: RZ
Niniejszy artykuû zostaû zamieszczony w ub. miesiâcu przez autora w Polsko-Polonijnej Gazecie In-
ternetowej “Kworum”. Prezentowana poniÒej wersja jest nieco poszerzonâ wersjâ “interneto-
wâ”, dodany zostaû m.in. fragment o domniemanych aktualnych zadaniach agentury w Chicago
w zwiâzku z “katastrofâ” pod Smoleºskiem.
KURIER CHICAGO
KURIER
2-8 lipca 2010 r.
22
MOIM ZDANIEM - MOIM ZDANIEM - MOIM ZDANIEM - MOIM ZDANIEM - MOIM ZDANIEM - MOIM ZDANIEM
go prawa sanitarnego nie nadajâ siÅ na-
wet na pokarm dla psów” - to nie tyl-
ko stwierdzenie faktu (Rosja jest akurat
wymagajâca jeÀli chodzi o importowa-
ne miÅso) - ale i jakby Òartobliwa wizy-
tówka osobowoÀci tego polityka. A
moÒe nie ma w tym elementu “ zdro-
wej troski” o wûasny kraj? Musimy
jednak skonstatowaå fakt, Òe od mo-
mentu przedstawienia faûszywych taÀm
z czarnej skrzynki rzâd Rosji i Putin
biorâ w nowej zbrodni katyºskiej co
najmniej aktywny wspóûudziaû. Cho-
ciaÒ obiektywnie to wûaÀnie Putin na
tym zamachu po Polsce traci najwiÅcej.
O tym bowiem, Òe to byû zamach - ca-
ûy Àwiat dobrze wie, i to juÒ od dûuÒsze-
go czasu. To Putinowi grozi miÅdzyna-
rodowy ostracyzm jako nieobliczalne-
mu, bestialskiemu mordercy. A wspo-
mnijmy, Òe wÀród osób zamordowa-
nych wraz z polskim prezydentem byû
i prawosûawny arcybiskup, byûy osoby
powszechnie znane miÅdzynarodowo -
jak Anna Walentynowicz…
Bestialstwo tego mordu teÒ mówi
samo za siebie. I tak to oceniajâ nie tyl-
ko kraje NATO, mam na myÀli polity-
ków, ale i tzw. szeroka opinia publi-
czna. O czym moÒna siÅ przekonaå na
dowolnym formu internetowym - i dy-
Òurni nasûani “Àciemniacze” swoimi
wpisami tego powszechnego przeko-
nania wcale nie zmieniajâ. Tak, Putin
obiektywnie bardzo straciû. I Rosja i jej
wizerunek równieÒ. BÅdziemy zape-
wne obserwowaå podobne zjawisko
jak w Polsce - kolejne rodem z debil-
landu medialne szachrajstwa PO (tejÒe
partii polityków i propagandzistów) w
rodzaju bredni jak to 50 osób naraz wy-
ciâgnÅûo komórki i zaczÅûo dzwoniå,
albo jak to nie miaû doÀwiadczenia pilot
prezydenta kraju - co tylko pogûÅbiaûo
powszechne w Polsce przekonanie o u-
dziale PO w spisku, jak i przekonanie o
nieuczciwoÀci komentarzy ubeckich
telewizorni - podobnie bÅdzie teraz z
Rosjâ. KaÒde nastÅpne faûszerstwo i
brednia bÅdzie tylko pogûÅbiaûo miÅ-
dzynarodowe przekonanie o rosyjskiej
odpowiedzialnoÀci i winie… A rzecz w
tym, Òe mogûo to byå nieco bardziej
skomplikowane.
A swojâ drogâ, jak dobrze, Òe Òy-
wioûowy rozwój internetu ciâgle wy-
przedza moÒliwoÀci kontroli tegoÒ in-
ternetu. Tego sprawcy zamachu nie
przewidzieli - Òe za poÀrednictwem in-
ternetu wypowie siÅ tylu ekspertów (i
to np. z Niemiec, USA, Rosji, Polski,
etc.), Òe pojawiâ siÅ filmiki z odgûosa-
mi strzaûów na miejscu katastrofy, Òe
za poÀrednictwem internetu zajdzie gi-
gantyczna niezaleÒna od autorów za-
machu wymiana informacji. Która w
dodatku doÀå ûatwo pomoÒe ustaliå
niezbitâ prawdÅ!
Hipotezy alternatywne
Kto to zrobiû? Co wiemy na pe-
wno? A co jest hipotezâ? Jedno nie u-
lega wâtpliwoÀci: bombÅ izowolume-
trycznâ (najparwdopodobniej wyglâ-
dem zewnÅtrznym udajâcâ jednâ z nie-
wielkich gaÀnic przeciwpoÒarowych)
umieszczono w prezydenckim Tu-
154M w Warszawie. Mechanizm blo-
kujâcy stery i uniemoÒliwiajâcy wzbi-
cie siÅ w powietrze (uruchamiajâcy siÅ
w momencie otwarcia klap lub wysu-
niÅcia podwozia) - jeÒeli taki zamonto-
wano - to teÒ tylko bezpoÀrednio przed
lotem, w Warszawie. Szybkie wûama-
nia do pomieszczeº, mieszkaº, kom-
puterów i sejfów kluczowych mini-
strów odpowiedzialnych w Kancelarii
Prezydenta RP za sprawy bezpieczeº-
stwa paºstwa (zanim jeszcze byûo wia-
domo, Òe ci ostatni nie Òyjâ), ogûosze-
nie siÅ przez Komorowskiego gûowâ
paºstwa przed oficjalnym potwierdze-
niem, Òe Lech Kaczyºski nie Òyje -
sprawny i w oczywisty sposób uprze-
dnio przygotowany charakter tej akcji -
wskazujâ jednoznacznie na gûównâ si-
ûe wykonawczâ zamachu - jakâ mogûa
byå tylko “polska razwiedka”, czyli
osûawiona Informacja Wojskowa i bÅ-
dâca jej emanacjâ partia polityczna:
PO. Nadto fakty wskazujâ na wspóûu-
dziaû jakichÀ siû w Rosji, od momentu
faûszerstwa czarnych skrzynek wspóûu-
dziaû i wspóûodpowiedzialnoÀå rzâdu
Rosji. Jest to tym bardziej dziwne - bo
zachowania strony rosyjskiej od po-
czâtku byûy jakby wzajemnie sprze-
czne. Rosjanie uczestniczyli w “ob-
róbce propagandowej” (zûa pogoda,
wina pilota, pilot nie znaû rosyjskiego, i
tym podobne brednie), a zarazem jak-
by starali siÅ zachowaå pewien dystans,
czy byli nieco wstrzâÀniÅci. Dobitnie
potwierdzaå na caûy Àwiat winy Stalina
za pierwszy Katyº wcale nie musieli.
To nawet powoduje dla nich nieco nie-
zrÅcznâ sytuacjÅ, jeÀli chodzi o sprawy
odszkodowawacze. A jak dotychczas
za “pierwszy Katyº” w jakikolwiek
sposób zadoÀåuczyniå nigdy nie mieli
zamiaru... Odnotujmy teÒ, Òe prezydent
Rosji na pogrzeb prezydenta Kaczyº-
skiego przyleciaû do Krakowa demo-
nstracyjnie najwiÅkszym ze swoich od-
rzutowców, jawnie robiâc sobie kpiny
z zachodnich polityków i chmury is-
landzkiego pyûu… W dodatku wspo-
mniana “obróbka propagandowa” do
zamachu na poczâtku byûa w rosyj-
skich mediach tak idiotyczna, Òe to teÒ
zastanawiaûo. Bo jak inaczej traktowaå
twierdzenie, Òe winny byû polski pilot,
bo nie znaû jÅzyka rosyjskiego? Prze-
cieÒ kaÒdy wie, Òe jÅzykiem nawigacji
lotniczej jest angielski i kaÒdy kontro-
ler lotów czy pilot musi ten jÅzyk
znaå... A w dodatku major Protasiuk a-
kurat rosyjski Àwietnie znaû! Ale to
wcale nie wyklucza hipotezy, Òe Rosja
mogûa od poczâtku wiedzieå o zama-
chu, albo nawet sprawowaå tzw.
sprawstwo kierownicze…
Komu narazili siÅ
bracia Kaczyºscy?
Tu zadajmy sobie pytanie: Czy
Rosja mogûa sama przeprowadziå taki
zamach (z “polskimi” mÅtami z osûa-
wionej IW jako gûównymi wykonaw-
cami) bez jakiegoÀ miÅdzynarodowego
przyzwolenia? Teoretycznie tak. Ale
znowu jest to maûo prawdopodobne.
Bardzo, bardzo maûo prawdopodobne.
Rosja jest obecnie krajem mocno za-
leÒnym gospodarczo i finansowo od
tzw. “Zachodu”. Najmniejsze objawy
niechÅci do rosyjskiego gazu, opcja w
Europie zachodniej stopniowego prze-
stawiania siÅ na innych dostawców - to
byûoby dla rosyjskiej ekonomii i finan-
sów prawdziwe zabójstwo. A wszak
Polska jest czûonkiem NATO. A co z
moÒliwâ reakcjâ USA? Czy moÒe Ro-
sja wiedziaûa, Òe Òadnej reakcji USA (a
co za tym idzie NATO) nie bÅdzie?
Dobre pytania.
Musimy pamiÅtaå, Òe bracia Ka-
czyºscy wcale takimi za bardzo pro-
polskimi politykami nie byli. Ulegli
naciskom i zniszczyli wûasnâ koalicjÅ,
wûasny rzâd i sejm. CóÒ - gûosowanie
za poprawkâ Giertycha w sprawie
wzmocnienia prawnej ochrony Òycia w
Konstytucji RP (którâ poparûo o 10 o-
sób wiÅcej niÒ wynosi jedna trzecia
posûów) pokazaûo, Òe w poprzednim
sejmie wiÅkszoÀci dwóch trzecich gûo-
sów za traktatem lizboºskim by nie by-
ûo. Polonia pamiÅta Lecha Kaczyºskie-
go torpedowanie lustracji i umizgi do
polonijnej agentury. I tego czûowieka,
chwiejnego i niekonsekwentnego - be-
stialsko zamordowali! CóÒ, nie trzeba
byûo najgorszym post-stalinowskim
kanaliom oddawaå wûadzy, bo tak ka-
zaûa europejska masoneria… Fakt, byû
to teÒ pierwszy prezydent po 1989 ro-
ku, który przynajmniej próbowaû pode-
jmowaå jakieÀ pro-polskie kroki. Jest
teÒ faktem, Òe jedyna sprawa, w której
Lech Kaczyºski do koºca byû konsek-
wentny (przynajmniej nic nie wiado-
mo, by zmieniû zdanie) - to stanowczy
opór przeciwko “The Holocaust Indu-
stry”. I odmowa wypûacenia pewne-
mu kongresowi z USA 65 mld USD za
rzekome mienie pozostawione w Pol-
sce… Za mienie obywateli USA przejÅ-
te w Polsce po II wojnie Àwiatowej,
nasz kraj zapûaciû juÒ zresztâ giganty-
czne odszkodowanie w latach 60-tych
XX wieku. I miaû racjÅ Lech Kaczyº-
ski - zgodnie z prawem miÅdzynarodo-
wym sprawa ta jest zaûatwiona raz na
zawsze. Wspomniany kongres, w USA
bardzo wpûywowy, co to chciaû te 65
miliardów, bardzo Lecha Kaczyºskie-
go, zdaje siÅ nie lubiû… Ale hipoteza o
“globalistycznym ukaraniu” (np. za
chwiejnoÀå - w celu ewentualnego po-
straszenia innych przywódców polity-
cznych, bo przecieÒ politykiem uleg-
ûym komu trzeba - np. salonowi w
Warszawce - Lech Kaczyºski byû nie-
wâtpliwie) - wydaje siÅ mi mimo wszy-
stko zbyt fantazyjna. Nie strzela siÅ z
bomby atomomowej do polnego koni-
ka! Tak dodchodzimy do najwaÒniej-
szego pytania:
Czy zamach na polskiego prezy-
denta byû elementem szerszej miÅdzy-
narodowej aktualnej gry politycznej?
OtóÒ mógû byå. Wypowiedzi sena-
tor Carla Levi’ego w Waszyngtonie,
Òe trzeba znowu oddaå Rosji PolskÅ w
zamian za wspóûpracÅ odnoÀnie Iranu i
w Afganistanie, gûoÀne od ponad roku,
mogâ byå oczywiÀcie indywidualnym
idiotyzmem politycznego waryjata -
ale mogâ teÒ byå “balonem sondaÒo-
wym” wypuszczanym przez ekipÅ
Obamy wobec Rosji i Putina. A wspo-
mniany senator jest teÒ w bardzo ciep-
ûych stosunkach z paniâ Clinton… I o-
statnio bardzo awansowaû jako szef
waÒnej senackiej komisji! OczywiÀcie
takâ politykÅ: oddawaå Rosji dosûo-
wnie za nic najbogatszy kraj Àwiata i
nadto decydujâcy o panowaniu w Eu-
ropie - mogâ robiå tylko polityczni dur-
nie do entej potÅgi. Ale taka niepraw-
dopodobna gûupota - w dziejach polity-
ki amerykaºskiej - albo to pierwszy
raz? A Franklin Delano Roosvelt co
wyrabiaû? I czy przypadkiem za no-
wym Katyniem nie kryje siÅ nowa Jaû-
ta? A rzâd USA pozwoliû bestialsko za-
mordowaå zawsze lojalnego i szczere-
go sojusznika USA, prezydenta Ka-
czyºskiego? Godzâcego siÅ na nawet
najbardziej niekorzystne umowy z A-
merykâ?
Niestety moÒe to byå prawdâ. Z
tym, Òe nowa Jaûta - o ile zostaûa uzgo-
dniona - nie jest jawna. A w polityce,
tak jak w Òyciu, zawsze naleÒy uwzglÅ-
dniå najgorszâ ewentualnoÀå. To trochÅ
jak w medycynie z trudnym do rozpoz-
nania, ale niesûychanie i Àmiertelnie
groÎnâ chorobâ o nazwie: zapalenie o-
trzewnej. Obowiâzuje zasada: jeÒeli
podejrzewamy, Òe ono siÅ rozwija, to
znaczy, Òe ono juÒ dawno jest faktem!
Tyle, Òe Àwiat w roku 2010 jest zupeû-
nie inny niÒ Àwiat w roku 1945. No i
my Polacy teÒ jesteÀmy, i potencjalnie
teÒ od naszych postaw zaleÒy nieco
wiÅcej niÒ w 1945 roku. I jeÒeli zûote
myÀli senatora Levi’ego ulegûy reali-
zacji, to trochÅ mi to przypomina au-
tentycznâ historiÅ, jak pewien war-
szawski restaurator sprzedaû w 1927
roku mocno podpitemu turyÀcie z U-
SA… kolumnÅ króla Zygmunta w War-
szawie! Potem rzeczony turysta cho-
dziû na policjÅ z restauracyjnâ serwetkâ
ze spisanâ “umowâ” kupna-sprzeda-
Òy z kompletnie nieczytelnym podpi-
sem, rzekomo wûaÀciciela restauracji.
Ten ostatni, jak siÅ okazaûo, w ogóle
nie przebywaû w Warszawie (byû na
wczasach w Zakopanem). Aha, kolum-
na poszûa za $ 1000… Ciekawe, kto
wziâû tego tysiaka? Student-kelner?
JeÀli tak - Amerykanin musiaû byå nie-
Île pijany, a student dobry aktor i w do-
datku dobrze znajâcy angielski!
Na marginesie, jeÒeli wkrótce
przekonamy siÅ, Òe Rosja wycofuje siÅ
w radzie Bezpieczeºstwa ONZ z blo-
kowania nowych sankcji przeciwko I-
ranowi - cóÒ, lepiej przyjrzyjmy siÅ
spokojnie faktowi, Òe Ameryka znowu
nas “sprzedaûa”... A teraz nie chodzi
o kolumnÅ Zygmunta, tylko o najbo-
gatszy kraj Àwiata. I jeÒeli ktoÀ zapyta,
zwyczajem “polactwa” (czyli zdege-
nerowanych Polaków i Polek - jak ich
nazwaû Rafaû Ziemkiewicz) - a co mnie
to obchodzi? - Odpowiem: wûaÀnie tak
jak byûo z polskâ siarkâ. Najbogatsze
zûoÒa na Àwiecie. Odkrycie: rok 1958.
Zakoºczenie eksploatacji - rok 1988.
W czasie 30 lat wyeksploatowano je do
cna. Co z tego miaû przeciÅtny Polak?
Ano dokûadnie - NIC. (Sumaryczny
zysk netto z tych zûóÒ przekroczyû 60
mld USD, a miliard dolarów w latach
60-tych i 70-tych - to pewno jak 20 czy
10 obecnie. CóÒ - sowieckie zbrojenia
w kosmosie - i nie tylko - kosztowa-
ûy…) DziÀ wiadomo, Òe fenomen geo-
termalny w Polsce ma wartoÀå, w prze-
liczeniu na tony paliwa umownego -
najmniej 130 razy wiÅkszâ niÒ caûy gaz
i ropa pod dnem Morza Póûnocnego.
W dodatku elektrownia geotermalna
jest elektrowniâ idealnâ - nie wymaga
dowoÒenia Òadnych surowców energe-
tycznych. A parÅ wodnâ moÒna z po-
wrotem odprowadzaå do rozgrzanych
skaû i produkowaå taniutkâ energiÅ e-
lektrycznâ w obiegu zamkniÅtym tejÒe
pary praktycznie bez koºca… Polska
moÒe produkowaå po prostu nieograni-
czone iloÀci taniej energii elektrycznej
i praktycznie darmowej energii ciep-
lnej!
Nic dziwnego, Òe Niemcy u siebie
rozpaczliwie poszukujâ Îródeû geoter-
malnych, a Polsce usiûujâ “wciskaå”
drogâ i nieefektywnâ energetykÅ wia-
trowâ. Twór geologiczny caûy jak gâb-
ka nasycony gazem i ropâ ciâgnâcy siÅ
od Zatoki Perskiej do Morza Póûnocne-
go, teÒ osiâga kumulacjÅ wûaÀnie w
Polsce. Wiadomo juÒ, Òe gazu ziemne-
go mamy tyle, Òe zapotrzebowanie
wûasnego kraju moÒemy pokryå na co
najmniej 1000 lat, a zapotrzebowanie
caûej Europy pokrywane importem na
co najmniej lat 130… A nie przebadano
jeszcze nawet poûowy zûóÒ… A pod
tym gazem jest i ropa i jest jej moc. I co
z tego, Òe jest ta ropa doÀå gûÅboko, 6
do 7 km? Ropa z Tatarstanu pûynâca do
Pûocka rurociâgiem “Przyjaκ” teÒ
jest wydobywana z gûÅbokoÀci 7 km, i
jest do tego paskudnie zasiarczona.
I oczywiÀcie, jeÒeli Polska zacznie
eksploatowaå swoje bogactwa energe-
tyczne - rosyjski gaz nie bÅdzie Euro-
pie do niczego potrzebny. Polska to
niezaleÒnoÀå energetyczna Europy. A
jeÒeli USA tego nie rozumiejâ? A to
proszÅ bardzo - musimy dogadaå siÅ z
Rosjâ!
Miejsce katastrofy kilka dni po tragedii.
Fot.: RZ
KURIER CHICAGO
KURIER
2-8 lipca 2010 r.
23
MOIM ZDANIEM - MOIM ZDANIEM - MOIM ZDANIEM - MOIM ZDANIEM - MOIM ZDANIEM - MOIM ZDANIEM
Pytania o politykÅ Polskâ
po “nowej Jaûcie”
Jak mawiaû marszaûek Piûsudski -
polityka Polska to dwie sprawy: Nie-
mcy i Rosja. Wszystko inne nie ma
znaczenia, chyba, Òe wpûywa na polity-
kÅ Rosji lub Niemiec. Obecnie cztery
sprawy sâ kluczowe. Po pierwsze: Ro-
sja musi eksportowaå swój gaz. Nic in-
nego porównywalnego “na eksport”
nie ma. Musi zarabiaå “dewizy” -
choåby dlatego, Òe czeka jâ wielka mo-
dernizacja armii. SprzÅt tej ostatniej a-
kurat mocno siÅ postarzaû. Nie mówiâc
o braku innych Îródeû dochodów na
modernizacjÅ kraju… Po drugie: Nie-
mcy - dâÒâ do przywrócenia granicy z
1937 roku. Ale caûy Dolny Ãlâsk, caûa
Ziemia Lubuska, caûa Puszcza Notecka
i caûe Pomorze Szczeciºskie - to wiel-
kie zbiorniki gazu i ropy. JeÒeli Nie-
mcy uzyskajâ te tereny, to nie tylko sta-
nâ siÅ samowystarczalne energety-
cznie, ale i stanâ siÅ znaczâcym ekspor-
terem. Po trzecie: wûaÀnie dlatego Ro-
sja nie moÒe dopuÀciå do podziaûu Pol-
ski i musi jâ “zachowaå” w caûoÀci.
Po czwarte: jeÀli Polska nie bÅdzie sta-
waå Rosji przysûowiowym okoniem, w
zamian za “nieprzeszkadzanie w Eu-
ropie” - moÒe otrzymaå kawaûek tego
europejskiego energetycznego tortu.
Ale to zaleÒy od jednego - od tego ja-
kich polityków teraz wylansujemy.
JeÀli Rosja bÅdzie miaûa moÒliwoÀå nic
Polsce nie daå - to nic nie da. Nasz zûo-
Òa gazu i ropy bÅdzie wydobywaû Gaz-
prom, a my bÅdziemy z tego mieli tyle,
co z siarki.
Bo jak pisaûa Agata Christie -
zbrodnia jest gûupia, morderca jest py-
szaûkowaty i gûupi, bo myÀli, Òe prze-
chytrzy caûy Àwiat. Nasi zbrodniarze z
razwiedki odegrali gûównâ rolÅ w za-
bójstwie prezydenta, który szansÅ na
reelekcjÅ miaû obiektywnie niewielkâ.
Ale jednoczeÀnie stali siÅ kompletnymi
zakûadnikami Rosji. Bo Rosjanie,
choåby z sekcji zwûok czy analizy
spektrofotometrycznej szczâtków sa-
molotu dowody na zamach i wybuch
bomby izowolumetrycznej niewâtpli-
wie dokûadnie zebrali I udokumento-
wali. I mogâ ich zniszczyå w kaÒdej
chwili. Tak to jest, gdy obcemu paº-
stwu zleca siÅ Àledztwo…
Tym sposobem kompletnie i bez
Òadnej moÒliwoÀci manewru uzaleÒnili
siÅ, w dodatku nijako “beztermino-
wo”! Zbrodniarz, jeÀli ma jeszcze
choå trochÅ rozsâdku, zabija sam - a nie
jednoczeÀnie krÅci sam sobie sznur na
szyjÅ. I daje do trzymania ten sznur sâ-
siadowi, który w dodatku jak siÅ da, to
lubi okraÀå cudzy dom. Lech i Jaro-
sûaw Kaczyºscy byli chwiejni, nierzad-
ko szujowaci (jak wobec Leppera czy
Giertycha) - ale targowaå siÅ potrafili.
Ustâpili w sprawie traktatu z Lizbony,
ale wytargowali 46 mld Euro na pro-
jekty finansowane przez UE - czyli w
lwiej czÅÀci przez Niemcy. I Tusk z
tych projektów siÅ wycofaû, w tym z
tak potrzebnych waûów przeciwpowo-
dziowych, budzâc zdumienie w Bruk-
seli! Jeszcze nigdy Òaden kraj Unii nie
zrezygnowaû z funduszy juÒ przyzna-
nych i “zaklepanych” przez KomisjÅ
Europejskâ! I w dodatku tak duÒych!
Ale wiadomo, Tusk “zrezygnowaû” z
tych funduszy nie dlatego, Òe nienawi-
dziû PiS - tylko, Òe tak mu Angela Mer-
kel kazaûa. I w dodatku PolskÅ ma w
d..e! Wûasny honor i rozsâdek zapewne
teÒ przechowuje w tym samym miej-
scu, bo od chwili rezygnacji z tych fun-
duszy jest postrzegany w caûym Àwie-
cie jak skoºczony bûazen i niemiecki a-
gent. Tusk przypomina pod tym wzglÅ-
dem WaûÅsÅ, który po pierwszej wizy-
cie jako prezydent RP w USA oÀwiad-
czyû, Òe podpisaû “15 czy 16 porozu-
mieº, sam nie wie jakich, podpisaû
wszystko, co mu Amerykanie dali do
podpisania”. Niestety, obaj panowie,
et consortes z PO przypominajâ pod
tym wzglÅdem pewne panie, które wy-
stawiajâ pewnâ czÅÀå ciaûa, i nawet do
gûowy im nie przyjdzie, Òe za to prze-
cieÒ moÒna braå pieniâdze - ale one, ja-
ko siÅ rzekûo, pewnâ czÅÀå ciaûa wypi-
najâ i nie chcâ Òadnych korzyÀci z tego
dla siebie, byleby tylko ktoÀ je j…aû!
Zadanie dla nas na teraz
Wybory w dniu 20 czerwca i 4 lip-
ca bÅdâ w znacznej mierze referen-
dum. Wiem, Òe spoûeczeºstwo polskie
dzieli siÅ na czÅÀci dwie, nazwijmy je
klerykalnâ i antyklerykalnâ. Ta ostatnia
grupa pod wpûywem zapiekûych emo-
cji niechÅci do tej pierwszej grupy, go-
towa gûosowaå i na PO, byleby prze-
ciw tej pierwszej. Apelowaûbym o po-
niechanie tym razem tych emocji i w
zamian o pomyÀlenie o gazie, nafcie i
pieniâdzach… Polityka polska nie mo-
Òe byå prowadzona przez bûaznów! I w
dodatku skoºczonych durni! Pomijajâc
kwestiÅ, Òe od chwili zamordowania
Lecha Kaczyºskiego i 95 wspóûpasa-
Òerów - sâ to najzwyczajniejsi bestial-
scy zbrodniarze...
Polityka polska nie moÒe byå pro-
wadzona przez bûaznów... Wróæmy
moÒe na nasze chicagowskie podwór-
ko. Jakby siÅ chciaûo, Òeby Kongres
Polonii Amerykaºskiej wystâpiû o
zdjÅcia satelitarne z miejsca katastrofy
do rzâdu USA (bo przecieÒ wiadomo,
jak juÒ wspominaûem, Òe ta okolica jest
monitorowana satelitarnie), Òeby zrobiû
w tej sprawie szum na Kapitolu, choå-
by poprzez swoich kongresmenów. A
w zamachu na prezydenta Polski zgi-
nÅli teÒ obywatele USA - i samo wystâ-
pienie do rzâdu USA o podjÅcie dzia-
ûaº wyjaÀniajâcych miaûoby wszelkie
podstawy prawne! Tyle, Òe KPA (i oso-
biÀcie Frankie Spula) na pewno nic ta-
kiego nie zrobi… I teÒ KPA nie ma ta-
kich kongresmenów, bo instrukcje
uboli i razwiedki dla agentury w orga-
nizacjach polonijnych (porównaj: In-
strukcja 02/90) przewidywaûy konsek-
wentne ich osûabianie tychÒe polonij-
nych organizacji i likwidacjÅ identyfi-
kujâcych siÅ z Poloniâ nie tylko kon-
gresmenów i senatorów USA, ale na-
wet radnych miasta Chicago. Za to
KPA i prezes Spula odegrali istotnâ ro-
lÅ w akcji wymierzonej w polskich
emerytów. I to jest skutek “rzâdów
dusz” wÀród Polonii tej bandy krymi-
nalistów (i ich agentury), której to ban-
dy liderzy wûaÀnie zamordowali Prezy-
denta RP, jego ÒonÅ, AnnÅ Walentyno-
wicz, wartoÀciowych ministrów i gene-
raûów, liczne grono duchownych i in-
nych osób, w tym naszego Wojtka Se-
weryna… I jak dûugo bÅdziesz na to Po-
lonio pozwalaûa i powierzaûa swoje
sprawy takim ludziom?
Wystâpiå o zdjÅcia satelitarne do
wûadz USA, okazaå pomoc prawnâ ro-
dzinom zamordowanych w staraniach
o wykrycie sprawców zbrodni - choå-
by rodzinie Wojtka Seweryna... (Rzecz
w tym, Òe tu nawet wchodzâ w grÅ ro-
szczenia odszkodowawcze, pomijajâc
oczywisty aspekt polskiej racji stanu i
aspekt moralny.) To jest wûaÀnie to,
czego liderzy KPA z pewnoÀciâ nie
zrobiâ. I jak moÒna przypuszczaå, a-
gentura polonijna dostanie “prikaz”,
Òeby otoczyå “kokonem” krewnych
zamordowanych obywateli USA, Òeby
im wmawiaå, Òe “Ruscy spisali siÅ
OK” i tylko niepotrzebnie niektóre ra-
dia i gazet w Chicago robiâ szum! “I
tylko cicho, tylko cicho, tylko cicho!”
- jak Àpiewaû bard stanu wojennego,
Jan Krzysztof Kellus... IdÅ o zakûad, Òe
w tej chwili ubecko-razwiedkowa a-
gentura dostaûa takie rozkazy i wûaÀnie
tak robi!!! Te sûugusy zbrodniarzy i
morderców, i zdrajców i durniów w ro-
dzaju Tuska!!!
By zakoºczyå nieco bardziej opty-
mistycznym akcentem; politycy jak
najbardziej pro-rosyjscy, co do których
wiadomo, Òe byliby wobec Rosji lojal-
ni, a zarazem potrafiliby broniå pol-
skich interesów - a praca, Òe tacy sâ i
Rosja wcale nie musi w Polsce polegaå
na kanaliach z razwiedki - a to zostaûo
wykonane. (Odwieczny bûâd Rosji po-
legaû zawsze na tym, Òe stawiaûa ona w
Polsce jako na swoich sojuszników -
na najgorszy rodzaj kanalii.) Jak nasz
Sylwester Chruszcz, który przy okazji
okazaû siÅ tak uÒytecznym dla Polonii.
I nowa umowa emerytalna tak lanso-
wana przez SpulÅ w ogóle nie weszûa w
Òycie - przynajmniej w tym zakresie,
Òe Amerykanie nadal nie majâ dostÅpu
do baz danych polskiego systemu eme-
rytalnego. Co by siÅ staûo, gdyby USA
taki swobodny (“na Òyczenie”) do-
stÅp uzyskaûy? Kolejne kilkadziesiât
tysiÅcy polskich emerytów w USA do-
staûoby listy, Òe SSA nadpûaciûa im e-
merytury i teraz przez iks lat nie dosta-
nâ ani grosza?! Teraz wystarczy tylko
wyûoÒyå 150 tys. USD i w Supreme
Court i obaliå “potrâcanie wsteczne”
jako ewidentnie niezgodne z Konstytu-
cjâ USA (przy okazji uzyskujâc dla po-
szkodowanych naleÒne odszkodowa-
nia) - ale tego organizacje polonijne, ja-
kie one aktualnie sâ, chociaÒ majâ pie-
niâdze - teÒ nigdy nie zrobiâ. Za to w
ZKP (w siedzibie, nota bene, przy uli-
cy Dywersji) bÅdâ spotkania z jakimÀ
miÀkiem z SSA, co to przekonuje, by
Polacy, jak im ktoÀ sz…a prosto w oczy,
Òeby siÅ nauczyli mówiå, Òe ciepûy
deszcz pada… ZaÀ w “drugim Katy-
niu” straciliÀmy teÒ senator PiS JaninÅ
Fetliºskâ, która tak poparûa naszego
Cyrana i zainicjowaûa interpelacjÅ pod-
pisanâ przez 111 posûów i 13 senato-
rów w obronie naszych emerytów.
Wielka to strata - i czeÀå Jej pamiÅci!
Polska polityka, nawet w Chicago, to
na szczÅÀcie nie tylko Spula i Mika!
I nawet w tak beznadziejnej, zdaûoby
siÅ sytuacji, moÒna byûo stwarzaå zna-
czâce fakty, i wywieraå choå czÅÀcio-
wo skuteczny wpûyw!
A wywieraå skuteczny wpûyw mu-
simy szybko siÅ uczyå. Bo polityka
USA od zawsze byûa sprzecznoÀci za-
sadniczych peûna.
Obecnie Miedwiediew je sobie
hamburgera z Obamâ, a w tym samym
czasie FBI wsadza kolejnych rosyj-
skich szpiegów!
DziÀ USA “rezygnujâ” z Polski,
za dwa lata moÒe byå coÀ zupeûnie in-
nego... TrochÅ to zaleÒy i od nas. A
wspólnym mianownikiem jest - jakich
ludzi sobie jako naszych polityków i
reprezentantów wylansujemy!
And last but not least! Ostatnie, ale
nie najmniej waÒne! CzeÀå Waszej pa-
miÅci, dzielni piloci polscy! Panie ma-
jorze Arkadiuszu Protasiuk! Nie wiem,
czy siÅ nie mylÅ, ale przez skórÅ czujÅ,
jak próbowaûeÀ ratowaå swojego pre-
zydenta… Gdy zrozumiaûeÀ, Òe dane
satelitarne sterujâce pilotem automaty-
cznym sâ sfaûszowane, a stery nie dzia-
ûajâ… Tak czujÅ, Òe Ty pierwszy “ska-
powaûeÀ siÅ”, Òe to zamach... MusiaûeÀ
tak wûaÀnie krzyknâå, co starannie za-
mazano na tych taÀmach... I potem pró-
bowaûeÀ wczeÀniej wylâdowaå, by
zwiÅkszyå szanse ocalenia Prezydenta
RP… MyÀlÅ, Òe zarzâdziûeÀ awaryjne
lâdowanie, liczâc na miÅkki bagnisty
grunt... Co za refleks i poprawnoÀå de-
cyzji! Dlatego wûaÀnie nie ma Òadnych
Twoich wypowiedzi z ostatnich minut
lotu na tych taÀmach... BâdÎcie spokoj-
ni, dzielni Òoûnierze… Wszyscy, którzy
nosili mundur i nigdy nie splamili swe-
go honoru, zawsze lojalni wobec tego
nieszczÅÀliwego kraju, któremu na i-
miÅ Polska, bÅdâ walczyå o Wasze do-
bre imiÅ na przekór tej caûej szkalujâcej
Was bandzie kanalii. BÅdziemy pisaå,
mówiå, tarabaniå, gdzie siÅ da! BâdÎcie
o to spokojni, dzielni i Àwietnie wy-
szkoleni Òoûnierze! Odwaga i honor je-
szcze na szczÅÀcie nie zginÅûy, tak jak i
Rzeczypospolita!
Rafaû Klimuszko
P.S. A ty Rodaku, nie pytaj, komu
bije dzwon. Zûodziej, który raz bezkar-
nie ukradû, przyjdzie ukraÀå ponownie.
Jeden bezkarnie zamordowany ksiâdz
oznacza wkrótce nastÅpnego zamordo-
wanego. Gdziekolwiek jesteÀ - czy w
Polsce, czy w Chicago - gdy zabijajâ,
choåby sparawiedliwoÀå i prawdÅ - nie
pytaj, komu bije Òaûobny dzwon. JeÀli
siÅ nie ockniesz i nie zorganizujesz, i
nie podejmiesz dziaûaº - bije on Tobie.
I Twoim dzieciom. W Chicago gûoso-
waûo okoûo 17 tys. osób. A powinno
najmniej 170 tys... CóÒ, widaå Pola-
kom bogactw ich kraju nie potrzeba?
Miejsce katastrofy prezydenckiego tupolewa.
Fot.: RZ