Ta decyzja oznacza zastosowanie łagodniejszej opcji dostępnej w Prawie (bo Józef chce być posłuszny). Chodzi o napisanie
listu rozwodowego, dozwolonego przez Mojżesza: ”Jeśli mężczyzna poślubi kobietę i zostanie jej mężem, lecz nie będzie jej
darzył życzliwością, gdyż znalazł u niej coś odrażającego, napisze jej list rozwodowy, wręczy go jej, potem odeśle ją od
siebie”(Pwt 24,1).
W Ewangelii czytamy, że „gdy Józef powziął tę myśl” (o oddaleniu swojej żony), anioł ukazał mu się we śnie i częściowo
potwierdził słuszność jego rozeznanie. Interesujące, że Józef najpierw musiał rozważyć różne możliwości i wziąć pod uwagę
okoliczności. Dopiero gdy do tego doszło, nastąpiła boska interwencja. Bóg nie zwalnia człowieka z myślenia. W momencie
osiągnięcia przez Józefa najlepszego z możliwych po ludzku rozwiązań, anioł dostarcza niespodziewanego światła, które
pomoże mężowi Maryi podjąć właściwe kroki. Ta nowa wiedza przekracza jednak ludzkie możliwości, dlatego konieczne było
oświecenie z nieba.
Czy zachowanie sprawiedliwego Józefa ma jakiś związek z naszym życiem? Być może nie stajemy przed takimi dylematami
moralnymi, ale z pewnością w naszych międzyludzkich relacjach zdarzają się podobne trudności, kryzysy i bolesne
doświadczenia. Józef uczy nas, jak postępować w takich sytuacjach.
Kiedy dostrzegamy, że czyjeś zachowanie odbiega od pewnego schematu, dzieje się coś niespodziewanego, ktoś popełnia błąd
lub nie spełnia naszych oczekiwań, nie powinniśmy ulegać pierwszym impulsom i podejrzliwości. Niedaleka stąd droga do
przypisania temu człowiekowi złych intencji, kombinowania, braku szczerości i złośliwości. Dlaczego winniśmy unikać takich
zachowań? Bo tak naprawdę nie znamy całej prawdy, okoliczności, stanu duchowego tej osoby. Zawsze może wydarzyć się coś
nieprzewidywalnego. Pochopna ocena zazwyczaj głęboko rani. Na przykład, jeśli ktoś nie pojawił się na umówione ze mną
spotkanie, na którym bardzo mi zależało, odruchowo mogę uznać tę osobę za nieodpowiedzialną. Ale przecież różne
scenariusze są tutaj możliwe. Ta osoba mogła nagle zachorować, umarła jej mama, lub po prostu nie zdążyła na autobus.
Ponadto, gdybyśmy kierowali się jedynie wąsko rozumianą sprawiedliwością i nie próbowali przebaczać, nie okazywali
wyrozumiałości i nie dążyli do „ocalania” bliźniego, nie zbudowalibyśmy żadnych trwałych związków. A pierwszy lepszy kryzys,
doprowadziłby do ich ruiny.
Wydaje mi się, że w Polsce potrzebujemy postawy Józefa jak lekarstwa. Zacietrzewienie, podejrzliwość, obrzucanie
inwektywami i insynuacje to codzienny pokarm w polityce, ale również pośród wierzących katolików. Widać to szczególnie w
dyskusjach wokół katastrofy smoleńskiej, w sporach o krzyż przed Pałacem Prezydenckim, w wewnętrznych podziałach w łonie
Kościoła spowodowanych polityką, w przepychankach między zwolennikami i oponentami Radia Maryja. Zamiast „większej”
sprawiedliwości dochodzi często do „odczłowieczania” braci i sióstr należących do tej samej wspólnoty wierzących, tylko
dlatego, że nie wyznają oni jedynie słusznego i uprawnionego modelu katolicyzmu, lub nie popierają takiej czy innej partii. A
skoro „odstępcy”nie chcą się podporządkować, to trzeba ich odsądzić od czci i wiary lub mentalnie unicestwić, bo przecież „oni”
nie mogą mieć racji, nie mówiąc już o ich dobrej woli.
Dzisiejsza ewangelia uczy nas, że tylko dzięki „większej sprawiedliwości” ucieleśnionej w Józefie, możemy stawać się bardziej
otwartymi na Boga, który przychodzi do nas czasem w zaskakujących sytuacjach, również przez naszego bliźniego. Nie
zapominajmy o tym.
O duchowości z krwi i kości / DEON.pl
http://www.deon.pl/religia/rekolekcje/adwent-2010-rekolekcje/piorko...
1 z 1
2010-12-21 23:42