Wiadomości Kosmetyczne, Maj 2009 Nr 5(33)
Perfumy dobry biznes na złe czasy
Sprzedaż perfum nie słabnie. Coraz istotniejszym kanałem ich dystrybucji stają się perfumerie
internetowe. Powodzeniem cieszą się przede wszystkim produkty w większych opakowaniach
najbardziej znanych selektywnych marek.
– Mimo docierających zewsząd informacji o kryzysie kosmetyki luksusowe mają się dobrze, a nawet
bardzo dobrze. Sprzedaż perfum zaliczanych do tego segmentu wręcz rośnie – mówi Daria
Gniezdowska, dyrektor handlowy jednej z
największych polskich firm dystrybucyjnych, zaopatrujących
hurtownie, drogerie tradycyjne, sieci, sklepy internetowe, oraz instytucje w kosmetyki luksusowe. Jej
zdaniem szczególnie dobrze radzą sobie perfumerie internetowe. Ciągle ich przybywa. – Zakładają je
osoby prywatne, które ruszają ze swoim pierwszym biznesem, albo takie, które zmieniają branżę na
inną. Również działające już sklepy internetowe dodają perfumy, jako nową kategorię do swojej oferty.
W
zamówieniach on-line przeważają perfumy o dużej i średniej pojemności 100 ml i 50 ml wraz
z
gamą uzupełniającą: dezodorantami, balsamami i mleczkami do ciała oraz męskimi wodami po
goleniu. Małe pojemności zapachów: 40 ml, 30 ml i 25 ml nie cieszą się już takim powodzeniem,
podobnie jak zapachowe mgiełki do włosów, talki do ciała czy mydła w kostce. Siła najpotężniejszych
marek nie słabnie. – Niezmiennie na topie są Dolce & Gabanna, Hugo Boss, Lacoste, Gucci, Calvin
Klein, Elizabeth Arden, Chanel, Dior. Obok nowości, które są zawsze chętnie kupowane niezwykłą
popularnością cieszą się w dalszym ciągu: Calvin Klein Euphoria damska, Versace Bright Cristal,
Paco Rabanne 1 Million, Herrera 212 męska, Thierry Mugler Angel, Elizabeth Arden 5th Avenue,
Chanel Coco Mademoiselle
– wymienia Daria Gniezdowska.
Im mniejszy budżet, tym wydatek na mały luksus wzrasta – na tę prawidłowość, nazywaną też
„efektem szminki” , liczą producenci i dystrybutorzy luksusowych kosmetyków. Według Darii
Gniezdowskiej na razie znajduje ona odzwierciedlenie w
rzeczywistości, ale na to, że efektów kryzysu
branża perfumeryjna w ogóle nie odczuje, nie można liczyć.
– Można na to spojrzeć w ten sposób, że rynek w naturalny sposób się oczyści – mówi. – W pierwszej
kolejności będą z niego wypadać drobni handlarze, którzy zaniżali ceny produktów luksowych i nie
mieli żadnej strategii działania. Po prostu kupowali, przewozili i sprzedawali perfumy, jak na bazarze.
W
drugiej kolejności problemy odczują drobne, indywidualne perfumerie, które nie wypracowały sobie
silnej pozycji. Spadki sprzedaży odczują również sieci perfumeryjne i słabi w internecie –
nieprzystosowani, bez doświadczenia. Wszyscy stracą, tylko nie w równym stopniu – podsumowuje
Daria Gniezdowska. (kb)