XIX wiek Bum fałszerstw


XIX wiek. Bum fałszerstw
Skala fałszerstw po prostu poraża. Rzekomo starożytne
greckie rękopisy, listy znanych monarchów, uczonych, oraz wiele innych dokumentów zostały
sfałszowane w dziesiątkach tysięcy. Na przykład, tylko między 1822 i 1835 rokiem we Francji,
sprzedano ponad 12.000 rękopisów sławnych ludzi.
Na przykład, latem 1867 r. znany francuski naukowiec, matematyk Michel Chasles, na
spotkaniu w Instytucie (Akademi Nauk) przedstawił kilka listów Pascala  angielskiego
chemika Boyle i Newtona, a także listy matki Newtona  Pascala. Listy te wywołały przewrót
w myśli rozwoju nauki. Wynikało z nich, że Pascal przekonał jedenastoletniego Newtona aby
ten zajął się matematyką. Mało tego, Pascal przedstawił mu wyniki swoich badań, w tym
prawa grawitacji, tworząc z Newtona sławnego naukowego geniusza! Wrażenie wytworzone
tymi listami nie mogło wywołać i spowodować indywidualnych sprzeciwów angielskich
naukowców, którzy uznali by to jako podyktowane poczuciem zranionej dumy narodowej.
Anglicy zażądali przedstawiania oryginałów tych listów w celu przestudiowania ich przez
ekspertów, opiekunów archiwum Newtona. Dowiedziono, że podane przez Pascala dane
obliczeniowe Słońca, Jowisza, Saturna i Ziemi zawarte w publikacji prac Newtona
opublikowanych w 1726 r. są skopiowane. W jednym z listów wspomina on kawę, po raz
pierwszy przywiezioną do Zachodniej Europy przez tureckiego ambasadora w 1669 r., siedem
lat po śmierci Pascala. W odpowiedz Chasles przedstawił mnóstwo dokumentów
współczesnych, zaczynając od francuskich królów Ludwika XIII i Ludwika XIV i króla
angielskiego Jakuba II i kończąc na siostrze Pascala, poecie Johnnym Miltonie i wielu innych.
Z listów wynikało że Newton zawsze zazdrościł Pascalowi, a także Kartezjuszowi,odkryć,
które przywłaszczył.
Na następnym posiedzeniu Instytutu Chasles pojawił się z jeszcze jednym pakietem
dokumentów, tym razem listów Galileusz  Pascal, w których była mowa, że francuski
uczony przedstawił swojemu sławnemu włoskiemu koledze rozważania dotyczące prawa
powszechnego ciążenia. Krytycy wskazywali w przedstawionych listach na dwa błędy: była
w nich mowa o satelitach Saturna odkrytych znacznie pózniej bo w 1655 r., przez Holendra
Christiaana Huygensa. Ponadto Galileusz w chwili  pisania listów był już od czterech lat
niedowidzącym. Chasles odpowiedział na te zarzuty. Przedstawił jeszcze jeden list
Galileusza, gdzie ten informuje, że tylko częściowo stracił wzrok i rozpowszechnia
informacje o swojej ślepocie po to, żeby uniknąć prześladowań przez Inkwizycję.
Obserwował Saturna przez teleskop, który następnie pozostawił Pascalowi a ten 
Huygensowi. Ale w kwietniu 1869 r. Chasles już w druku przedstawił dowód, że duża część
jego zebranych listów Pascala i jego słynnej korespondencji jest materiałem zaczerpniętym z
 Historii nowej filozofii A. Seweriena (?), wydanej w 1761 przez Chaslesa, odrzuci ten
argument twierdząc, że po prostu opisał znane mu dokumenty Pascala. Chasles przedstawił do
tego list Monteskiusza i zapiski wszechmocnej faworyty Ludwika XV Madame de
Pompadour Poisson i odpowiedz autora  Historii nowej filozofii z podziękowaniem za
wykorzystanie cennej korespondencji.
Do tego doszły oskarżenia o podrabianie współczesnych listów Sewerina i
zademonstrowanych przez Chaslesa nowych dokumentów, które miały świadczyć o
autentyczności wcześniej przedstawionych i zawierały wiarygodne wyjaśniania ujawnionych
w nich nieścisłości i anachronizmów. Temu wszystkiemu w końcu przyszedł koniec, kiedy
wysłane do Florencję fotokopie listów Galileusza od razu zostały uznane przez włoskich
ekspertów za grube fałszerstwo. Chaslesowi pozostały jedynie publiczne przeprosiny i prośba
o pomoc policji w zwrocie 140 tysięcy franków, zapłaconych za trzy tysiące fałszywych
listów.
Dostawcą podróbek był niejaki Denis Vrain-Lucas, syn wiejskiego nauczyciela, który nie
otrzymał formalnego wykształcenia. Zaczął on od fałszowania genealogii rodów
szlacheckich. Lucas uczył się odwzorowywania materiałów z książek, ale jego prace
pokazują, że był on całkowicie niezdolny do zrozumienia stylów i sposobu myślenia ludzi
różnych epok. Chasles opowiedział bajkę, że sprzedane im dokumenty pochodzą z kolekcji
hrabiego Jourdana, który w 1791 r. uciekł z objętej rewolucją Francji. Okręt uległ katastrofie,
część jego kolekcji zaginęła a ostatni przedstawiciel tego sławnego rodu zaczął wyprzedawać
pozostałe dokumenty.
Wśród nich znajdowały się takie baśniowe skarby, jak listy Aleksandra Macedońskiego,
Cycerona, Juliusza Cezara, Platona, Arystotelesa, Archimedesa, Euklidesa, egipskiej królowej
Kleopatry, cesarzów Augusta i Nerona, poetów Owidiusza i Wergiliusza, filozofów i
naukowców Seneki, Pliniusza, Tacyta, Plutarcha, Dante, Petrarki, wynalazcy druku
Gutenberga, Machiavellego, Lutra, Michała Anioła, Szekspira itd., aż do Marii Magdaleny,
Judasza Iskarioty, króla Heroda i Poncjusza Piłata. Szczególnie szeroko przedstawiono listy
francuskich mężów stanu, pisarzy, uczonych  od Karola Wielkiego do Richelieu, od Joanny
d Ark do Woltera i Rousseau. Przy tym nawet Juliusz Cezar i Kleopatra wyrażali się w
swoich miłosnych listach we współczesnym języku francuskim. Lucas mało dbał o wygląd
swoich fałszerstw, które wydawał jako oryginały. Został usunięty z biblioteki, gdzie
nożycami ze starych ksiąg wycinał czyste arkusze. Listy Abelarda do Heloizy były napisane
na papierze z znakiem wodnym fabryki w Angoulęme. Lucas po prostu nie miał czasu na
wdawanie się w takie szczegóły  przecież własnoręcznie podrobił 27000 (dwadzieścia
siedem tysięcy!) różnych dokumentów. Był sądzony w 1870 roku i skazany na dwa lata
więzienia.
Nawet rozsławiony uczony Joseph Justus Scaliger w tym samym czasie wykonał wolną
kompilację od starogreckich autorów, przedstawiając ją jako produkt Astrampsihusa. Wielu
uznało ją za antyczną. Nawiasem mówiąc, sam rozwój nauki ujawnił znaczenie w procesie
kształtowania europejskiej cywilizacji narodów, w którym o okresie przedrzymskim nie
istniały prawie żadne informacje ze zródeł pisanych,  Celtów, mieszkańców fenickich i
greckich kolonii na zachodzie kontynentu, Etrusków, Iberów, Wikingów, Franków. To było
nowe pole do podróbek, opanowane głównie w XIX wieku.
Niektóre dzieła, korzystające z autorytetu i popularności w czasach antycznych, które się nie
zachowały lub zachowały we fragmentach, przyciągały uwagę fałszerzy z powodu nazwiska
autora lub przedstawianych w nich tematach. Czasami była to kwestia kolejnych serii
fałszerstw dowolnego dzieła, zawsze wyraznie związane ze sobą. Przykładem mogą służyć
różne dzieła Cycerona, mnóstwo podróbek, które wykonano w Anglii pod koniec XVII i na
początku XVIII wieku zrodziło gorącą dyskusję o samej możliwości fałszowania
podstawowych zródeł wiedzy historycznej. W dziełach Owidiusza we wczesnym
średniowieczu wykorzystywano opowiadania o cudach obejmując nimi życiorysy
chrześcijańskich świętych. W XIII wieku całe dzieło przypisano samemu Owidiuszowi.
Niemiecki humanista Prolucius w XVI stuleciu uzupełnił siódmy rozdział dzieła Owidiusza
 Kalendarz . Celem było udowodnienie oponentom, że wbrew zeznaniom samego poety jego
dzieło miało nie sześć, a dwanaście rozdziałów.
Jeszcze jednym przykładem do serii mistyfikacji może posłużyć fałszywe dodanie do
 Satiriconu , autorem którego był Petroniusz, zaufany Nerona, poczytywało się go jako
kreatora mody i dobrego smaku, zostaje zabity przez cesarza z zazdrości o jego sławę.
Fragment powieści, która dawała żywy obraz rzymskich obyczajów tych czasów był w
połowie XVII wieku jakoby znaleziony w Trau (chorw. Trogir; wł. Trau, niem. Trau, łac.
Tragurium) w Dalmacji przez Martina Statiliusa. Fragment dodawał 30 stron do już znanych z
 Satiriconu . Znalezione w tekście błędy gramatyczne zmusiły do podejrzeń o oszustwo. Tym
nie mniej, eksperci uznali fragment za oryginalny.
Duża część podróbek, o których mowa, była osobliwym odzwierciedleniem nie tylko cech
walki politycznej ale również atmosfery bomu mistyfikacyjnego. O jego skali świadczć może
chociażby taki przykład. Według naukowców we Francji w latach 1822 i 1835 sprzedano
ponad 12.000 rękopisów, listów i autografów słynnych ludzi, w 1836-1840 r. wystawiono na
aukcję 11000, w 1841-1845  na przykład 15000, w 1846-1859  32000. Tylko niektóre z
nich były podkradzione z państwowych i prywatnych bibliotek i kolekcji, ale większość z
nich to fałszywki. Wzrost zapotrzebowania rodził zwiększenie propozycji, przy czym
wytwarzanie fałszywek wyprzedzało w tym czasie poprawę ich metod wykrywania. Postępy
w dziedzinie nauk przyrodniczych, zwłaszcza chemii, pozwalały na określenie wieku danego
dokumentu, nowe na razie jeszcze niedoskonałe sposoby wykrywania fałszerstw były
wykorzystywane w wyjątkowych sytuacjach.
W połowie dziesięciolecia XIX wieku, o którym jest mowa, rozgłos w kołach specjalistów w
dziedzinie historii świata antycznego i kolekcjonerstwa zyskało imię Greka Simonidisa. Po
raz pierwszy przedstawił nieznane fragmenty Hezjoda, Homera, Anakreona, jakby
odziedziczone w spadku od wuja. Za ogromną sumę chciało to kupić British Museum na
spółkę z Uniwersytetem w Atenach. Tylko jeden z dwunastu ekspertów podejrzewał
fałszerstwo i dowiódł, że w nieznanych fragmentach Homera powielono wszystkie błędy
drukarskie w niedawno publikowanym dziele poety przez niemieckie wydawnictwo Wolffa.
Zaproponowane przez Simonidisa fragmenty starogreckiej poezji zostały odrzucone przez
British Museum, które jednak nabyło niektóre inne jego rękopisy. Kilka rzeczy zakupił
jeszcze pewien kolekcjoner antyków. Simonidis następnie poinformował, że znalazł
starożytną historię Armenii. W ogrodzie Egipckiego Ismail Pasza ponoć znalazł całą skrzynię
dokumentów. Hertzog Sandierland kupił za olbrzymie pieniądze owe greckie pisma.
Simonidis twierdził, że odnalazł historię Egiptu, antycznego autora Urania. Tekst Urania,
według słów Simonidisa, znajdował się pod czterema warstwami innych antycznych dzieł.
Największe autorytety w Niemczech uznały historię Urania za oryginalną co skłoniło
pruskiego króla do zakupu manuskryptu. Mikroskopijne i chemiczne analizy rękopisu
wykryły oszustwo, które zostało uznane przez Pruską Akademię Nauk. Simonidis został
aresztowany za oszustwo, gdy przeszukano jego mieszkanie znaleziono materiały i prace
naukowe, z których czerpał on swoją wiedzę. Porażała ilość manuskryptów znajdujących się
do dyspozycji Simonidisa,  około dwóch i pół tysiąca, niektóre z nich o dość pokaznej
objętości. Jeden z rękopisów posiadał 770 stron. Simonidis twierdził, że rękopis Urania jest
kopią utraconego oryginału i sąd w Berlinie uniewinnił go. Po powrocie do Londynu
Simonidis został oskarżony, być może bezpodstawnie, o podrabianie papirusów ze
starożytnymi tekstami. Umarł w Aleksandrii. Pytanie pozostaje aktualne, czy niektóre z jego
rękopisów były prawdziwe czy fałszywe? Do tej pory brak przekonujących dowodów.
& z Leonardem Eulerem była podobna historia: jeżeli wezmiemy zwykłego człowieka tylko
do przepisywania jego prac, potrzeba będzie 80 lat pisania, każdego dnia po 12 godzin bez dni
wolnych. A przecież dochodzi do tego matematyka, tu trzeba było się jeszcze na tym znać.
Należy jeszcze pamiętać, że Euler przez pół życia był niewidomy, i spłodził dodatkowo 17
dzieci.
Cóż mogę powiedzieć  albo:
1. Ile nam odkryto &
2. Ile nam mózgi będą jeszcze pudrować &
zródło


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
13 XIX wiek
XIII XIX wiek Polska i sąsiedzi
Historia literatury notatki xix wiek
historia wychowania tom ii wiek xix i xx wam
Wiek XIX
Historia arkusz II wiek xix i xx do roku 1991

więcej podobnych podstron