26 Walka w Forks


26. Walka w Forks
Jeszcze niecały tydzień dzielił nas od przybycia Volturi. W między czasie razem
z Demetrim wyruszyliśmy na polowanie, ponieważ byłam spragniona krwi. W
końcu byłam nowo narodzonym wampirem, a krew mojej córeczki troszeczkę
mnie kusiła. Jednak dzielnie się opanowywałam, bo nie chciałam robić jej
żadnej krzywdy.
Razem z Demim upolowaliśmy stado łosi. Jelenie z racji tego, że były moimi
ulubionymi zwierzętami, pozostawały żywe. Dla mnie to zwierze, było bardzo
majestatyczne, jednak nie potrafię wytłumaczyć dlaczego.
Sharon została z Paulem, który ją sobie wpił. Znałam go ze strony przyjaciela i
wiem, że nie zrobi jej żadnej krzywdy. Ufałam mu i powierzyłam Sharon w
dobre ręce. Jaka dziwna była reakcja wszystkich, kiedy nie miałam nic
przeciwko wpojenie Paula. Cieszyłam się również z tego, że mój przyjaciel nie
będzie cierpiał z mojego powodu.
-Kochanie, wracamy?  usłyszałam głos Demetriego  czy jesteś jeszcze
głodna?
-Wracamy  odpowiedziała, ponieważ tęskniłam do mojej córeczki.
Bardzo ucieszyła mnie postawa mojego męża. Sharon stała się dla niego
wszystkim, tak samo jak dla Paula. Demetriego chyba trafiło jakieś wampirze
wpojenie, bo tak samo jak ja nie chce się na długo rozstawać z naszą kruszynką.
Cały czas nosi ją na rękach, czyta jej bajki i śpiewa kołysanki. Nie
spodziewałam się po nim, aż takiego zaangażowania, ale bardzo się cieszę, że
tak kocha naszą córeczkę.
Pobiegliśmy trzymając się za ręce, do domu Cullenów, gdzie zauważyłam
więcej wampirów, niż jak wychodziliśmy. To rodzina Tanyi w końcu do nas
przyjechała pomóc nam w walce z naszymi wrogami. Tanya wraz z Kate nadal
chciały pomścić śmierć swojej siostry Iriny. Jutro miały przybyć wampiry z
Rumunii, Stefan, Vladimir oraz jeszcze jeden wampir, którego stworzyli trzy
lata temu. Bałam się trochę o bezpieczeństwo mojej córeczki, ponieważ
Rumunii posilali się ludzką krew, nie stosowali naszej diety. Carlisle trochę
mnie uspokoił, twierdząc, że oni nie zrobią nam żadnej krzywdy.
Przywitałam się z Tanyą, Kate, Carmen i Eleazarem. Wraz z denalczykami
przybył jeszcze jeden wampir.
-Jestem Garrett  przedstawił się.
-Scarlett  przywitałam się z wampirem.
Garrett spojrzał na Demetriego i przybrał pozycję do walki. Jednak po
wytłumaczeniu mu jak to się stało, że Demetri i Alec, który w międzyczasie
wszedł do salonu, znajdują się u nas, uspokoił się i nie ufnie na nich spoglądał.
Sharon właśnie się obudziła i zaczęła cichutko płakać. Wzięłam ją od Paula i
poszłam z nią do kuchni, żeby ją nakarmić. Zagotowałam jej mleko, chociaż i
tak wiedziałam, że wolała krew, niż ludzkie jedzenie. Jednak chciałam ją
nauczyć, ludzkiego jedzenia, ponieważ była jeszcze malutka i nie rozróżniała
krwi zwierzęcej od ludzkiej. Chociaż od jej urodzenia minęły trzy dni,
wyglądała jakby miała półtora miesiąca.
Włożyłam jej delikatnie butelkę do buzi, która zaczęła ssać. Kiedy skończyła
jeść, odstawiłam pustką butelkę do zlewu i weszłam do salonu śpiewając małej
piosenkę. Jak na znak wszystkie wampiry stały się nieobecne. Zamilkłam, a
wampiry wróciły na ziemię.
-Co się stało?  zapytał Emmett  czułem się jak zahipnotyzowany.
Otrząsnął się i zamrugał gwałtownie oczami.
-Hm& to chyba pod wpływem śpiewu Scarlett  zastanawiał się Carlisle 
Scarlett  zwrócił się do mnie  mogłabyś jeszcze raz zaśpiewać?
Spełniłam jego prośbę i zaczęłam śpiewać początek mojej piosenki. Znowu to
samo. Przestałam i wszyscy się ocknęli.
-Wydaje mi się, że to jest dar Scarlett. Wręcz jestem tego pewien 
odpowiedział doktor.
-Wspaniale!  krzyknął Jasper, a wszystkie pary oczu zwróciły się do niego 
jeśli Scarlett potrafi hipnotyzować swoim śpiewem, to jak staniemy do walki z
Volturi, to z łatwością ich pokonamy.
-W sumie Jasper ma trochę racji  wtrąciła Alice  ale Scarlett musiałaby wyjść
spoza bariery Belli, żeby użyć swojego daru na naszych wrogach.
-Nie ma problemu  powiedziałam.
Jeszcze przez jakiś czas dyskutowaliśmy o moim nowym darze i jego
wykorzystaniu. Według mnie był on skuteczny i uważałam dokładnie tak samo
jak Jasper.
Usiadłam na kanapie, podczas kiedy wszyscy omawiali strategię. Dołączył do
mnie Demetri i ujął delikatnie malutkie dłonie Sharon w swoje ręce. Pocałował
je z czułością, a następnie z taką samą czułością pocałował mnie w usta. Na
razie nie odkryliśmy zdolności Sharon, ale mogło być tak, że ich po prostu nie
posiadała. Patrzyła na mnie swoimi zielonymi oczkami i od czasu do czasu się
uśmiechała. Pogłaskałam ją po główce i zaczęłam się z nią bawić miśkiem,
którego dostała od Alice. Chwilę pózniej podeszła do mnie Nessi.
-Ciociu, czy mogę pobawić się z Sharon?  zapytała dziewczynka.
-Oczywiście  odpowiedziałam i położyłam córeczkę na podłodze, na grubym
kocu.
Oczywiście usiadłam obok niej, delikatnie ją podtrzymując, a obok nas usiadła
Nessi i bawiła się z kuzynką (tak je chyba można nazwać). Całej tej scenie
przyglądały się wampiry i Paul, który nie opuszczał domu Cullenów na choćby
minutę. Nawet tu już spał, na salonowej kanapie.
Wilkołak usiadł koło nas i bawił się razem z dziewczynkami. Dołączył do nas
Demetri. On nie był tak optymistycznie nastawiony na wpojenie Paula, dlatego
bardzo go pilnował. Czasami, aż za bardzo. Ale nie miałam mu tego za złe. w
końcu był ojcem Sharon i bał się o nią oraz chciał dla niej jak najlepiej.
Dwie godziny pózniej, wzięłam córeczkę na ręce i zaczęłam ją lulać do snu.
Zaczęło się już ściemniać, a więc przyszedł czas na sen. Mała zasnęła w ciągu
dziesięciu minut. Ostrożnie weszłam z nią do góry i położyłam w kołysce.
Przykryłam Sharon jej kołderkę i usiadłam na krześle obok kołyski.
Obserwowałam jak dziewczynka miarowo oddycha i zachwycałam się jej
widokiem. Była taka piękna. Takie idealnie połączenie Demetriego i mnie.
Poczułam, że ktoś łapie mnie w pasie. Odwróciłam się i poczułam ten słodki
waniliowo  kokosowy zapach mojego ukochanego. Wstałam i przytuliłam się
do niego. Po chwili się oderwałam od jego silnych ramion i złożyłam pocałunek
na jego ustach. On złapał mnie moją twarz w swoje ręce i przyciągnął do siebie.
Nasze usta raz jeszcze połączyły się w pocałunku, a następnie nasze języki
zatańczyły wspólny namiętnych taniec.
-Kocham cię Scarlett  powiedział cicho Demetri, kiedy skończyliśmy.
-Ja kocham ciebie Demetri  jesteś dla mnie wszystkim. Razem z naszą Sharon.
Oboje odwróciliśmy się do naszej córeczki. Nadal smacznie sobie spała.
Pochyliliśmy się nad nią, a mój ukochany pogłaskał ją po główce.
-Mam dwie najważniejsze kobiety w moim życiu, które zmieniły mnie na lepsze
 odezwał się Demetri i pocałował mnie w policzek.
No i stało się. Za dwie godziny mieli się zjawić Volturi. Sharon i Nessi
zawiezliśmy wraz z Bellą do jej ojca, Charliego Swana. Bella wytłumaczyła
ojcu kim jest Sharon, a następnie powiedziała, że przybędzie po dziewczynki jak
najszybciej się da.
Walka miała odbyć się na polanie w lesie Forks. Od rana już szykowaliśmy się,
trenowaliśmy i omawialiśmy po raz setny naszą strategię. Demetri i Alec
pokazali wszystkim jak myślą i walczą nasi wrogowie. Umiejętności Aleca
bardzo nam się przydadzą. Zaczęłam śpiewać i wszystkie wampiry
znieruchomiały i stały się nieobecne. Kiedy przestałam Bella użyła swojej
tarczy, a ja znowu zaczęłam śpiewać. Miało to na celu sprawdzenie, czy dar
Belli jest odporny na mój. Jej tarcza spisała się celująco.
Cały czas byłam myślami u Sharon. Martwiłam się czy na pewno jest tam
bezpieczna, czy nic jej się nie stanie, czy Volturi się o niej nie dowiedzą? Żadne
z nas nie miało zamiaru podawać dłoni Arowi, więc prawdopodobnie żaden z
nich miał się o niej dowiedzieć.
Nie tylko ja się martwiłam o Sharon, ale także i Demetri. Cały czas o nią
wypytywał i nie mógł się skupić. W końcu podszedł do niego Edward i
powiedział.
-Nie martw się Demetri, Sharon jest bezpieczna u Charliego. Jeden z
wilkołaków będzie obserwował dom komendanta.
Demetri na chwilę się uspokoił, tak samo jak ja. Ale przypomniałam sobie jak
Demetri poradził sobie z Paulem, kiedy miał mnie porwać. Odrzuciłam od siebie
to wspomnienie. Przecież Paul i tak był wtedy człowiekiem.
Pół godziny przed walką wyruszyliśmy wszyscy na polanę. Każdy szedł w
milczeniu i skupieniu. Volturi ubyło dwóch sojuszników, w tym jednego który
posiada tak niesamowity dar. Cullenom przybyło dziewięciu wampirów, ja
Vladimir, Stefan, Aresnie, Carmen, Kate, Tanya, Eleazer i Garrett. Nie
zapominajmy też o wilkach. Po stronie włoski wampirów był Aro, Kajusz,
Marek, Jane, Felix, Haidi oraz Renata. Mieliśmy zdecydowaną przewagę. Tyle,
że był jeden problem, Renata była taką samą tarczą jak Bella, tyle że ona
pilnowała tylko Ara.
W końcu doszliśmy na polanę, gdzie czekali na nas wilki gotowe do walki. Dla
nich wszystkich była to zabawa i aż się na nią cieszyli. Ja cały czas bałam się o
Sharon, ale zaczęłam się skupiać.
Czekaliśmy niecałe pięć minut, aż w końcu zaczęli ich widzieć, sunęli się
powoli ku nam. Tak jak przypuszczałam było im o wiele mniej, niż nas. Po za
wampirami, które znałam było jeszcze czterech innych. Pewnie nowy nabytek
Ara.
Spojrzałam na Bellę, była na maxa skupiona, więc chroniła nas już jej bariera.
Volturi stanęli przed nami. Aro nie uśmiechał się jak zawsze. Patrzył na nas
zawzięcie, tak samo jak Kajusz i Jane. A Marek jak zawsze sprawiał wrażenie
obojętnego na wszystko co się dookoła niego działo. Aro spojrzał najpierw na
Demetriego, a potem na Aleca.
-Nie spodziewałem się tego po tobie Demetri, a tym bardziej po tobie Alecu 
zwrócił się swoich byłych podwładnych.
-Życie zaskakuje  odpowiedział wyzywająco Demetri.
-Jedna ludzka kobieta uwiodła cię i sprowadziła na złą drogę  zacmokał
wampir.
-Zmieniła mnie na lepsze.
-Być może, ale czy wiesz dlaczego Alec opuścił Volterrę? Bo ja wiem  jego
oczy błysnęły.
Wszyscy spojrzeli na Aleca, który stał między Demetrim, a Alice. Te tylko
popatrzył wściekły na Ara. Edward oczywiście wiedział i teraz w końcu
mieliśmy się dowiedzieć, czego nie chciał nam powiedzieć.
-Oh& Alec również zakochał się w Scarlett.
Że co? Nie, to nie możliwe. Demetri zapytał Aleca, czy tak jest naprawdę, a ten
tylko potwierdził. To dlatego Edward nie chciał nikomu zdradzić tej tajemnicy.
-Demetri, ja nie chcę ci jej odbić, bo wiem że Scarlett kocha tylko ciebie. Chcę
jej tylko pomóc. Nie miej mi tego za złe.
-Nie mam  odpowiedział hardo Demetri  Aro  zwrócił się do wroga  wiem,
że chciałeś mnie tym tylko zdekoncentrować, ale ci się nie udało. Smaż się w
piekle.
I od tych słów wszystko się zaczęło. Alec spojrzał na wroga i prawdopodobnie
chciał odebrać wszystkie zmysł Arowi, ale pod wpływem bariery Renaty, nie
udało mu się to. No trudno przyjdzie nam zabić Ara na koniec. Kate cisnęła w
Kajusza swoją energię elektryczną. Jasper na niego zadziałał, żeby się nie
ruszał, a Kate raz jeszcze użyła na nim swojego daru. Podeszłam do niej i
powiedziałam.
-Zostaw go mnie.
Kate kiwnęła głową, a ja po woli zbliżałam się do końca bariery. Wiedziałam, że
nie mogę zacząć śpiewać w barierze, bo zaryzykuję bezpieczeństwo moich
bliskich. Musiałam wyjść z bariery, ale wtedy na ułamek sekundy będę w
niebezpieczeństwie, a Kajusz jest już gotowy do walki. Na trudno. Jakoś sobie
poradzę. Postawiłam jedną nogę za barierę, a sekundę pózniej drugą i od razu
zaczęłam śpiewać. Tak jak się tego spodziewałam, wszystkie wampiry, prócz
Ara przestały się ruszać i wsłuchiwały się w mój śpiew. Szybkim krokiem
podeszłam do Kajusza, który mnie słuchał. Jednym zwinnym ruchem
rozczłonkowałam jego ciało i podpaliłam nadal śpiewając. Musiałam
dopilnować, żeby cały się spalił.
-Scarlett wracaj do nas  usłyszałam głos mojego męża.
Posłuchałam go i wróciłam pod barierę Belli. Przestałam śpiewać i odpoczęłam
chwilę. To śpiewanie lekko mnie zmęczyło.
Volturi obudzili się z hipnozy i zaskoczeni patrzyli na to co się stało. Zadawali
sobie pytanie, jak zginął Kajusz.
Spojrzałam na Jane, która patrzył to na mnie to na Bellę. Na dwa wampiry, które
opierają się jej zdolnością. Bella coraz bardziej się skupiła, ledwo na nogach się
trzymała. To Jane napierała na jaj barierę. Nie tylko ja to zauważyłam, bo
Edward poprosił Kate, żeby poraziła Jane prądem. Wampirzyca zrobiła to o co
prosił i Jane sama zwijała się z bólu.
-Trzeba ich wszystkich rozczłonkować  zawołał Jasper  musimy wyjść spod
bariery.
-Świetnie  Emmett, aż rwał się do walki.
Jasper, Emmett, Edward i Demetri wyszli spod bariery i wraz z wilkami rzucili
się na wrogów. Chciałam im pomóc, ale nie mogłam śpiewać, bo wszystkich
bym zahipnotyzowała.
-Alec  zawołałam  użyj na kimś swojego daru.
Wampir kiwnął głową i spojrzał na przepiękną dziewczynę, która walczyła z
Demetrim. Po opisie poznałam w niej Haidi. Wiedziałam, że była hm&
zakochana w Demim. Wampirzyca w ułamku sekundy stanęła ja wryta i nie
wiedziała co się z nią dzieje. Była pozbawiona wszystkich zmysłów. Mój
ukochany w mgnieniu oka sobie z nią poradził, rozczłonkował jej ciało i
podpalił, a następnie poszedł na pomoc Edwardowi, który walczył z Markiem.
Jasper tymczasem walczył z Felixem i nie szło mu to najlepiej. Do walki więc
włączyła się Alice, chcąc pomóc ukochanemu.
-Rosalie, trzeba jakoś zaskoczyć Renatę, wtedy będziemy mogli pokonać Ara.
-Ale jak?  zapytała blondynka.
-Mam pomysł  powiedziałam i najciszej jak potrafiłam powiedziałam Rosalie
mój plan, a ona przekazała go Carlislowi.
-Hej Renata  krzyknęłam głośno.
Wampirzyca spojrzała na mnie zaskoczona.
-Dlaczego go chronisz? Twoje życie nic dla niego nie znaczy. On cię
wykorzystuje.
-On kłamie  zaprotestował Aro  jesteś dla mnie ważna, Renato.
-To on kłamie, a ja mówię prawdę  krzyknęłam  zapytaj się go, czy
pozwoliłby ci teraz odjeść.
Kobieta zwróciła głowę na Ara, z pytającym wzrokiem.
-Oczywiście Renato. Może odejść kiedy będziesz chciała.
Wiedziałam, że Aro to powie i wiedziałam, że Renata zostanie, ale to mi
wystarczyło. A raczej Rosalie i Carlislowi. Wampirzyca była tak
zdezorientowana, że na chwilę przestała bronić swojego pana. Rosalie skoczyła
na nią od tyłu, a Carlisle rozczłonkował. Wampirzyca zdążyła tylko wykrzyknąć
 Aro i straciła wampirze życie.
-Zapłacicie mi za to!  krzyknął Aro i rzucił się na doktora.
Zaraz do  ojca dołączyła Rosalie. Nie mogąc dłużej na to wszystko bezczynnie
patrzeć także rzuciłam się na Ara. Chciałam się zemścić za pokaz, który mi
zafundował, przez który miałam koszmary i odruchy wymiotne. W trójkę
walczyliśmy z wrogiem, który uderzył mnie z całej siły lewem sierpowym.
Wyleciałam w powietrze i uderzyłam w drzewo.
-Scarlett!!  usłyszałam głos mojego ukochanego.
-Nic mi nie jest  odpowiedziałam szybko i podbiegłam do Ara uderzając go z
całej siły w brzuch.
W między czasie Rosalie oderwała mu dwie ręce, a Carlisle nogę. Nie czekając
dłużej oderwałam mu głowę. Nagle Carlisle sparaliżowało. To Jane zadawała
mu ból.
-Zajmę się nią, a ty rozpal ognisko  zawołałam do Rosalie  doskoczyłam do
Jane i zaczęłam się z nią bić. Zadawałyśmy sobie silne ciosy, każda z nas
chciała zabić druga. Obie walczyłyśmy na śmierć i życie. Wampirzyca rzuciła
się na mnie i w ostatniej chwili zdążyłam zrobić unik. Złapałam ją za rękę i ją
wyrwałam. Dziewczyna popatrzyła na mnie i z dzikiem warknięciem po raz
kolejny się na mnie rzuciła. Ale w połowie drogi powalił ją Demetri.
-Zostaw moją żonę w spokoju!  krzyknął do niej i oderwał od niej drugą rękę.
Skoczyłam pomóc Demetriemu w walce i rozczłonkowaliśmy Jane. Jej kawałki
ciała wrzuciliśmy do stosu ognia, który rozpaliła Rosalie. Co rusz, ktoś z
naszych dorzucał do stosu szczątki ciał naszych wrogów. W końcu na polu bity
już nikogo z Volturi nie było. Wszyscy teraz szukali po całej polanie i lesie jakiś
szczątków naszych wróg, ale nikt nic nie znalazł.
W końcu odetchnęliśmy wszyscy z ulgą. Pozbyliśmy się Volturi raz na zawsze i
nasze życie nie będzie już nigdy zagrożone. Przytuliłam się do Demetriego i
zaczęłam go całować. Całować ze wszystkich siły. Nie tylko my cieszyliśmy się
z wygranej bitwy. Również i inni ukazywali swoje uczucia najbliższym.
Podbiegł do nas Paul. Wiedziałam o co mu chodzi. O Sharon. Podeszłam do
Belli.
-Pojadę po nasze córeczki.
-Dobrze  odpowiedziała wampirzyca.
Razem z Demetri pobiegliśmy do naszego domu. Przebraliśmy się w czyste
ciuchy, a Paul zmienił się na powrót w człowieka. Wsiedliśmy do Lamborghini i
podjechaliśmy pod dom komendanta Swana. Wysiadłam z samochodu i
zapukałam do drzwi.
-Witaj Scarlett  przywitał się Charlie  przyjechałaś po Nessi i Sharon?
-Tak  odpowiedziałam i weszłam do domu.
W salonie siedziała Renesmee i trzymała na rękach moją córeczkę. Na jej widok
odetchnęłam z ulgą. Była cała i zdrowa. Przewróciła główkę i spojrzała na mnie.
Jej usteczka się uśmiechnęły. Podeszłam do dziewczynek i wzięłam moją
córeczkę na ręce.
-Dziękuje, że się zaopiekowałeś moją kruszynką  zwróciłam się do pana
Swana.
-A tam, nie ma za co dziękować  odparł Charlie  Sharon jest słodka jak
aniołek. A jaka śliczna.
Moje maleństwo każdego potrafi urzec  pomyślałam. Raz jeszcze
podziękowałam Charilemu, ze to że opiekował się dziewczynkami. Wsadziłam
Sharon do fotelika, gdzie Paul cały czas ją i tak trzymał. Bardzo ostrożnie i
wolno pojechałam do domu, gdzie wszyscy się już zgromadzili.
Renesmee podbiegła do Belli i opowiadała jej, jak było u dziadka, a ja
trzymałam w moich ramionach moją kochaną Sharon. Nad nią stał Demetri,
który głaskał ją po główce. Usiadłam na kanapie i posadziłam sobie Sharon na
kolanach. Dziewczynka podniosła rączkę do przodu i wszyscy zobaczyliśmy jak
telewizor unosi się w powietrzu, po czym staje na swoim miejscu, a Sharon
niemowlęco się śmieje.
-No to wygląda na to, że Sharon także posiada dar. I to nie byle jaki, a
podnoszenie przedmiotów siłą woli  zaśmiał się Carlisle.
Sharon raz jeszcze się zaśmiała, klasnęła w raczki i wtedy to zobaczyłam. Kiedy
moja córeczka otworzyła buzię, zobaczyłam jednego białego ząbka. Szybko
szturchnąłem Demiego i pokazałam moje odkrycie.
-Moja malutka dziewczynka ma już pierwszego ząbka  wzruszył się mój mąż.
Wszyscy zaczęli podchodzić i sprawdzać ząbka, a Sharon tylko pięknie się
śmiała i klaskała w dłonie.
Dwadzieścia lat pózniej.
Siedzieliśmy z Demetrim przed kominkiem w naszym własnym domu. Sharon
miała już dwadzieścia lat i zatrzymała się w starzeniu. Miała na zawsze pozostać
pod postacią dwudziestoletniej dziewczyny.
-To nie sprawiedliwe  zaśmiałam się  moja własna córka, jest ode mnie rok
starsza.
-To chyba dobrze  zaśmiał się Demetri  co powiesz na&
-Z chęcią  przerwałam mu.
Po raz pierwszy od jakiegoś czasu mieliśmy wolny wieczór, ponieważ Sharon
wraz z Paulem, byli na imprezie.
Razem z Demetrim poszliśmy do naszej sypialni, zaczęłam ściągać z niego
ciuchy i całować jego nagi, umięśniony tors. On jednym ruchem pozbył się
moich ciuchów i namiętnie mnie całując wszedł we mnie. Wampirzy seks był o
wiele lepszy, niż ludzki. Było to ta silne uczucie rozkoszy, że w pewnym
momencie, nie można się było opanować.
Kiedy skończyliśmy, leżeliśmy nadzy na naszym wielkim łożu. Demetri
delikatnie mnie głaskał po dłoni.
Byłam szczęśliwa. Poznałam miłość mojego życia, Demetriego który o dziwo
odwzajemnił moje uczucia i który porzucił dla mnie swoje dotychczasowe życie
i stał się dobrym wampirem. Wzięłam z nim ślub, mój wymarzony ślub z moim
wymarzonym księciem i dałam mojemu ukochanemu owoc naszej miłość,
Sharon Charlotte Brandon. Stoczyliśmy u swojego boku walkę z okrutnymi
Volturi i wygraliśmy. A od dwudziestu lat nic nie stanęło na przeszkodzie
naszemu szczęściu. Sharon znalazła wspaniałego partnera. Wiele osób uważało,
że Paul nie jest odpowiedni na jej chłopaka, ale ja go znałam o wiele lepiej i
wiedziała, że on zaopiekuje się moją córeczkę. I zrobił to. W jej całym życiu,
nikt nie zrobił jej żadnej krzywdy, a nawet jak chciał to Paul temu zapobiegał.
Zawoził ją do szkoły oraz przywoził. A ostatnio się jej oświadczył. Oczywiście
Alice była w siódmym niebie, jak Sharon poprosiła ją, aby zorganizowała jej
ślub.
-Kocham cię Demetri  powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
-A jak kocham ciebie Scarlett  on również mnie pocałował.
I miało tak już być wieczność. Cała wieczność z moim Demetrim i Sharon. Z
najukochańszymi osobami na świecie.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
26 1 Wrzesień 2001 Walka o pryczę w celi
ZARZĄDZANIE WARTOŚCIĄ PRZEDSIĘBIORSTWA Z DNIA 26 MARZEC 2011 WYKŁAD NR 3
Walka z inflacją w Polsce
cmd=pytanie jedno,26&serwis=7
Zmarł lider największej irackiej partii (26 08 2009)
Zeszyt 26 10 kroków do szkolenia Przewodnik
49 26 Czerwiec 1995 Kogo boją się Rosjanie
26 27 10 arkusz AON I
egzamin 26 06 2012
26 (7)
index 26
26 08 2012

więcej podobnych podstron