studenci.pl
studenci.pl
Obraz obyczajów szlachty w „Złotej czaszce” Juliusza
Słowackiego.
Sarmatyzm
1
– nieustannie daje o sobie znać, raz po raz zmuszając pokolenia
Polaków do zajęcia określonego stanowiska wobec twórców owej formacji
kulturowej. Również teraz nie pozwala ona o sobie zapomnieć, wracając chociażby w
postaci zabawnych snobizmów np.: napisów typu „Grawerujemy herby”. Ten swoisty
renesans kultury XVII wieku zajmuje Juliusza Słowackiego w utworze pt. „Złota
czaszka”.
W 1866 roku, w pierwszym wydaniu „Pism pośmiertnych” Juliusza
Słowackiego ukazała się m.in. „Złota czaszka”. Wydawca nazwał utwór – w sposób
bardzo znamienny – „szczątkiem dramatu”
2
. Owszem, zda się zauważyć, iż jest to
szczątek, samotna resztka większej całości. Akt pierwszy składa się z czterech scen,
na dwunastu stronicach (ósemkowego formatu), oraz siedmiu scen aktu drugiego.
Po słowach Agnieszki:
„O nieszczęśliwa ja! Zanieście wy mnie na cmentarz”,
urywa się tekst właściwy. Potem następują strofy pięknej parabazy:
„Więc widzieliście chorągwie cechowe…”,
jednakże wiersze te są urwane w środku strofy czwartej. Badacze literatury nie
zdołali wyjaśnić co stało się z dalszą częścią utworu. Istnieją trzy hipotezy: pierwsza,
że to sam Słowacki zniszczył dalszy ciąg „Złotej czaszki”, gdyż był niezadowolony,
w latach 1842 – 1849, z jej kształtu formalnego, czy też z treści; druga, bardziej
prawdopodobna, że zachowały się tylko dwa akty, gdyż były jedyne, które poeta
napisał; oraz trzecia, która donosi, że dalsze części zostały zniszczone przez
nieuwagę wraz z innymi dokumentami Słowackiego, które wedle ostatniej jego woli
musiały być spalone. W ramach inscenizacji dramatu pojawiały się subtelne i trochę
nieudolne próby dokończenia zachowanych dwóch aktów. Niektórzy są zdania
(również ja)
3
, że próby rekonstrukcyjne nie są potrzebne. Tu tkwiący paradoks
1
Słownik literatury polskiej XIX wieku.
2
Wojciech Natanson: Fragment dramatyczny nie wymagający uzupełnień.
W: Dramat polski XIX i XX wieku. Interpretacje i analizy. Red.: Lech Ludorowski. Lublin, UMC-S,
1987.
3
Uwaga autora.
1
studenci.pl
studenci.pl
poetyckiego geniuszu polega na tym, że ów „szczątek dramatu” zawiera
zdumiewająco bogate i wystarczające treści. Nie obawiam się stwierdzić, iż fragment
ten daje pełniejsze i bardziej intensywne wrażenia, niż niejeden całkowicie
wykończony utwór.
W „Złotej czaszce” czytelnik zauważa co najmniej dwa plany, ściśle
przeplatające się i powiązane ze sobą. Pierwszym, który zauważamy jest zarazem
najważniejszym, a mianowicie jest to obraz zawiązującej się konfederacji
tyszowieckiej z 1655 roku
4
, czyli plan historyczno-polityczny. Faktem jest, że
Słowacki często pisał o kataklizmie historycznym XVII wieku. Powracał do tego
tematu, nie tylko pośrednio, dotykając sytuacji kraju za Jana Kazimierza, ale również
bezpośrednio
5
. W niedokończonym również dramacie pt.: „Jan Kazimierz”, z którego
pozostało też tylko scen kilka, akcja zaczyna się w 1655 roku od zatargu między
podkanclerzym Radziejowskim a jego żoną i szwagrem o dom na Krakowskim
Przedmieściu, który rodzeństwo zabiera przyszłemu sojusznikowi Szwedów. W tym
epizodzie król ukazany jest jako obłudnik romansujący z żonami swych poddanych,
proponujący Radziejowskiemu zapłatę „za rogi”
6
. Za takiego właśnie króla mają,
w napisanej wkrótce po tym „Złotej czaszce”, walczyć i ginąć uczestnicy konfederacji,
zawiązanej uroczyście „na mogiłkach” w Krzemieńcu. Oczywiście zaznaczyć należy,
że Słowacki przenosi historyczną konfederację, zawiązaną w imię Jana Kazimierza,
z Tyszowic do rodzinnego Krzemieńca, w pobliże Góry Królowej Bony
7
. Podobnie
(jak się domyślamy)
8
„przenosi” też aluzyjnie całą sprawę konfederacką z wieku XVII
w XIX, a pod walkę ze Szwedami podstawia myśl o insurekcji przeciw zaborcom
współczesnym. Sięgając po następujący przykład:
„Więc widzieliście w chorągwie cechowe
Ubrany dworek starego szlachcica…”
zauważymy, iż owe chorągwie cechowe jako emocjonalny symbol ruchu
patriotycznego – to sprawa zrozumiała przede wszystkim dla ludzi XIX stulecia,
potomków rewolucji francuskiej czy uczestników Insurekcji Kościuszkowskiej
9
. Jeśli
mieszczanie za Jana Kazimierza walczyli przeciwko Szwedom nie przybierali z tej
4
Alina Witkowska, Ryszard Przybylski: Romantyzm. Warszawa, PWN, 1997.
5
Wojciech Natanson: Fragment dramatyczny nie wymagający uzupełnień. W: Dramat polski XIX i XX
wieku. Interpretacje i analizy. Red.: Lech Ludorowski. Lublin, UMC-S, 1987.
6
Tamże.
7
Alina Kowalczykowa: Dramat i teatr romantyczny. Warszawa, IBL PAN, 1997.
8
Uwaga autora.
9
Janusz Tazbir: Szlaki kultury polskiej. Warszawa, PIW, 1986.
2
studenci.pl
studenci.pl
okazji starych dworków szlacheckich w chorągwie cechowe, szlachta też nie
uznawała takiej dekoracji. Słowacki wiedział o tym, lecz można wyczuć w „Złotej
czaszce” wezwanie do walki z najeźdźcą, ale nie walki konfederacyjnej lecz
insurekcyjnej. Także samo miejsce zawiązania, jak już wspomniałam, (Tyszowice –
Krzemieniec) jest dekoracją romantyczną, nie zaś staroszlachecką.
Na drugi plan składa się okrutne projektowanie, przez Strażnika
Krzemienieckiego, małżeństwa jego córki Agnieszki z bogatym szlachcicem, Gąską.
Pojawia się tu motyw miłości romantycznej, rzecz jasna niespełnionej, a dobrze
wychowana Gnusia bardzo długo broni się przed zamążpójściem:
„Powiedz Mama, że ja nie pójdę… że ja chora, że ja umarła… że ja leżę na
cmentarzu zołobieckim pod śniegiem… że ja siebie zabiję i pana Gąskę otruję…”.
Spotyka się po kryjomu z biednym żakiem o imieniu Jan – Kleofas. On sam o sobie
mówi i porównuje się z zamożnym szlachcicem – Gąską:
„…Ja jestem ubogi, … Pan regent jasnych atłasów naniesie (…) Moja biedna matka
wdowa… jedna jest tylko u nas w domu krowa… I ta mleka nie daje… a ozdobą
domu naszego jest bocian na dachu…”.
Dramat nie rozwiązuje tego wątku, jednak profesor Juliusz Kleiner przypuszcza, że
Jan uwiedzie Agnieszkę, że sprawa wyjdzie na jaw przez niedyskrecję zakochanego
w ślicznej pannie kaleki – Skopka, i że na tym polega zapowiedziane w parabazie
nieszczęście, co zapuka w ścianę cichego dworku
10
.
Najwymowniejszym fragmentem, który dowodzi, iż dwoje dzieci łączy miłość
jest wymiana zdań Gnusi i Magdy, jej służki:
„Agnieszka: A skąd ty wiesz, Magdo, dlaczego ja płaczę?
Magda: Z miłości płacze panienka; ja wiem, że z miłości…
Agnieszka: Otóż ja nie z miłości płaczę – ja tak płaczę…”
Cały ten wątek (miłosny), jakby się nie rozwiązał i tak świadczy o tym, że dla
Słowackiego jasność cnót staropolskich bynajmniej nie wyklucza tragicznego
konfliktu. Przeczytawszy utwór do końca mamy świadomość niezwykłego
skondensowania przeżyć ludzkich wyrażonych w ostatnich słowach Agnieszki:
„O nieszczęśliwa ja! Zanieście wy mnie na cmentarz!”.
Pozwoliłam sobie przedstawić dwa główne wątki tego utworu ze względu na
temat mojej pracy, gdyż w „zręcznej” ręce Słowackiego, jakby na trzecim planie,
objawia nam się obraz obyczajów szlacheckich. To właśnie na tle konfederacji
10
Juliusz Kleiner: Juliusz Słowacki. Dzieje twórczości. Tom 3. Okres Beniowskiego. Warszawa 1923.
3
studenci.pl
studenci.pl
tyszowieckiej i romantycznej miłości możemy zauważyć jak bogate życie wiodła
ówczesna szlachta i jakimi charakteryzowała się obyczajami.
Oczywiście w „Złotej czaszce” przedstawiona jest szlachta z okresu
Sarmatyzmu. W tle wyżej opisanych wątków najpełniej i w sposób wyrazisty
sarmackość szlachty polskiej wyrażała się w jej niezwykle barwnej i bogatej
obyczajowości, a więc w stylu życia, rozrywkach i zabawach, stroju i uzbrojeniu,
a także w sposobie zachowań, mówienia i pisania.
Podstawowym znakiem rozpoznawczym Sarmaty pozostawał oczywiście do
końca strój
11
, o którym mówiło się zwykle „suknia polska”, czyli żupan, strojny
kontusz o rozszerzających się ku końcowi rękawach zarzucanych w razie potrzeby
na plecy, bogaty pas słucki, wypuszczony na buty obfite hajdawery, przy boku
karabela lub lekka szabla, na głowie od pewnego czasu konfederatka, czupryna
z tyłu wysoko podgolona, twarz zaś ozdobiona sumiastym wąsem, będącym nie tylko
ważnym elementem męskiej urody, ale służącym również do wyrażania aktualnych
nastrojów i uczuć właściciela. Podkręcanie lub szarpanie wąsa to była cała sztuka
aktorska, za pomocą której szlachcic mógł wyrazić bardzo wiele, nie używając ani
jednego słowa. To typowy obraz Sarmaty, zupełnie takiego jakim byli Strażnik
Krzemieniecki i Gąska. A oto fragment opisu stroju pana Gąski, dla potwierdzenia
powyższego opisu szlachcia:
„ Prędzej bym żywota mego odstąpił i duszę moją opuścił – niż wyrzekł
się złotej dla mnie nadziei! Ale sądzę, że szablą, ponieważ się
zdarzyła okazja, potrafię w oczach panny Strażnikówny przydać sobie
waloru...”
„ ...bardzo rozsądny i stateczny. Widziałaś ty, jaką miał karmazynową
sajetę przy żupanie? Takiej sam król nie nosi... Zielony kontusz
z tureckiej materyjki w kwiateczki, także dobrze dobrany.”
Strój Sarmaty stał się bardzo szybko polskim strojem narodowym,
a występowanie w jego obronie, podobnie jak w obronie wąsów, uważane było za
dowód patriotyzmu. Są to sprawy ogólnie znane. Najbardziej charakterystyczną
cechą sarmackiej obyczajowości, jak zresztą również mentalności, była skłonność do
skrajności i ostentacji oraz wewnętrzne przeciwieństwa. Brak umiaru w zepsuciu
i pokucie, rozpuście i ascezie, rozrzutności i skąpstwie, w nadmiernej uniżoności i nie
znającym miary pochlebstwie z jednej strony, a z drugiej w rogatej dumie rodowej
11
Jędrzej Kitowicz: Opis obyczajów za panowania Augusta III. Wrocław, Ossolineum, 1970.
4
studenci.pl
studenci.pl
i świętym przekonaniu, że szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie, w napuszonej
retoryce krasomówczych wystąpień i prostactwie oraz rubasznym stosunku do
otoczenia
12
.
Kontakty z Bliskim Wschodem i Orientem zaszczepiły polskiej szlachcie
zamiłowania do zbytku, przepychu i wystawności, upodobanie w bogatym wystroju
wnętrz, kosztownych strojach i orężu. Brak umiaru w staropolskiej gościnności był
traktowany jako rzecz całkowicie naturalna, co więcej, uważano go za przejaw
kawalerskiej fantazji i otwartości charakteru. Co potwierdza następujący przykład:
„Jutro, serce, będziemy mieli wiele gości... przygotuj się na to, serduniu! (...) zrobię
jeden mazurek szafranowy i z cykaty wylepię na nim cyfrę Gnusi. Drugi mazurek
biały z cyfrą pana Gąski...(...) Gnusiu, weź spoza zwierciadła receptę na
marcepanowe ciasto i przynieś!”
Szczyciła się też szlachta prostotą codziennego trybu życia oraz czystością
swych obyczajów, rycerskością wobec kobiet, wysokim poczuciem honoru i osobistą
odwagą, sprawnością fizyczną i biegłością w posługiwaniu się orężem oraz
mistrzowskim opanowaniem jazdy konnej.
Sarmata u Słowackiego to natura pełna sprzeczności i dramatycznych napięć,
osobnik o nieoczekiwanej ambiwalencji postaw, dyspozycji psychicznych
i charakterologicznych oraz mentalności, których wewnętrznych przeciwieństw nie
jest w stanie przysłonić ani tradycyjny strój szlachecki i równie tradycyjne rekwizyty,
takie jak nieodłączna szabla przy boku czy szkaplerz na piersi, ani nawet jak się
okazuje – sukienka duchowna. Ta dwoistość duchowa szlacheckiego bohatera –
Sarmaty towarzyszy mu, gdy kreowany jest przez poetę jako postać realistyczna,
właśnie w „Złotej czaszce”, gdy jest wytworem jego nie skrępowanej wyobraźni.
Strażnik Krzemieniecki – Złota czaszka – na mogiłce syna, nie zwiastuje
podwyższenia tonu. Odważny stary żołnierz i cnotliwy patriota ujawnia w swych
działaniach politycznych zaledwie zdrowy rozsądek, naiwną dyplomację drobnego
szlachciury i rubaszną autorytatywność. (Cała historia Polaków – nie powiem wbrew
ujemnym epizodom, ale właśnie poprzez nie, bo ludzie, którzy szkodzili narodowi,
najczęściej kierowali się bodźcem wadliwie pojętego patriotyzmu oraz ulegali
zanikowi zmysłu krytycznego – wykazuje, że Polacy szydzą, kpią, żartują, lecz są
12
Backvis Claude: O rodowodzie polskiej przekory. Twórczość 1978 nr 12.
5
studenci.pl
studenci.pl
nadal zdolni do obywatelskiego poświęcenia).
13
Oba akty wypełniają przede
wszystkim obrazy staroszlacheckiego życia domowego. Parabaza w nim także karze
dopatrywać się szczególnych wartości. Dworek starego szlachcica miał:
„(…) w środku jasną cnotę gospodarza,
Dla nędzy także otworzone progi,
I obarzanek biały dla nędzarza;
I piękność chował dawnych szczerych rysów.
Napełniającą dom wonią narcysów…”
Idylliczność obrazu uzupełnia motyw „szabli i kądzieli”, stereotypowy symbol
cnót szlacheckiej rodziny. Parabaza zbiera rozproszone rysy miasteczkowego życia
w sposób ukazujący, że poeta przywiązuje do nich i wagę i wartość:
„I pokazałem wam… klasztorne życie;
I pokazałem studentów i żaków
I pokazałem w przyszłości błękicie
Lud… co nazywał się ludem Polaków…”
Bogactwo obrazu staje się więc wartością. Krzemieniec uzyska rangę
mikrokosmosu polskiego życia wtedy, gdy obserwator osiągnie widzenie mistyczne:
14
„Kto myślą sięgał w niebo lazurowe,
Widział jak dachy – i Boga rodzica,
W promieniach zorzy trzymające głowę,
A stopy dzierżąc na srebrze księżyca,
Na dom jasnością piorunową biła
I sponad starych lip błogosławiła.”
Życie codzienne w dramacie nie mogło wystąpić z takim bogactwem
szczegółów, lecz ciągle zaznacza się rysami charakterystycznymi. Poeta nie
zapomina ani o kontuszu pana Strażnika („najbojowszy pan”, „kochany bardzo
i między swemi i między żydków”, „ma złoty łeb – i dobry łeb – i stary łeb”), co mu go
Josiel trochę za ciasno skroił, ani o białym korneciku Agnieszki, ani o barwach
jaskrawych, w jakie ustrojone jest pan Gąska, ani o starym winie węgierskim
i o ulubionej sroce księdza Prowincjała, ani a recepcie na marcepanowe ciasto, którą
13
Backvis Claude: O rodowodzie polskiej przekory. Twórczość 1978 nr 12.
14
Juliusz Kleiner: Juliusz Słowacki. Dzieje twórczości. Tom 3. Okres Beniowskiego. Warszawa 1923.
6
studenci.pl
studenci.pl
pani Strażnikowa za zwierciadło chowa, ani o karczmie żydowskiej. Wszystko to
zalicza się właśnie do tak nasyconej obyczajowości szlacheckiej.
Dom szlachecki, staropolski odżywa w dramacie i zmienia się w pewnym
momencie w idyllę. Mianowicie, na tle występujących głównych bohaterów
zarysowuje się wybrany doskonale moment – święto podarków wzajemnych
i wspólnego śpiewu pobożnego. Kolęda, (którą jeszcze nie tak dawno można było
obserwować w obecnych czasach)
15
z uśmiechem poetycznym wyzyskuje
makaronizmy i ulubione w dawnych pieśniach wyrazy zdrobniałe; śpiewano wówczas
o tym jak to zwierzęta hołd i dary składają dzieciątku:
„Przyleciały wróbelki
Do Panny Zbawicielki
Cantantes…
Przyleciały łańcuchy
Łabędzi, srebrne puchy
Mutantes…”
Również w najnaturalniejszy sposób zaczyna się dzień drugi i akt drugi.
Zaczyna się po fakcie, który zaciąży nad losami rodziny (po schadzce Agnieszki
z Janem – Kleofasem). W szybkim tempie rozwija się dramat historyczny jednakże
aby i tutaj nie zabrakło swoistej codzienności pojawia się osoba księdza Gwardiana
czy też Prowincjała. Przyziemność, niezaradność i próżność tej okazałej
reprezentatywnej persony, stosunek do sługi kościelnego, sposób w jaki pan Strażnik
działać umie na księdza – to wszystko kapitalne okazy humoru i realizmu. Poeta nie
zrezygnował również z silnych efektów scenicznych, które są także zaliczane do
obyczajów szlacheckich. Gdy na rynku, wśród tłumu, przy dźwięku trąb
franciszkańskich, rzekomy pan Gwint – który z Koniecpolskiego zmienił się
w potężną osobistość – wjeżdża zbrojny i z hełmu tokaj wypiwszy, woła: „Jeremiasz
książę Wiśniowiecki pije za zdrowie pana Strażnika Złota czaszka, Marszałka
Konfederacji na Krzemieńcu” – to pomysłu takiego nie powstydziłby się nawet Wiktor
Hugo.
16
Nie zdobyłby się on jednak na scenę następną: na cmentarzu ołtarz, ubrany
w złote kwiaty, ksiądz z monstrancją pod baldachimem, mnóstwo szlachty
i studentów, pan Strażnik wstępuje na mogiłę i pod stopami mając zwłoki zmarłego
przed trzema laty synka przemawia; wzywa do utworzenia konfederacji pod
15
Uwaga autora.
16
Juliusz Kleiner: Juliusz Słowacki. Dzieje twórczości. Tom 3. Okres Beniowskiego. Warszawa 1923.
7
studenci.pl
studenci.pl
regimentarzem Panny Najświętszej. Prostota łączy się z tokiem wymowy
staroszlacheckiej; zapał patriotyczny i religijny nie przeszkadza trzeźwości, która
zjednywać umie zręcznym słowem serca braci; krótkość żołnierska dodaje mocy
słowu, co w duszę uderza prawdą. Poezja rycerskiego wieku skupia się w tym tęgim
szlachcicu i blask bije z jego skromnej, prostej zaś mocnej niezłomnej postaci.
W „Złotej czaszce” mamy wszystko. Sylwetki kilkunastu osób, rozmowy
zadziwiające soczystością, zawiązany konflikt tragiczny, zarysowaną sytuację
społeczno – obyczajową, poezję miłosną, narastanie uczuć, ostrą i bezlitosną ironię,
a nawet śmiałości językowe tak oprawione w dialog, że nie sposób zaprzeczyć ich
artystyczności. W tym wszystkim tkwi sekret obyczajowości, gdyż bez tej
obyczajowości nie sposób by było przedstawić wszystkich losów Strażnika
Krzemienieckiego, jego rodziny i perypetii z tym związanych.
Na zakończenie rozważań na temat obyczajów sarmackich zacytuję jakże
trafną opinię Jana Lechonia, który przed laty pisał: „ Słowo sarmatyzm tak pokryło
śmiesznością Polskę kontuszową, że myślimy niemal, że wszystko, co chodziło
w żółtych butach i goliło czupryny w XVIII wieku, było owym ciemnym sarmatyzmem.
Ale przecież stary Horsztyński to jest właśnie owa Polska, i Pułaski, i konfederaci
barscy, i Mohort, i ów Michał Strawiński z „Listopada”. Takim Polakiem był przede
wszystkim pan Tadeusz Rejtan, poseł nowogrodzki, który własnym ciałem chciał
zagrodzić drogę hańbie polskiej...”
17
.
17
Piotr Żbikowski: Juliusz Słowacki wobec Sarmatów i sarmatyzmu. W: Słowacki współczesny.
Red.: Marek Troszyński. Warszawa, IBL PAN, 1999.
8
studenci.pl
studenci.pl
Bibliografia:
1. Backvis Claude: O rodowodzie polskiej przekory. Twórczość 1978 nr 12.
2. Jędrzej Kitowicz: Opis obyczajów za panowania Augusta III. Wrocław,
Ossolineum, 1970.
3. Juliusz Kleiner: Juliusz Słowacki. Dzieje twórczości. Tom 3. Okres
Beniowskiego. Warszawa 1923.
4. Alina Kowalczykowa: Dramat i teatr romantyczny. Warszawa, IBL PAN, 1997.
5. Wojciech Natanson: Fragment dramatyczny nie wymagający uzupełnień. W:
Dramat polski XIX i XX wieku. Interpretacje i analizy. Red.: Lech Ludorowski.
Lublin, UMC-S, 1987.
6. Dorota Sawicka: Romantyzm 1822 – 1863. Warszawa, PWN, 2002.
7. Juliusz Słowacki: Złota czaszka. Dzieła wszystkie. Red.: Juliusz Kleiner.
Wrocław 1957.
8. Słownik literatury polskiej XIX wieku.
9. Janusz Tazbir: Kultura szlachecka a Polsce. Rozkwit – upadek – relikty.
Warszawa, Wiedza Powszechna, 1983.
10. Janusz Tazbir: Szlaki kultury polskiej. Warszawa, PIW, 1986.
11. Alina Witkowska, Ryszard Przybylski: Romantyzm. Warszawa, PWN, 1997.
12. Piotr Żbikowski: Juliusz Słowacki wobec Sarmatów i sarmatyzmu. W:
Słowacki współczesny. Red.: Marek Troszyński. Warszawa, IBL PAN, 1999.
9