Znaleziony pąk róży
Szłam aleją,
Wśród pięknych kwiatów,
I znalazłam – tam – leżący,
Pąk róży.
Był on zroszony wodą,
Po letniej, gwałtownej burzy,
Więc podniosłam go,
I tuląc dłonią do dłoni,
Niczym pył obłoki,
- Na niebie -
Rzekłam:
„ – Już nic ci nie grozi,
Jesteś bardo, bardzo bezpieczny,
Tak jak – dawniej –
Na krzaku – u siebie.”
Ale pąk zatrząsł się cały,
I rozchylił swe liście zielone,
I choć był wciąż jeszcze mały,
Pokazał swe płatki czerwone.
*
*
*
*
*
A dalej? Co było dalej?
No cóż? – Jakby w radości szale,
Szepnął:
„ – W podzięce masz moje
Piękne wonie…
Więc zanurz w nich,
Swoje skronie,
I… utop… w nich,
Skryte… żale.”
I. Iwańska
Warszawa 2015-08-25